[ostrzeżenie: Rating R dla tego rozdziału ze względu na sporą ilość przekleństw i występującą przemoc. Enjoy~]
ROZDZIAŁ ÓSMY
BUM.
BUM.
Czy w promieniu tysiąca kilometrów od pewnej przypominającej Biały
Dom willi na przedmieściach SM Town znajduje się chociaż jedna umysłowo zdrowa
osoba, która mogłaby ewentualnie podzielić się ze mną moim bólem? Proszę? Na
zachętę dodam, że nie chodzi mi nawet o łupiący ból w czaszce, tylko o ból w
sercu, spowodowany stopniowym zanikaniem umiejętności myślenia u ludzi we
współczesnym świecie, które to przerażające zjawisko odkryłem jakiś czas temu.
CIERPIĘ Z TEGO POWODU, DLACZEGO NIKT MNIE NIE POCIESZY?!
Bum.
- Taemin, przestań walić głową w ścianę. Wiesz, ile pewnie kosztowało
otynkowanie tej chaty? Nie chcesz chyba rozwalić domu biednemu Minho i skazać
go przez to na mieszkanie w śmietniku? – Gdybym teraz spojrzał na Amber,
prawdopodobnie zobaczyłbym jej złośliwy uśmieszek i bezgraniczny triumf, że oto
popisała się taką wspaniałą, ciętą
ripostą. Ale nie spojrzałem.
BUM.
- Śmietniki nie są takie złe, jeśli się do nich przyzwyczaisz. Czasami
worki na śmieci są całkiem wygodne jako poduszki, to znaczy dopóki nie
sprawdzasz, co jest w środku i masz nos zatkany spinaczem.
- Fuj, Jonghyun. FUJ.
- Czy możemy porozmawiać o czymkolwiek innym, na przykład o czymś,
co nie ma nic wspólnego ze śmieciami?! Albo po prostu skupić się na moim
projekcie..? Proszę?! – Mogłem wyczuć w głosie Kibuma rosnącą irytację, na co tylko
prychnąłem pod nosem, wciąż nie mając zamiaru odwrócić się przodem do tej bandy
niedorobionych kretynów. Jeśli on był zdenerwowany, to co ja miałem powiedzieć?
Racja, to wszystko nie zasługiwało nawet na komentarz, dlatego po prostu siedziałem
cicho i miałem nadzieję, że marmurowa ściana pałacu księcia Minho pęknie na
pół, zawali się na mnie i nie będę musiał już nigdy więcej wysłuchiwać ich
abstrakcyjnych pomysłów. Nie na moje nerwy.
- Tae, Amber ma rację, przestań, bo nabijesz sobie guza.
To mnie otrzeźwiło. Powoli okręciłem się w miejscu i posłałem
Choiemu spojrzenie, które powinno zamienić go w kamień, ale niestety moje moce
Bazyliszka chyba przestały działać od nadmiaru negatywnych emocji.
- Nie. Nazywaj. Mnie. Tae. Debilu.
- Jasne, Tae. – Proszę, proszę, kiedy Choi Minho stał się
sarkastyczny? Jak widać uczy się od najlepszych. Przez chwilę toczyliśmy
zaciekłą walkę na spojrzenia, aż w końcu on pierwszy się poddał, westchnął i
ruszył w kierunku drzwi. – Idę po coś do jedzenia. Czujcie się jak u siebie w
domu.
Rozejrzałem się dookoła z powątpiewaniem. Oczywiście, że będę się
czuć jak u siebie, bo to miejsce przecież tak
bardzo przypomina mój własny, rozpadający się dom. Nigdy wcześniej nie
byłem w willi Minho, ale właściwie niewiele różniła się ona od moich
przewidywań. Wszystko było wypolerowane na błysk, obrazy na ścianach miały
złote ramy, fotele skórzane obicia, a żyrandol był zrobiony z małych, lśniących
kryształków i zajmował połowę salonu. Czułem się jak w zamku z jakiejś
tandetnej disneyowskiej produkcji, tyle, że efekt trochę psuła wielka na całą
ścianę plazma obok zabytkowego kominka. Ogarnęło mnie zniesmaczenie. Jeśli
potrzebowałem jeszcze jakiegokolwiek dowodu, że Minho jest upierdliwym
bogaczem, to oto miałem go jak na dłoni. Zerknąłem ukradkiem na zegar w
telefonie, żeby sprawdzić, ile czasu prawdopodobnie jeszcze spędzę w tym
przybytku, próbując na wszelkie sposoby wyperswadować Kibumowi jego porąbany
pomysł, co jak na razie wydawało się bardziej niż niemożliwe. Tak, tak, właśnie
dlatego zostałem siłą przywleczony do tego oryginalnego miejsca zaraz po pracy.
Chciałem się jakoś wykręcić, rozważałem nawet zeskoczenie z mknącego motocykla
Minho, bo bądź co bądź szybka i bezbolesna śmierć byłaby mniej przerażająca niż
sama wizja realizacji durnego planu Kim Kibuma. Wzdrygnąłem się na samą tą
myśl.
To, że zadawałem się z wariatami, nie ulegało wątpliwości już od
dłuższego czasu. Do tej pory byłem jednak przekonany, że przetrwam to
przyglądając się cicho z boku, jak oni radośnie rujnują sobie nawzajem życia i
nie będę się w nic wtrącał. Aż do dzisiaj, kiedy to okazało się, że jakimś
dziwnym trafem jestem głównym bohaterem ich idiotycznego teatrzyku dla jednego
widza, czyli
tego-którego-imienia-nie-wolno-wymawiać-pod-żadnym-pozorem-chyba-że-chce-się-żeby-Minho-szlag-trafił.
Czyli przerażającego pana Choi seniora. Brr. Aż ciarki człowieka przechodzą.
Wracając do tematu – Minho chciał udowodnić swojemu tacie, że nie
jest taki beznadziejny, na jakiego wygląda (powodzenia, Żabciu), Key postanowił
mu pomóc, bo coś mu się w mózgu pomieszało i zamiast straszyć ludzi swoją
mroczną aurą, teraz skakał niczym radosna, różowa, męska wersja lalki Barbie na
tęczowym jednorożcu, Jonghyun zgadzał się z nim we wszystkim, a Dara była
bardziej podekscytowana, niż kiedy dostała od Onewa formę na ciasta w kształcie
kurczaka. Nie mogłem liczyć na niczyją pomoc, biorąc pod uwagę, że Jinki jak
zwykle nie do końca orientował się, co się wokół niego dzieje, a Amber się po
prostu nie liczyła, bo wszystko to ją niezmiernie bawiło. Cały czas wisiała z
moją siostrą na telefonie i przekazywała jej informacje na bieżąco, więc mogłem
sobie wyobrazić, w jakim nastroju zastanę dzisiaj Sulli w domu. MŚCIWIE
USATYSFAKCJONOWANĄ.
Mówiąc krótko i zwięźle, pomysł polegał na tym, żeby przebrać
Taemina za dziewczynę(cytując Amber: „Jest w ogóle co przebierać..?”), kazać mu
się nauczyć kwestii ze specjalnie przygotowanego scenariusza, żeby nie palnął
żadnej głupoty, i pozwolić mu zrobić z siebie pośmiewisko przed całą szkołą na
balu zimowym w jego własnym liceum. A wszystko to, by uszczęśliwić pewnego
wielkookiego dupka i jego wiecznie niezadowolonego ojca. Genialny pomysł, aż
kipi inteligencją. Bo CO może pójść nie tak?!
- Taemin, proszę cię, zamknij się – jęknął Key, nie podnosząc
głowy znad notatnika, w którym miał rozrysowane wszystkie punkty swojego planu.
Zamrugałem, zbity z tropu.
- Nic nie mówiłem!
- Słyszę w głowie twoje mentalne marudzenie, które ocieka ironią i
zawiera sporo brzydkich epitetów pod moim i Minho adresem.
- Po prostu nie mogą uwierzyć, że jesteście tacy głupi! –
wybuchłem w końcu, nie mogąc już dłużej się powstrzymywać. Zacząłem chodzić
nerwowo po pokoju, czując na sobie znudzone spojrzenia Amber i Dino, podczas
gdy Key wciąż zawzięcie notował. Miałem wielką ochotę coś kopnąć, żeby
udowodnić im, że jestem mężczyzną z krwi i kości, i nie dam się wcisnąć w żadną kieckę, ani dopiąć sobie żadnych cycków, ani udawać żadnej laski. Koniec, kropka. Nie było
takiej opcji. Więc dlaczego nadal tu z nimi siedziałem, zamiast gorączkowo
szukać wyjścia z tego upiornego domu?
- Już ci powiedziałem, że Onew ci to wynagrodzi – mruknął Kibum z
rezygnacją. – Potraktuj to jako część swojej pracy. Poza tym, mam świetną rękę
stylizatorską, nikt cię nawet nie rozpozna.
- Dlaczego właśnie JA? – jęknąłem, tracąc wszystkie inne, logiczne
argumenty. Prawda była taka, że wcale bym się nie obraził za tą dodatkową kasę,
ale z drugiej strony miałem też swoją dumę. Co innego harować w kawiarni, a co
innego paradować na szkolnej dyskotece jako drag
queen.
Key wzruszył ramionami.
- Nie mamy za bardzo z czego wybierać, a niezbyt ufamy tutejszym
dziewczynom. Lepiej, żeby zrobił to ktoś, kogo znamy.
- Okay, ale czemu JA..? Czemu to nie może być… Jonghyun?! –
Wycelowałem palcem w Dino, który uniósł ręce w obronnym geście, odsuwając się
ode mnie na wszelki wypadek. – Jego też ojciec Minho nie zna.
- Ja totalnie bym mógł – stwierdził po chwili namysłu wyżej
wymieniony. – Znaczy, czemu nie. Zawsze to jakaś premia. Poza tym, wyglądałbym
na pewno seksowniej niż ty w mini i peruce.
- Niespecjalnie podnieca mnie ta wizja – skomentowała Amber i
musiałem się z nią zgodzić.
