ROZDZIAŁ
DZIESIĄTY
- Szlag
by to, cholera jasna!
Trzy
siedzące przy najbliższym stoliku dziewczyny wzdrygnęły się, wyraźnie
zdegustowane moim szerokim zasobem słów i rzuciły mi karcące spojrzenia. Pewnie
przerwałem im wielce interesującą konwersację na temat najnowszego koloru
lakieru do paznokci i powinno się mnie za to spalić na stosie. Prychnąłem,
zirytowany, nie spuszczając wzroku z niewielkiego przedmiotu z korbką, której
za nic w świecie nie dało się przekręcić. Nieważne, jak bardzo się starałem,
przeklęte ustrojstwo ani drgnęło. Stałem chwilę w bezruchu, próbując je
zahipnotyzować i sprowokować do działania samym spojrzeniem, ale niestety nie
posiadałem paranormalnych zdolności Kibuma. Nawet głupi młynek do kawy się mnie
nie bał i kpił sobie ze mnie w żywe oczy. To się nazywa złośliwość rzeczy
martwych. Zagryzłem zęby, zdmuchując z twarzy wchodzące mi do oczu włosy i
pociągnąłem jeszcze raz, z całej siły. Tym razem coś w środku kliknęło, rozległ
się zgrzyt i dolna cześć młynka odpadła, a wraz z nią posypały się na podłogę
drobne ziarenka.
- Kurwa.
Trzy
dziewczyny zaczęły szeptać coś między sobą i chichotać, co jakiś czas
spoglądając w moją stronę, a ja poczułem, że oblewam się gwałtownym rumieńcem.
Odgarnąłem z furią spocone kosmyki i zanurkowałem pod barek, szukając zepsutej części
młynka na oślep, bo oczy zaszły mi łzami z wściekłości i bezradności. Taemin,
ty nie ryczysz z byle pierdoły, jesteś facetem, a nie jakąś tam życiową kaleką.
To, że nie umiesz nawet zrobić kawy i nie nadajesz się na baristę nie znaczy
jeszcze, że musisz wpadać w depresję z tego powodu. I przestań rozmawiać ze
sobą w swojej głowie, bo to trochę nienormalne, bez urazy.
- Co ty
znowu narobiłeś?!
Przełknąłem
ślinę, nie odrywając oczu od rozsypanych na podłodze ziarenek. W zasięgu mojego
wzroku znalazły się świeżo wypastowane, eleganckie, czarne buty, z których
jeden przytupywał nerwowo. Buty były tak samo przerażające, jak ich właściciel,
z którym wciąż odmawiałem nawiązania kontaktu wzrokowego, przekonany, że to
może być ostatnia rzecz, jaką zobaczę w swoim życiu.
- Czy ty
naprawdę nie możesz wziąć się w garść?! Przynajmniej raz oszczędź nam problemów
i chociaż spróbuj zrobić coś dobrze, zamiast nieudolnie starać się wzbudzić w
nas poczucie winy. Nikt cię tutaj nie trzyma siłą, Taemin, zawsze możesz rzucić
tą robotę, skoro tak bardzo nienawidzisz tego miejsca!
Zacisnąłem
usta, cierpliwie czekając, aż buty oddalą się wraz z właścicielem, ale wszystko
wskazywało na to, że Key miał ochotę jeszcze trochę mnie podręczyć. Zawsze był
wredny i złośliwy, ale od naszej nieprzyjemnej wymiany zdań na balu zachowywał
się wręcz nie do zniesienia. Tylko w stosunku do mnie, oczywiście. Kiedy przychodziło
co do Jonghyuna, stawał się tak słodki i miły, że aż niedobrze mi się robiło na
widok jego oczu w kształcie mangowych serduszek. Dino nie był lepszy. Zamienił
się w głupkowatego tyranozaura na diecie i brakowało mu tylko ogona, którym
mógłby radośnie wymachiwać, bo najwyraźniej bycie uwiązanym na smyczy pieskiem
preriowym Kibuma było spełnieniem jego marzeń. Przy nim nawet Satan sprawiał
wrażenie rozgarniętego.
Od
nieszczęsnego Winter Party wszystko się zmieniło i to bynajmniej nie na lepsze.
W kawiarni panowała dziwna atmosfera, mam na myśli dziwniejsza, niż kiedykolwiek
wcześniej. Teraz było cicho i ponuro, pomijając szczebioczących po kątach,
wspomnianych wcześniej Keya i Jonghyuna, którzy nieco ratowali sytuację. Dara
większość czasu spędzała w kuchni i rzadko się odzywała, chociaż nikt nie miał
pojęcia, co tak na nią wpłynęło. Onew hyung chodził bardzo przybity z tego
powodu, raz nawet słyszałem, jak mruczał pod nosem wyjątkowo depresyjne „Ona
już mnie nie kocha” i „To wszystko moja wina”, co byłoby nawet zabawne, gdyby
nie fakt, że rzeczywiście coś się popsuło w ich idealnym związku rodem z dramy
dla nastolatek. Co do Amber, nie było nawet szans, żeby się z nią porządnie
pokłócić i rozładować trochę emocje, bo kiedy tylko rzucałem w jej stronę jakąś
zaczepkę, patrzyła na mnie ze współczuciem i nic nie mówiła, ukradkiem pisząc
esemesy do mojej siostry. Wiedziałem, że o mnie rozmawiały, ale nie miałem
pojęcia, o co im chodziło i czego mi współczuły, a to doprowadzało mnie do
szału. Nienawidziłem współczucia i nie było mi ono potrzebne.
Co do Minho…
Minho nie było. Nie przychodził do kawiarni, w szkole też go nie widziałem,
nie, żebym się za nim rozglądał. Już od tygodnia nie dawał znaku życia,
przynajmniej nie mnie, bo Kibum czasami rozmawiał z nim przez telefon.
Dowiedziałem się tyle, że jest teraz czymś strasznie zajęty i nie wiadomo kiedy
wróci do pracy, więc dopóki to nie nastąpi, ja miałem przejąć jego obowiązki.
Czyli wracamy do punktu wyjścia, rozsypanej kawy i zepsutego młynka, a co za
tym idzie do konkluzji, iż kompletnie nie nadawałem się na baristę.
Poczułem,
jak po twarzy spływa mi coś mokrego i miałem nadzieję, że to tylko niewinna
strużka potu a nie, na przykład, jakaś cholerna i niechciana łza. Starłem ją gwałtownie
rękawem koszuli i pociągnąłem nosem, bo roznoszący się w powietrzy zapach kawy
stał się jakimś cudem nawet intensywniejszy. Kibum wciąż stał nade mną, jakby
wahając się, czy lepiej jeszcze na mnie pokrzyczeć, czy może od razu powinien
wykopać mnie za drzwi, ale nie zrobił żadnej z tych rzeczy i nieoczekiwanie
uklęknął, zniżając się do mojego poziomu.
- Hej…
Wszystko w porządku? – zapytał niepewnie.
O, tak,
jasne. Pewnie, wszystko gra i śpiewa, to tylko ja jak zwykle mam doła, nie ma
się czym przejmować. Gdybym zaczął nagle emanować radością i tryskać
endorfinami we wszystkie strony świata, można by się dopiero zastanawiać, czy
wszystko ze mną w porządku, ale przecież nic takiego się nie działo, byłem po
prostu sobą.
-
Płaczesz?! – Kibum wyglądał na zbitego z tropu. Cała złość nagle z niego
wyparowała i zastąpiło ją poczucie winy oraz współczucie. Stłumiłem
przekleństwo.
- Nie,
tylko oczy mi się pocą, bo smród twoich perfum drażni mi spojówki. Daj mi
spokój.
Prychnął
pod nosem, po czym wyciągnął zmiotkę spod lady i zaczął energicznie zgarniać na
nią ziarenka.
- Nie ma
co płakać nad rozsypaną kawą, czy jak to tam się mówi. Nie wiem za bardzo, jak
można załamać się, będąc już złamanym, ale twój dół rozpaczy musi być już dosyć
głęboki. Pomóż mi to posprzątać, bo Dara się wścieknie. Ostatnio wszyscy są
jacyś dziwni, aż boję się oddychać w tej kawiarni.
Więc nie
tylko ja to zauważyłem. Głupio było mi to przyznać, ale tęskniłem za szaloną
atmosferą, do której już się przyzwyczaiłem. Brakowało mi nawet suchych żartów
Onew, które nikogo nie śmieszyły, wkurzającego nucenia Sandary, złośliwych
przytyków Amber, nawet naćpanego szczęściem i radością uśmiechu żabola,
kiedy w ciągu trzydziestu sekund udawało mu się zaparzyć pięć kaw z
narysowanymi kakaem na piance, równiutkimi serduszkami. Jemu na pewno nigdy jeszcze nie zepsuło się to narzędzie szatana,
jakim był młynek do kawy.
- Chodź,
zrobisz sobie na razie przerwę – zaproponował Kibum, a ja spojrzałem na niego
podejrzliwie, bo nieczęsto zdarzały mu się przejawy miłosierdzia do bliźnich,
chyba, że mówimy o Jonghyunie. Przewrócił oczami na widok mojej nieufnej miny.
– Nie patrz tak na mnie, wzbudzasz we mnie instynkty macierzyńskie. Jinki hyung
zajmie się zamówieniami, prawda, hyung?
Onew,
który właśnie zszedł flegmatycznie z góry, obracając w dłoniach jakiś podłużny,
biały przedmiot i wpatrywał się w niego z głupią miną, omal nie wywalił się na
ostatnim stopniu. Spojrzał na nas spłoszony, chowając to coś za plecami i
uśmiechnął się niezręcznie.
- Ehm,
tak, jasne.
Kibum
wzruszył ramionami, bynajmniej niezainteresowany problemami swojego hyunga i pociągnął mnie za sobą na schody. Weszliśmy do
części mieszkalnej, omijając garderobę i łazienkę. Byłem tutaj tylko raz, w
pokoju Dary i Onew, kiedy pomagałem Minho opatrywać jego rany wojenne i… No
tak, to było wtedy, kiedy mnie pocałował. Zacisnąłem ręce w kieszeniach i
próbowałem zignorować dreszcz, który przebiegł mi po plecach na wspomnienie
tego dziwnego, ale nie nieprzyjemnego uczucia rozpadania się. Teraz miałem wrażenie, jakby to się zdarzyło całe
wieki temu – dawno i nieprawda. Zauważyłem, że Key zerka na mnie katem oka,
dlatego natychmiast przybrałem maskę zimnej obojętności i wyprostowałem się,
piorunując go wzrokiem.
- Gdzie
ty mnie znowu ciągniesz?
- Do mojego
pokoju. To tutaj, wchodź i czuj się jak u siebie. Nie przestrasz się za bardzo,
wystrój może trochę razić, odkąd ostatni raz tu przemeblowałem.
Wszedłem
za nim i omal z miejsca nie oślepłem. Ściany były wściekle różowe, podobnie jak
puchaty, okrągły dywan, narzuta na łóżku i zasłony. Meble na szczęście były
białe, chociaż i tak całość przypominała nastrój przerażającego domku dla lalek
Barbie. Zwariowany Ken rozejrzał się dookoła z wyraźną dumą, dając mi do
zrozumienia, że oczekuje oklasków za tak wyrafinowany gust, na co tylko
popatrzyłem na niego z politowaniem i rzuciłem się na łóżko, nie zwracając
uwagi na moje ubłocone glany. No co, miałem czuć się jak u siebie, prawda?
