7.


ROZDZIAŁ SIÓDMY


                - Możesz przestać?!
                Kolejne, zimowe popołudnie w moim miejscu pracy, którego miałem czasami po dziurki w nosie, mijało w dziwnie nieprzyjemnej atmosferze. Przywykłem już do tego, że tutaj wszyscy mieli lekko nierówno pod sufitem i tryskali optymizmem, jakby to był szpital psychiatryczny dla poważnych przypadków, a nie kawiarenka na przedmieściach. No, może wszyscy oprócz Keya, chociaż on też zrobił się ostatnio wkurzająco wesoły. Przefarbował włosy na jasny blond, co upodabniało go trochę do plastikowego Kena, zaczął nosić różowe spodnie i bez przerwy trajkotał przez telefon ze starszą siostrą Jonghyuna, z którą widocznie bardzo zaprzyjaźnił się podczas przerwy świątecznej. Zdecydowanie wolałem go w wersji złego chłopca, chociaż teraz też go znosiłem, szczególnie, że codziennie robił mi do szkoły drugie śniadanie, bo „wyglądasz jak całkiem seksowny szkielet, Taemin, ale skóra i kości nie są już w modzie, twoja nowa mama pomoże ci nabrać absów!”, cokolwiek miał przez to na myśli. Wolałem nie wnikać.
                Jednak to nie Kibum najbardziej się zmienił, tylko Minho, co mnie jednocześnie zdziwiło i zbiło z tropu. Z początku odczuwałem coś na kształt mściwej satysfakcji, kiedy dwa razy z rzędu przyszedł do szkoły z ekspresją wypranej emocjonalnie lalki, bez choćby śladu uśmiechu. Spekulowałem, że pewnie jakaś laska prosto z okładki Playboya (bo nie oszukujmy się, wszyscy wiedzą, że te słodkie noony i ich wyszukane aegyo to tylko przykrywka) dała mu kosza, więc przerwę na lunch spędziłem razem z Jonghyunem i Amber, wybierając z tłumu odpowiednią kandydatkę na niespełnioną miłość Bambiego. Byliśmy prawie pewni, że to Jung Jessica z trzeciej klasy, jedna z tych wymalowanych laluń, które mają większe biustonosze niż mózgi. Pewnie nie zgodziła się z nim wybrać na Winter Party, durną, szkolną dyskotekę, organizowaną co roku w liceum Kim Yu Shin, albo zrobiła coś równie haniebnego, jak na przykład skrzywienie się przy wypiciu łyka kawy, czego skutkiem była głęboka depresja naszego drogiego Minho. Mało prawdopodobne, żeby ktoś, kto ma wszystko i jeszcze więcej przeżywał w swoim idealnym życiu większe tragedie. Chociaż nie, istniała druga opcja – może władze miasta chciały wyburzyć wieżowiec z jego ulubionym dachem. Horror!
                W każdym razie, jego ponura mina i mechaniczne ruchy zaczęły grać mi na nerwach, kiedy trzeciego dnia swojego dziwnego zachowania zamiast ruszyć tyłek i pomóc mi wycierać stoliki, po prostu usiadł przy jednym z nich i zaczął bawić się komórką. Po pierwsze, co to ma być, wydaje mu się, że jako książę tego przybytku może się lenić? Na miejscu Onew zaraz bym go wywalił. A po drugie – tylko ja tu miałem prawo wyglądać melancholijnie dramatycznie i grać niedostępnego. JA przynajmniej miałem ku temu powody. Dlatego postanowiłem wygarnąć mu, co o nim myślę.
                -  Możesz przestać..? Po prostu przestań.
                Zaskoczony, uniósł głowę i spojrzał na mnie, jakby usłyszał, co do niego mówię dopiero za trzecim razem. Jasne. Mogłem się założyć, że po prostu chciał mnie podrażnić.
                - Co przestać? – Aha, w dodatku postanowił grać idiotę. Nie, żeby w ogóle musiał grać.
                - Przestań psuć mi humor swoim żałosnym widokiem – warknąłem, rzucając w niego mokrą ścierą, która miała wylądować na jego twarzy, ale niestety udało mu się ją złapać, zanim dotarła do celu. – Mówię poważnie, nie wiem, czy sobie ze mnie kpisz, naśladując moje codzienne zachowanie, ale denerwuje mnie to. Cokolwiek wyczyniasz, wybaczę ci, jeśli powycierasz za mnie te stoliki. Nawiasem mówiąc, ludzie nie potrafią jeść i pić normalnie, muszą robić syf na całym blacie… W każdym razie, możesz z powrotem być cieszącym się głupkiem. Pozwalam ci.
                Minho zamrugał oczami ze zdezorientowaną miną. Wyglądał, jakby w ogóle nie słuchał. Boże, nie każ mi tego powtarzać po raz kolejny.
                - Och. Przepraszam. Nie wiedziałem, że czujesz się przeze mnie niekomfortowo. – Uśmiechnął się natychmiast, ale jakoś tak inaczej. Coś było w tym uśmiechu, co sprawiło, że musiałem zrobić krok do tyłu. Coś zupełnie niepodobnego do Choiego Minho i jego zwykłych, szerokich uśmiechów, pełnych beznadziejnej radości z życia. Zerknąłem w kierunku barku, gdzie Onew i Key przygotowywali zamówienia. Dziwne, że reszta nie zauważyła tych zmian. A może to ja popadam w paranoję? Spojrzałem jeszcze raz podejrzliwie na Minho, ale on już wrócił do leniwego klikania na swoim telefonie. Hm. No dobrze. Może po prostu próbuje zwrócić na siebie uwagę, a jak już mu się to uda, wszystko wróci do normy.
                Po chwili wahania usiadłem naprzeciwko niego, ściskając ścierkę tak mocno, że kilka kropel wody skapnęło na podłogę. Właśnie przeczyłem wszystkim swoim zasadom nie interesowania się sprawami innych ludzi, ale mniejsza.
                - Chcesz o tym pogadać? – Mój głos chyba jeszcze nigdy nie był tak wysoki. Przekląłem w duchu. Co ja jestem, psychoterapeuta? Już miałem skoczyć na równe nogi i mieć nadzieję, że nie usłyszał mojego głupiego pytania, ale po chwili podniósł na mnie te swoje obrzydliwie wielkie, brązowe, sarnie oczy i z pewnym wahaniem podsunął mi pod nos swój telefon. Spojrzałem na zdjęcie, które miał ustawione na wyświetlaczu startowym. Przedstawiało faceta w średnim wieku, w garniturze, ciemnych okularach i z taką miną, jakby właśnie zjadł nieświeże sushi. Obok niego stał uśmiechnięty od ucha do ucha dzieciak z rozwianą czupryną. Omal nie wypuściłem komórki z ręki, kiedy zdałem sobie sprawę, że to mały Minho. Nie zmienił się za bardzo od tamtego czasu, tyle tylko, że był wyższy. O wiele wyższy.
                - Tak, to ja. A mężczyzna obok to mój tata – powiedział ponuro, kiedy zauważył, że porównuję jego młodszą wersję z obecną, siedzącą tuż przede mną. – Nie widziałem go, odkąd wyprowadziliśmy się z mamą z Seulu, czyli od wakacji. Ostatnio napisał, że przyjedzie nas odwiedzić. Za tydzień.
                Uniosłem brwi, nie bardzo rozumiejąc, w czym problem.
                - To chyba dobrze, nie? Powinieneś skakać pod sufit z radości, albo napisać dla niego jakąś łzawą balladę, którą zagrasz mu na gitarze, a nie martwić ludzi swoim niecodziennym nastrojem.
                - Martwiłeś się? – Cholera. Mogłem bardziej uważać na to, co gadam. Poczułem, że czerwienię się pod jego niedowierzającym spojrzeniem. I na co mi było udawać miłego? Zacisnąłem zęby, przybierając z powrotem maskę zimnej obojętności.
                - Martwiłem się, że wszystkie twoje durne obowiązki spadną na mnie i będę musiał harować za nas dwóch, bo Onew hyung wyraźnie jest ślepy na twoje obijanie się. Poza tym, nie zmieniaj tematu. Nie lubisz swojego ojca?
                Najwidoczniej trafiłem w sedno, bo przestał się głupkowato uśmiechać i westchnął ciężko, wbijając wzrok w zdjęcie w telefonie.
                - Nie, że go nie lubię. Nigdy nie byliśmy ze sobą zbyt blisko. On zawsze był tak zapracowany, że po prostu nie miał dla mnie czasu. Nie winię go za to, tylko, że… Kiedy już jakimś cudem znajdował te pięć minut na rozmowę ze mną, najczęściej wykorzystywał je po to, żeby mnie skrytykować. Zawsze znajdował we mnie coś, co mu nie pasowało. Porównywał mnie z moim starszym bratem, Minsukiem, który od paru lat siedzi w Ameryce i ma się świetnie jako jakiś prawnik czy adwokat, czy jaką tam inną gównianą pracę posiada. Ja nigdy nie będę taki, jak on i szczerze mówiąc, uważam, że to najgorsze, co mogłoby mi się przytrafić. Chcę iść na Uniwersytet Sztuki w Seulu i zająć się muzyką, a ojciec nie jest tym specjalnie zachwycony. Już widzę jego krytyczny wzrok, jak tu przyjedzie. Po prostu nie mogę się doczekać.
                Cierpliwie czekałem, aż ten snobistyczny idiota wyleje z siebie wszystkie swoje żale, ledwo powstrzymując się przed daniem mu w twarz mokrą ścierką. Może wtedy przestałby rozpaczać nad pierdołami i zauważył, że są większe tragedie. On przynajmniej miał ojca, który był normalny i chciał dla niego jak najlepiej, a nie musiał dzień i noc zajmować się cieniem człowieka, o którym w dodatku nikt nie mógł się dowiedzieć. Niee, skąd, on miał dużo większe problemy. Bogaty tatuś, który chce mu zapewnić dobrą przyszłość, kochająca mamusia i wspaniały braciszek z gównianą pracą. Naprawdę miałem ochotę mu w tej chwili przywalić.
                - Więc dlaczego się tu przeprowadziliście? – wysyczałem przez zęby, gapiąc się na swoje buty. – Jonghyun coś kiedyś wspomniał, że to przez pracę twojego ojca, ale to nie tłumaczy, dlaczego zabraliście ze sobą wszystkich swoich kumpli.
                - Onew i Dara to moi przyjaciele z dzieciństwa. Oszczędzają kasę na studia, a moja rodzina zna ich od zawsze, więc tata zaproponował hyungowi częściowe sfinansowanie jego kawiarni. A Key to mój przyjaciel ze szkoły. Postanowił zrobić sobie rok przerwy i przyjechał tutaj z nami, żeby pomagać. To wszystko.
                Miałem wrażenie, że czegoś mi nie mówi, ale wolałem już nie drążyć tematu. Wystarczająco mnie zdenerwował. Jeśli według niego jego życie było ciężkie, to ciekawe, co by powiedział, gdyby miał pojęcie…
                - A ty? – Dotknął lekko mojej zimnej dłoni swoimi ciepłymi palcami, kiedy przez dłuższą chwilę się nie odzywałem. Łypnąłem na niego spode łba, ciesząc się, że grzywka zasłania moje oczy, które nagle zaczęły mnie niepokojąco szczypać.
                - Co ja? – syknąłem, cofając rękę. Popatrzył na mnie z troską.
                - Sulli wspomniała, że wasz tata pracuje w domu i rzadko wychodzi, dlatego nikt w miasteczku go nie zna. Masz z nim dobre stosunki?
                Tak. Cholernie dobre. Ostatnim razem, kiedy go widziałem, był bez reszty pochłonięty konwersacją z lodówką. Sulli i jej długi język. Coraz bardziej żałowałem, że w ogóle zacząłem tą rozmowę. Wolałbym posprzątać całą kawiarnię sam, niż zwierzać się ostatniej osobie, która by mnie zrozumiała.
                - Taemin, przestań migdalić się z Minho i zacznij w końcu coś robić! – wydarł się Kibum, który latał do kuchni i z powrotem, nosząc naręcza naczyń. Spiorunował nas wzrokiem i musiałem przyznać, że mimo zmiany koloru włosów jego spojrzenie nie straciło swojej mocy. – Ciebie też to dotyczy, Choi. Zamówienia się same nie przyjmą!
                Miałem ochotę ucałować Kim Kibuma za jego idealne wyczucie czasu, bo przynajmniej oszczędziło mi to odpowiadania na idiotyczne pytanie Minho. I tak miałem wrażenie, że nie podda się tak łatwo, bo przez cały późniejszy czas czułem na sobie jego intensywny wzrok. Ciekawski żabol. No, ale przynajmniej się rozchmurzył.