- Nie – uciął Kibum, patrząc na Jonghyuna z politowaniem. –
Wybacz, ale nie sądzę, żeby ktoś się na to nabrał. Kiedy ludzie spojrzą na
Taemina, naprawdę zobaczą słodką, niewinną dziewczynkę, a kiedy spojrzą na
ciebie, zobaczą faceta w spódnicy. Poza tym, ty nawet nie umiesz nauczyć się
jednego zdania z mojego scenariusza.
Dino zrobił urażoną minę.
- Po prostu boisz się, że przez moje mięśnie popękają wszystkie
szwy w tej kiecce.
- No popatrz, rozgryzłeś mnie.
- Wciąż utrzymuję, że ten pomysł jest do dupy – przerwałem
dobitnie ich uroczą kłótnię małżeńską, błagając w duchu Amber, żeby chociaż raz
się za mną wstawiła. Fakt faktem, nie przepadaliśmy za sobą, ale korona by jej przez
to z głowy nie spadła, poza tym umawiała się z moją siostrą, więc chyba powinna
być mi wdzięczna, że jej w ogóle na to pozwalam. Ale nie, skąd, wyglądało na to, że świetnie się bawiła. Siedziała po
turecku na jednym z foteli i przyglądała się nam z zainteresowaniem. Tylko jej
popcornu brakowało.
Gdzieś w dalekiej części domu dało się słyszeć dzwonek do drzwi.
Zanim zdążyłem się zorientować, co się dzieje, Key złapał mnie za rękę i
pociągnął w stronę niekończących się schodów na górę, po czym na pierwszym
piętrze wepchnął mnie do jakiegoś pomieszczenia i zamknął za nami drzwi na
zasuwkę.
- Co do…
- Zrobimy próbę generalną. Jeśli mama Minho zorientuje się, że
jesteś chłopakiem, to cały plan bierze w łeb i trzeba będzie opracować wersję
B. – Key odetchnął głęboko, wbijając we mnie spojrzenie swoich kocich oczu.
Poczułem się nagle bardzo niezręcznie.
- Nie będę… Nie mam zamiaru udawać przed… Nawet jeszcze nie
powiedziałem, że się na to wszystko zgadzam! To najbardziej niedorzeczny…
- Więc co tu jeszcze robisz? – przerwał mi, zanim zdążyłem się na
nowo rozkręcić. To pytanie odebrało mi mowę. Rzadko kiedy nie wiedziałem, co
odpowiedzieć. Z dnia na dzień ten chłopak coraz bardziej mnie zadziwiał.
Wydawało mi się, że umie prześwietlić mnie na wylot i to mnie przerażało na
śmierć. Kibum założył ręce na piersi i oparł się plecami o drzwi, uśmiechając
się kwaśno. – No właśnie. Wiesz, że cię tu nie trzymamy siłą. Wściekasz się,
ale przecież masz wolną wolę i gdybyś chciał, mógłbyś sobie pójść, zapomnieć o
całej sprawie i zostawić nas samych z tym problemem. Ale tego nie robisz,
skarbie. A wiesz dlaczego? Bo chcesz nam pomóc. Chcesz mu pomóc.
W jednej chwili krew buchnęła mi na policzki i spuściłem głowę,
pozwalając, żeby włosy odcięły mnie od świata. Było mi na przemian zimno i
gorąco, ale nie do końca wiedziałem, czy to rosnąca złość, czy desperacja, czy
coś jeszcze innego. Zagryzłem wargę, żeby nie wrzasnąć z frustracji.
- Nie masz prawa mówić mi, co chcę, a czego nie chcę – wysyczałem
przez zęby. – To nie jest nawet twoja sprawa…
- Jestem jego przyjacielem i to JEST moja sprawa. Z tego samego
powodu jest to też twoja sprawa, bo choćbyś nie wiem jak się wypierał, wiem, że
lubisz Minho i zależy ci na nim. Boli cię, kiedy jest smutny i dlatego zrobisz
to, o co cię prosimy. Nie, to nie jest rozkaz. To jest fakt.
Gdzieś na dole rozległ się wybuch śmiechu i nieznajomy, kobiecy głos,
który brzmiał zadziwiająco sympatycznie jak na snobistyczną bizneswoman, którą
sobie wyobraziłem. Pani Choi musiała właśnie być w trakcie poznawania Amber i
Jonghyuna, a sądząc po ich entuzjastycznych okrzykach, chyba przypadli sobie do
gustu. Ostrożnie wyjrzałem zza kurtyny włosów, wodząc wzrokiem dookoła. Pokój,
w którym się aktualnie znajdowaliśmy wyglądał… normalnie. Zadziwiająco
zwyczajnie w porównaniu do reszty domu. Niepościelone łóżko, walające się po
podłodze ciuchy i magazyny muzyczne, sporo książek, plakaty znanych artystów
zasłaniające niemal każdy kawałek ściany, laptop na zasłanym papierami biurku,
gitara elektryczna, dwie klasyczne, keyboard…
- Jesteśmy w pokoju Minho? – zapytałem zdumiony, po czym ugryzłem
się w język, przypominając sobie, że powinienem być obrażony na Keya za jego
wścibstwo.
- Jak widać na załączonym obrazku. Potem się tu rozejrzysz, a
teraz bądź tak dobry i zakładaj tą sukienkę. – Rzucił we mnie jasnożółtym
kawałkiem materiału, który widziałem wcześniej w kawiarnianej kuchni. Kiecka
musiała należeć do Dary, a biorąc pod uwagę, że byłem od niej jednak trochę
wyższy, naprawdę wątpiłem, czy się w to zmieszczę. Zacząłem się modlić, żeby
jednak nie pasowała. – I peruka. Peruka doda realizmu. Pośpiesz się, mama Minho
chce poznać jego partnerkę.
Chwilę stałem, zdezorientowany, z kiecką w jednej i brązową peruką
w drugiej ręce, zastanawiając się, co ja u diabła wyrabiam i czy na pewno mam
zamiar w ten sposób popełnić społeczne samobójstwo. Key przewrócił oczami na
widok mojej niedowierzającej miny i wyszedł na korytarz.
- Hyung?! – zawołałem, zanim zamknął drzwi. – Przypomnij mi,
dlaczego ja to robię?
- Bo chcesz premię, mały materialisto – odparł spokojnie,
wzruszając ramionami. Rozluźniłem nieco ramiona, dochodząc do wniosku, że to
bardzo dobre wytłumaczenie, ale wtedy Kibum uśmiechnął się ironicznie. – No i
może jeszcze dlatego, że naprawdę lubisz Bambiego.
~*~
Kwadrans później stanąłem w progu salonu, czując, że oblewa mnie
zimny pot. Samo przebranie się zajęło mi o wiele mniej czasu, ale następnych
kilkanaście minut dochodziłem do siebie i próbowałem zignorować fakt, że z
całym tym wyposażeniem wyglądałem niepokojąco podobnie do Sulli. W dodatku
rumieńce na moich policzkach musiały być wyraźnie widoczne, ale Kibum
powiedział, że to dobrze, bo dzięki temu wyglądam naturalnie. Gówno prawda.
Nigdy więcej nie posłucham Keya ani któregokolwiek z nich. Czułem się
idiotycznie i było mi niedobrze, a jeszcze tego brakowało, żebym porzygał się
na drogi, chiński dywan pani Choi. Nie wiedziałem, czemu tak się boję reakcji
jakiejś kobiety, którą zobaczę pierwszy raz w życiu i powinno mi absolutnie nie
zależeć na jej opinii o mnie, ale po prostu nie potrafiłem się uspokoić.
To miała być przypuszczalnie najbardziej poniżająca rzecz, jaką
zrobiłem w całym swoim szesnastoletnim życiu. Nieważne. Wypuściłem wstrzymywane
od jakiegoś czasu powietrze, uniosłem głowę i wszedłem do salonu, błagając
wszystkich bogów i szatanów, żeby w między czasie nie wypadła mi ani jedna
sztuczna pierś, bo to by była już kompletna katastrofa.
- O, jest Taeyeon! – zawołał z przesadnym entuzjazmem Kibum,
rzucając się w moim kierunku, żeby pomóc mi przejść przez pokój w cholernie
niewygodnych szpilkach. Jak kobiety mogły w ogóle nosić takie dziadostwo z
własnej woli? – Wybaczcie jej, musiała poprawić makijaż.
Cisza. Amber zamarła z widelcem w połowie drogi do ust, gapiąc się
na mnie szeroko otwartymi oczami, a Jonghyun w ogóle nie trafił sobie do buzi i
teraz cały policzek miał wysmarowany ciastem czekoladowym, ale zrobił taką
minę, jakby w ogóle tego nie zauważył. Minho zakrztusił się herbatą i zaczął
kaszleć, omal nie opluwając przy tym swojej matki, która w porę wstała i
podeszła do mnie z łagodnym wyrazem twarzy. Kiedy podała mi rękę, poczułem się
jeszcze bardziej niekomfortowo, o ile to w ogóle było możliwe. Miała takie
same, wielkie, brązowe oczy jak Minho i kasztanowe, kręcone włosy, i w ogóle
byli do siebie bardzo podobni. Zerknąłem w panice na Kibuma, który dawał mi
nieme znaki zza jej pleców. Dobrze by było, gdybym jeszcze wiedział, o co mu
chodziło. Dość tego, Taemin, weź się w końcu w garść!
- Miło mi cię poznać, Taeyeon. Jesteś taka śliczna! Bardzo się
cieszę, że Minho znalazł tylu przyjaciół w nowej szkole. Z początku martwiłam
się, czy odnajdzie się w nowym otoczeniu, ale widzę, że całkiem nieźle sobie
radzi. – Pani Choi mrugnęła do mnie porozumiewawczo. Odchrząknąłem, starając
się nadać swojemu głosowi jak najbardziej piskliwą barwę. Nawet nie musiałem
się zbytnio starać, bo byłem tak zdenerwowany, że ton i tak przeskoczył mi o
kilka oktaw.