Przekręciłem się na plecy, sprawdzając minę Kibuma ale on nie wydawał się za
bardzo przejęty, że moje buty właśnie dewastują jego pościel, co lekko zbiło
mnie z tropu. Stał oparty o toaletkę i robił coś na swojej komórce, po czym rzucił
nią we mnie. Złapałem telefon i popatrzyłem tępo na wyświetlacz.
- Co..?
- Zadzwoń
do niego. Porozmawiacie i wyjaśnicie sobie wszystko, zamiast zachowywać się jak
rozpuszczone przedszkolaki.
- Co?!
Usiadłem
sztywno i wbiłem wzrok w komórkę, na której wyświetliło się imię Minho i
zielona słuchawka z napisem „połącz”. Odrzuciłem ją jak najdalej od siebie,
piorunując Keya wściekłym spojrzeniem. Co on sobie myślał, bawił się w cholerną
ciotkę swatkę, czy co?
-
Żartujesz sobie?! Niby po co miałbym dzwonić do żabola? Nie mam o czym z nim
rozmawiać, jego urlop jest dla mnie zbawieniem. Nie ma mowy, nie zadzwonię do
niego, nie jestem masochistą…
Już
miałem wstać i opuścić pokój, ale Key złapał mnie za rękę i zagrodził
przejście. Patrzył na mnie z niedowierzającą miną, jednocześnie używając
diabelskiej mocy swojego przeszywającego spojrzenia, pod którego wpływem ugięły
mi się kolana.
- Żal mi was,
poważnie. Nie wiem, czy się pokłóciliście, czy co, szczerze mówiąc już nie
orientuję się w waszych relacjach. Raz skaczecie sobie do gardeł, innym razem
chcecie sobie nawzajem wyssać duszę przez usta, teraz jeszcze się unikacie. – Westchnął
ciężko, jakby chciał mi uświadomić moją w tym winę i fakt, że on musi to znosić.
Nikt mu nie kazał. Mógłby się zająć swoimi sprawami i zostawić mnie w świętym
spokoju.
Założyłem
ręce na piersi, przyjmując obronną pozycję.
- Czego
po mnie oczekujesz? Ja i Bambi nie nadajemy na tych samych falach, nigdy się
nie dogadamy. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego, nawet go nie lubię.
- I
usychasz z tęsknoty za nim od tygodnia, wywołując toksyczną atmosferę w
kawiarni? – warknął sarkastycznie, a potem jego twarz nagle złagodniała. Daję
słowo, dobijały mnie jego skoki nastrojów. – Wiesz, na balu coś mi uświadomiłeś
i z początku byłem na ciebie wściekły, ale teraz widzę, że chyba muszę ci
podziękować. Gdyby nie ty, pewnie nadal bym ze sobą walczył. Ale już nie walczę
i powiem ci, że to cholernie miłe uczucie. Polecam.
- Nie mam
pojęcia, o czym ty mówisz – syknąłem przez zęby, gorączkowo zastanawiając się,
co takiego mogłem mu uświadomić na tym balu, podczas gdy jedyną moją intencją
było zdenerwowanie go i pobożna nadzieja, że się przez to odwali. Coś mi chyba
nie wyszło, jak zwykle zresztą.
Zamiast
odpowiedzieć, wepchnął mi komórkę w rękę i wyszedł z pokoju, zamykając z hukiem
drzwi. Ścisnąłem mocno plastikową obudowę, zastanawiając się, czy nie dałbym
rady zepsuć jej tak samo, jak zepsułem młynek do kawy i moją tak zwaną przyjaźń z Minho, ale nie zrobiłem tego.
Usiadłem z powrotem na różowym łóżku Kibuma i chwyciłem się mocno za włosy,
doszczętnie niszcząc przy tym prowizorycznego kucyka. Jemu łatwo mówić,
przestań walczyć. Byłem wojownikiem odkąd pamiętałem i zwyczajnie nie potrafiłem
podnieść białej flagi.
Bo biały
to kolor spokoju, a ja czułem wszystko, poza spokojem.
~*~
- O, hej
Kibum, zastanawiałem się, kiedy zadzwonisz! Miałeś rację, odpisali mi,
proponują stypendium i mam zamiar je zaakceptować, ojciec nie ma prawa mną rządzić,
mam go gdzieś i jak tylko skończę szkołę, to jadę do Seulu i… hyung? Halo?
- ...
- Uch…
hyung?! Słyszysz mnie?
- Um, to
ja. Taemin.
- … Och.
OCH. Taemin-ah?! Coś się… stało?
- Nic
poza tym, że ten świrnięty Ken zamknął mnie w swoim pokoju, gdzie ściany są
oczojebnie różowe i aż chce się rzygać z tego powodu, zostawił mi swój telefon
i kazał z tobą rozmawiać, a teraz pewnie podsłuchuje pod drzwiami, bardzo z
siebie zadowolony. Czuję się tak, jakby ktoś trzymał mi przy głowie
odbezpieczony pistolet. Pozdrawiam.
- Uch… No
tak, mogłem się tego spodziewać. Kibum to w końcu Kibum, nieważne, jak bardzo
chciałby się zmienić.
- …
-
Taemin-ah, ja…
- Nie
przychodzisz do pracy. Jak zwykle się obijasz, czy tym razem faktycznie na
zawsze postanowiłeś oszczędzić mi koszmaru oglądania twojej mordy i mogę z
czystym sumieniem zacząć świętować? A może znowu sobie ze mnie kpisz?! Dobrze
wiesz, że przez ciebie zwaliły mi się na głowę wszystkie twoje obowiązki i tak
cholernie cię to bawi?! Wiesz co, cokolwiek to jest, nienawidzę cię. Nigdy już
nie wracaj, do szybkiego nie-zobaczenia, papa, jedź do tego swojego Seulu czy
gdzieś tam, nie przejmuj się mną, w końcu kto by…
- Przepraszam.
- Za to,
że istniejesz? Tego ci raczej nie wybaczę.
- Nie,
ja… Przepraszam za to, że tak długo się nie odzywałem i za ten cały bal, i za
całą resztę. Nie wiedziałem, czy nadal jesteśmy przyjaciółmi, czy wszystko
posypało się jeszcze bardziej i było mi tak cholernie głupio o to pytać, że
postanowiłem dać ci trochę czasu, aż sam zdecydujesz. A teraz ty dzwonisz i…
Twój głos… Tak strasznie przepraszam, Minnie, nie masz pojęcia, w jakim jestem
stanie przez to wszystko. Myślałem, że mnie nienawidzisz...
-
Przecież właśnie powiedziałem, że owszem, nienawidzę cię, przeczyść sobie
czasem uszy. Żebyś sobie nie myślał, że tęsknię za tobą, czy co tam ci się roi.
Jestem po prostu tak potwornie wkurzony, że sobie nie wyobrażasz. Uch, dlaczego
właśnie mnie przyszło żyć w takim patologicznym świecie…
- Minnie.
- Nie
nazywaj mnie tak. Już ci mówiłem, kojarzy mi się to z ksywką męskiej dziwki, a
tak nisko jeszcze chyba nie upadłem.
- Taemin,
wybacz, ale jestem trochę zdezorientowany. Zawsze mnie zaskakiwałeś, ale
zaczynam tracić nadzieję, że cię kiedykolwiek rozgryzę. Budujesz mur,
a kiedy już mi się wydaje, że uda mi się przez niego przebić, ty dokładasz
kolejną cegłę. Eh, nie wiem, co mam z tobą zrobić.
- Cóż za
kreatywna metafora, żabciu. Ukulturalniasz się na tym swoim pseudo urlopie, jak
widzę.
- …
- …
- Co z
ojcem?
- Co z
IU?
- Mów
pierwszy, to się zaczyna robić dziwne, za chwilę będziemy się kłócić, kto ma
się pierwszy rozłączyć, a Key chyba zsika się pod tymi drzwiami z emocji.
- Tata
wyjechał. Wzywała go jakaś ważna sprawa, poza tym chyba nie do końca zrozumiał,
co się stało na tym balu. Nawet nie krzyczał, tylko patrzył na mnie z taką
niechęcią i zdegustowaniem, ale to w sumie nic nowego.
- Hm, mam
wrażenie, że twój ojciec jest w pewnym sensie do mnie podobny, ale wciąż go nie
lubię.
-
Spotkajmy się.
- Co?
Czemu tak nagle? Przywlecz tyłek do roboty, to wtedy będziesz mógł się
nacieszyć moim widokiem, o ile wcześniej nie wydłubię ci oczu łyżką do lodów.
Poważnie, potrafisz doprowadzać mnie do szału nawet wtedy, kiedy nie jesteś w
pobliżu. Mentalne granie na nerwach, po prostu.
- Nie,
chodzi mi o nasz dach. I tak spędzam tu większość czasu, bo w tym miejscu
najlepiej mi się myśli, więc… Gdybyś chciał, mógłbyś mnie tutaj odwiedzić. Rozbiłem
nawet namiot, więc…
- Rozbiłeś
namiot na dachu..? W sumie dlaczego ja się dziwię.
- Więc
wpadniesz? Po pracy? Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę.
…
- Uh…
Halo?
~*~
Jeśli
Kibum oczekiwał, że po tej rozmowie poczuję się lepiej, to był w błędzie. Miałem
ochotę coś rozwalić i tym razem bynajmniej nie niechcący, ale tak się
niefortunnie złożyło, że w zasięgu mojego pola widzenia nie znalazł się żaden
bezbronny młynek do kawy, na którym mógłbym się wyżyć. Boże, Minho był taki
dziwny. Czasami nie mieściło mi się w głowie, jak ktoś taki ma prawo w ogóle
istnieć. Może był androidem zaprogramowanym specjalnie po to, żeby utrudniać
biednym ludziom i tak już ciężką egzystencję. Poza tym przerażała mnie myśl, że
być może troszeczkę, ociupinkę, minimalnie mogę go lubić. Sama taka spekulacja
doprowadzała mnie do białej gorączki. Uch, jak tylko go zobaczę, to go po
prostu zepchnę z tego dachu i będzie spokój. Co prawda jeszcze nie zdecydowałem, czy na pewno mam zamiar się tam wybrać, ale z drugiej strony coś mnie
ciągnęło, żeby go zobaczyć. Przerażające.
Zszedłem
z powrotem na dół, nie spotykając Kibuma po drodze, chociaż specjalnie
otworzyłem drzwi bardzo gwałtownie, żeby w ramach zemsty nabić mu nimi
porządnego guza. Ale ku mojemu zdziwieniu, tęczowy Ken wcale nie podsłuchiwał,
albo był wystarczająco szybki, żeby czmychnąć, zanim zdążyłem wypaść z jego
pokoju.
W
kawiarni było prawie pusto. Zaskoczyło mnie to, bo zwykle lokal pękał w szwach
od słodkich do zemdlenia licealistek , które okupywały wszystkie kąty i robiły
dzikie awantury, kiedy ich latte z podwójną piankę okazywało się za słodkie lub
za gorzkie. Hm, być może dzisiaj odbywała się jakaś wielka wyprzedaż w Hello
Kitty albo koncert Biebera i wszystkie je wywiało. Albo miało to coś wspólnego
z nieobecnością Minho. Skarciłem się w duchu za tą myśl. Nie wszystko kręci się wokół Bambiego, Taemin.
- … Mnie
to wygląda na termometr. Wiecie, taki nowej technologii, co się wsadza do ucha
i pokazuje, czy masz gorączkę. Niezły bajer.