~*~

                Cała szkoła żyła tylko jednym. Nie dało się przejść korytarzem, żeby przynajmniej z pięć razy w czasie każdej przerwy nie usłyszeć słów „Winter Party”, najczęściej wypowiadanych z przesadnym entuzjazmem, w akompaniamencie pisków i dzikich okrzyków radości, przez noony z toną makijażu. Amber chyba podzielała moje zniesmaczenie, bo kiedy tylko zobaczyła mnie w drzwiach klasy biologicznej, natychmiast do mnie przyskoczyła i zaciągnęła na sam koniec sali, z dala od swoich chichoczących koleżanek.
                - No i jak? Z kim idziesz na Winter Party? Z IU?!
                Nadzieja matką głupich. Amber, choćby nawet do złudzenia przypominała chłopaka, nadal niestety pozostawała dziewczyną, co oznaczało, że podniecała się tym samym, co wszyscy. Głupią, szkolną dyskoteką. Westchnąłem, wyrzucając na ławkę swoje książki.
                - Daj spokój. Nie mam zamiaru trzy godziny siedzieć ściśnięty między ruszającymi się jak dziadki z Parkinsonem do tandetnej muzyki ludźmi, których nie lubię.
                Amber prychnęła i przewróciła oczami.
                - No tak, ty jesteś na to zbyt cool. Szkoda, na pewno sporo dziewczyn chciałoby się z tobą wybrać… Albo chłopaków.
                Niechcący przewróciłem jej niezamknięty piórnik i wszystkie przybory rozsypały się po klasie. Amber zaklęła w sposób bynajmniej nie kobiecy, posłała mi mordercze spojrzenie i zanurkowała pod ławkę, żeby pozbierać wszystkie swoje kolorowe długopisy. Ja tym czasem odchyliłem się na krześle i wbiłem wzrok w akwarium, w którym nauczycielka biologii hodowała rybki, i udałem, że jestem niesamowicie zajęty obserwowaniem ich przez zabrudzoną szybkę. Tak naprawdę chciałem się dyskretnie przyjrzeć swojemu odbiciu, czego najczęściej unikałem jak ognia. Naprawdę wyglądałem jak dziewczyna? Poczułem się trochę niezręcznie, lustrując wzrokiem swoją własną twarz. Fakt, miałem zdecydowanie zbyt delikatne rysy. I za długie rzęsy. W dodatku odkąd Key obciął mi trochę włosy, w końcu można było zobaczyć moje oczy w całej okazałości i niestety one też nie były szczególnie męskie. Skrzywiłem się z niechęcią, odwracając wzrok od akwarium. Musiałem zrobić coś, żeby wyglądać bardziej męsko. Wiem, jak to żałośnie brzmi, ale potrzebowałem tego. Może gdybym coś zmienił, ludzie zaczęliby brać mnie na poważnie.
                Amber nie odezwała się do mnie przez całą lekcję, śmiertelnie obrażona o te swoje głupie kredki. Nie przeszkadzało mi to zbytnio, ale zastanawiałem się, z kim ona miała zamiar pójść na tą imprezę. Ograniczone mięśniaki zwykle wybierały ślicznotki z przyklejonym aegyo, a nie zbuntowane chłopczyce. Cóż, nie moja sprawa.
                W przerwie na lunch poszedłem do toalety, która na szczęście była pusta. Spojrzałem jeszcze raz z dezaprobatą na swoje odbicie w lustrze i wyciągnąłem z torby ostry scyzoryk. Teraz, albo nigdy. Przyłożyłem ostrze na poziomie brody i zacisnąłem zęby. Już miałem jednym, mocnym ruchem załatwić sprawę, ale w tym momencie drzwi otworzyły się z hukiem i aż podskoczyłem na dźwięk przerażonego okrzyku.
                - TAEMIN, NIE!
                Ktoś wyrwał mi nożyk z ręki i cisnął go w bliżej nieokreślonym kierunku, a ja z wrażenia pośliznąłem się na zachlapanej podłodze i wywinąłem orła na środku łazienki, w panice pociągając za sobą intruza. Poczułem, jak moja głowa uderza o twarde płytki, a potem tępy ból w czaszce i przez kilka sekund dryfowałem na krawędzi przytomności. Ktoś wołał moje imię i potrząsał za ramiona, a potem próbował mnie podnieść. Zamrugałem, żeby poprawić sobie ostrość widzenia i spojrzałem prosto w przerażone, duże oczy koloru kawy. Hm, miałem chyba jakieś dziwne deja vu. Błagam, powiedzcie, że to mi się śni… Już wolałbym chyba swój regularny koszmar ze śmiercią mamy, niż to.
                - Pojeee… bało cię, kretynie?! – jęknąłem, rozmasowując skronie. Minho westchnął z ulgą i pomógł mi stanąć na nogi.
                - Nic ci nie jest? Jesteś pewien, że możesz…
                - Co się napadło, co?! Dlaczego ty ZAWSZE musisz wchodzić mi w drogę?! Zdajesz sobie sprawę, jak cholernie mnie wkurzasz?! Śledzisz mnie? Jakim cudem zawsze wyrastasz jak z podziemi i sprowadzasz ze sobą kłopoty, jesteś jak jakiś cholerny magnes, sprawiacz kłopotów i mmmpff..! – Mój płonący czystą furią słowotok został zatamowany przez dłoń Minho przyciśniętą do moich ust. Mogłem już tylko wydawać z siebie wściekłe pomruki i posapywania, sztyletując go przy tym wzrokiem. Na jego twarzy nie drgnął ani jeden mięsień, był wciąż tak irytująco poważny, ale przynajmniej nie uśmiechał z rozczulonym rozbawieniem, jak to miał w zwyczaju. Już miałem ugryźć go w rękę, żeby pozwolił mi się wykrzyczeć, ale jakby to przewidując, opuścił ramię i zrobił krok do tyłu, wciąż nie spuszczając ze mnie wzorku.
                - Przepraszam za to. Zadziałałem instynktownie, kiedy zobaczyłem cię z tym… nożem tutaj, ja… po prostu myślałem, że ty chciałeś sobie… Że mogłeś sobie coś zrobić, bo wybacz, ale tak to właśnie wyglądało.
                - Na miłość boską, Minho, nie próbowałem PODERŻNĄĆ SOBIE GARDŁA, Jezu! – Wyminąłem go i schyliłem się, żeby podnieść scyzoryk z zalanej wodą podłogi, i wysuszyć go papierem toaletowym. Bambi przypatrywał mi się z miną wyrażającą wstyd i skruchę, ale w tym momencie mogłem tylko pomyśleć, że dobrze mu tak. – Masz mnie aż za takiego świra, który targa się z nożem na swoje życie? Dzięki.
                - Nie o to chodzi. – Potarł ręką kark. Jakiś czas temu zauważyłem, że zawsze to robił, kiedy czuł się niekomfortowo. – Nigdy nie wiadomo, czego się po tobie spodziewać.
                Myślałem, że padnę na to stwierdzenie, zresztą już po raz drugi w tej przeklętej łazience.
                - Po mnie nie wiadomo, czego się spodziewać? To ty tutaj jesteś od nieprzewidywalnych akcji. Ty sprawiasz kłopoty, nie ja. Chciałem tylko obciąć włosy, a tobie już wydaje się, że popełniam samobójstwo, podczas, gdy to ty jesteś facetem, który łazi po krawędzi dachu, żeby sobie POMYŚLEĆ. Wiesz co? Za dużo myślisz.
                - Taemin-ah, nie zrozum mnie źle, ale ty naprawdę potrzebujesz pomocy – mruknął tak cicho, że ledwo go usłyszałem. Uniosłem brwi z powątpiewaniem.
                - Taa, na pewno nie twojej. Dzięki, poradzę sobie. Możesz już iść, obiecuję, że nie przetnę sobie aorty ani tętnicy udowej, nawet niechcący.
                Minho chwilę stał w miejscu, zapewne zastanawiając się, czy zostawienie mnie samego z potencjalnym narzędziem zbrodni było dobrym pomysłem. W końcu rozluźnił się, spojrzał na moją wściekłą minę i zrobił ostatnią rzecz, jakiej bym się po nim spodziewał. Chociaż nie. To była pierwsza rzecz, której powinienem spodziewać się po Choim Minho. Zgiął się w pół i wybuchnął śmiechem. Strasznie zabawne. Stłumiłem w ustach przekleństwo i wyminąłem go w drodze do wyjścia, ale złapał mnie za tył koszuli i przyciągnął do siebie, jak zwykle totalnie olewając moje subtelne znaki, że jednak wolałbym zachować kilka kroków przestrzeni osobistej. Minho się tym nie przejmował. Objął mnie i zaczął czochrać mi włosy, wciąż chichotając radośnie i przez sekundę miałem ochotę zrobić użytek z wciąż trzymanego w ręce scyzoryka. Wiecznie zjarany szaleniec. Wciąż czułem się delikatnie mówiąc niekomfortowo podczas jego nagłych wybuchów czułości, więc stałem sztywno, czekając, aż da mi spokój.
                - Nie kłóćmy się więcej, dobra? – mruknął w moje włosy.
                Westchnąłem z rezygnacją, starając się nie wdychać zapachu jego wody kolońskiej, od którego robiło mi się niedobrze.
                - Ja się nie kłócę. To ty ubzdurałeś sobie, że jestem psychiczny i potrzebuję specjalnej ochrony dwadzieścia cztery godziny na dobę.
                - To dlatego, że zawsze chciałem mieć młodsze rodzeństwo. Kogoś, kim mógłbym się opiekować.
                - Kup sobie psa! – podsunąłem usłużnie, odklejając go od siebie z niejakim trudem.
                - Kiedyś pytałeś, dlaczego cię lubię. Wydaje mi się, że właśnie dlatego, że jesteś kimś, kogo zawsze chciałem mieć przy sobie. Wcześniej to o mnie wszyscy się troszczyli i to ja mówiłem „hyung” do moich przyjaciół. Poza tym, zawsze umiesz mnie rozbawić i…
                - Świetnie, za chwilę skończy się przerwa, a ja nie mam zamiaru spóźnić się przez ciebie na matmę, czy cokolwiek innego – przerwałem mu tą patetyczną gadkę, kierując się do wyjścia. Właśnie taki był problem z Minho – zawsze potrafił znaleźć sposób, żeby wyprowadzić człowieka z równowagi. A ja naprawdę nie byłem jeszcze gotowy, żeby rzucić się w jego ramiona, płacząc ze wzruszenia i robiąc kompletny bałagan ze swojej osobowości, kształtowanej od tylu lat przez wszystkie niezbyt przyjemne rzeczy, które mnie spotykały.
Nie teraz, nie kiedyś, prawdopodobnie nigdy.