- Um, mi też jest miło… Poznać panią. Bardzo miło, err…
- Siadaj, zaraz przyniosę ci ciasto i herbatę. Aish, jestem tak
zapracowana, że na nic nie mam czasu. Bogu dzięki za Sandarę, ma niesamowite
zdolności kucharskie. Umiesz gotować, Taeyeon?
- Uh…
- … Zresztą po co ja pytam, na pewno masz wiele talentów. Cieszę
się, że idziecie razem na ten bal. Może nawet uda ci się zmusić Minho do tańca,
hahaha! Zaraz wracam! – Pani Choi niemal wybiegła z salonu w stronę, gdzie
musiała znajdować się kuchnia. Kiedy tylko zniknęła nam z oczu, natychmiast
cała czwórka się na mnie rzuciła.
- A nie mówiłem? – Key nie byłby sobą, gdyby tego nie zaznaczył,
przyglądając mi się z uznaniem.
- Powiedzcie, że śnię! – Amber wyglądała, jakby miała zemdleć. –
Powiedzcie mi, cholera, że śnię.
- Owszem, to twój największy koszmar – odciąłem się, próbując
zignorować, jak bardzo drżą mi ręce. Jonghyun tym czasem bezceremonialnie
złapał jedną z moich sztucznych piersi. Omal nie spadłem z kanapy, odpychając
go jak najdalej od siebie. – HEJ! Co jest, do diabła?!
- Lepiej uważaj na język, słodka noona powiedziałaby „omo”.
- Sprawdzałem tylko, czy są prawdziwe…
- Tak, ja pierdolę, przez cały ten czas je ukrywałem! – wrzasnąłem
szeptem, o ile dało się wrzeszczeć szeptem. – Nieważne, czy są sztuczne, czy
nie, jeszcze raz mnie dotkniesz i odgryzę ci rękę!
- Będziemy musieli popracować nad manierami – mruknął Key pod
nosem.
- Gdybym nie wiedziała, że tak naprawdę jesteś wrednym i złośliwym
gówniarzem, stwierdziłabym, że wyglądasz seksownie – wyznała Amber, mrugając
zawzięcie oczami, jakby wciąż nie mogła uwierzyć, że to co widzi, to nie
halucynacja. Wydałem z siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk, coś pomiędzy
jękiem a piskiem i opadłem na oparcie kanapy. Mój wzrok spoczął na Minho, który
przyglądał mi się z co najmniej dziwną miną i chyba kawałek ciasta stanął mu w
przełyku, bo wyglądał nienaturalnie blado.
- Na twoim miejscu bym się jeszcze nie napalał, bo gwoli
przypomnienia, nadal posiadam pewne męskie części ciała – warknąłem w obronie,
obciągając nerwowo tą przeklętą kieckę, która notorycznie się podwijała. Amber
prychnęła.
- To mu rzeczywiście najbardziej przeszkadza.
- Jestem! – Wszyscy szybko wyprostowali się na swoich miejscach,
kiedy tylko pani Choi weszła z powrotem, niosąc srebrną tacę z pokrojonym
ciastem i filiżanką herbaty. Normalnie zdziwiłbym się, że nie mają służących,
albo demonicznych lokajów, jak w anime, ale byłem zbyt zajęty próbą zrobienia
jak najbardziej realistycznego aeygo. Niestety, wyszedł mi tylko jakiś żałosny
grymas. – Opowiedz coś o sobie, Taeyeon. Minho pewnie mi o tobie wspominał, ale
musisz mi wybaczyć, mam bardzo krótką pamięć, poza tym, praca, sama rozumiesz.
- Och… No… Chodzę do pierwszej klasy. Mam… Mam młodszą siostrę i…
eee…
Cholera, to było trudniejsze, niż myślałem. Na szczęście pani Choi
zdawała się zupełnie nie przejmować moimi mało elokwentnymi wypowiedziami. Była
tak podekscytowana, jakby Bambi nigdy wcześniej nie przyprowadził o domu żadnej
dziewczyny. Spojrzałem na niego kątem oka. Czy to możliwe, że naprawdę nigdy
nie przyprowadził..?
- Jak się poznaliście? Chcę poznać wszystkie szczegóły! Minho jest
raczej małomówny, wciąż tylko by brzdąkał na tej swojej gitarze.
- Mamo…
- Nie mówię, że nie umiesz grać, kochanie, ale zgadzam się z twoim
ojcem, muzycy nie mają dobrej przyszłości. Taeyeon, słyszałaś, jak on śpiewa?
Tak dawno mi nic nie śpiewał, szkoda marnować taki talent. Powinieneś napisać
piosenkę dla Taeyeon. Każda dziewczyna chce, żeby chłopak napisał dla niej
piosenkę! Kiedy ja byłam młoda…
Stopniowo coraz bardziej się rozluźniałem. Matka Minho okazała się
szokująco miłą i sympatyczną kobietą, ale nie w taki irytujący i nieznośny
sposób, jak jej syn. Przynamniej nie rzucała się na mnie co pięć minut z potrzebą
nagłego potwierdzenia swoich gorących uczuć, ani też nie wyskakiwała ni z tego
ni z owego z niewygodnymi wyznaniami. Ciekawe w takim razie, po kim Minho
odziedziczył te nawyki, bo jakoś trudno mi było uwierzyć, że jego ojciec był
tak wylewny w okazywaniu emocji. Hm, pewnie żabol był adoptowany, tylko nie
chciał się do tego przyznać. Pani Choi rozgadała się już na dobre i następne
pół godziny tylko przytakiwałem na wszystko ze zrozumieniem, nawet nie
skupiając się na tym, o czym aktualnie mówiła. Byłem wdzięczny, że nie muszę
się odzywać. Może to całe przedstawianie nie musiało być nawet takie złe, a
przy okazji wpadnie mi do portfela trochę bonusowych pieniędzy. Coraz bardziej
zaczynałem się do tego przekonywać. Wkurzało mnie jedynie, że Bambi nic nie mówił,
wiercił się tylko na swoim miejscu i rzucał mi znaczące spojrzenia. Znaczące
dla niego, trzeba dodać. W końcu radośnie go zignorowałem i z ciekawością
zacząłem przysłuchiwać się historii, jak to mały Minho uwielbiał chodzić nago
po domu, w pampersie na głowie, udając, że jest kosmitą. Ciekawych rzeczy się
człowiek dowiaduje. Chciałbym móc to zobaczyć.
Kiedy pani Choi zaproponowała, że pokaże mi album z jego zdjęciami
z dzieciństwa, Bambi zerwał się z kanapy, oznajmił, że musi skoczyć do toalety
i nie wrócił już do końca naszej wizyty. Hm. Pewnie Taeyeon za bardzo go
podnieciła, haha.
Jakiś czas później dotarło do mnie, że powinienem wracać do domu,
więc pożegnałem się z panią Choi, a Key łaskawie zaproponował, że mnie
odwiezie.
- Musisz jeszcze kiedyś do nas wpaść, Taeyeon – zaszczebiotała
mama Minho i nachyliła się, żeby ucałować mnie w policzki, przez co omal się
nie przewróciłem. – Świetnie do siebie pasujecie. Chyba naprawdę podobasz się
Minho – dodała konspiracyjnym szeptem i zachichotała, wyraźnie z tego
zadowolona. Chwilę gapiłem się na nią z wysoko uniesionymi brwiami,
przetrawiając tą informację. Wow, aż mi się w żołądku przewróciło od nadmiaru
tych słodkości. Kiedy znalazłem się na zewnątrz, wreszcie odetchnąłem z ulgą.
Nie muszę chyba opisywać miny Sulli, kiedy wszedłem do domu, wciąż
jako Taeyeon, bo swoje własne ubrania zostawiłem w pokoju Minho.
Powiedzmy, że była… mściwie usatysfakcjonowana.
~*~
Tydzień później w kawiarni nie było chwili wytchnienia. Istne
urwanie głowy. Ja i Amber biegaliśmy między stolikami, próbując we dwójkę
ogarnąć wszystkich klientów, podczas gdy Minho oraz Key mieli ręce pełne
realizowania zamówień. Dara nie wychodziła z kuchni, piekąc jedno ciasto za
drugim i mogłem się założyć, że słyszałem, jak przeklina pod nosem, co było
zupełnie nie w jej stylu. Musiała się spieszyć, żeby zdążyć na czas z
przygotowaniem żarcia dla stada wygłodniałych nastolatków, którzy przyjdą na
jutrzejsze Winter Party. Onew i Jonghyun zajęli się odbieraniem dostaw
składników, nosząc wielkie, ciężkie pudła na zaplecze. Kompletne wariactwo, a
wszystko z powodu jakiejś głupiej dyskoteki. Osobiście uważałem, że to było
naprawdę nie w porządku ze strony ojca Minho, zwalać całą brudną robotę na
naszą kawiarnię. Naprawdę, zapracowanie się na śmierć, bo taka była wola
jakiegoś nadętego typka, który nie raczył się jeszcze nawet pokazać, nie była
moim największym marzeniem.
Od mojej wizyty w willi państwa Choi niewiele rozmawiałem z
Bambim, nie, żebym skarżył się z tego powodu. Przynamniej nikt mi się nie plątał
pod nogami i mogłem spokojnie się poruszać, nie obawiając się rychłej śmierci w
postaci podduszenia przez jego mordercze przytulanki. Odniosłem wrażenie, że on
mnie wręcz unika i nawet mnie to bawiło, tym bardziej, że to ja tu powinienem
być zażenowany. Z drugiej strony… Chyba już lepiej było paradować w kiecce, niż
być głównym bohaterem opowieści o noszeniu pieluch na głowie (czasami wraz z
zawartością, jak nie omieszkała zaznaczyć pani Choi). Nie mogłem się
powstrzymać od cichego triumfowania. Zawsze dobrze jest mieć jakiegoś haka na
swojego wroga, bo można to później wobec niego niecnie wykorzystać.