- Ale… tu
pisze „Positive”, czyli co, że niby Dara jest chora? W sumie to by się
zgadzało, zachowuje się ostatnio jakoś nieswojo…
Zmarszczyłem
brwi, zastanawiając się, co ta banda debili znowu wymyśliła i podszedłem do
barku, zaglądając Jinkiemu przez ramię. Stojący obok niego Jonghyun trzymał ów podłużny, biały przedmiot, który wcześniej rzucił mi się w oczy i obaj oglądali
go ze wszystkich stron, niczym jacyś następcy Sherlocka.
- A może
to po prostu coś do sprawdzania, czy ciasto wyrosło? – podsunąłem ze
znudzeniem. – I jak pisze „Positive” to znacz, że tak.
Jonghyun
popatrzył na mnie jak na idiotę.
-
Naoglądałeś się za dużo sience-fiction, młody. Ja wam mówię, że to jest
termometr.
- No nie
wiem. – Onew nie wyglądał na przekonanego. – Ma ktoś może lupę?
Nagle
drzwi na zaplecze otworzyły się i wszedł Key, pogwizdując wesoło i przygładzając
swoją nienaganną fryzurę. Rzuciłem mu spojrzenie pod tytułem „policzę się z
tobą później”, na co zrobił minę niewiniątka i oparł brodę na ramieniu Jonghyuna.
- Hej, co
tam macie?
Dino
pomachał w powietrzu tajemniczym przedmiotem.
-
Termometr do ucha. Śmieszny, prawda? Widziałem takie same w Dr Housie.
Kibum
zbladł lekko, gapiąc się na „termometr” szeroko otwartymi oczami.
- …
Błagam, powiedz, że nie próbowałeś sobie tego wsadzać do ucha.
- O, co
to takiego?! – Wpadła Amber z wielkim pudłem cukru pudru do pączków, które kawiarnia
miała sprzedawać z okazji karnawału. Uh, skąd ci wszyscy ciekawscy ludzie się
nagle wzięli? Kiedy potrzeba, to się człowiek musi sam męczyć, a jak marzy o
chwili spokoju, zaraz przyłażą. Ze zirytowanym westchnięciem wyjąłem Jonghyunowi
przedmiot z rąk i podsunąłem jej pod nos. – Aha – powiedziała z głupią miną,
zezując na trzymane przeze mnie coś. – Jesteś w ciąży. Gratulacje. Zawsze
podejrzewałam, że książka od biologii kłamie. To już teraz przynajmniej wiemy,
gdzie się ojciec szlaja od tygodnia – stoi
w kolejce po pampersy, hahaha.
Wszyscy zamarliśmy, wpatrując się w nią zszokowani, a chwilę później jak na komendę
przenieśliśmy niedowierzające spojrzenia na Onew hyunga, który wyglądał, jakby
nie do końca wiedział gdzie jest i jak się nazywa. Kibum odchrząknął,
szturchając Jonghyuna w ramię, żeby zamknął buzię, a Amber przekrzywiła głowę,
zdezorientowana, nachylając się w moją stronę.
-
Powiedziałam coś nie tak?
~*~
Jak już
ma się walić, to od razu wali się cały Mur Chiński. Następną część dnia
biegaliśmy jak zwariowani po kawiarni, próbując uspokoić Onew hyunga, który
dostał jakiegoś ataku paniki i odmawiał wyjścia spod lady, mimo, że
próbowaliśmy zwabić go świeżym kurczakiem. Sandara z kolei była wściekła,
głównie o to, że jej narzeczony grzebał w jej torebce, przez co znalazł ten
nieszczęsny test ciążowy, który ponoć miał być tajemnicą. Kiedy już się
wykrzyczała, zaczęła szlochać w ramię Amber, powtarzając w kółko, że faceci są tępi i
gdyby to przewidziała, zostałaby lesbijką. Amber ochoczo się z nią zgodziła i
rozpaczały razem. Tylko Sulli im tam jeszcze brakowało, ale wolałem nie
wywoływać wilka z lasu, bo moja siostra była nieprzewidywalna.
Skończyło
się na tym, że wszyscy klienci pouciekali i Kibum wcześniej
wywiesił tabliczkę z napisem „zamknięte”, żeby czasem żadnemu nie zachciało się
wracać. Szczerze mówiąc, lekko bawiła mnie cała ta sytuacja, jeszcze bardziej
utwierdzając mnie w przekonaniu, że w SHINee Cafe nie mogło być mowy o nudzie,
nigdy. Reszta nie podzielała mojego nastroju, a Key zastanawiał się na głos,
czy powinien wezwać karetkę, straż pożarną, czy policję, bo nie wiedział, do
jakiego rodzaju wypadków sklasyfikować to szaleństwo. Swoją drogą, ciekawe.
Panikujący przyszły ojciec i zrozpaczona kobieta w ciąży właśnie dowiedzieli
się, że zostaną rodzicami w wieku niespełna dwudziestu lat. Chyba od razu
powinniśmy zadzwonić do szpitala psychiatrycznego, zamiast się z nimi cackać.
- Zabiję
tego gada – warknął Kibum, który od dobrych dwudziestu minut starał się przemówić Jinkiemu do rozsądku. – Zabiję, po prostu rozszarpię, nigdy go
nie ma, kiedy trzeba i wszystko na mojej głowie…
- Płaza –
poprawiłem usłużnie, uśmiechając się krzywo. – Żaby to płazy, nie gady.
- No i co
z tego?! Durny Minho, musiał sobie wybrać akurat taki moment na rozmyślanie nad
sensem życia. On by wiedział, jak to wszystko ogarnąć, on zawsze wiedział…
Aish, ale on mnie wkurza!
- Witaj w
klubie – powiedziałem ponuro, a cały mój dobry nastrój nagle prysnął.
-
Przysięgam, że jak wróci, to powyrywam mu nogi z tego zgrabnego tyłka –
zrzędził dalej Key, nie zwracając na mnie uwagi. Musiałem się z nim zgodzić,
może nie co do zgrabnego tyłka, ale Minho należała się porządna kara. Gdyby
zachowywał się jak normalny człowiek a nie obrażona nastolatka, wszystko szybko
wróciło by do normy. Może nawet my byśmy się pogodzili i zaczęli się chociaż
tolerować, albo może, ale tylko może, moglibyśmy się rzeczywiście troszkę
zaprzyjaźnić. Bez całowania, przytulania i innych niezręcznych bonusów, które
tylko rujnowały wszystkim życie. Może mógłbym mieć swoją namiastkę
normalnego życia. Może.
- Ja tam
lubię dzieci – stwierdził Jonghyun z namysłem. – Serio, dzieci są słodkie. Sam
chciałbym mieć kiedyś jedno. Albo dwoje.
Key
zaczerwienił się lekko, patrząc na niego kątem oka.
- Ale
przecież małe dzieci są irytujące. Ciągle płaczą i trzeba im zmieniać pieluchy…
Co jakby zaczęły płakać?
- Wtedy
rzuciłbym je tygrysom na pożarcie – oznajmił całkowicie poważnie Dino, a potem
wyszczerzył zęby z błyskiem w oku. – Żartuję. A ty Bommie, nie chciałbyś mieć
kiedyś dzieci?
- Ja…
- Jak ja
mam się zająć dzieckiem? – Rozległ się głos spod barku, aż wszyscy podskoczyli,
a Kibumowi nie dane było już dokończyć swojej myśli. Z niepokojem
obserwowaliśmy, jak Onew hyung powoli wyłania się ze swojej świątyni rozpaczy,
blady i z wielkimi, lekko wilgotnymi oczami. Key objął go opiekuńczo ramieniem,
a ja i Jonghyun zaczęliśmy się dyskretnie wycofywać. – Nie jestem
odpowiedzialny. Właściwie, jestem kompletnie beznadziejny, nic nie potrafię
zrobić dobrze i mam zachwianą koordynację ruchową! Jak ktoś taki ma zostać
ojcem?!
-
Przecież masz nas. Mnie, Minho, Darę, Amber, Jonghyuna, któremu bardzo to
odpowiada, nawet Taemina… Nie musisz się tak bać, to się już stało i
przejdziemy przez to razem, bo jesteśmy twoimi przyjaciółmi, hyung. Nie
zostawimy cię.
Wyszedłem
na zewnątrz za Jonghyunem i od razu uderzyła mnie fala zimnego powietrza. Pokręciłem
energicznie głową, próbując otrząsnąć się z otumanienia, które nagle mną
zawładnęło. Te wszystkie słowa Kibuma były takie miłe, że aż nie chciało mi się
wierzyć w ich prawdziwość. Ale jednak coś mi podpowiadało, że były
prawdziwe. Tak mówią do siebie przyjaciele, a fakt, że ja też zostałem do nich zaliczony
(mimo tego frustrującego „nawet”) sprawił, że zakręciło mi się w głowie.
Przyjaźń to obowiązek. Nigdy nie myślałem o tym w ten sposób. Więc jeśli
założymy, że faktycznie w jakiejś niewielkiej, minimalnej, mikroskopijnej
części chciała się przyjaźnić z Minho, lub chociaż spróbować być jego
przyjacielem, to chyba mnie też obowiązywał jakiś regulamin przyjaźni, czy jak
to się tam nazywało. Poczułem wyrzuty sumienia. Przecież to nie moja wina, że
za każdym razem, kiedy chciałem choć trochę się przed nim otworzyć, od razu
wylewało się ze mnie tysiąc zgryźliwych słów i końcowo wszystko psułem, raniąc
wszystkich naokoło, na czele ze sobą samym. To bolało, ale nie potrafiłem inaczej.
Nienawidziłem się za to.
- Ej, w
porządku, Taeminnie? – spytał Jonghyun niepewnie, na wszelki wypadek stając w
bezpiecznej odległości ode mnie. – Nie musisz się tak tym przejmować, wiem, że
jesteś wrażliwy, ale…
- Nie
jestem wrażliwy i nie przejmuję się – wysyczałem, zastanawiając się, gdzie on
był, kiedy sprzedawali szare komórki. A tak, pewnie stał w kolejce po kokainę
albo inną marihuanę. – Chodzi o to, że czasami kompletnie się nie rozumiem.
- O, no
to jest nas dwóch. Razem raźniej. – Zarzucił mi rękę na ramiona. – To co,
idziemy na szluga, czy…
- Kiedyś
taki nie byłem – wypaliłem, zanim zdążyłem ugryźć się w język. Potem przyszło
mi do głowy, że w sumie co mi szkodzi, Jonghyun i tak nie był zbyt
inteligentny, jego najmniej się tutaj bałem. – Zmieniłem się i to bardzo.
Czasami nie czuję nic oprócz strachu i zimna, ale próbuję nie dać po sobie tego
poznać, dlatego jestem taki chamski i złośliwy. Nie wiem, dlaczego chcecie się
ze mną przyjaźnić, nie wyobrażam sobie, jak można lubić kogoś takiego jak ja.
Jak można mnie znosić? Ja sam siebie czasami nie znoszę, a wy sprawiacie wrażenie,
że to akceptujecie. Czasem myślę, że robicie to specjalnie, żeby sprawdzić,
kiedy się rozlecę i wtedy dopiero zostawicie mnie w spokoju. Hyung, czy ja
jestem nienormalny..?
Zamarłem,
kiedy poczułem, jak muskularne ramiona przyciągają mnie do siebie, a ciepłe
ręce poklepują mnie po plecach. Dotarło do mnie, że
poza Minho to już druga osoba tak mnie przytula, od czasów, kiedy umarła moja
matka. Przełknąłem ślinę, nie wiedząc, co zrobić. To było dziwne, ale nie
nieprzyjemne. Inne.