~*~

Miałem nadzieję, że tego dnia nie spotkam już ani Minho, ani Amber, przynajmniej w szkole. Nie byłem również zbyt zachwycony wizją spędzenia z nimi popołudnia w pracy, ale tam mogłem zająć się robotą i udawać, że ich nie widzę, bo naprawdę nie miałem ochoty gadać z nimi, patrzeć na nich, czy choćby oddychać tym samym, co oni powietrzem. Chyba moja aspołeczność znowu dawała mi się we znaki. Sulli miała rację, skończę jako zrzędzący stary piernik a potem nikt nawet nie zapali znicza na moim grobie. Cóż za świetlana przyszłość.
- Hej, Taemin, chodź tutaj! – Zamknąłem oczy i policzyłem do dziesięciu, modląc się, żeby to były tylko halucynacje. Niestety, Minho, Amber, Jonghyun i z jakiegoś dziwnego powodu również Kibum, siedzieli na ławce w sali gimnastycznej, wszyscy w strojach na wf, oczywiście oprócz Keya, który założył najbardziej oczojebny róż, jaki w życiu widziałem, narażając tym samym mój zmysł wzroku na rychłą ślepotę. Westchnąłem z rozdrażnieniem, próbując uspokoić nagłą nieodpartą chęć rzucenia w nich piłką lekarską i ruszyłem w ich kierunku, udając, że wciąż się rozciągam. Nasz nauczyciel od wf-u, pan Yuu, właśnie darł się na jakiegoś szczerbatego okularnika, który zarzekał się, że ma astmę i nie może ćwiczyć. Na razie byłem bezpieczny, ale jeśli przez bandę tych świrów moja średnia z wf-u choć trochę ucierpi, przyrzekam, że ich wszystkich pozabijam.
- Czego chcecie i co wy tu w ogóle robicie?!
- Też cholernie miło nam cię widzieć – syknęła Amber przez zęby. – Po prostu skaczemy z radości.
- To bardzo ważna sprawa i to nie może czekać do popołudnia – wytłumaczył Key, świdrując mnie wzrokiem. Zastanawiało mnie, kto go w ogóle wpuścił na teren szkoły. No, chyba, że przekupił dozorcę, albo miał jakieś inne magiczne zdolności, o których wolałem nie wiedzieć.
- A teraz, skoro już pooglądałeś sobie Taemina w stroju gimnastycznym, możemy wracać na nasz trening, proooszę? – jęknął błagalnie Jonghyun, szturchając Minho w ramię, na co Żabcia tylko zmierzyła go ciężkim spojrzeniem. No tak, Jjong i jego obsesja na punkcie kopania piłki, jakby był w tym jakiś sens. Resztę jego wypowiedzi postanowiłem taktownie zignorować.
- Streszczajcie się, nikt mi dodatkowo nie płaci za rozmawianie z wami. – Zerknąłem w stronę nauczyciela Yuu, żeby sprawdzić, czy nadal wydziera się na tamtego dzieciaka. Wydzierał się.
- Pamiętacie, jak opowiadałem wam o moim ojcu? – Minho raptownie spoważniał, pochylając się w naszą stronę. Och, no tak. Jego straszny i niedobry, bogaty tatuś, który chce pogrzebać wszystkie jego absurdalne marzenia i praktycznie siłą wciska mu do ręki hajs, i dobre życie, na co nasz Bambi-podobny wielkolud broni się rękami i nogami, bo ma IQ o wysokości podeszwy swoich markowych adidasów.
Nie miałem pojęcia, dlaczego mój mózg wyprodukował tak długie i bezsensowne zdanie. Chyba zaczynałem wariować z frustracji.
- Co z twoim ojcem? Przyjechał już? – Key posłał mu współczujące spojrzenie. – Wiem, że się z nim nie najlepiej dogadujesz, ale może jeśli w końcu wyjaśnicie sobie na spokojnie parę rzeczy…
- Nie o to chodzi. Mój ojciec wpadł na kolejny genialny pomysł i zaproponował dyrektorowi, że zasponsoruje ten cały zimowy bal, czy jak się to nazywa. – Ręka Minho machinalnie powędrowała do szyi, jak zwykle, gdy był zdenerwowany. – Wyda kupę szmalu, żeby podlizać się moim nauczycielom. Już mi niedobrze.
- Twoje życie prywatne jest niezwykle interesujące, stary, serio, gruba sprawa i w ogóle, ale mój trening zaraz się skończy… – Jonghyun wiercił się na ławce, ale pod wpływem groźnej miny Kibuma natychmiast zamarł w bezruchu. Głupi pantoflarz.
- Mój ojciec dzwonił dzisiaj rano i powiedział, że chce mnie widzieć na tym balu. – Bambi patrzył na nas tak rozpaczliwie, że niemal zrobiło mi się go żal. Albo nie, jednak nie, żartowałem. – Przepraszam, że męczę was swoimi sprawami, ale musicie mi pomóc. On znowu będzie szukał pretekstu, by udowodnić mi, że wszystko robię źle. Nie mogę dać mu tej satysfakcji po raz kolejny. Tym razem rzeczywiście wszystko musi pójść idealnie. Wszystko. Kibum, dlaczego ty to notujesz?
- Dajcie mi sekundkę – mruknął Key, który nie wiadomo skąd wytrzasnął notesik oczywiście  koloru różowego i coś zawzięcie w nim zapisywał. Wymieniłem z Amber zdegustowane spojrzenie i chyba po raz pierwszy poczułem z nią jakąś więź. Mam nadzieję, że również po raz ostatni, bo to zbyt bolesne, myśleć, że coś w ogóle nas łączy. Kibum odchrząknął, zwracając na siebie naszą uwagę. – Nie martw się o nic, Minho, ten wieczór będzie idealnie zaplanowany. Wszystko dokładnie zaplanujemy i twój ojciec nie będzie się w stanie do niczego przyczepić!
- Po co ta cała szopka o taką pierdołę? – spytała znudzona Amber.
Key i Minho popatrzyli na nią poważnie.
- Nie znasz mojego ojca.
- Nie znacie jego ojca.
Jakby na potwierdzenie wagi tych słów tuż obok nas rozległ się świst powietrza i jednocześnie pochyliliśmy głowy, żeby nie paść ofiarą nadlatującej z prędkością światła piłki do koszykówki. Poważnie, wf w liceum Kim Yu Shin bardziej przypominał walkę o przetrwanie, podobnie jak wszystkie inne lekcje.