W przerwie na głębszy oddech zahaczyłem o kuchnię, gdzie Dara
właśnie mocowała się z opornymi drzwiczkami od kuchenki. Pociągnęliśmy razem i
udało nam się je w końcu otworzyć. Sandara otarła czoło rękawem, oddychając
ciężko. Popatrzyłem na nią podejrzliwie.
- Dobrze się czujesz?
- Nie wiem. Nie. Niedobrze mi i zjadłabym kurczaka. Najlepiej z Nutellą.
Aha. No tak, nieważne, ile czasu udawałbym dziewczynę, nigdy ich nie
zrozumiem.
Nagle drzwi od kuchni otworzyły się z hukiem i w progu stanął Key.
Wyglądał, jakby zobaczył ducha i prawdę mówiąc, trochę zbiło mnie to z tropu,
bo nigdy wcześniej nie widziałem go tak wystraszonego.
- On tu jest.
- Kto?
- ON. Choi Yun-Kyum. Obożeobożeoboże.
- Tata Minho? – Dara w jednej chwili oprzytomniała, porzucając
swoje oryginalne marzenia o kurczaku i Nutelli. Podbiegła do drzwi i wyjrzała
przez szparę, a ja, nie mogąc się oprzeć ciekawości, zerknąłem jej przez ramię.
Ojciec Minho wyglądał prawie tak jak na zdjęciu, które Bambi pokazywał
mi kiedyś na swoim telefonie. Ta sama zgorzkniała mina, twarz poorana
zmarszczkami i ściągnięte groźnie brwi, i mógłbym przysiąc, że miał na sobie
nawet ten sam garnitur. Jedyne, co się w nim zmieniło, to to, że od czasu,
kiedy zdjęcie zostało zrobione, znacznie wyłysiał. Stał sztywno wyprostowany
przy barku, za którym Minho zamarł z zaciśniętymi w wąską linię ustami i z
powagą słuchał tego, co mężczyzna mówił do niego ściszonym głosem. Onew, Jonghyun
i Amber przystanęli z boku, czekając, aż uwaga gościa zwróci się na nich, a
mnie przyszło do głowy, że to chyba nie prędko nastąpi, o ile w ogóle. Pan Choi
wyglądał na typową, snobistyczną szychę z kupą szmalu w portfelu, która nie
sięga wzrokiem dalej, niż do czubka swojego nosa. Zaczynałem niemal współczuć
Minho, a to musiało już coś znaczyć.
Za moimi plecami rozległ się syk i Key wciągnął mnie z powrotem do
środka, wymieniając z Sandarą spanikowane spojrzenia. Zanim drzwi zatrzasnęły
się z hukiem, zdążyłem jeszcze zarejestrować dwóch napakowanych facetów w
ciemnych okularach, którzy dopiero co weszli do kawiarni i nie mogłem
powstrzymać myśli, że to pewnie specjalni ochroniarze pana Choi. Normalnie jak
w jakimś filmie gangsterskim.
- Nie może cię zobaczyć, bo z całego planu wyjdzie klapa –
powiedział Key, rozglądając się gorączkowo po obszernej kuchni. Jego wzrok
spoczął na sporej górze kartonowych pudeł ze składnikami, które Jonghyun i Onew
tam poustawiali. – Szybko, wskakuj tam i nie wychodź, dopóki po ciebie nie
przyjdziemy. Musimy się chyba z nim przywitać.
- Coraz bardziej mi niedobrze – wyznała Sandara. – Ten człowiek
naprawdę mnie przeraża.
- Mnie też, ale jesteśmy tu, żeby wspierać Minho. Postaramy się
szybko wrócić!
Przycupnąłem za małą wieżą z pudełek i ledwo stłumiłem kichnięcie,
kiedy niechcący wciągnąłem przez nos trochę mąki. Daję słowo, rozliczę się z
nimi za każdy taki numer. Noszenie sukienki – pięć won. Szpilki, na których
można było dosłownie się zabić – dziesięć won. Chowanie się jak ostatni idiota
w tumanach mąki na kuchennym zapleczu… Właściwie, to bez sensu. Przecież
prawdopodobieństwo, że szanujący się biznesman z własnej woli wlezie do kuchni
dla plebsu jest równe zeru. Przewróciłem oczami. Kibum jak zwykle przesadzał. Nie
było mowy, żeby straszny pan Choi mógł…
- Muszę porozmawiać z tobą chwilę na osobności, synu.
- Tato, nie! Czekaj, możemy pójść na górę, nie musimy rozmawiać w
kuchni, to nie jest…
- Ojcze. Ile razy mam ci
powtarzać, Minho, że powinieneś zwracać się do mnie ojcze..?
Skuliłem się w swoim małym schronie, tłumiąc w ustach
przekleństwo. No tak, mogłem się tego spodziewać, tutaj nic nigdy nie działo
się tak, jak powinno. Usłyszałem stukot obcasów na podłodze i znajomy odgłos
sprężystych kroków Minho, a potem gwar dochodzący z sali znowu ucichł,
odcinając mi jedyną możliwą drogę ucieczki. Super.
Zapadła cisza, a atmosfera nagle zrobiła się tak gęsta, że można
by nią ciąć szkło, wyczuwałem to nawet będąc zaklinowanym między pudłami z
mąką.
- O co chodzi? – Minho brzmiał bezemocjonalnie, ale wychwyciłem w
jego tonie nutkę zdenerwowania.
- Rozmawiałem dzisiaj z twoją matką. Powiedziała, że zdążyłeś się
już tutaj zaaklimatyzować. I, że znalazłeś sobie nowych przyjaciół. I
dziewczynę.
- Możesz przejść do rzeczy? Nie wierzę, że chcesz ze mną gadać o
takich pierdołach, ty nigdy tego nie robisz. – Głos Minho był lodowato chłodny.
Wzdrygnąłem się, zaskoczony, bo nie sądziłem, że on w ogóle jest w stanie
wyrażać się tak niegrzecznie. Kompletnie to nie pasowało do jego zwykle wielce
radosnego stanu, którym doprowadzał mnie często do białej gorączki.
Rozległo się ciężkie westchnięcie.
- Dostawałeś ostatnio jakieś… wiadomości?
- Nie. Zupełnie nic, odkąd się tu przenieśliśmy, wszystko się
uspokoiło. Proszę cię, tato…
- Ojcze.
- Proszę cię, ojcze,
możemy porozmawiać o tym gdzieś indziej? Gdziekolwiek, byle nie tutaj?
Zmarszczyłem brwi, bo nagle uderzyło mnie, dlaczego Minho tak
bardzo nie chce ciągnąć tej konwersacji w kuchni. Key musiał dać mu znać, że
się tutaj ukrywam i Choi wiedział, że bardzo dobrze wszystko słyszę. A z
jakichś powodów nie chciał, żebym słyszał. Więc naprawdę było coś, co przede
mną ukrywał i to miało związek z jego ojcem. Dobra, oficjalnie jestem
zaciekawiony, w końcu jeśli istnieje więcej brudnych sekretów, którymi nie
chciał się ze mną podzielić, to na pewno było to coś wartego zapamiętania.
- To nie koniec. – Mężczyzna zaczął chodzić po pomieszczeniu,
stukając obcasami eleganckich butów. Wstrzymałem oddech, modląc się, żeby nie
zapragnął nagle zajrzeć sobie za niewinnie wyglądające pudła z mąką. – W naszej
akcji były co prawda postępy, ale znowu straciliśmy trop. Ktoś zna każdy nasz
ruch, podejrzewamy, że w agencji jest szpieg.
- Ale my jesteśmy bezpieczni, co to ma wspólnego z mamą i mną?
- … Słyszałem, że ostatnio odwiedził cię tutaj Lee Donghae. Twoja
matka nic o tym nie wiedziała.
- Możliwe. – Minho był spięty. – No i co w związku z tym? Przecież
oczyściliście go z zarzutów, nikogo nie za… nic nie zrobił.
- Ale jego ojciec owszem. Ta sama krew, Minho. Nie powinieneś był
mówić mu, gdzie teraz mieszkasz. Myślałem, że jesteś mądrzejszy, to samo
dotyczy Kibuma.
- Okay, chyba się nie rozumiemy. – Teraz Bambi był już po prostu
wściekły. To było dla mnie nowe i wręcz szokujące, ale złość w jego głosie była
tak wyraźna, że mimo woli przeszedł mnie dreszcz. – Donghae to mój kumpel i nie
potrzebuję twojego pozwolenia, żeby się z nim przyjaźnić. To nie ma nic
wspólnego z twoją pracą, chociaż ty już chyba w ogóle nie widzisz różnicy
między życiem prywatnym, a swoją idiotyczną robotą!
- Nie odzywaj się tak do mnie. Zawsze byłeś niewdzięcznym
smarkaczem, ale nie sądziłem, że jesteś po prostu głupi. Nie dostrzegasz wagi
sytuacji. Człowiek, którego ścigamy, jest mordercą, a ty uważasz potencjalnego
szpiega za swojego przyjaciela. Całe szczęście, że zamknęliśmy go, zanim zdążył
porozumieć się z resztą. Mam nadzieję, że już nigdy mnie tak nie zawiedziesz.
Tym razem milczenie trwało tylko jedną, dłużącą się w
nieskończoność sekundę.
- CO ZROBILIŚCIE?!
- Prosiłem cię, żebyś nie podnosił na mnie głosu…
- Nie możecie trzymać Donghae tylko dlatego, że jest synem faceta,
którego ty nienawidzisz! NIC go z nim już nie łączy, a to, że ty od trzech lat
nie potrafisz złapać jednego przestępcy, świadczy tylko o tym, jak beznadziejną
gliną jesteś! Robisz mi to specjalnie, czy co?! Keya, Onew i Sandarę też
pozamykasz, bo nie lubisz ich rodziców?!
- Ostrzegam cię, chłopcze, nie prowokuj mnie.