- Wiesz
co, Taemin-ah, według mnie to ty masz
mocno nasrane w głowie – stwierdził po chwili Jonghyun, tym samym rujnując cały
nastrój. Odsunął się ode mnie i popatrzył na mnie z wyższością, co było
tragicznie zabawne, bo był sporo niższy. – Ale nie łam się. Są osoby,
którym to kompletnie nie przeszkadza. Minho na przykład, jak na ropucha
przystało, lubi babrać się w błocie, także tego, no… Możecie potaplać się w nim
razem… Jeśli wiesz, co mam… No dobra, to jest beznadziejna metafora, wybacz.
Nieoczekiwanie
poczułem, że coś łaskocze mnie w żołądku i robi mi się ciepło. Zachciało mi się
śmiać, pierwszy raz od miliona lat miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Z całej
siły stłumiłem tą chęć, pozwalając wypłynąć na twarz tylko niewinnemu
półuśmiechowi.
- Okay,
chyba rozumiem. Muszę teraz gdzieś iść. Daj mi znać, co z Onew i Darą.
Jonghyun
skinął głową i w podskokach skierował się z powrotem do kawiarni. Coś mnie tknęło i zanim zdążyłem powiedzieć mojemu wewnętrznemu ja, żeby siedziało
cicho, już było za późno.
- Hyung?!
Odwrócił
się, zaskoczony.
- Emm… -
Potarłem nerwowo kark, zastanawiają się, co, u licha wyrabiam. – Kibum. Daj
szansę Kibumowi. To znaczy… On cię chyba lubi, wiedziałeś?
Dino
przekrzywił głowę, przyglądając mi się z nieodgadnioną miną.
- Jasne,
że wiedziałem. Wiem od dawna. Wiem też o paru innych ważnych rzeczach, bo
prawdopodobnie jestem z was najmądrzejszy. Nie pojmuję, dlaczego wszyscy mają
mnie za głupka, poważnie, to trochę irytujące, ale swoją drogą, zabawnie jest
patrzeć z boku, jak się cała akcja rozwija. To lepsze niż niejedna drama… No, a
teraz leć już do tego Minho, młody.
Po czym
zostawił mnie w stanie kompletnego szoku na zlodowaciałym podjeździe przed
kawiarnią.
~*~
Wieżowiec
był ledwo widoczny z daleka, w oknach nie paliły się prawie żadne światła.
Przyszło mi na myśl, że pewnie wszyscy mieszkańcy wyprowadzili się, bo nie
mogli znieść Minho i jego muzyki. W końcu sam powiedział, że siedzi tam od
tygodnia. Mogłem się założyć, że na przemian tylko brzdąka na gitarze i pije
kawę, żeby nie usnąć, brzdąkając. Fascynujące zajęcie.
Im bliżej
byłem celu, tym gorzej się czułem. Miałem ochotę odwrócić się i uciec, póki
jeszcze był na to czas, chociaż nie wiedziałem, czego znowu się boję. Świeżo
odkryty fakt, że byłem tchórzem też mi niespecjalnie pomagał, ale słowa głupka
Jonghyuna dodawały mi otuchy. Nie, nie głupka. Przyrzekłem sobie, że już nigdy nie
pomyślę o Dinozaurze w kategorii głupka, bo największym głupkiem byłem ja.
Chociaż nie, ten zaszczyt wciąż w pierwszej kolejności przypadał żabolowi.
Pewne rzeczy nigdy się nie zmienią.
Ociągając
się, wszedłem na górę, mijając po drodze pochrapującego dozorcę, a na ostatnim
piętrze ostrożnie wyślizgnąłem się przez otwarte okno i po schodkach
przeciwpożarowych, na dach. Minho już tam był, delikatny zapach kawy z
cynamonem i pojedyncze dźwięki gitary zarejestrowałem będąc dopiero na trzecim
piętrze. Wcale nie żartował z tym namiotem. Naprawdę rozbił sobie cały obóz, a
teraz siedział po turecku, z kocem narzuconym na ramiona i powoli przesuwał
długimi palcami po strunach gitary, co jakiś czas notując coś na kartce
papieru. Pisał piosenkę? Dziwne, przecież mówił, że nie lubi śpiewać.
Nagle
podniósł wzrok i zauważył mnie, uśmiechając się radośnie, a potem zostawił
gitarę i zaczął wstawać. Zrobiłem krok w tył, modląc się, żeby nie wpadła mu do
głowy chęć rzucenia się na mnie w porywie czułości, bo przytulanek miałem dosyć jak na jeden dzień. Na szczęście zatrzymał się pod wpływem ciężkiego
spojrzenia, jakie mu posłałem. Mina nieco mu zrzedła i usiadł z powrotem,
zażenowany. Odetchnąłem z ulgą.
-
Przyszedłeś – stwierdził, lekko unosząc kąciki ust. Przewróciłem oczami.
-
Naprawdę? Nie zauważyłem. Ktoś ci już mówił, że jesteś psychiczny? – Machnąłem
ręką w stronę namiotu. Proszę, proszę, nawet miał tam śpiwór i lampę, która
jakimś cudem świeciła, chociaż nie widziałem kabla. Magia, czysta magia. Choi
Minho to nowy Harry Potter. – Co twoja mama na to, że zamieszkałeś na dachu
jakiegoś wieżowca? Próbowała już ściągać cię dźwigiem?
- Nie
mieszkam tu cały czas… – Minho
rozprostował nogi i ziewnął, zasłaniając usta rękawem. Mimo woli przypomniało
mi się, jakie miękkie i ciepłe były jego wargi, i z miejsca zapragnąłem rzucić
się z tego przeklętego dachu. – Wciąż jest dosyć zimno. Przychodzę tutaj, bo im
wyżej, tym lepiej mi się myśli. Jako dziecko, zawsze chciałem umieć latać.
Lubię przestrzeń, może to ma coś wspólnego z tym, że u góry powietrze jest
czystsze.
-
Szczególnie dzięki dymom z fabryk i kwaśnym deszczom – powiedziałem zgryźliwie,
gratulując sobie, że uważałem na chemii.
Minho
popatrzył na mnie uważnie tymi swoimi nieproporcjonalnie dużymi oczami, aż
musiałem odwrócić wzrok, bo miałem wrażenie, że prześwietla mnie na wylot.
-
Przepraszam, że cię unikałem. Przepraszam, że cały czas wszystko psuję. Czasami
boję się odezwać, bo wydaje mi się, że palnę coś nieodpowiedniego, a zapominam,
jak ostrożnie trzeba się z tobą obchodzić.
Zacisnąłem
zęby.
- No to
najlepiej nic już nie gadaj, bo ja nie jestem lalą z porcelany, nie roztłukę
się przy pierwszej lepszej okazji.
-
Przepraszam.
- Bożż…
Długo tak jeszcze możesz?
-
Przepra… Um. Co słychać w kawiarni? Stęskniłem się za wszystkimi. Coś
ciekawego?
Parsknąłem
śmiechem, ale zaraz się opanowałem, udając, że to tylko nagły atak kaszlu.
- W
kawiarni po staremu. Praktycznie nic interesującego się nie dzieje, może poza
faktem, że Dara jest w ciąży, więc wszyscy świrują i
straciliśmy wszystkich klientów, bo najwyraźniej przychodzili tam tylko ze
względu na ciebie.
Uniosłem
głowę, spodziewając się gwałtownej reakcji w postaci szoku, krzyku bądź ataku
paniki, ale ku mojemu zdziwieniu Minho tylko pokiwał głową z roztargnieniem,
jakbym właśnie stwierdził, że ładna jest pogoda.
- Tak
myślałem. Noona od pewnego czasu rzeczywiście zachowywała się, jakby była w
ciąży.
Choi Minho
– wszechwiedzący specjalista od ciąż. Rany, jeśli tak dalej pójdzie, uzyska
wszystkie możliwe tytuły i pseudonimy tego świata.
- Twój
ojciec kompletnie nic nie mówił po balu? – Zmieniłem temat na ten, który
najbardziej mnie interesował. – Przecież chyba się zorientował, prawda? Musiał być zszokowany, że umówiłeś się z chłopakiem. Szczerze
mówiąc kiedy następnego dnia nie przyszedłeś w pracy, myślałem, że cię za to
zabił. Bałem się, że twój duch zacznie mnie nawiedzać, ale na szczęście Kibum
trochę mnie uspokoił.
Bambi
prychnął rozbawiony, po czym wyciągnął rękę i zmierzwił mi włosy z rozczuloną
miną. Zmarszczyłem brwi, odsuwając się trochę, dlatego natychmiast cofnął dłoń,
uśmiechając się przepraszająco.
- Chyba
jednak się nie zorientował. Owszem, był zdziwiony, ale tak jak mówiłem ci przez
telefon, nie wiedział, co powiedzieć. Chyba go zagięliśmy. Odetchnąłem z ulgą,
kiedy sobie pojechał.
- A co z
tą sprawą z Donghae? Naprawdę go zamknęli?
Spoważniał
i zauważyłem, że spiął nieco mięśnie.
- Nie
zamknęli, ale jest pod stałą obserwacją. Przed jego akademikiem dzień i noc
stoją gliny. On uważa to za śmieszne, ale jego chło… przyjaciel, Eunhyuk,
trochę się martwi. Prawdę mówiąc, ja też. Mój ojciec ma obsesję na punkcie tego
gangu, którym przewodzi ojciec Donghae, bo kiedyś… Bo kiedy byłem mały, udało
im się mnie porwać.
Otworzyłem
usta ze zdumienia, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Członkowie jakiejś
mafii go porwali, kiedy był dzieckiem? Nie mogłem sobie tego nawet wyobrazić.
-
Dlaczego?!
- Mówiłem
ci, tu chodzi o jakąś grubszą sprawę z przeszłości, ale nie znam szczegółów.
Mój tata i rodzina Donghae nienawidzą się, dlatego od początku był przeciwny
naszej przyjaźni. Ale mój ojciec to fanatyk, jemu wszystko przypomina zbrodnię…
Możemy o tym na razie nie rozmawiać?
Właściwie
miałem wielką ochotę o tym porozmawiać, bo wreszcie zaczynałem dowiadywać się ciekawych
rzeczy o Minho, ale posłusznie nie naciskałem. Bądź co bądź wiedziałem, co to
znaczy mroczna przeszłość i nagle poczułem niewielki, minimalny, mikroskopijny
przypływ sympatii do żabola, myśląc, że może też powinienem podzielić się z nim
jakąś częścią mojej historii. Ale szybko pozbyłem się tej chęci. Wciąż mu nie
ufałem. Nie wiedziałem, czego mogę się po nim spodziewać, bo Minho był wieczną
zagadką.
- Jak ci
się układa z IU? – To pytanie sprowadziło mnie na ziemię. Spojrzałem na niego,
zbity z tropu.
- Że z kim?
Zrobił
śmieszną minę.
- IU?
Twoja dziewczyna? Niska, słodka, z irytująco piskliwym głosem i…
- A tak,
ta, przypominam sobie teraz – warknąłem, czując, że się rumienię, ale nie
wiedziałem, czy to ze złości, czy ze wstydu. – U nas super. Wszystko gra i
śpiewa. Niedługo ślub, wpadnij, jak masz wolną chwilę.
- Na
pewno.