- Więc to faktycznie jakiś mafioso – skwitowałem ponuro, błagając, by zadzwonił dzwonek i tym samym dał mi pretekst do zakończenia tej bezsensownej konwersacji, ponieważ pan Yuu wciąż nie słyszał moich mentalnych modlitw i zupełnie ignorował sytuację na swojej własnej lekcji, jak i pewne osoby, które zdecydowanie nie powinny tu przebywać.
- Po pierwsze, musimy znaleźć ci na ten bal jakąś słodką niczym szarlotka z bitą śmietaną dziewczynę, najlepiej noonę, żeby twój ojciec wiedział, że ludzie biorą cię za serio – trajkotał tym czasem Kibum, notując jak szalony w swoim zeszycie. Zaczynałem naprawdę tęsknić za jego mroczną osobowością, bo ta aktualna działała mi na nerwy. – Jeszcze najlepiej taką, która wyrecytuje wszystko, co jej każesz i nie palnie jakiejś głupoty.
- Czyli po prostu jakąś tępą dzidę z kilogramem tapety i sztucznym biustem – podsumowała zgryźliwie Amber, za co telepatycznie przybiłem jej piątkę. Key natomiast przewrócił oczami, wyraźnie niezadowolony.
- Skąd ja wezmę dziewczynę, która chciałaby zrobić coś takiego? – Minho wyglądał na nieźle zdesperowanego. No faktycznie, ciężko mu będzie znaleźć laskę, która zgodzi się grać dla niego słodką idiotkę, tym bardziej, że połowa szkolnej populacji rodzaju żeńskiego najchętniej rzuciłaby się na niego już teraz. Ech, Choi – Kretyn – Minho i jego problemy natury egzystencjalnej.
- Amber na pewno się zgodzi – podsunął Dino, najwyraźniej starając się być pożyteczny, ale niestety coś mu nie wyszło i zamiast burzy oklasków został ponownie zasztyletowany spojrzeniem, tym razem przez Amber we własnej osobie.
- Nie mam zamiaru grać w waszym małym przedstawieniu. Poza tym, już z kimś idę na bal.
- O? Udało ci się wcisnąć komuś kit, że jesteś laską?
- Zamknij się, Taemin!
- Sulli. – Key wysunął kolejną propozycję, na co Minho nieco zbyt entuzjastycznie pokiwał głową. Spojrzałem na niego podejrzliwie. Ooo nie, wstrętny pedofilu, łapy precz od mojej siostry. Już miałem mu to subtelnie uświadomić, ale Amber uratowała mnie po raz kolejny. Chyba będę musiał kupić jej kwiaty albo męską maszynkę do golenia, w ramach podziękowań.
- Sull w żadnym wypadku. Idzie ze mną.
Zaraz. Zaraz, CO TAKIEGO?!
Minho jęknął i zwiesił głowę, wyglądając przy tym tak nieszczęśliwie, że zgubiłem wątek. Cóż, z Amber, Sulli i ich dziwną relacją będę musiał policzyć się później.
- Hej, a może Dara? – zaproponowałem niepewnie i ledwo te słowa opuściły moje usta, już ich pożałowałem. Lee Taemin, ty nie masz być miły tylko dlatego, że koleś, którego darzysz czystą nienawiścią, wygląda jak rozjechana żaba na środku autostrady. To właściwie powinien być główny powód, dla którego nie powinieneś być miły. Ty nie bywasz miły. Świetnie, a teraz gadam do siebie.
- Dara nie wchodzi w grę. Mój ojciec ją zna i zorientuje się, że to ukartowane. Poza tym ona i Onew mają zająć się cateringiem.
Siedzieliśmy chwilę w ciszy, przerywanej jedynie zdecydowanie mniej cichymi wrzaskami nauczyciela Yuu i okrzykami niewyżytych nastolatków, którzy próbowali trafić piłką do kosza, jakby był w tym jakikolwiek sens. Amber wyciągnęła komórkę i zaczęła zawzięcie na niej stukać, przy czym miałem dziwne wrażenie, że wiem, do kogo pisze; Key wyglądał, jakby mocno się nad czymś zastanawiał, a Jonghyun chyba zasnął na siedząco i stróżka śliny zaczęła spływać mu z kącika ust. Wzdrygnąłem się, zdegustowany i przeniosłem spojrzenie na Minho. Znowu to robił. Wyglądał jak siedem nieszczęść, co okropnie mnie drażniło. Przecież powiedziałem mu, żeby przestał, ale jak widać kompletnie to do niego nie docierało. Prawdopodobnie po prostu sobie ze mnie kpił, to by do niego pasowało. Zacisnąłem zęby i skrzyżowałem ręce na piersi, przyjmując bojową pozycję i skupiając całą swoją uwagę na idiotycznej grze, która toczyła się na boisku. Banda mięśniaków biegających za piłką. Co niby będą z tego mieli?
Spójrzmy prawdziwe w oczy, ale tylko ten jeden raz. Za nic w świecie bym się nie przyznał, nawet przed sobą, że zasłaniam się byciem wkurzonym na Minho, kiedy tak naprawdę boli mnie patrzenie na niego, kiedy jest przybity. Po prostu nie. Ta opcja nie wchodziła w grę. Więc dlaczego nie mogę po prostu zebrać całej mojej obojętności i zachowywać się tak, jakby kompletnie mnie to nie ruszało? Niedobrze. Czułem, się rozpadam, kawałek po kawałku, od środka i to mnie przerażało. To przez niego i jego egzystencję. Zanim pojawił się w moim życiu, wszystko było w porządku, a teraz z każdym dniem wydawało mi się, że…
- MAM! – Podskoczyłem w miejscu na dźwięk triumfalnego pisku Kibuma. Jonghyun spadł z ławki, mamrocząc pod nosem jakieś niezrozumiałe przekleństwa. Key spojrzał na nas błyszczącymi oczami, uśmiechając się szeroko, przez co wyglądał już jak kompletny szaleniec, więc na wszelki wypadek przysunąłem się bliżej Minho.
- Proszę, nie mów że chcesz zrobić z UI moją partnerkę na bal, bo ja jej po prostu nie trawię – powiedział ponuro Minho, na co uniosłem brwi ze złośliwym rozbawieniem. Nazywała się IU, tak w ogóle. I nie trawisz jej, drogi żabolu, bo jesteś o nią zazdrosny.
- Nie, mój pomysł jest o wiele, wiele lepszy. Zobaczycie, to będzie najlepszy bal w historii. Twój ojciec padnie z wrażenia. Szykuje się świetna zabawa.
 Miałem dziwne przeczucie, że niezdrowa ekscytacja Keya niesie ze sobą wszystko, tylko nie świetną zabawę.