- Jesteś okrutny i nie
potrafisz uszanować uczuć innych. Nie pójdę na żaden cholerny bal ani na żadne
studia prawnicze, nie chcę mieć nic wspólnego z czymkolwiek, do czego TY
przyłożysz rękę! Brzydzę się tobą!
ŁUP.
Wbiłem paznokcie w dłonie, powstrzymując mimowolny odruch wyjrzenia
ze swojej kryjówki. Nie wiedziałem, czy był jeszcze jakiś sens w tym ukrywaniu
się, skoro Minho i tak prawdopodobnie miał gdzieś, co jego ojciec o nim
pomyśli, a więc nici z balu. Zagotowało się we mnie z bezsilności. Byłem
zdezorientowany i zły jednocześnie, chociaż nie do końca wiedziałem, na kogo
się wściekam.
Podniosłem się powoli z podłogi, czując, jak kości strzelają mi od
długiego kucania w jednej pozycji. Zdążyłem zauważyć tylko czarny płaszcz pana
Choi, znikający za drzwiami i skupiłem wzrok na Minho, który stał w miejscu,
patrząc za nim z błyszczącymi furią oczami. Pot, łzy i krew spływały mu po twarzy,
co wyglądało zarówno makabrycznie, jak i trochę żałośnie.
- Uderzył cię – powiedziałem nienaturalnie zachrypniętym głosem. –
Naprawdę… Naprawdę cię uderzył. Twój
tata.
Spojrzał w moją stronę z zagubioną miną, jakby nie wiedział, skąd
się tam wziąłem. W końcu skupił na mnie wzrok wciąż wilgotnych, bezbronnych
oczu i coś we mnie pękło. Odepchnąłem wszystkie kotłujące mi się w głowie myśli
i ruszyłem w jego kierunku, będąc zupełnie pewnym, że oto cała moja
samoświadomość zimnego i obojętnego sukinsyna poszła się pieprzyć. Kiedy znalazłem
się na tyle blisko, że nie było już mowy o wycofaniu się, zagryzłem dolną
wargę, wsunąłem mu ręce pod ramiona i schowałem twarz w jego pachnącej kawą,
ciepłem i bezsilną rezygnacją koszuli, bo, kurwa, czułem, że to jest właściwe.
~*~
- Nie musisz tego robić.
- Zamknij mordę, Minho.
- Naprawdę, jeśli czujesz się niekomfortowo, poradzę sobie sam,
albo Dara…
- Na litość boską, przytkasz się wreszcie, czy chcesz mieć twarz
zmasakrowaną z obu stron, żeby było symetrycznie?!
A więc tak, to już oficjalne. Zaraz po tym, jak moje wewnętrzne,
sarkastyczne Ja poszło się radośnie pieprzyć z cholernym, impulsywnym i
kretyńskim temperamentem Minho -
jakkolwiek dwuznacznie nie brzmi ta metafora - wylądowaliśmy tutaj, w
pokoju Dary i Onewa, w mieszkalnej części kawiarni. Wciąż będąc roztrzęsionym
po tym, co miało miejsce paręnaście minut temu w kuchni, próbowałem na wszelkie
sposoby ratować swoją reputację, która znacznie ucierpiała, kiedy zachciało mi
się okazywać temu przebrzydłemu, oślizgłemu gadowi jakiekolwiek współczucie.
Miałem wrażenie, że spełnię jakiś dobry uczynek, jeśli będę miły i jeden jedyny
raz go przytulę. Teraz byliśmy tylko obaj kompletnie zażenowani i nawet rozmowa
niespecjalnie się kleiła, bo ilekroć niechcący napotykałem niepewny wzrok
Minho, miałem ochotę zapaść się pod ziemię.
Przycisnąłem mocniej torebkę z lodem do jego opuchniętego nosa, na
co zareagował cierpiętniczym jękiem. Kolejny raz dotarło do mnie, jak bardzo go
nienawidzę za to, że przez niego jakaś słaba cząstka mnie zamienia się w
rozlazłą papkę, którą nigdy nie chciałem się stawać. Cholera.
- Boli cię jeszcze? – warknąłem, wkładając w to pytanie tyle jadu,
żeby nie pozostawić mu wątpliwości, jak bardzo nie lubię.
- Już mniej. Krwotok z nosa ustał, myślę, że przeżyję.
- Kurde, a już miałem nadzieję, że jednak nie.
Znowu milczenie. Czułem, że na policzki występują mi niepożądane,
czerwone plamy, które zdecydowanie nie pomagały zrobić tą sytuację mniej
absurdalną.
- Słuchaj, Taemin, naprawdę nie musisz mi pomagać, przecież widzę,
że to dla ciebie trudne i niepotrzebnie się męczysz.
Brawo, Sherlocku. Rzuciłem mu ciężkie spojrzenie.
- Obawiam się, że muszę to robić, bo wkurza mnie patrzenie na
twoją poobijaną twarz. – Bardziej idiotycznej wymówki nie mogłem już sobie
wymyślić, ale musiałem przynamniej sprawiać pozory, jakby moje sarkastyczne Ja
wciąż ze mną było, mimo, iż rozpaczliwie próbowało czmychnąć gdzie pieprz
rośnie. – Nie lubię brzydkich rzeczy.
- Wcześniej byłem ładną rzeczą?
- Wcześniej byłeś mniej wkurwiającą rzeczą.
Ile można szukać wody utlenionej? Mniej czasu zajęłoby Keyowi
pójście do pobliskiej apteki, niż przetrząsanie całej kawiarni w poszukiwaniu
czegoś, czym można by odkazić ranę, ale jak widać, nie spieszyło mu się
zbytnio. Dziwne, ponieważ jeszcze parę minut temu wszyscy wariowali na widok obrażeń
Minho i prześcigali się w udzielaniu mu pierwszej pomocy. Sporo kosztowało mnie
uspokojenie ich, zaprowadzenie żabola na górę i zapewnienie rozhisteryzowanej
Sandary, że wszystkim się zajmę. Teraz pozostało mi tylko pluć sobie w brodę.
Zerknąłem na niego dyskretnie i szybko odwróciłem wzrok, gryząc
wargę, bo cholera wybrała ten sam moment, żeby mi się poprzyglądać. Niezręcznie.
- Taemin?
- Tak, możesz już zdychać.
Odpowiedział mi cichym śmiechem i za chwilę syknął, bo trochę
trudno jest się śmiać, kiedy ma się poobijaną twarz.
- Dziękuję. Za to, co robisz. Za to teraz i za to, że zgodziłeś
się na ten beznadziejny pomysł Kibuma, chociaż widzę, jak wiele cię to
kosztowało. Dziękuję za zaufanie mi i… - zawahał się na moment. – To nie tak,
że ja ci nie ufam. Wiem, że jesteś ciekawy, o co chodzi z moim ojcem i
obiecuję, że wszystko ci opowiem, przysięgam, tylko to dosyć długa historia i
wciąż trochę ciężko mi o tym mówić…
Dobra, pierdolić to.
- On cię UDERZYŁ, gdybyś się nie zorientował! – Zerwałem się na
równe nogi, rzucając mu worek z lodem na kolana. Minho wzdrygnął się i otworzył
szeroko oczy, nie rozumiejąc, czemu się wkurzam. Naprawdę, dlaczego niektórzy ludzie
muszą być tacy niewydarzeni? – Wiesz co, wcześniej myślałem, że to ty jak
zwykle przeginasz, ale sorry, pomyliłem się. Twój ojciec to jakiś TYRAN, nikt
normalny nie bije swoich dzieci! Jeśli istnieje na świecie rzecz, której
nienawidzę bardziej niż wszystkiego innego, to jest nią PRZEMOC!
Krzyk. Huk.
Rozpaczliwe łkanie. Kobieta o długich, czarnych włosach upadająca na ziemię w
plamie własnej krwi, kiedy mężczyzna z wężowym tatuażem w kształcie bransolety
na nadgarstku uderza ją po raz kolejny w twarz.
- Przemoc to najgorsze, co może być, świat jest zatruty przez
chorych wariatów, którzy podnoszą ręce na niewinnych ludzi. Zło jest wszędzie,
hyung, dlatego tak bardzo irytują mnie osoby, którym wydaje się, że mogą stawić
temu czoła, przeklęci optymiści jak TY, naiwni i przekonani, że wszystko jest
słodkie i kolorowe! Kłamcy którzy
okłamują samych siebie…
Kolejne uderzenie,
tym razem jeszcze mocniejsze. Płacz dzieci, kulących się w kącie, szybki oddech
kobiety. Ostatni oddech, ostatnie sekundy.
- Przemoc powinno się tępić, hyung, a nie biernie się jej
poddawać, powinieneś zgłosić to na policję, walczyć z tym, a nie mmmphh –
Zamierzałem jeszcze wiele powiedzieć. Zamierzałem wylać z siebie
cały żal, całą desperację, która zbierała się we mnie od tak dawna, a teraz,
wraz ze świeżo obudzonymi wspomnieniami, nagle trysnęła nowym, bolesnym
strumieniem.
Zamierzałem.
Ale zanim zdążyłem dotrzeć choćby do połowy, brutalnie mi
przerwano. Czyjeś ciepłe, miękkie wargi dotknęły moich, umięśnione ramiona
objęły mnie w pasie i nagle straciłem grunt pod stopami. Zanim zdążyłem
zaliczyć bliskie spotkanie z podłogą i może zorientować się, co do cholery się
dzieje, moje nogi zawisły w powietrzu, a Minho podniósł mnie bez większego
problemu i przycisnął do ściany, nie odsuwając się ani na chwilę.
Minho.
Przestałem myśleć racjonalnie. W ogóle przestałem myśleć. Wplotłem
mu palce we włosy i oddałem pocałunek z równą desperacją, uchylając lekko usta.
Jego język był gorący, wilgotny i kręciło mi się w głowie, serce waliło jak
oszalałe, byłem przekonany, że za chwilę stracę przytomność z nadmiaru tego
wszystko, umrę jako żałosna, roztopiona z emocji i bardzo zdezorientowana papka
w ramionach faceta, którego wciąż nienawidziłem. Utrzymywałem, że nienawidzę.