Tak
naprawdę, nie miałem zielonego pojęcia, co z IU. Od balu zupełnie już o niej
nie myślałem i nagle zaczęły gryźć mnie wyrzuty sumienia z tego powodu. Nie widziałem
jej w szkole, może była chora? Jeśli tak, a ja nic o tym nie wiedziałem, to
musiałem być najgorszym chłopakiem na świecie. O ile w ogóle byłem jej
chłopakiem, bo to osobna kwestia. Sulli, która nie wiadomo skąd dowiedziała się
o naszym pocałunku na balu (czytaj: od Amber), powiedziała, że IU pewnie wcale
nie jest mną zainteresowana, bo „żadna dziewczyna nie chciałaby, aby jej
chłopak był ładniejszy od niej”. Na początku wziąłem to za komplement, ale
później dotarło do mnie, że wręcz przeciwnie, Sulli jak zwykle popisywała się
zaczerpniętą od Amber, wysublimowaną złośliwością.
- Taemin,
połóż się.
Podskoczyłem
nerwowo, słysząc głos Minho tuż przy swoim uchu i rzuciłem mu ostrzegawcze
spojrzenie.
- Po co?
Chcesz mnie molestować? Wiedziałem, że twoje spotkajmy się na dachu ma jakieś drugie dno.
- Nie,
popatrz na gwiazdy.
Nie
czekając na moją reakcję, osunął się na ziemię i podłożył ręce pod głowę, wbijając
wzrok z ciemne niebo. Ociągając się chwilę, w końcu poszedłem za jego
przykładem, zachowując odpowiednią odległość między naszymi ciałami i
popatrzyłem w górę. Rzeczywiście, było ich dużo. W niektórych miejscach mniej,
w niektórych całe skupiska, tworzące zapewne skomplikowane gwiazdozbiory, ale
ja nigdy nie interesowałem się takimi pierdołami, więc nie pamiętałem ich nazw.
- Wyobrażasz
sobie, jak daleko od nas one się znajdują? Miliony lat świetlnych. Każda z nich
jest pewnie sto razy większa od Ziemi, a my widzimy stąd tylko małe punkciki.
Gapiłem się
w górę bez większych emocji. Minho miał tendencję do podniecania się naprawdę
dziwnymi rzeczami, ale na tym chyba opierał się jego charakter, o którym wciąż
nie wiedziałem zbyt wiele.
- W Seulu
też miałem dach.
- Och.
Wow?
- Pokażę
ci kiedyś.
Zacząłem
się wiercić, nagle dochodząc do wniosku, że powierzchnia dachu jest niewygodna
i niekomfortowo się na niej leży. Pokażę ci kiedyś? Brzmiało to jak kwestia z
tandetnej komedii romantycznej. W ogóle cała ta sytuacja zaczynała
niebezpiecznie przypominać fragment tandetnej komedii romantycznej. Zrobiło mi
się gorąco i duszno, chociaż temperatura nie przekraczała pięciu stopni.
- Hyung,
więc my tak jakby jesteśmy przyjaciółmi?
Miałem
ochotę zastrzelić się za to, jak bardzo żałośnie zabrzmiało to zdanie. Minho
odwrócił się na bok i spojrzał na mnie szeroko otwartymi oczami.
-
Jesteśmy? – powtórzył cicho moje pytanie.
Objąłem
się rękami, próbując uspokoić walące serce. No nie gap się już tak na mnie, bo
przyrzekam, że pomimo mojej niechęci do używania przemocy, dam ci w łeb.
- Chyba.
Nie wiem. Możemy spróbować, ale bez przesady.
Pozostawało
mi mieć nadzieję, że sam się domyśli co to znaczy „bez przesady”. Bez przesady
w postaci jego języka w mojej buzi, czy ewentualnie odwrotnie. Chciałem mu
zaufać, potrzebowałem tego. Co wcale nie oznaczało, że byłem w stanie całkiem
się na to poświęcić. Wciąż czekała mnie długa droga, ale chyba w końcu
odważyłem się stanąć na starcie.
Wydałem z
siebie okrzyk przerażenia, kiedy nieoczekiwanie mnie objął i wybuchnął
śmiechem. Zacząłem się wyrywać, kopiąc i drapiąc, ale był silniejszy. W końcu
poddałem się zupełnie, klnąc na wszystko i wszystkich, z cholernym Jonghyunem w
szczególności, bo gdyby nie jego idiotyczna gadka, prawdopodobnie olałbym
sprawę i cieszył się przestrzenią osobistą, którą właśnie zabierał mi pewien
oślizgły żabol.
Po paru
dłużących się w nieskończoność sekundach Minho odsunął mnie od siebie i chwycił moją rękę,
przyciskając ją sobie do piersi.
-
Pamiętaj, że jesteś i zawsze będziesz tutaj.
Gapiłem
się na niego jak na idiotę.
- Gdzie,
w twojej kieszeni?
~*~
Zacisnąłem
zęby, biorąc wdech przez nos i wbiłem pałające żądzą zemsty spojrzenie w młynek
do mielenia kawy. Tym razem miałem zamiar odpłacić mu za wszystkie krzywdy,
jakie mi wyrządził. Narzędzie szatana jeszcze mnie popamięta. Oparłem łokcie na
blacie, ignorując rudobrązowe kosmyki, które wchodziły mi do oczu i buzi, po
czym pociągnąłem za korbkę. Rozległ się odgłos miażdżonych ziarenek i sypki
proszek spadł prosto do filiżanki. Przymknąłem powieki, napawając się
triumfalnym zwycięstwem. Szło mi coraz lepiej, chociaż wciąż musiałem się
nieźle namęczyć, żeby wprawić oporną korbkę w ruch.
Skupiony
na tym trudnym zajęciu, ledwo poczułem, jak ktoś zgarnia moje zdecydowanie za
długie włosy z czoła i związuje je w na czubku głowy w durnowatą kitkę.
Posłałem Minho ciężkie spojrzenie, kiedy zaczął chichotać na widok swojego
dzieła, podobnie jak obserwujące nas noony przy pobliskim stoliku. Tak, jasne,
śmiejcie się, ludzie. Zdaję sobie sprawę, że wyglądam jak kretyn.
- Co
teraz?
- Teraz
zalej ją mlekiem, tylko ostrożnie, po ściankach lejka, żeby nie zrobiły się
oczka z kawy na wierzchu. Potem to samo z wanilią i następnie ubijemy piankę, a
później…
- A
możesz wolniej?! – syknąłem, pochylając się nad filiżanką. – Nie jestem robotem,
nie zapiszę sobie tego w pamięci wewnętrznej.
Dokładnie
pół minuty później wpatrywałem się z dumą w parującą zawartość filiżanki,
podczas gdy Minho robił kakaem wzorki na piance. Kiedy skończył, odsunął się i
obaj podziwialiśmy efekty. Były… całkiem niezłe, przynajmniej na tyle, na ile
można było to stwierdzić bez degustacji.
- Idę, idę!
– Onew hyung tradycyjnie przewrócił się na ostatnim schodku i szybko wstał,
udając, że nic się nie stało. – Hm, jesteście pewni, że się tym nie zatruję..?
Uh… No dobra. Skoro nalegacie… - Wziął spory łyk, parząc sobie przy tym język i
przełknął, a potem popatrzył na nas z uznaniem. – Niezłe! Powinno trafić do
naszego Menu jako 2min Caffee!
Spojrzeliśmy
po siebie z dezorientacją.
- Czemu,
bo zrobiliśmy ją w dwie minuty? – spytał Minho.
Jinki
stropił się nieco.
- Uh, nie…
Bo obaj macie w imionach „Min”, więc to taka nazwa paringu „2 - min”… Haha…
Dobra, wiem, to było suche. – Oddalił się, unosząc kciuki do góry. – Ale hwaiting!
- Skoro
on już zaczyna rzucać nieśmiesznymi żartami, to faktycznie wszystko wraca do
normy – podsumowałem, nie bardzo wiedząc, czy powinienem cieszyć się, czy płakać z
tego powodu. A może jedno i drugie.
___________________________
Zastanawiałam się, kiedy ja przestanę pisać takie długie rozdziały i doszłam do wniosku, że chyba nigdy. Będę zanudzać do końca świata. Szczerze, to nie podoba mi się. Mam wrażenie, że czegoś brakuje. I tak jak przewidywałam, skupienie się na innym projekcie odebrało mi wenę na pisanie Troubles Makera. Mam nadzieję, że to przejściowe.
Co do opowiadania o EXO, mam już 2 rozdziały, z których jestem cholernie dumna. Nie wiem, kiedy zacznę publikować, jeszcze się chyba trochę wstrzymam.
Dziękuję za komentarze *.* Jesteście takie kochane, że mam ochotę Was wszystkie wyściskać :3 *hug hug hug* Następny postaram się napisać szybciej niż ten. Ach, a gdyby były jakieś błędy, nie krępujcie się zwracać mi na to uwagi. Jeszcze raz zwalam winę na dysleksję oraz moją ślepotę przy sprawdzaniu. Przepraszam za literówki, powtórzenia i przecinki nie tam, gdzie trzeba. Wybaczcie, będę nad tym pracować :<
odświeżam bloggera bez większej nadziei, a tu mi się wyświetla 10 rozdział u ciebie, najpierw wykonałam skomplikowany szereg wymachów ramionami, potem kwiknęłam, napisałam na twitterze, przeturlałam się po łóżku i umarłam, a potem zmartwychwstałam xDD
OdpowiedzUsuńtak, Kibum musiał wziąć wszystko w swoje ręce, bardzo dobrze, niech działa >o<!
ja wiedziałam, że Jonghyun nie może być taki głupiutki, a ten cały tekst z żabą i błotkiem... hahahahaha <3333
scena na dachu, tak kochana, że oblałam się cała lukrem i zastygłam z sercami zamiast oczu, jak figurka! Taemin chce komuś zaufać, w końcu, to takie piękne T_T""" niech nie męczy się sam ze swoimi problemami, bo się biedaczek wykończy.
"2min Caffee" - jak to przeczytałam to wydałam z siebie donośne k... określenie pani lekkich obyczajów zakończone głośnym chlaśnięciem otwartej dłoni o moją i tak już skrzywdzoną przez los twarz xD
ps. długie rozdziały są najlepsze! nawet nie wiesz jaka to radość, gdy czytasz, zerkasz na suwaczek z boku i on prawie nie drga i dalekmo do końca strony, co oznacza, że jeszcze sporo zostało *_*
cudniecudniecudniecudnie T_T tyle radości mi dałaś, och xD
O matko xD Dobrze, że jednak żyjesz :3 Kibum to urodzona ciotka swatka, co miał patrzeć, jak dwóch debili się męczy. Jjong żyje w swoim świecie, zawsze :D Cieszę się, że trochę posunęłam do przodu akcję z 2minem, od teraz chyba będzie im łatwiej, chociaż nie oczekujmy cudów po Taeminie na razie.