~*~

Bóg mnie chyba w końcu pokarał za mój połowiczny ateizm. Nie dość, że na zewnątrz znowu zaczęło się śnieżne tornado i wchodząc do środka, wyglądałem jak przerażający bałwan z kreskówki, to jeszcze musiałem zebrać w sobie całą silną wolę, żeby nie odwrócić się natychmiast i nie prysnąć, póki nikt nie zarejestrował mojej obecności. Kawiarnia była oblężona przez upierdliwe, chichoczące po kątach noony, których ulubionym zajęciem było zrzucanie serwetek na podłogę, żeby Minho im je podnosił. A potem się jeszcze burzyły, kiedy moje glany niechcący niweczyły ich plan, deptając te „zguby” w iście bezduszny sposób. Zaczerpnąłem powietrza i już miałem się dyskretnie wycofać, ale robiąc krok do tyłu moje plecy napotkały coś twardego i trzeba przyznać, całkiem umięśnionego, co jakimś cudem dało się wyczuć nawet przez kurtkę. Cholerny Choi Minho, żabi książę od siedmiu boleści, szalony zboczeniec, irytujący optymista, który ma za dużo kasy w tyłku, do którego będę pałał nienawiścią aż do końca dni mojego popieprzonego życia, amen.
- O, super, że już jesteś – zaszczebiotała jadowicie Amber, a ja aż podskoczyłem, wytrzeszczając na nią oczy. Jakim cudem pomyliłem ją z Minho?! Chyba już mi kompletnie na mózg padło. – Nie myśl, że wybaczyłam ci tak łatwo za te kredki. Będziesz mi je od teraz strugał do końca świata.
- Jesteś okrutna – prychnąłem, wymijając ją i powlokłem się na górę, żeby przebrać się w uniform. Nie było mi to dane, bo ledwo stanąłem na pierwszym stopniu, Key wyrósł jak spod ziemi, chwycił mnie za łokieć i niemal siłą wepchnął do kuchni, zanim zdążyłem choćby zawołać o pomoc. Zaczynałem poważnie rozważać zakup paralizatora, może wtedy będę mógł w końcu czuć się bezpiecznie.
- Wszyscy w komplecie! – oznajmił Kibum, wyraźnie usatysfakcjonowany. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, gdzie Dara otrzepywała z niewidzialnych pyłków jakąś dyndającą na wieszaku kieckę, zupełnie nie zwracając uwagi na dymiący piekarnik, z którego zaczynał wydobywać się podejrzany smród spalenizny. Onew i Minho stali przy stole, w skupieniu studiując jakieś papiery, Jonghyun chodził w kółko z kartką w ręku i powtarzał cały czas to samo zdanie jak mantrę, a ja stałem w miejscu, próbując otrząsnąć się z szoku i zastanawiałem się, KTO DO CHOLERY ZAJMUJE SIĘ TERAZ OBSŁUGIWANIEM KLIENTÓW.
- Co tu się znowu dzieje?!
- Zaczęliśmy przygotowania do akcji „Zrobić-wrażenie-na-panu-Choi-tak-żeby-zmienił-wyraz-twarzy-chociaż-na-sekundę” – wyjaśnił Key.
- Wy wciąż o tym? – jęknąłem, zrezygnowany. – Serio, moglibyście wyluzować, to tylko jakiś bogaty staruszek – bez urazy, Bambi – który budzi strach samym swoim imieniem. Przeginacie.
Kibum zrobił groźną minę, ale Minho tylko westchnął i popatrzył na mnie błagalnym wzrokiem. Po raz kolejny nie dowiem się, jak wygląda, kiedy jest wkurzony. No cóż, będę musiał próbować dalej.
- To nie takie proste, Taemin. Nie znasz mojego ojca, a jak go już poznasz, to możesz mi wierzyć, że to nie będzie miłe pierwsze spotkanie.
- Kto powiedział, że ja w ogóle chcę go poznawać – mruknąłem pod nosem, ale zostałem zignorowany.
- Ja po prostu czuję, że chociaż raz muszę mu pokazać, że może być ze mnie dumny. Że nie wszystko potrafię spieprzyć. Rozumiesz, co mam na myśli?
Oj, niestety tak, głupiutki jelonku. Rozumiem i to aż za dobrze. Szkoda, że ja nigdy nie będę miał szansy udowodnić czegoś takiego mojemu tacie.
- A ponieważ MY jesteśmy twoimi przyjaciółmi, zawsze możesz polegać na naszej pomocy, Choi – dodał Kibum, kładąc mu dłoń na ramieniu, na co Minho uśmiechnął się krzywo.
- Jakkolwiek uważam, że twój pomysł jest kompletnie absurdalny, to chyba muszę zaryzykować.
- To może zadziałaś – przyznała Sandara, wciąż bez reszty zajęta oglądaniem sukienki. - Jeśli tylko wszystko dokładnie przemyślimy i Jonghyun nauczy się w końcu swoich kwestii.
Dino rzucił jej ponure spojrzenie, nie przestając powtarzać kilku zapisanych na kartce zdań.
- Chwila, chyba się pogubiłem – wtrąciłem szybko, widząc, że Key już otwiera usta. – Napisaliście sobie scenariusz? Jak w przedstawieniu? Jesteście nienormalni.
Kibum odchrząknął teatralnie.
- Poczekaj, aż dowiesz się, jaką TY odgrywasz w nim rolę.
Jonghyun i Amber stłumili złośliwy chichot. Jak ja nienawidzę tych ludzi.