Chyba nienawidziłem.
Jęknąłem, kiedy język Minho zaczął badać wnętrze moich ust, a
spocone ręce gładziły wolno moje plecy.
Jeśli to nie było
piekło, to ja nie wiem, co nim było.
- Ekhm.
Tak jak przewidywałem, w następnej sekundzie spadłem w otchłań,
która okazała się mieć dno na podłodze, nie mogąc powstrzymać okrzyku przerażenia.
Minho szybko pomógł mi stanąć na nogi i przytrzymał, kiedy zachwiałem się,
wciąż oszołomiony. Spojrzałem na niego, a on na mnie. Byliśmy tak samo
rozpaleni i zszokowani tym, co właśnie się stało, że nawet nie było już miejsca
na niezręczności ani wstyd.
A potem przenieśliśmy wzrok na Kibuma, który wyglądał dla odmiany
całkiem spokojnie. Oparty o framugę drzwi, uśmiechał się tym swoim nieco
niepokojącym, wszechwiedzącym uśmieszkiem. Wyciągnął w naszą stronę białą
buteleczkę.
- Znalazłem wodę utlenioną ale widzę, że chyba wyliżesz się bez niej.
_________________________
Voila, teraz mogę umierać w spokoju. Jest dłuższy i jest szybciej, tak jak było obiecane, pomijam już fakt, że kompletnie co innego miałam w planach, ale jak zwykle coś mi nie wyszło. Ekhm. W następnym w końcu bal, chociaż miał być w tym, plus może wyprodukuję jakiś dodatek specjalny, zobaczymy. Porozpoczynałam tyle nowych wątków, że muszę bardzo uważać, żeby się nie pogubić. Cała ja, uf.
Chyba znowu narobiłam sobie zaległości w komentowaniu na niektórych blogach, za co bardzo przepraszam :c Czytam na bieżąco, przysięgam, po prostu czasami nie mam weny na porządny komentarz, a ja staram się zawsze pisać porządne. Także tego. Poprawię się, promise~
A ten rozdział z dedykacją dla Uszati, bo nawet sobie skarbie nie zdajesz sprawy, jak bardzo motywują mnie Twoje komentarze :3 *.*
xoxo, Miss.Alice
Heh, czyli dobrze myślałam :D ojciec Minho mnie wkur... Jak można bić własne dziecko?? Pomijając ten jeden fakt rozdział bardzo mi się podobał, a już szczególnie końcówka. Key wybrał sobie najlepszy moment na przyniesienie wody utlenionej haha :D
OdpowiedzUsuńHah, jestem naprawdę zbyt przewidywalna, w przyszłości muszę być bardziej ostrożna z planowaniem akcji ^^ Key nie byłby sobą, gdyby nie wybrał najmniej oczekiwanego momentu na przybycie z ekwipunkiem ratowniczym xD
UsuńMam niezmierną chęć zabicia ojca Minho. Mam nadzieję, że mi minie^^ Rozdział boski! Taemin jako Taeyeon, genialnie!
OdpowiedzUsuńA końcówka najlepsza, pocałunek Choi'ego i Tae *.*
Key i ta jego woda utleniona. Czemu, no czemu w takim momencie TT.TT
O Boże no po prostu cudownie!
Jaki ja miałam zaciesz, kiedy zobaczyłam ten ósmy, długi, przecudowny rozdział <3
No świetnie,aż mi słów braknie xD
Życzę dużo weny i czekam z niecierpliwością na next :3
Dobry bohater to taki bohater, który wzbudza u czytelnika jakieś emocje, nawet negatywne. Czy jak to tam szło, nie wiem, gdzieś słyszałam tą myśl i coś w niej jest ^^
UsuńCieszę się, że Ci się podobało :D
Och na wstępie chce powiedzieć, że tak strasznie długo nie komentowałam. W ogóle ostatnio to zaniedbałam i proszę wybacz mi. Rozdziały oczywiście czytałam i czekałam na następne. No, ale tego nie wypada nie skomentować więc to zrobię. ^^
OdpowiedzUsuńChciałabym zobaczyć Taemina w sukience,. ^^ A nie.. przecież go widziałam. Aww. *_* Haha Jjong zabiłeś... Nie, oczywiście Tae ma prawdziwe cycki, ale jak wspomniał to dobrze je ukrywał. Mama i tata Minho to kompletne przeciwieństwa. o,o Rly, dobrze, że jako pierwszą, Taemin, poznał mamę, bo nie wiem czy nie uciekłby z ich domu. Albo czy ojciec by go przypadkiem sam nie wywalił. Ehh...
Ten ojciec jest serio okropny. >< Jak tak można własnego syna. Wiedziałam, że Tae zmięknie. Dobry moment wybrałaś. Jest w końcu człowiekiem. Ta chwila niezręczności. ^^ A potem, no cóż.... asdfghjkldbcndois, GENIUS. walić niezręczność, walić wstyd, CHODŹMY SIĘ CAŁOWAĆ. Tak, tak, tak lallalalal *Juki śpiewa, bo skakać nie może* Ale oczywiście ktoś musiał przerwać. T^T No nic, będzie więcej. Prawda? Prawda. *o* Ach czekam na ten bal. <3 Teraz na pewno nie będzie wstydu. xDDD I czekam na bonus. ^^
Pozdrawiam i życzę mnóstwo weny.
Lee Juki~.
♥
Nie ma sprawy, rozumiem, ja też tak często mam, że nie potrafię czegoś skomentować i po prostu nie komentuję. Wszystko zależy on weny i nastroju.
UsuńTak, tak, rodzice Minho to zupełne przeciwieństwa, osobiście wolę mamę (hm, kto nie ;d).
Tae nie zmięknął! On tylko wylewał swoje żale, wściekał się, marudził jak zwykle :D Nie myśl sobie, że z dnia na dzień zmieni swoją osobowość, o nie, nie. Muszę Cię zmartwić, dopiero teraz będzie niezręcznie. Ale dla małej make outowej sesji 2min było warto ^^
O w pyte dfgbdksfhkdfgbhdghnfgjnfg zrobiłaś to! Wcisnęłaś Taemina w szpilki!! Moje życie jest już kompletne, mogę już spokojnie zemrzeć. ;______;
OdpowiedzUsuńFangirluje na Taeyeon. *ba duum tss*
Serio nie spodziewałam się końcówki. Jakoś tak w głębi nie mogłam się doczekać, aż coś u nich się bardziej zadzieje, ale jak przyszło co do czego to mi smutno. Wiedziałam, że to niedługo nastąpi, ale myślałam... NO HEJ, HEJ, PRZECIEŻ TO MINHO TRZEBA BRAĆ Z ZASKOCZENIA, A NIE NIEWINNEGO TAE, NOOOOOO EEEEJ. XDDDDDDDDDDDDDDD
Ok. To nie tak, że mam jakiegoś bulwersa z tego powodu, ale naprawdę się nie spodziewałam. Zaskoczyłaś mnie tym. I kurde zastanawia mnie, jak oni ten cały swój homo-dom dalej rozegrają. Bo Taemin mówił ( raczej myślał, LOLS ), że nie jest jeszcze gotowy do "rzucenia się Minho w ramiona i zrobienia ze swojego życia kompletnego bałaganu". jfghdmkhfgdkhfkd........... Daj żyć............
~płacząca ze wzruszenia Juven~
Wybacz Minho, nie potrafił pohamować swoich młodzieńczych hormonów i te sprawy xD I nie martw się, Tae nie ma zamiaru nagle skoczyć Bambiemu w ramiona (co praktycznie właśnie zrobił, ekhem), w każdym razie on tak łatwo nie da się zagiąć. Nie zacznie nagle jęczeć jak zakochana nastolatka, to Ci mogę obiecać.
UsuńCieszę się, że Cię zaskoczyłam, w sumie sama siebie zaskoczyłam tą końcówką, naprawdę inaczej miałam to rozegrać. Tak to jest, jak bohaterowie zaczynają żyć własnym życiem, ehh :c
BOŻEBOŻEBOŻE właśnie siedzę na wykładzie i się skręcam pod ławką... GNIOTĘ KOLEGĘ W NOGĘ, BO TO ZA WIELE
OdpowiedzUsuńtej ostatniej sceny to ja się zupełnie nie spodziewałam, ścięło mnie i aaaaaaa ;_; piękne... Taemin się kruszy już totalnie ;_; baaardzo dobrze! będę musiała na spokojnie to przeczytać drugi raz, lubię czuć te dreszcze T^T
Ja naprawdę mam wyrzuty sumienia przez Ciebie :c nie czytaj moich chłamów na wykładach, masz się uczyć i koniec~ :D Nie, no dobra, powiedziała ta, co się w kółko nic tylko by uczyła *cough cough*
UsuńKruszący się Tae mnie przeraża, chyba go potrzymam w tej jego skorupie jeszcze trochę ^^
WALIĆ NAUKĘ... XDDDDD ja całe półrocze czytałam yaoice, a teraz kwiczę na zaliczeniach xDD
Usuńmój kolega z ławki już tylko kontrolnie zapytał 'co, kolejny part tych twoich yaoiców?' XDDD przywykł, hahaha, ale nadal się krzywi xD chociaż daje mi się wyżyć, o ile nie kopie go glanem pod ławką :P
no weź, niech od się nie łamie tak od razu, trzeba ich podręczyć xD to by było za łatwe i za szybko... "wyczerpałoby temat"... a tego to chyba nie chcemy :3
w ogóle baaardzo miłe jest to, ze odpisujesz na komentarze :3 zawsze się cieszę xDDD
Haha masz bardzo dobre podejście, powiem Ci, ja tam wolę na moich lekcjach yaoiców nie czytać, bo staram się przynajmniej sprawiać pozory, że jestem grzeczną, niewinną dziewczynką. Ekhm.
UsuńTae nie złamie się tak szybko, spokojna głowa, nie byłby sobą, gdyby tak po prostu poddał się nieodpartemu urokowi Minho. Dziwne dziecko z tego Taemina.