UsuńTo opowiadanie się powinno nazywać "2min Caffee" ot co! ^^
Czyli, że dobrze, że długie? Uf, już myślałam, ze wszystkich uśpię xD
jeszcze zapomniałam w ogóle o Onew! po obejrzeniu SHINee Hello Baby... przecież on się bał dziecka dotknąć xDDD a tutaj będzie ojcem, mam nadzieję, ze tutaj nie bedzie taki oschły jaki był na prawdę xD
Usuńwłaśnie ja już pisałam Kei na twitterze, ze cudownie to rozegrałaś, ze się tam nie ogarnęli na tym dachu ani nic, bo to byłoby takie... pospolite! jesteś cudowna T_T
ja z tych, które uwielbiają tasiemce, więc dla mnie jeden rozdział może mieć i 40 stron w wordzie i będę kwiczeć jeszcze bardziej xD co to za fan przeczytać rozdział w 5 minut (jak to robię zazwyczaj) xD
czekałam na twoją odpowiedź na komentarz, bo lubię jak odpisujesz, hihihi *głupiutka Koczi*
Oto i jestem, odpisując :D
UsuńOnew to zabawna postać, sama nie wiem, jaki będzie jego stosunek do tego dziecka, na razie jest w głębokim szoku, więc dobrze, że ma Keya i resztę, którzy mu pomogą.
Aaa obgadujecie mnie z Kei, o wy niedobre xD Wiesz, zanim 2min się ogarną, to trochę zleci jeszcze. Dziękuję, też jesteś cudowna *.*
Powiem Ci, że ja też jestem fanką długich rozdziałów, a jeszcze jak opowiadanie jest wciągające, to nic, tylko bym czytała. Wątpię, czy z moim tak jest, ale skoro uważasz, że tak, to nie wyprowadzam z błędu *Alice rozpiera duma*
<3
jakie obgadywanie! miodem oblewałyśmy i w złocie obtaczałyśmy *_* jesteś w mojej świętej trójcy ficków, które czytam z największą przyjemnością, reszta to zapychacze czasu pomiędzy partami u tych naj *_*
UsuńOmg naprawdę!? Płaczę ze wzruszenia ;_____; Nie mam pojęcia jak to w ogóle możliwe, ale dziękuję :*
UsuńAliceee, słodzisz mi w ten okropny, zimowy dzień. Blask rozjaśnił ciemne niebo, gdy zauważyłam, iż dodałaś nowy rozdział. Nie wiem, co się ze mną dzieje. Wzięło mi się na poezje i wiersze. Ale do rzeczy, bo przecież miałam komentować ten cudowny rozdział. Także tego.
OdpowiedzUsuńCo do błędów - w jednym zdaniu, gdzieś na początku, pomyliły Ci się osoby i napisałaś w pierwszej. Przewertuj tekst, bo kompletnie nie pamiętam, w jakim zdaniu to było, wybacz T_T . Zdarzało Ci się źle użyć słowa "bynajmniej", wydaje mi się, że przy rozmowie Taemina i Kibuma w RÓŻOWYM pokoju. Poza tym z błędów tyle ^^
Treść! O tak, treeść, czyli to, co lubię najbardziej. Zaczynając od faktu, że nie było żabola. Hm... Właściwie to naprawdę go nie rozgryzam, ale to chyba nie dziwne, skoro sama się przyznałaś, że go nie ogarniasz xD Jednak Bambi i dryblas chyba mają to do siebie, że są... Sobą. Tak ^^' Ten moment z młynkiem był dziwnie przykry i nawet mogę dokładnie sobie wyobrazić, jak Taemin się poczuł. Podczas rozmowy telefonicznej zauroczył mnie słowotok młodszego. Nie dlatego, że był wredny, tylko dlatego, ponieważ uwielbiam, kiedy tak rozgaduje się przy żabolu. To kochane. I chyba trochę nieświadome.
Kto by pomyślał, że Dara w ciąży? *... ja?xD*. Ta reakcja, ta panika, ta niewiedza odnośnie przyrządu do pomiaru temperatury...! Nie. xD Ale rozśmieszyło mnie to, naprawdę. Dopiero ambitna i doświadczona Amber ogarnęła sprawę, chyba trochę nieświadomie.
Kolejne kto by pomyślał! Kto by pomyślał, że Jonghyun jednak nie jest taki głupi, na jakiego "wygląda"? Zaciekawiło mnie to. Czy on tylko udaje? A może po prostu jest chory psychicznie i sprawia mu radochę reakcja ludzi na niektóre jego zachowania? *^* Kocham takie persony :3
Akcja na dachu. Te słowa Taemina o przyjaźni, tak urocze i niewinne. To, że tego potrzebuje, ogólnie cała atmosfera bardzo mi się spodobała. Umiesz dobrze wprowadzić w nastrój, a zarazem nie przesadzać z uczuciami bohatera, skutecznie je maskując. Jak w przypadku Taemina - wrednym charakterkiem, który tak kocham i ubóstwiam.
I końcówka - 2min - suchy żart Onew... Padłam przy tym, kocham go :D
Nie przestawaj pisać takich długich rozdziałów, chyba wszystkie je kochamy, prawda? Proponuję odstawić na bok opowiadanie o EXO i skupić się na Troubles Maker, przynajmniej ja bym tak zrobiła na Twoim miejscu ^^. Albo zacznij szukać weny. Wiesz, zdjęcia, filmiki, yt, to pomaga, chyba. Tak uważam.
Myślę, że już będę kończyła. W każdym razie, unni, treść jest jak zwykle cudowna, jak zwykle mnie oczarowała, chociaż tak, miałam też wrażenie, że czegoś brakuje, jednak niezmiennie mi się podobało. Nie uważam, że ten "brak" cokolwiek zniszczył. Jest niemniej idealnie niż zawsze.
Trzymaj się, Alice *hug*. <3
Kei.
Kei~ :3
UsuńJa się za wiersze nie biorę, bo znając mnie, wyszłoby z nich coś mało poetyckiego ^^ Kurczę, przejrzałam ten tekst i nie mogę tego błędu znaleźć ;___; Jutro jeszcze poszukam, jak będę przytomniejsza, ale dzięki za zaznaczenie <3
O tak, Minho to zagadka. Nigdy nie wiesz, czego się spodziewać. Co do Dary, to rozgryzłaś mnie w tej kwestii. Wyobraź sobie Onew z dzieckiem... Biedny, co on zrobi, będzie się bał go dotknąć (patrz: Yoogeun ^^). Jonghyun jest raczej beztroskim wariatem, który nie przejmuje się co ludzie o nim myślą, ale obserwuje wszystko i po cichu śmieje się z nich i z siebie. Cwaniak jeden.
Eh, chciałabym odstawić EXO, ale to jest jak narkotyk (zdaję sobie sprawę, że brzmię jak Edłard >.<). Wena nie sługa, czasami nie da się jej oprzeć. Tak, zdjęcia, filmiki i dramy pomagają, nawet bardzo. Nigdy bym nie zostawiła TM, postanowiłam sobie, że go skończę i mam nadzieję, że mi się uda.
Hm. Ten brak... Kurczę, no ja nie wiem, co to jest, ale postaram się, żeby następny go zrekompensował~
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńOmo, wisz jak długo czekałam?! Bałam się że coś się stało, albo co gorsza nie masz weny O_O
OdpowiedzUsuńA ja się cieszę że tak długie rozdziały, choć ja mam zawsze wrażenie że za krótkie XD Będe szczęśliwa jeśli zaczniesz pisać jeszcze dłuższe! <3
Wa, śliczne , jak zawsze. Taeminek sie otwiera :D Cieszę się :)
Stało się, oj stało. Mój laptop zginął śmiercią tragiczną. Z weną to różnie bywa, ale jak już zaczęłam pisać, to nie mogłam skończyć. Chyba bardziej o same chęci chodziło :D
UsuńDłuższe? Dobrze, mogą być dłuższe xD Tylko nie mów, że nie ostrzegałam, jak zaśniesz w połowie~
W życiu nie zasnę! Przy twoich cudach??! niee maaa szaaas!
UsuńLicze na dłuższe! x3
Omo, a co się stało bidnemu laptopie ( w domu wybuchła kłótnia ,gdy zapytałam jak sie to odmienia XD więc, wybacz jeśli jest błąd ^ ^) nie lubie go.. pozbawił mnie twojej twórczości T^T Boże... będe twoją psychofanką.
A weny.. życzę jak najwięcej :*
Laptopowi się mówi chyba... Chociaż ja tam nie wiem, dyslektykiem jestem xD Laptop się rozchorował i musiał pójść do odwirusowania. Eh. Ale już zmartwychwstał, także jest dobrze ^^ Psychofanką? Niee, tak źle na pewno nie jest :D
UsuńNie wiem... Też jestem dyslektykiem x3
UsuńNo widzisz ! nie powinnaś tego mówić! laptop w domciu, a rozdziału brak! Ojojoj...
Nie wiem, uzależniam się :3
Mam już tego nieszczęsnego rozdziału dokładnie 5 483 wyrazów, to będzie ze 13 stron w Wordzie, także naprawdę nie jest źle :D Ale nie usprawiedliwiam się, rzeczywiście trochę się zapuściłam, dlatego postaram się to jakoś wynagrodzić i nadal piszę. To będzie chyba jakiś tasiemiec, przygotuj sobie wygodną poduszkę, żeby w razie czego się zdrzemnąć ^^ No i szykuję też niespodziankę (miłą czy niemiłą, to już nie mnie oceniać...) także teraz już tylko modlić się, żeby udało mi się to wszystko w miarę szybko ogarnąć i myślę, że jutro już opublikuję xD
Usuńojej! jaki fajny nowy wygląd *.*
OdpowiedzUsuńKurczę, jak ja się cholernie cieszę, że Taemin zaczął się otwierać ^^ Kurcze kocham każdego z tego opowiadania (no może poza tatą Minho). Ubóstwiam kolorowego Key, wrednego Taemina, pozornie głupkowatego Jonga... suche żarty Onew hahaha
Jej... nie wiem czy już to pisałam, ale straaaaasznie, wręcz przeogromnie kocham to, jak piszesz^^ tak... hmm.. luźno? Bez jakiegoś zbędnego patosu, a to pozwala się wczuć w sytuację :P Nie filozofuj Maknae, nie filozofuj -.-
Nie mogę wyjść z podziwu, że chce Ci się sprawdzać to, co napisałaś O.o Ja nigdy nie mam wystarczająco chęci, zasadniczo nigdy nie czytam tego, co piszę... może to błąd...
Mimo, że nie interesuję się jakoś wielce EXO (cośtam kojarzę :P) to z wielką chęcią przeczytam twoje kolejne opowiadanie^^
Mam też takie pytanko... zamierzasz jeszcze wrócić do pisania "Saranghae Boys"? Byłoby mega! :P
Pozdrawiam, całuję i oddaję uścisk hahaha :)
Maknae Star (nwm po co podpisuje, przecież i tak się wyświetli kto to >.<)
Potrzebowałam jakiegoś odświeżenia, więc zaserwowałam nowy wygląd xD
UsuńPiszę luźno? Naprawdę? Yay, dziękuję :3 Zawsze mi się wydawało, że wprost przeciwnie, ciężko się czyta moje twory. Ale dobrze, że jednak tak nie jest ^^ Sprawdzam po kilka razy, a i tak zawsze coś przeoczę. Eh. Ślepa jestem już.
Co do Saranghae Boys, myślałam o tym, ale gdybym zdecydowała się wrócić, to zaczęłabym od początku. Z tego miejsca w którym stanęłam nie mogę się po prostu już ruszyć TT.TT
Hehs też zawsze podpisuję komentarze, ale widzę, że nie jestem w tym sama, więc nie czuję się jak noob <3
WIEDZIAŁAM! WIEDZIAŁAM! Wiedziałam że Jonghyun nie jest kretynem xD O Boże jak się cieszę że dałaś nowy rozdział! nie wiem nawet co napisać....brakowało mi pocąłuuuunku~! Tego brakuje xD Jezu nie wiem co napisać, aż mnie coś zżera od środka przez ciebie wpierdzieliłam paczkę chipsów i jak ja teraz schudnę?! ;(
OdpowiedzUsuńNo nie wiem...nie ogarniam. Zarąbiście kocham cię bardzo bardzo <3 Hwaiting! ;*
G.G
love-is-still-love.blogspot.com
i-love-you-monkey.blogspot.com
Paczkę chipsów, mówisz? Mam nadzieję, że nie Lays'y prosto z pieca, przecież chyba byś nie upiekła naszego jednorożca?! ;___; Jego w sumie nie trzeba nawet piec, i tak jest HOT.