_____________________________
Po pierwsze, nie wiem, jak mam was przepraszać. Miałam w tym tygodniu kompletne urwanie głowy. Brak czasu choćby na oddech. Ledwo żyję, poważnie. Na szczęście oficjalnie od poniedziałku zaczynają mi się ferie, dzięki Bogu, bo chyba bym już nie wyrobiła. Alusia jest psychicznie wypompowana. To już fakt.
Po drugie i bynajmniej ważniejsze niż moje problematyczne życie prywatne: DZIĘKUJĘ ZA TAKIE PIĘKNE KOMENTARZE POD OSTATNIM POSTEM! *____* KOCHAM WAS. KOCHAM, UWIELBIAM, JESTEŚCIE WSPANIAŁE, PŁACZĘ ZE WZRUSZENIA, BO NIGDY NIE SĄDZIŁAM, ŻE KOMUŚ WŁAŚCIWIE BĘDZIE SIĘ PODOBAĆ TO OPOWIADANIE ;________;
Ufff. Nie mam słów, żeby wyrazić, jak bardzo wariowałam z radości i ile razy czytałam każdy komentarz z szerokim uśmiechem na twarzy, nie mogąc uwierzyć w te wszystkie miłe słowa, które mi napisałyście. Dziękuję bardzo, bardzo, bardzo :*Mam nadzieję, że ten rozdział też się podobał, chociaż ja mam co do niego mieszane uczucia, bo nie do końca wyszedł tak, jak chciałam. Ale zobaczymy, jak to się dalej potoczy.
Rozdział z dedykacją dla wszystkich, zarówno stałych, jak i nowych czytelniczek, po prostu jeszcze raz dziękuję *.* <3

28 komentarzy:

  1. Wa! Omg! Końcówka.. <3 tak długo czekałam na ten rozdział <3 ale mam złą wiadomość...
    mianowicie: Jeśli Taemin zetnie włosy to zabije! jak go sobie tak teraz widzę... jest taki śliczny w dłuższych <333
    Już domyślam się , co się szykuje :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zetnie, nie zetnie, to Ci mogę obiecać :D nie mogłabym zniszczyć jego badboyowego imidżu (już wystarczy, że Key zmienił osobowość, ale jemu można to wybaczyć).
      Domyślam się, że Twoje domysły są prawdziwe ^^ no niestety, chyba jestem przewidywalna, ale Taeś się na razie nie domyśla i mówiąc szczerze sama się boję, jak on zareaguje, kiedy się dowie, co Key dla niego szykuje ^^

      Usuń
    2. Jej O_O Nie muszę się martwić o jego fryzurkę ! Boże... jak dobrze... martwię się już od czterech rozdziałów T^T
      Też się boje x3

      Usuń
  2. HAHAHAHAHAHA! TEŻ CIĘ KOCHAAAM! ;** I już wiem po co ta sukienka. No wiedziałam! WIEDZIAŁAM! MAWHAAHAH Jesteś genialna i boję się ciebie jednocześnie. To bardzo dobrze, unni tak lubić xD Taemin widocznie przylepił się tego 'żabiego Minho" jak rzep psiego ogona xD. "Jak rozjechana żaba na autostradzie" xD Boskie. No i to UI....kocham to xD czekaj...ona ma IU? Kurde xD Już nie wiem ale ja zawsze się mylę. Tyle nas łączy z Minho w tej sparwie. Prawdopodobnie też jej nie lubię bo jestem zazdrooosna(doszłam do tego dość niedawno ale to tylko pewna teoria...nie bierzmy jej na poważnie ja NIGDY nie jestem o kogoś zazdrosna...ale kłamie xD)! Ale ja mogę...prawda? xD Oh...musiałam zamknąć drzwi bo rodzice co chwile darli się co mam zrobić tym razem...a na serio nie mam ochoty liczyć ile spadło igieł z choinki...takie rodzinne rekordziki...Jezu z kim ja żyje ;( xD Wiec po zamknięciu drzwi i walczeniu BARDZO głośno muzyki mogłam odpłynąć w światek Taemina który nam stworzyłaś i który wielbię :D No i Amber...nie wierzę że Tae ją pomylił z Minho xD Chyba nie jest aż tak płaska albo Taemin pomylił jej cycki z mięśniami brzucha Minho xD No nic...ferie dla nas obu nadchodzą będziemy pisały! Tak! xD Hwaiting! ;*
    G.G
    love-is-still-love.blogspot.com
    i-love-you-monkey.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Żabi Minho zawsze i wszędzie. Żaby już nigdy nie będą takie same. K-pop i nigdy nic już nie jest takie samo. Mówię Ci, połowę drogi ze szkoły fangirlowałyśmy na widok szyldu firmy "EXO" reklamującej wykładziny podłogowe. Ekhm. Takie małe zboczenie.
      Możesz być zazdrosna o IU, rozumiem twój ból ;__; Ale nie martw się, będziemy ją forever hejtować.
      Pamiętaj, że pomysły z Winter Party są częściowo Twoją zasługą *.* A Amber ma twardą klatę, ot co.
      Też Cię kocham :* Ferie, nadchodzimy.