Właśnie dlatego postanowiłam, że będę odpisywać na komentarze - czuję wtedy z Wami jakąś taką indywidualną więź no i dla mnie każdy komentarz jest bardzo ważny, a przy okazji poznaję takich genialnych ludzi *___*
ja bez żalu na wykładach czytam, bo się po prostu nudzę ^^" a jak mam siedzieć i gapić się w ścianę i przysypiać... to wolę się wić w spazmach xD serio, moj kolega z ławki to już mnie tylko głaszcze po głowie jak jakiegoś pacjenta w kaftaniku mówiąc 'spokojnie... wszystko jest dobrze' XDDD a potem 'znów yaoice czy tym razem coś z SHINee?' XDD serio, kochany jest ^^
Usuńw liceum aż tyle nie czytałam, na pewno nie na lekcjach, bo nie miałam internetu, a na uczelni mam szybkie wifi to śmigam ;p
lubię takiego Taemina w opowiadaniach... kiedy nie jest niezaradną ciepłą kluchą, która nie wie, że żyje albo jest strachliwa... błagam, przecież Taemin w realu to mały zwyrol ze swoimi zwyrolskimi mangami do poduszki xDDDD
czasami pisząc komentarze czuję się jak rozemocjonowana nastolatka, a nią juz nie jestem, i mam wrażenie, ze robie złe wrażenie na ludziach, mają mnie za taką... porypaną jak na swój wiek xD
Rozpływam się *___* I też skończę jako roztopiona z emocji papka XDD
OdpowiedzUsuńWyobraziłam sobie bardzo realistycznie, tą sytuację kiedy Taemin wchodzi do pokoju jako Taeyeon... Tak, musieli mieć bardzo inteligentne miny. Mama Minho okazała się miłą i sympatyczną kobietą, co jest ważne, przynajmniej dla mnie :3
Tata... Przepraszam, Ojciec Minho - nienawidzę go z całego serca, duszy i siły swojej >___< Jak mógł go uderzyć?! No jak się pytam?!
Tae tak się przejął żabcią :3 To było takie, że aż Awwwwww ^^ Jeszcze charyzma go pocałował... Tak, właśnie dlatego się rozpływam *-*
Cieszę się, że tak wyszedł Ci rozdział, bo mi się podoba strasznie <3 Oczywiście mam nadzieję na szybkie dodanie następnego rozdziału, bo mój biedny mózg będzie się zadręczał myślami ,,Co Taemin zrobił potem?'' XD
Więc weny, weny i jeszcze więcej weny ^^
Nie rozpływaj się, wytrzymaj chociaż do balu :3 Taemin jako Taeyeon... W ogóle, Taemin jako dziewczyna, zawsze mnie to rozwalało, eh, SM to miewa ciekawe pomysły... Natchnęło mnie VCR "Tie a yellow ribbon" SHINee <3
UsuńPostaram się szybko dodać dziewiątkę, na pewno jeszcze przed końcem moich ferii, żeby wykorzystać czas wolny, także cierpliwości ^^ I dziękuję za tą wenę :3
o. moj. ty. przenajswietszy. kurczaku! O.o wiesz co? zabraklo mi slow. normalnie zabraklo, a podobnie jak twojemu Taeminowi zadko mi sie to zdarza... w pierwszej czesci brechtalam sie jak glupia, potem pan Choi i moje cholerne zaciekawienie, a na koniec niczym slodko-gorzka wisienka na torcie akcja 2MIN, ktora czytalam z wytrzeszczonymi galami. Generalnie wlasnie zbieram szczeke z podlogi i ogarniam moj mozg wytwarzajacy kuszace obrazki... kocham. ubostwia. pragne wiecej! Czekam na kolejny jak Kibum na nowe rózowe spodnie, czy cos :P
OdpowiedzUsuńHwaiting~!
"Przenajświętszy kurczak" oficjalnie zostaje zostaje moim nowym faworytem :D Tak mi się z Onewem skojarzyło! Słodko-gorzka wisienka na torcie - bardzo dobrze to ujęłaś. Właśnie też tak to widzę, tak do końca słodko nie było, dobrze, że ktoś zauważył :3
UsuńDzięki, kolejny być może w przyszłym tygodniu ^^
Omg! Szko! o boże! wiedziałam że tae się przebierze...ale... boże... on go pocałował?! Pocałował rozumiesz?! O_O Szok... ... chyba nie napiszę niczego sensownego... omo... jakie to piękne! *w*
OdpowiedzUsuńPocałował go, pocałował :D Minho nie wytrzymał napięcia, z drugiej strony trudno mu się dziwić, ja tam bym się już dawno rzuciła na Taemina *.* Niedobrze, znowu się ujawniają moje niebezpieczne napady *o*
UsuńBiedny Minho... jakby spojrzeć na to z innej strony... ile on wytrzymał O_O Oj niedobry taemin @_@
Usuńx3 Widzisz, okazuje się że niebezpieczna jesteś... strzeż się tae :<
Możemy go razem odwiedzić w nocy ^ ^
JezusMariamatkoprzenajświętszaumieram *o* Chyba twoim celem było uśmiercenie mnie, za pomocą tego cudeńka, które właśnie przeczytałam!
OdpowiedzUsuńJakieś dwie godziny temu, weszłam sobie na blogspota, aby zobaczyć czy ktoś aby przypadkiem nie dodał nowego rozdziału na jakiś, całkiem przypadkowy blog. Kiedy zobaczyłam, że to akurat ty byłaś tym "ktosiem", zdecydowanie, można było mnie porównać do opisywanego przez ciebie Taemina i jego mangowych ocząt. I chyba z pół godziny jak nie dłużej wpatrywałam się w ten rozdział - nie chciałam czytać za wcześniej, bo wcześniej bym skończyła, a to z kolei już wcale przyjemne nie jest.
Tak więc, nabrałam jedzenia, usiadłam i byłam gotowa do czytania. I z każdą nową linijką, umierałam coraz bardziej.
Niemalże prawie cały czas się śmiałam! Foremki w kształcie kurczaków, jakie to słodkie! Ale po Onew wszystkiego można się spodziewać. Rozbawiła mnie również sytuacja z Dino, który uparcie twierdził, że sprawdzi się jako dziewczyna. Wyobraziłam sobie go w kiecce i... Coś czuję, że długo nie pozbędę się tego widoku z mojej wyobraźni. Brrr. Natomiast Taemin w sukience i peruce, musiał wyglądać niezwykle urodziwie.
Co jak co, ale pocałunku w życiu bym się nie spodziewałam, dlatego zaskoczyłaś mnie tym. I właściwie mowę mi na chwilkę odebrało. Siedziałam z dłońmi na rozgrzanych do czerwoności policzkach i uśmiechałam się do siebie głupkowato, jakbym była psychicznie chora, właściwie o to się trochę boję ^o^ Czytałam tą scenę dwa razy i jak pewnie dodam ten komentarz, to przeczytam i czwarty raz! Albo i nawet piąty, i szósty. Mi zawsze będzie mało.
Dobrze, że jest coś, dzięki czemu Taemin okazuje jakieś ludzkie uczucia względem Bambiego, swoją droga, przeurocze przezwisko, taka sarenka, która nie wie jakiej płci jest, hahahha, przypominają mi się początkowe rozdziały ^o^ Można byłoby zgromadzić niezłą paletę przezwisk na Choi, które nadał mu Taemin. Chyba zacznę je sobie gdzieś spisywać. xD
Ale wracając do tematu, kiedy już mówił o tej przemocy i po części ten urywek rozmowy Minho z ojcem, coś czuję jakieś powiązanie z człowiekiem z wężem na ręce, chyba, ale moja wyobraźnia jest zbyt bujna i zbaczam na niewłaściwe tory. Ale przekonam się z czasem, mam nadzieję :3
Choć, mój genialny wymysł, o tym, że planem Keya, jest przebranie Minniego w sukienkę się sprawdził! XD
W następnym rozdziale bal, czyli kolejna scena z Taeminem w kiecce (aww) oraz bonus. Ja osobiście zagłosowałam na JongKey. To chyba dlatego, że tak potwornie urzeka mnie Key, czyli zdaniem Tae - barbie, trafne określenie xD No i Dino, moim zdaniem w tym opowiadaniu nieźle do siebie pasują, a jak zrobisz z nimi bonusa, to zabijesz mnie podwójnie, ale chcę ^o^.
Zastanawiałam się też nad Sulli i Amber, kurde, nie przepadam za Yuri, ale coś czuję, że w twoim wykonaniu spodobałoby mi się. Jednakże, jeżeli już miałam wybierać, to wolę barbie i dinozaura, na Sulli i Amber mogę sobie jeszcze poczekać.
Właściwie jestem strasznie ciekawa nowego rozdziału (jak zwykle, zresztą xD). Najbardziej ciekawią mnie myśli Taemina po tym pocałunku, sama nie wiem czego mam się spodziewać, ale pewnie znów będzie zrzędził. To urocze XD
I jej, dedykacją to już wgl sprawiłaś, że uśmiechałam się jeszcze szerzej - o ile to wgl. możliwe jest. Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że motywują cię moje komentarze. W takim razie, postaram się je pisać jeszcze dłuższe i bardziej kreatywne, jeśli będę tylko potrafiła, postaram się :3 Aa, i dziękuję!
A na koniec, chciałam ci powiedzieć, że tym rozdziałem udało ci się poprawić, mój iście beznadziejny humor w tym dniu, a także jutrzejszym, bo kto normalny w ferie chodzi do szkoły na lekcje matematyki? Ja. Ale do normalnych nie należę. Pewnie jutro w drodze do szkoły jeszcze raz przeczytam ten rozdział, na odstresowanie przed starciem z nauczycielką tyranem. ^^
Cieszę się również z tego, że mimo ferii tak szybciutko dodałaś nowy rozdział. Mam nadzieje, że na dziewiątkę nie będę musiała długo czekać.