UsuńKeke. Odwala mi na starość.
Pocałunku? Kurczę no, możliwe, że tego właśnie zabrakło. Walnę Ci w ramach odszkodowania smutowego LuKaia, co ty na to? ^^
No jak najbardziej za! Ja mam smutowy zastój może twój twór poruszysz mój umysł i serce^^ xD
UsuńG.G
Wątpię, znasz mnie i moje liche smuty, jestem wciąż za mało zboczona na pisanie takich rzeczy xD
UsuńZaczęło się trochę depresyjnie, ale skończyło zabawnie. ;) Fajnie, że Taemin zaczyna się trochę otwierać. Teraz już czekam tylko na to, aż ich znajomość przejdzie na jeszcze level w górę. ^-^ 2Min Caffee - super pomysł, jestem totalnie za. ^^ Onew ojcem...? o.o To będzie mocne. xD
OdpowiedzUsuńTaki był zamiar, trochę dramatu i trochę komedii. Komediodramat, czy jak to tam inaczej ująć xD Przejdą na lvl w górę, ale kiedy to sama nie wiem, mam jeszcze parę niewykorzystanych pomysłów ^^
UsuńNareszcie jest długo wyczekiwany rozdział ^.^ Mi też brakowało pocałunku xD
OdpowiedzUsuń,,-Pamiętaj, że jesteś i zawsze będziesz tutaj. :Oo... Minho zebrało się na czułości ? Uważaj bo zaraz Taemin ucieknie z tego dachu a raczej tego byś nie chciał <3:
Gapiłem się na niego jak na idiotę.
-Gdzie, w twojej kieszeni?'' :*face palm* TAE WAE ZNISZCZYŁEŚ TAKĄ SŁODKĄ SCENKĘ ?! Idź do piekła za to xD Nie, nie zostań może ci jakoś wybaczę :D:
Łii ... Kiedy kolejny ? xD Odwala mi już z radości, że jest rozdział xD Jjong mądry, no sie wie ! Rozwalają mnie ksywki Taemina -Ken xD Kibumowy różowy pokoik mogłam się spodziewać :P Pisz kolejny rozdzialik. Hwaiting !
Aish wy to tylko kissy byście chcieli xD Ale rozumiem, kissy też będą. A lot. Tylko dopiero za jakiś czas.
UsuńHaha, moje SUCHARY. Pisałam to z miną "Tak, teraz właśnie macie zacząć się śmiać" :D
Kiedy następny to nie wiem, może jeszcze w tym tygodniu ^^
No tak, wypada w końcu skomentować, a ja sama nie wiem co powiedzieć, to chyba przez to, że nie bardzo wczułam się w rozdział. No nie mogłam, bo kiedy czytałam ciągle słyszałam "Martyna to, Martyna tamto" grrr, aż w końcu przeczytałam to na takie raty. Połowę wieczorem, połowę dzisiaj rano, o szóstej, obudziłam się wcześniej więc akurat miałam czas ^o^. Przeczytałabym wcześniej całość, czyli wczoraj, ale oczywiście, moje zajebiste szczęście jest takie, że nic nie chce mnie słuchać, zwłaszcza moja komórka, która nie chciała połączyć się z wifi, chamstwo. Stwierdziłam, że powinnam komentować zaraz po przeczytaniu bo wtedy najwięcej mam do powiedzenia xD Ale nie ważne, nikogo to za bardzo nie obchodzi xD
OdpowiedzUsuńZauważyłam, że opowiadaniowy Taemin ma taki sam talent do gotowania (o ile robienie kawy można nazwać gotowaniem *o*) jak i ja. Hahahah, mi też dosłownie wszystko w kuchni psuje się w rękach. Pominę to, że już dwa razy byłam bardzo bliska spaleniu kuchni XD
Ale poradził sobie z drobną pomocą Minho, później. Buuu, ja tak dobrego (a zarazem przystojnego, kochanego i uroczego) nauczyciela nie mam.
Kim Kibum i różowy oczojebny pokoik z białymi meblami... Dlaczego mnie to nie zdziwiło?! Hahahahaha, biedny Taemin, że też musiał spędzić tam chociaż kilka minut swojego życia. Szczerze mu współczuję, zwłaszcza dlatego, że mi samej przyszło spędzić dwa lata w różowym pokoiku, tylko dlatego, że mamie podoba się ten kolor *o*. Ale jak widać, Key jest z siebie zadowolony, a to chyba najważniejsze, oby tylko od tego różu nie ześwirował.
Minho jest faktycznie niezwykle zajebistą osobą, że też udało mu się rozbić namiot na dachu (mistrz *o*), ja na trawie nawet nie potrafiłam, więc brawo! xD Czarodziej.
Haha, rozśmieszyło mnie to, jak Taemin stwierdził, że nie da się molestować przez żabola. A wiesz, że kiedy Minho zaproponował mu to, żeby się położył pomyślałam o tym samym co Lee? :D
Minnie kojarzy mu się, jako zwrot do męskiej dziwki? Hahahaha, mi bardziej do dziewczyny myszki Mickey, ale dziwka też może być xD W każdym razie zwrot jest uroczy, awww.
Niby dużo pomiędzy Minho, a Tae się nie działo w tym rozdziale, ale nawet nie wiesz, jaka szczęśliwa byłam, kiedy Choi objął młodszego. W oczach miałam serca. TO TAKIE UROCZE! CHCĘ WIĘCEJ 2MINA! ^^^
JongKey też mi brakuje, po tym dodatku czuje lekki niedosyt, ale myślę, że dasz mi jeszcze szansę się nimi nacieszyć, podobnie jak 2minem, prawda?
Tak przypuszczałam, że Dara jest w ciąży! Ale wolałam nie mówić, bo ja dziwne rzeczy czasami piszę, dlatego powstrzymałam się xD
Rozwaliło mnie to, jak chłopcy rozkminiali co to jest. Termometr do ucha... Hahahahhahahah umarłam. xD
Ale na szczęście Amber uratowała ich od totalnej kompromitacji. Awwwwwww, będzie kurczakowy dzidziuś, jak słodko!
Tak, masz racje, piszesz długie rozdziały i ani się waż pisać krótszych! ;d Są idealne i cieszę się, że nie przestaniesz takich pisać :3
Załamałaś mnie informacją, że przechodzi ci wena na Troubles Maker. A nie mówiłam? Buu, a teraz jestem trochę zawiedziona i z kolei trochę smutno mi, bo boję się, że opuścisz, zawiesisz, albo usuniesz to opowiadanie. Nie zrobisz mi (ani swoim wspaniałym, pozostałym czytelnikom) prawda? Obiecaj, że napiszesz do końca to opowiadanie, nawet, jeżeli miałoby być mniej rozdziałów niż planowałaś, po prostu chcę jeszcze nacieszyć się z Troubles Maker. Zbyt bardzo uwielbiam to opowiadanie, ale chyba o tym wiesz, bo mówię ci o tym cały czas.
Dobrze, że przynajmniej jesteś zadowolona z nowych rozdziałów o EXO, bo w sumie najważniejsze jest to, żeby tobie się dobrze pisało.
UsuńJednak zanim zaczniesz je publikować, ja muszę się przekonać do tych paringów. Zbytnio pokochałam SHINee, przez to teraz źle czyta mi się o innych zespołach (pomijając BAP, BEAST i czasami BIGBANG). Nie wiem, czytałam kilka opowiadań, ale nie przemawiają do mojego wybrednego serduszka, które nie akceptuje wszystkiego.
No w sumie yaoi jak yaoi, a ja gdziekolwiek widzę yaoi to się jaram, jednak dla mnie Exo to nie to samo co SHINee i muszę się jakoś przerzucić, albo przynajmniej przyzwyczaić, co mi troszkę czasu zajmie.
Chociaż na początku di Shinee też byłam tak sceptycznie nastawiona. Dziwnie mi się o nich czytało, w przeciwieństwie do tego, co jest teraz.
Nie wiem czy cokolwiek zrozumiałaś z mojego monologu, bo wiem, że jest trochę (lub bardzo) nieskładny, ale to przez targające mną odczucia (och, tylko żeby to *o*).
Co do nowego wyglądu bloga, podoba mi się :D Co prawda przyzwyczaiłam się do tego brązu, który cholernie pasował do kawy i w części oddawał chociaż cząstkę opowiadania, ale błękit nie jest zły. :3
No to chyba kończę... Mam nadzieję, że jedenastkę dodasz szybciej niż dziesiątkę, bo mam wrażenie, że się nie doczekam.
Umm, i jeszcze coś - nie zgodzę się z tobą, rozdział jest świetny i tego zdania się trzymam :3
- głupie, znowu się nie zmieściło w jednym komentarzu. Nie powinno być tych limitów *o* No jak ludzie mają pisać normalne komentarze, skoro ucina im w połowie wypowiedzi? Chamstwo xD
Martyna? *.* Genialne imię. Martynka. Aww. Nie znam nikogo o takim imieniu, ale podoba mi się <3
UsuńTaa, talent do gotowania, wiem coś o tym. Ja się nawet nie biorę, jeszcze spalę wodę. Raz kawa z ekspresu rozpryskała mi się po kuchni i dalej są ślady. Mistrz po prostu. Co do różowego pokoju, to sama chciałam taki, ale niestety póki co musi zostać brudny żółty, bo mi się nie chce brać za malowanie :D
Namiot na dachu to był taki szajski namiot z IKEI. Sama mam taki. Trochę żałosny, ale nie trzeba rozbijać śledzi, ani nic. Baajeer.
Skojarzenie "Minnie" z dziwką to akurat moje własne skojarzenie. Przez Mini ze Skinów nawet myszka z Disneya nie miała szans. Uh, mój mózg.
Termometr do ucha, kolejny przykład z życia wzięty. No bo to naprawdę tak wygląda. Widziałam raz w życiu test ciążowy (nie mój, żeby nie było) i to pierwsze, co mi przyszło na myśl. Alice Condiction, znowu.
NIE ZAWIESZĘ TROUBLES MAKERA. Spokojnie, dokończę go choćby nie wiem jak bardzo EXO mnie od tego odciągało. Kocham lśniących chłopaczków, są ze mną bezpieczni ^^
Co do wyglądu bloga, to chyba zmienię na coś bardziej "kawowego" bo też mnie wkurza xD Zobaczymy.