      Usuń
  3. fjdshfjdkfshfjskhfsk jak zobaczyłam, że jest nowy rozdział to aż szurnęłam notatkami na jutrzejsze kolokwium w kąt, kwiknęłam donośnie na całe mieszkanie, wykrzyczałam się na twitterze i oderwałam od rzeczywistości XDDD
    mam nadzieję, że to, że zaraz ferie, wpłynie na ilość dodawanych rozdziałów :3
    a part super :3 bosz, Taemin, ty się kruszysz, już nie będziesz twardą skałą, ja to czuję, jeszcze trochę Bambiego i skruszejesz całkiem~ omo omo omo >w< ja już chyba też wiem, co oni chcą mu zrobić XDDD biedak xDD
    czekam też na samo winter party, tam też zapewne się coś stanie :3
    no skręcam się, aż nie wiem co dalej pisać XDDD przepraszam za nieskładność wypowiedzi, ale jestem nadal zszokowana tym, że part jest XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awww dziękuję za wszystkie miłe słowa *.* Teraz będę mieć wyrzuty sumienia, że Cię od nauki oderwałam :c Ale czasem trzeba ^^ Właśnie dzięki Bogu, że ferie już mam, postaram się ogarnąć i napisać parę partów do przodu :D Taeś się istotnie kruszy, ale na razie sam się do tego nie przyznaje ^^

      Usuń
    2. nie miej wyrzutów sumienia, raczej ciesz się, że pokolorowałaś moją szarą przedsesyjną rzeczywistość chociaż na ten jeden moment xD jeszcze zdołam utonąć w potoku łez zmieszanych z zakreślaczami nad notatkami wszelkiej maści, czasem trzeba zrobić sobie przerwę ^^
      a niech się nie przyznaje, i tak w niego to strzeli, nie ma, że ucieknie :3

      Usuń
  4. Oj mam przeczucie kogo będzie grał Taemin w tym ich malutkim przedstawienie i aż nie mogę się doczekać czy są one prawdziwe, więc pisz jak najszybciej kolejny rozdział. Taa... jeszcze parę dni i ferie, a co za ty idzie więcej wolnego czasu, więc nocie będą częściej prawda? Ploseee... :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, chyba rzeczywiście jestem przewidywalna :D Obiecuję, że przez ferie party będą częściej, od jutra biorę się za intensywne pisanie!

      Usuń
  5. Miss. Alice! Jacie, tak właśnie myślałam, że jak ferie zaczynają nam się od poniedziałku, a dzisiaj (przynajmniej w moim liceum) jest rada podsumowująca te półrocze, to przez ostatnie dwa tygodnie ostro zapieprzałaś z poprawianiem ocen i to dlatego Cię nie było T^T Jednakże wszystko rozumiem i czekałam! ... Dobra, zabrzmiało to dość dziwne, ale szczerze mówiąc cieszyłam się jak głupia, kiedy zobaczyłam nowy rozdział.
    W każdym razie... Cudo jak zawsze. Oprócz paru literówek nie zauważyłam większych błędów. Treść genialna, wszyscy chyba się domyślają, że Taemin będzie uroczą partnerką Bambiego, co nie uwłaszcza w niecierpliwym oczekiwaniu na nowy rozdział, który mam nadzieję, że pojawi się szybciej, niż myślę ^^.
    Ogólnie rzecz biorąc dzisiaj nawet czytałam sobie kawałki Twojego zawieszonego opowiadania i tak stwierdziłam, że trochę tęsknię, ale nie będę Ci jęczała, żebyś do niego wróciła, skoro nie masz weny. Nie pisz nic na siłę, wiem, że wtedy jest najgorszej.
    Chciałabym napisać coś jeszcze, ale nie mogę zebrać myśli. Może to, że przeraża mnie trochę zmiana Key na róż? *śmieje się lekko*. Ogólnie ciekawi mnie całe przedsięwzięcie i tekst, którego Jonghyun uczy się na pamięć. Uroczy z niego półgłówek, muszę powiedzieć. Jestem ciekawa, jak dalej poprowadzisz wątek z Amber i Sulli. Szykuje się większy fragment z yuri, czy będzie to taki malutki epizodzik? *^*
    Mogłabym Cię prosić, żebyś napisała do mnie na maila? Mam BARDZO bardzo ważną sprawę, także byłabym szczęśliwa i niezmiernie podekscytowana.
    Jej, przepraszam za takie dziwne słowa dzisiejszego wieczoru, ale chyba jestem trochę dziwna (serio? o.o) i szczęśliwa, dlatego nie mogę się opanować.

    *Kei przesyła mocnego huuuug'a za tak świetny rozdział C: *

    Kei-chan <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj rzeczywiście zapieprzałam, ale niestety niewiele udało mi się poprawić :c Ale postanowiłam sobie, że przynajmniej przez ferie nie będę w ogóle myśleć o szkole i to mi powinno dobrze zrobić ^^ Cieszę się bardzo, że Ci się podoba <3 Jak już wspomniałam, postaram się teraz publikować częściej, mam nadzieję, że nie skończy się jak zwykle na obietnicach *odpukuje w niemalowane* Co do Saranghae Boysów, to mam pewien pomysł, ale nie wiem, czy nie zacznę tego opowiadania jeszcze raz. W sumie fabuła podobna ale trochę inaczej :D Zobaczy się, na razie nic nie obiecuję.
      Co do Sulli i Amber, to owszem, planuję większy wątek yuri, ponieważ Sulber to chyba jedyny paring yuri, jaki shipuję. Po prostu uważam, że są razem słodkie, a nie chcę ograniczać się tylko do yaoi, dlatego w tym opowiadaniu mam i jedno i drugie, i jeszcze parę hetero (OnewxDara).
      A i oczywiście, że do Ciebie napiszę, już lecę pisać *.* Jeszcze raz dziękuję za komentarz <3

      Usuń
  6. swietne! Kocham, wrecz ubustwiam twojego Taemina ^^ Nawet nie wiesz ile razy sie brechtalam z jego przemyslen :P Nie moge sie doszekac kolejnego posta i jest mi troszke glupio, ze w porównanih do poprzednich czytelniczek moj komentarz jest takikrociutki xd
    Weny życzę :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie się cieszę, że polubiłaś mojego Taesia i jego upierdliwy charakterek <3 W sumie coś mnie z nim chyba łączy, niektóre jego przemyślenia są czasem moimi przemyśleniami, dlatego czuję się jakoś tak związana z tą postacią ^^ Ja tam się cieszę z każdego komentarza *.* Zresztą, liczy się jakość, nie ilość :D

      Usuń
  7. Po raz kolejny powiem, że to jest świetne. Więcej! To chyba najlepszy 2min, jaki czytałam. Taki realistyczny, lekki, zupełnie, jakbyś opisywała prawdziwe zdarzenia. W dodatku nie zauważam żadnych błędów, a co za tym idzie, zaglądam tutaj średnio raz na dwa dni >D
    Chyba też wiem, kogo będzie grał Taemin i cholernie nie mogę się tego doczekać, więc pisz! Jesteś najlepsza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najlepszy 2min? o.o Nie przesadzajmy, na pewno jest wiele tysiąc razy lepszych fanfików o nich ^^ Ale dziękuję, strasznie mi miło, że ktoś tak uważa <3 Dziękuję :*

      Usuń
  8. A ja jak idiotka śmieję się do ekranu, bo w końcu jest nowy rozdział!
    Key, blond włosy i oczojebny róż XD
    Rozdział genialny, aż nie wiem co powiedzieć!
    Rozbroiła mnie sytuacja w WC^^
    Oj, po prosu kocham cię za to opowiadanie!
    Jak to dobrze, że od poniedziałku masz ferie! Mam nadzieję, że będziesz wtedy pisała dłuższe rozdziały *.*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Key sam w sobie zawsze mnie zaskakiwał, po prostu wiedziałam, że muszę to wykorzystać w opowiadaniu. Wiesz, z tą sceną łazienkową to się długo musiałam zastanawiać, czy jej nie wyciąć, bo była/jest lekko dziwna, ale zostawiłam, ze względu na 2minowego huga. Lubię ich hugi. Taki duży Minho i taki drobny Taeś *.* Tak, tak, ferie od poniedziałku, jeszcze dłuższe rozdziały? Uff ten był jak na razie chyba najdłuższy :D Ale postaram się, promise~