Hmm, także weny! Buziaki <3
Boże, jak ja piszę *o*
Usuńwcześnie* i spodziewała*. Wybacz, że tyle błędów, nie wyłapałam ich, ale dalej się nie otrząsnęłam xD
Uwielbiam Twoje komentarze (tak wiem, że się powtarzam). Nie chciałam Cię uśmiercać, naprawdę, to nie było moim celem :c Żyj jeszcze, bo między innymi dzięki Tobie chce mi się pisać :D
UsuńTak, tak, starałam się, żeby w tym rozdziale wszystko się zawarło - mój czarny humor, trochę powagi i niespodziewanego zwrotu akcji, mam nadzieję, że chociaż trochę mi się to udało ^^ Dino jako dziewczyna... Odsyłam do pewnej mini dramy SHINee, wierz mi, wcale tak źle nie wyglądał :D Cieszę się, że spodobała Ci się scena pocałunku, ja osobiście jestem z niej średnio zadowolona, chciałabym umieć lepiej ją opisać :< Co do Bambiego, to masz rację, od kiedy po raz pierwszy zobaczyłam Minho, to przezwisko przyszło mi do głowy. Jego oczy *.* Zawsze byłam fanką Disneya i zawsze się zastanawiałam, czy Bambi to chłopczyk, czy dziewczynka. Cóż, niektóre przemyślenia Tae są zdecydowanie moimi przemyśleniami :D Masz rację, ogólnie sporo rzeczy się ze sobą łączy (wczoraj sobie to nawet rozrysowałam, niczym Key w swoim różowym notatniku ha!).
Tak coś czułam, że JongKey wyjdzie z tego głosowania, chociaż skrycie liczyłam na OnDarę. Jak na parę hetero, całkiem ich polubiłam :D
Oj biedna, nie łam się, matma to ostatnie zło, wiem co mówię, nie bez powodu jestem na humanie. Ale dasz radę, wierzę w Ciebie. Hwaiting~!
Łaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa*_______* Umieram. Ta końcówka <3 Świetny, po prostu świetny rozdział! CZEKAM Z NIECIERPLIWOŚCIĄ NA KOLEJNY :P Życzę duuuużo weny i czasu na pisanie.
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję <3 Nie umieraj, proszę :c Przepraszam za tą końcówkę, ona jakby w pewnym sensie... sama się napisała, naprawdę! :D
Usuń*załamana Kei musi pisać komentarz jeszcze raz, zwątpiła w swoje zdolności do odtwarzania zajebistości z poprzedniej opinii*
OdpowiedzUsuńZacznijmy od faktu, że wymiotowałam tęczą na wieść o nowej notce. Czytałam, czytałam czytałam, a zacznę od tego, że Cię kocham, co powinnaś już wiedzieć z tych wszystkich komentarzy i pewnie niejeden raz to powiedziałam, ale wiem, że im więcej się to powtarza, tym jest człowiekowi lepiej, także najpierw dziękuję Ci też za szybkie dodanie rozdziału (bo było szybkie, prawda? nic mi się nie pomyliło? wiesz, dzisiaj na komórce napisane miałam, że jest 2010 rok. także... xD).
Taemin jako dziewczyna! EPIK, który nigdy mi się nie znudzi, ot co! Oczywiście, że wyglądał tak cudownie, że Minho aż stanął, bo tak się stało, prawda? Czy to kolejne moje dziwne, nie na miejscu, wyobrażenie? Bo po to wyszedł do łazienki? Prawda? Jacie, jeszcze wyszłam na zboczeńca, przepraszam. Ale tak to już jest.
Później unikanie Taemina. To jest OCZYWISTE, że on go kocha. Lubię oczywiste oczywistości, bo są oczywiste i logiczne, a powszechnie wiadomo, że Kei wprost wielbi logikę, także... No. Następnie Sandra i kurczak z nutellą. CIĄŻA. Jacie. Biedna Dara, dostaję dreszczy na samą myśl posiadania potomstwa, tak bardzo jej współczuję *Kei hejtuje dzieci, nie będzie miała dzieci, nie dotknie dziecka w przedziale 4-11, taka mała dygresja xD*.
ROZMOWA MINHO Z OJCEM. Ojacie, ojacie, ojacie. Na początku myślałam, że należy do jakiejś mafii, czy coś w tym guście, a on w policji pracuje, no popatrz. Może dlatego jest taki ostry i wyczulony na każdym punkcie? Ale żeby zamykać Donghae w więzieniu przez jego ojca?! Szok. Jak dla mnie szok i to wielki. Nie dziwię się Minho, że uległ emocjom. Sama bym pewnie nawrzeszczała na staruszka.
Reakcja Taemina sprawiła, że miałam dreszcze. Może dlatego, że był tym taki zdziwiony. Te wszystkie wspomnienia.
Późniejsza rozmowa w pokoju, niewinne spojrzenia oraz to COŚ. Taemin rumieniący się, niepewny wzrok Minho i ciągła wredota, żeby w jakiś sposób zasłonić swoje uczucia. Urocze.
Ten cały wywód Minniego, wyobraziłam sobie, jak musiał się czuć, kiedy o tym mówił. Przewidywałam, że się rozpłacze albo załamie, a Ty takie coś... *///* Ogarnęło mnie jakieś dziwne gorąco i wręcz przeżywałam to, co Taemin, a to, co przeżywał, było genialne *^*. Jesteś geniuszem, Alice. Pewnie nie pierwszy raz Ci to mówię, ale też nie ostatni. I oczywiście ironiczny Key, który musiał pozwolić im SIĘ WYLIZAĆ. Kolejny geniusz, płaczę wręcz, kiedy o tym myślę.
Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału i nawet nie będę myślała, co może w nim być, bo wierzę, że cokolwiek by to nie było - będzie zajebiste. ... Cudowne, znaczy się xD
Hwaiting, unni ♥ .
Też Cię kocham :333 Boże, ale my sobie czasami słodzimy. Ale nic na to się chyba nie da poradzić ^^ Rozdział pojawił się bardzo szybko, jak na mnie, bo ja często mam zastoje w pisaniu *leń leń leń*
UsuńHahaha w sumie Minho wykręcił się tym kiblem, bo nie chciał być świadkiem pasjonującej historii jego mamy o jego dziecięcych wyczynach. Ale nie martw się, nie jesteś zboczeńcem, bo tak naprawdę nie wiemy, jakie jeszcze motywy nim kierowały. Choi Minho to jedna wielka zagadka, nikt go nie rozgryzie, z nim wszystko jest możliwe :D
Ej, ej, Ty mi tu nie spoileruj tak oficjalnie, bo to miał być top sikret! Ale z drugiej strony jesteś pierwszą osobą, która na to wpadła, naprawdę myślałam, że nikt nie zwróci uwagi na niewinne marudzenie Darusi w tle. Spostrzegawcza jesteś!
Żaden geniusz ze mnie *rumieni się* jestem tylko Alis ^^ Ale dziękuję, strasznie miło coś takiego czasami usłyszeć :D Arigatoo <3
OBożeoBożeoBoooożeee! Kocham ten rozdział! Taemin wyglądał tak jak w 'Tie like yellow ribbon"? Jeśli tak to był śliczny xD Boże wiedziałam że Minho go pocałuje kiedy Taemin się rozkręci w gadce no wiedziałam! Jadłam dziś kurczaka z Nutellą był pyszny Dara wie co dobre xD (wiem wiem wo co chodzi xD) Po prostu...zatkało mnie normalnie nie mam słów wybacz ten komentarz zaraz się zakończy bo muszę się iść tym pojarać! Dalej dalej poisiuj dalej! Hwaiting! ;*
OdpowiedzUsuńG.G
love-is-still-love.blogspot.com
i-love-you-monkey.blogspot.com
Jak zwykle czytasz mi w myślach, uwielbiam jego charakteryzację w "Tie a yellow ribbon" <3 Eh, oni tam naprawdę mają jakieś kinksy z tym przebieraniem Taesia za dziewczynę. Nie, żebym się skarżyła, ekhm.
UsuńWiedziałaś, że go pocałuje, bo jak zwykle musiałam Ci wygadać. Masz na mnie bardzo zły wpływ. I co ty w ogóle jesz, jesteś pewna, że wszystko z Tobą w porządku? o.o (Eunhyuk, wiem, że to twoja sprawka, poczekaj, aż Alice cię dorwie, ty małpo ^^).
*Anioły zstępują z nieba i swoim anielskim głosem śpiewają oooo(o)* Jest kolejny ZNAKOMITY rozdział *Aniołki dalej nie przestają śpiewać swojej pieśni* JAY ! 2Min już się rozkręcają *.* a Key im przerwał no kurde xD DZIĘKUJĘ za rozdział (nie mogłam się doczekać aż będzie wątek z tatą Minho i miałam nadzieję że Taemin coś zrobi no i mam <33)Fantastyczny rozdział. Kiedy będzie kolejny ? xD Hwaiting w pisaniu !
OdpowiedzUsuńHej świetny blog :) bardzo ciekawe posty, zapraszam do mnie dopiero się rozwijam :)http://travelmakerhyoji.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńOmo, świetne.!
OdpowiedzUsuńKońcówka naj. 2min <3 <3
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału ^.^
Po prostu UWIELBIAM twojego bloga i bardzo się cieszę, że na niego trafiłam.
Zapraszam do siebie:
www.k-popowe-love.blogspot.com
Jeszcze raz muszę cię pochwalić bo to co napisałam to zdecydowanie za mało;)
Czytala nie malo ff ale dawno nic nie wcianelo mnie tak jak to. Co dziwniejsze podoba mi sie a z reguly nie lubie ff. Brzmi to smiesznie, ze nie lubie, ale czytam. Bo co robi nuda z czlowiekiem. Tak czy siak naprawde gratulacje, bo ja, ktora z niesmakiem konczy 90% ff w tym przypadku hce czytac wiecej i wiecej. Niesamowite i zarazem przeraza mnie to. Serio.
OdpowiedzUsuń