Kocham Twoje dłuuugie komentarze. Już to chyba mówiłam, ale tak na wszelki wypadek mówię jeszcze raz <3
huhuhu Onew tatusiem ^^
OdpowiedzUsuńKey oczywiście pięknie się spisał jako umma :D
Minho rozbił namiot na dachu, szok.. xD ja tam mogę do niego iść i utulić, żeby usnął jakby co ^^ heheh :P
czasami możliwe, że nie będę komentować każdego rozdzialiku, bo na telefonie też czasami blogi czytam, więc nie bd miała jak się zalogować na moje konto żeby komcia dać.. ale wiedz, że każdy nowo dodany rozdzialik będzie przeczytany od razu
Okay, nie ma sprawy, ważne jest dla mnie to, że czytasz <3
UsuńChodźmy poprzytulać Minho, skoro Taemin nie chce. Nie wie, co traci. Key umma jeszcze się wykaże w swoich zdolnościach i to nie raz ^^
To jest jedno z tych opowiadań, po których przeczytaniu nie masz pojęcia, co powiedzieć, ale nie wypada zostawić czegoś tak genialnego bez komentarza xD
OdpowiedzUsuńNie piszesz za długich rozdziałów, a tym bardziej nie zanudzasz! Nie wiem, jak innym, ale mi każdy odcinek przelatuje stanowczo za szybko ;_; I żaden jeszcze nie wiał nudą, wręcz przeciwnie. Jestem pewna, że nawet picie herbaty potrafisz opisać ciekawie i wciągająco xD
Liczyłam na ocieplenie relacji między Minho a Taeminem, ale jak zwykle mnie zaskoczyłaś. Z jednej strony w sumie wracamy do punktu wyjścia, ale z drugiej chętnie poczytam jeszcze o ich podchodach xD
Uwielbiam Onew. Przedstawiasz go po mistrzowsku, wyobrażam sobie tą akcję z siedzeniem pod ladą i nie mogę się nie uśmiechać. Poza tym rozkminy na temat czym jest ten test ciążowy były bezcenne xD
Cieszę się, że Dara zaszła w ciążę. Jeszcze więcej akcji i zamieszania! <3
Minho to jeden z tych bohaterów, których w jednej chwili masz ochotę zamordować, a w drugiej kochasz całym sercem. Uwielbiam cię za jego charakter.
Cieszę się, że Taemin pozostaje sobą nawet w tych romantycznych momentach (tekst o kieszeni XD). I miło mi się zrobiło, jak wygadał się Jonghyunowi. Poza tym zawsze wiedziałam, że dinozaury jednak mają mózgi!
Okej, pogadałam sobie, można kończyć. Kocham cię i czekam niecierpliwie na następną część ^^
+ Ładnie tutaj <3
Naprawdę? O.o Nie sądziłam, że to jest jedno z "tych" opowiadań, ale wiem, co masz na myśli. Mojego bym do "tych" nie zaliczyła, ale niemniej bardzo dziękuję <3
UsuńHaha picie herbaty mówisz? A co mi tam, spróbuję :D Przekonamy się, czy serio taka dobra jestem. Albo lepiej nie, jeszcze się pogrążę zupełnie xD
Przecież ich relacje się ociepliły. To znaczy, stopniowo się ocieplają, ale zauważ, że zrobili razem kawę, nie zabijając się przy tym nawzajem, także coś jest na rzeczy.
Tekst o kieszeni, suchar dnia >.<
Thnx jeszcze raz <3
O Matko, naczekałam się ale było warto xDD na prawdę świetny ten rozdział ; DD
OdpowiedzUsuńnie spodziewałam się że Jong jest taki mądry ^^ kto by się spodziewał xDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
w końcu .! w końcu zaczął się do niego przekonywać ^^;;
czekałam na to , aż się łezka w oku kręci ;___________ ; na prawdę popłakałam się.
i coraz bardziej czekam na opowiadanie o Exo, czuje ze bd dobre : D
Jjong to szczwany osobnik, wielu rzeczy jeszcze o nim nie wiesz xD
UsuńPOPŁAKAŁAŚ SIĘ? o.o Nie wierzę, ale miło mi strasznie <3 Wątpię, czy potrafię kogoś aż tak wzruszyć czymkolwiek, co kiedykolwiek napisałam, nie mam aż takiego stylu. Właściwie czasami sama mam ochotę się rozpłakać czytając swoje "twory", bynajmniej nie ze wzruszenia >.< ale dziękuję bardzo, jesteś kochana *.*
Co do EXO, to zobaczymy, zobaczymy co z tego wyjdzie ^^
Czekałam, czekałam i się doczekałam!! Nareszcie jest 10 rozdział *.* Opowiadanie o EXO i dwa rozdziały...kiedy w końcu je opublikujesz?
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam komentarz TaeMin'a to rąbnęłam na ziemię! Oczojebny różowy, kolor dla Key'a najlepszy xD
Ty tak świetnie to piszesz, powiedziałam o twoim opowiadaniu przyjaciółce, która tak samo jak ja nie może doczekać się nexta^^
Świetny wygląd bloga!
Hwaiting~!
*___________* NAPRAWDĘ POWIEDZIAŁAŚ? Jesteś kochana i ona też, pozdrów ją, ucałuj i wyhugaj ode mnie <3 Umieram z radości, że Wam się podoba. Nawet nie wiesz, jak mnie to motywuje :D
UsuńNie wiem, kiedy zacznę publikować to EXO, chciałabym mieć z 4 rozdziały na zapas najpierw, także jeszcze trochę ^^
Nominowałam Cię ^^
OdpowiedzUsuńhttp://opowiadania-kuroshitsuji.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html
Nominowałam cię: http://come-and-fill-my-heart.blogspot.com/2013/02/the-versatile-blogger.html :)
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do The Versatile Blogger^^
OdpowiedzUsuńWięcej na: http://life-is-full-of-dreams.blogspot.com/
nareszcie przebrnęłam przez cały rozdział, ale w sumie warto było, bo świetnie ci wyszedł ^^ akcja z testem ciążowym mnie rozwaliła, no jakim trzeba być kretynem, żeby nie rozpoznać testu? O.o współczuję Darze, że jest w ciąży, serio ten psychiatra to nie jest chyba taki zły pomysł. najbardziej jednak podobało mi sie to, jak Kibum pocieszał Onew i mówił, że będą go wspierać, bo są w końcu przyjaciółmi, uwielbiam takie wątki w opowiadaniach, nawet bardziej niż te miłosne. przyjaźń zawsze jest najważniejsza, szkoda, że czasem taka nietrwała :c
OdpowiedzUsuńTrzeba być mną, miałam podobną sytuację i też nie rozpoznałam testu ciążowego xD No bo to naprawdę przypomina termometr, no... Poważnie ^^
UsuńTeż lubię wątki z przyjaźnią, bo to jest w pewnym sensie ważniejsze, niż miłość. Przyjaźń jest według mnie mimo wszystko trwalsza, chociaż masz rację, nie zawsze :<
Alice, kocham twój blog, kocham humor, kocham pomysły, kocham ciebie *.*. Niedawno poznałam tego bloga i już jestem nim uzależniona. ,,oczojebny róż " kocham to ;). Czekam z nie cierpliwością na nexty :*
OdpowiedzUsuńCho Shia
PS: To ja jestem tą, o której ci opowiadała Satori ;).
Yaaaaay dziękuję *.* Nie masz pojęcia, jak miło coś takiego słyszeć. Też Cię kocham <3 Obie, Ciebie i Satori, poważnie, jesteście wspaniałe i cieszę się, że Wam się podoba ten mój pseudo twór ^^
UsuńZbierałam się żaby napisać ci jakiś komentarz od daaaaaawna (wrodzona nieśmiałość objawia się też w sieci :P) i muszę powiedzieć że mam przez ciebie rozdwojenie osobowości. Dziele się na wredną i miłą Qndi. Ta miła Qndi (na szczęście dziewczyna ciągle przeważa) uważa cię za swojego absolutnego i niepodważalnego guru blogowego, a tą wredną zżera zazdrość (jak laskę spotkam to jej dokopie ). Ale obie Qndi wiąże jedna rzecz- uważają cię za geniusza. Absolutnie podziwiam twoja lekkość pióra, poczucie humoru (to zwłaszcza, przy każdym rozdziale dostaje palpitacji ze śmiechu), umiejętność budowania klimatu i wielką kupę innych przymiotów składających się na warsztat pisarski. Twoje postacie są genialne, że wszystkie uwielbiam to nie powiem (patrz ojczulek), ale Taemin jest królem królów i chamem, chamów, czyli jak dla mnie idealny materiał na męża :P. Jest on jedną z mich ulubionych postaci i wliczam w to też książki. Z błyszczącymi oczami narkomana (jak u jjonga tylko u mnie jest mniej inteligencji:P) czekam na następne rozdziały :).
OdpowiedzUsuńWątpliwa inteligencja znów się odzywa najpierw coś piszę, a potem kasuje :)
Witam obie Qndi i od razu mówię tej drugiej, wredniejszej, że absolutnie nie ma o co być zazdrosna, ale jeśli chce, to może mi dokopać w każdym momencie, przydałby mi się czasami porządny kop, może bym się wreszcie wzięła w garść i zaczęła pisać jedenastkę.
UsuńHahaha, cieszę się, że lubisz moje postacie, starałam się, żeby były jak najbardziej podobne do swoich pierwowzorów, ale z drugiej strony oryginalne :D Aww, też marzę o takim królu chamów, ci badboye *.*
Serio on jest jedną z Twoich ulubionych postaci? Mój biedny, nieogarnięty w swoich własnym życiu Taeś z rozdwojeniem jaźni..? O.o Aż mi głupio, ale z drugiej strony jestem cholernie dumna, że udało mi się stworzyć postać, która wzbudza takie odczucia i dziękuję Ci za wszystkie miłe słowa <3 *__*
Nie umiem, nie umiem napisać nic. Nic sensownego. Zakochałam się w Twoim opowiadaniu, zakochałam. Więcej napiszę, jak dojdę do siebie.
OdpowiedzUsuń~~KyoMinnie~~
woah.
OdpowiedzUsuńprzepraszam, ze dodaje komentarz pod jednym ze starych rozdzialow, ale jako, ze jest swietny, to nie moge sie powstrzymac i musze ci uswiadomic, ze jest swietny. nawet napisze jeszcze raz, dla potrojnego efektu - swietny.
uwielbiam inteligentnego Jjonga, jako ze to moj "ultimate b." to troche mnie dolowala ta jego glupkowatosc :P
co do Tae i Minho - swietne(dobra, cztery razy to juz chyba za duzo, nie..?). cieszyvmnie, ze Taemin troche.bardziej sie ... otwiera.
co do trgo, co napisalas o nie zadowoleniu z rozdzialu(w sensie "czegos tu brakuje") sadze, ze chodzi o brak pociagu w koncowce. Do tej pory twoje rozdzialy konczyly sie sytuacjami i slwoami, przez.ktore od rszu bieglo siemyszka do nastepnego rozdzialu, a tu... jest spokojnie. wrecz uroczo -pogodzone 2min rqzem pracuje nad swoja slodka kawusia ;) oczywiscie nie wez tego do siebie - taka sytuacja jest przeciez nieodlacznym skutkiem zmrozonej weny, niestety to znam...
coz, mam nadzieje, ze przeczytasz trn komentarz, mimo iz nie znajduje sie pod biezaca czescia i nie zwrocisz uwagi na jego wyglad(pisze na szybko z telefonu) a na tresc.
powodzenia i duuuuuuzo weny zycze - nie rozpisuje sie, bo zrobie to jajk juz dojde do najnowszego rozdzialu,
~ChoiJoligae
PS: Dodam tez, ze mimo iz niezbyt przepadam za yaoi, to opowiadanie jest jednym z moich ulubionych opowiadan k-pop'owych, a trzecim ogolnie, wiec... dobra, nie jestem zbyt dobra w rakich sprawach, chce ci po prostu powiedziec, ze bardzo podoba mi sie twoje opowiadanie i to "PS" to takie moje "hwighting" czy jakos tak...