      Usuń
    2. Jak nie dasz rady pisać dłuższych, to będę też wdzięczna jak będziesz w ferie częściej dodawała nexty ;)

      Usuń
  9. Naprawdę, obawiam się o swoje zdrowie, po tym jak zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział. Aż mnie oczy zapiekły, bo miałam ochotę się rozryczeć - ze szczęścia gwoli ścisłości. Jestem bardzo dziwnym i dzikim człowiekiem, a ty utrudniasz mi normalnie funkcjonowanie. xD. Boże, chcę napisać normalny komentarz, ale zwyczajnie mi to nie wychodzi, nie ogarniam. Co się ze mną dzieje, to straszne jest. A poza tym już od jakiejś godziny jaram się tym rozdziałem i przestać nie mogę. To dziwne, co jeden blog z opowiadaniem może z człowiekiem zrobić *o*
    Pomijając to, że ubóstwiam Troubles-maker, oraz moje dziwne reakcje, to muszę przyznać, że rozdział wyszedł ci genialny!
    Strasznie zazdroszczę ci tego, jak w fajny, komediowy sposób wszystko opisujesz. Mi prawdopodobnie wyszłoby wszystko śmiertelnie poważenie. Wręcz kocham użyty w co trzecim zdaniu sarkazm i BOSKIE OPISY MINHO, czyli zdaniem Tae - wyglądającego jak rozjechana żaba na środku autostrady, z IQ wysokości podeszwy od jego markowych adidasów. Hahahaha, do tej pory śmieję się z tego opisu, bezbłędny!
    Nawet nie wiesz jak śmiałam się, kiedy przeczytałam opis Kibuma. Od razu nasunął mi się na myśl mój kolega, sąsiad - Azjata, który też nosi oczojebne, różowe rurki. Masakra *o* Ale rurki są fajne :3
    Serio, boje się tych pomysłów Key`a. Czyżby już znalazł idealną partnerkę dla Minho? I jak okaże się nią ta osoba, o której myślę, to umrę, serio, hahhaa, aż się boję kolejnego rozdziału.
    Biedny Taemin, wyszedł na samobójce w szkolnej toalecie. Hahahah, i jeszcze się wywalił : o. I znowu przypomina się sytuacja z mojej szkoły, jak w toalecie moja nienormalna koleżanka biegała z koszem na śmieci, nie zauważyła wody na płytkach, wywaliła się przy okazji wysypując na siebie wszystkie śmieci. Dlatego czytając ten rozdział, niemal nie poplułam się jogurtem. I jest mi gorąco. I szczęka mnie od śmiechu boli. Musze spoważnieć xD
    Wiesz, że twoje opowiadanie oficjalnie awansowało na listę moich ukochanych? I to na pierwsze miejsce, a uwierz, że blogów czytałam masę, nie zdziwiłabym się, jakby większość yaoistycznych, polskich, internetowych opowiadań było przeze mnie przeczytanych xD Czuję też, że z każdym nowym rozdziałem Troubles-Maker pokocham jeszcze bardziej!
    Omomom, ferie od poniedziałku? Też wtedy zaczynam! I mam nadzieję, że jakoś mi je umilisz i dodasz nowy rozdział i zgadzam się z poprzedniczką - dłuższy!
    Tak, wiem. Piszesz naprawdę długie notki (np. ja piszę chyba tylko połowę z tego co ty xD), ale jak się już wciągnie to nie ma wyjścia, nawet tak długie rozdziały są zdecydowanie za krótkie i chce się więcej.
    No i życzę ci weny i czasu, którego ostatnio nie miałaś, obyś w ferie odetchnęła.
    I mam nadzieję, że nie zniechęciłam cię tym komentarzem, który wgl nie ma ładu i składu, ale kumuluje się we mnie tyle emocji, że inaczej nie mogę ich wyrazić. *o* Jesteś cudowna w tym co robisz i proszę, nie bierz mnie za jakąś psychopatkę, ale naprawdę - zżyłam się z tym opowiadaniem i niesamowicie je uwielbiam!

    xoxo Uszati <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zniechęcasz? O_____O Chyba żartujesz, czytałam ten komentarz ze trzy razy, żeby się upewnić, że jest prawdziwy. Kocham Cię za niego. Nawet nie wiesz, jak to wszystko, co napisałaś mnie zmotywowało, po prostu zaraz otwieram worda i nie ma, że znowu godzinę spędzam na tumblrze jak jakiś kompletny leń (którym niestety jestem), tylko PISZĘ bo to po prostu czysta radość, pisać dla takich czytelników jak Ty <3
      Sarkazm Taemina jest po części moim sarkazmem, czasami łapię się na tym, że zaczynam snuć takie dziwne i pesymistyczne monologi wewnętrzne, ale nawet mnie to już nie dziwi. Nie jestem normalna, co chyba widać.
      Masz sąsiada Azjatę który nosi różowe rurki. Masz SĄSIADA AZJATĘ. Przeprowadzam się do ciebie, to już oficjalne *.*
      Uf. Nadal nie mogę uwierzyć, że naprawdę aż tak bardzo przypadł Ci mój Troubles Maker do gustu. Wariuję z radości. Naprawdę postaram się napisać następny rozdział dłuższy. Już lecę pisać. Obiecuję. I jeszcze raz bardzo za wszystko dziękuję, jesteś kochana <3

      Usuń
  10. ŚWIETNY, ŚWIETNY, ŚWIETNY. Na prawdę! Bo prostu stałaś się moją jedną z dwóch ulubionych bloggerek :3 Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału *____*
    Pozdrawiam i życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awwww *.* Dziękuję, dziękuję, dziękuję. Naprawdę nie wiem, co na to powiedzieć. Może tylko tyle, że dziękuję jeszcze raz <3

      Usuń
  11. Kolejny GENIALNY rozdział ^ ^ okropnie podoba mi się jak piszesz :D obserwuje twojego bloga już od dłuższego czasu i strasznie mi on przypadł do gustu ^__^ nie jedna blogerka może pozazdrościć twojego talentu. Mam nadzieję że niedługo pojawi się kolejny BOSKI rozdział :D Hwaiting w pisaniu !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I znowu będę dziękować jak zwariowana, chociaż zdaję sobie sprawę, że to się robi już nudne :D Sam fakt, że ktoś określa mój mały chłamik "boskim" i "genialnym" sprawia, że aż chce się pisać dla was i więcej, i lepiej <3

      Usuń
  12. Hej! Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award! Tutaj >> http://pepsi-cola-taste.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  13. Ayooo~
    Co za wstyd, rozdział przeczytałam zaraz po dodaniu, a komentuje dopiero teraz. ;_;
    Ale Cię wszyscy do pisania gonią, omg. xDD A ja Ci powiem tylko, że jakiejkolwiek długości rozdziału byś nie dodała, to ja i tak będę cieszyć papę jak głupia. :D Powiedziałaś, że miałaś ciężki tydzień, powinnaś odpocząć. Są ferie~
    A co do samego rozdziału to pod koniec nawiedziła mnie jakaś szatańska wizja Taemina w takich omójboże wysokich różowych szpilkach jdgbjsfhgbkfhbkxhfbk Nie, nie, nie. Wróć.
    Taemin martwi się o Minho? Normalnie nie wierzę. Ciekawa jestem kiedy Minho się dowie w jakiej sytuacji konkretnie jest Taemin. I kiedy do niego przyjdzie kekekekekeke 8D I ten jego 'inny' uśmiech...
    Hug w łazience taki puchaty~ Suodko~ Mam nadzieję, że nie znikniesz długich włosów Tae, bo on w nich jest po prostu idealny. >o<
    Winter Party! Taka piękna para hkfhkgbdfhgbkdhb.......... I jeszcze Sulli i Amber........ Schnę.
    Hwaitiiiiing! <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny jak zawsze rozdział ^^
    Czyżby Tae założy sukienkę i z księżniczki przemieni się w królową balu xD <3

    OdpowiedzUsuń