ROZDZIAŁ
DWUNASTY
Dochodziła
dziewiąta wieczorem, kiedy Minho uznał, że najwyższa pora się zbierać. Nawet
nie zauważyłem, kiedy zrobiło się ciemno, bo pobliskie latarnie oraz jasność
bijąca od tętniącego życiem centrum Seulu oświetlały całą okolicę, tym samym
stwarzając przytulną atmosferkę na dachu. Ocknąłem się z tej dziwnej i w żadnym
wypadku niepożądanej nostalgii, na powrót przybierając najbardziej ponury wyraz
twarzy, na jaki było mnie stać. Co ja sobie myślałem? Nie wolno mi ni z tego ni
z owego wyskakiwać z jakimikolwiek pozytywnymi emocjami przy Minho, że już o
śmianiu się radośnie nie wspomnę. Jeszcze sobie głupek pomyśli, że czuję się
komfortowo w jego towarzystwie. Nie mogłem do tego dopuścić, już za sam ten
niefortunny incydent z graffiti cały czas przeklinałem w duchu swoją
nieostrożność. Zawsze miałem bardzo silną wolę. Musiałem mieć, tylko tak udało
mi się przetrwać te wszystkie lata, zdanym tylko na siebie i nauczonym, żeby
nie ufać nikomu. Byłem silny, tak? Zawsze byłem. Po czym nagle wyskakuje sobie
takie Choi Minho ze swoim głupawym uśmieszkiem i niepoprawnym optymizmem, i
wydaje mu się, że potrafi mnie złamać, ale niestety coś mu nie wychodzi. Jaka szkoda.
- Jest
strasznie późno – burknąłem oskarżycielsko, bez emocji obserwując, jak zbierał
porozrzucane dookoła puszki z farbami w spreju i opakowania po kanapkach Dary,
które zdążyliśmy już dawno opróżnić. Kątem oka zerknąłem na murek z rysunkami.
Obok tłustej żaby znalazło się jeszcze kilka nowych bazgrołów, w tym filiżanka
parującej kawy (a jakże), podobizna Satana, który wyszedł mi zdecydowanie
ładniej, niż wyglądał w rzeczywistości, parę nutek i koślawych serduszek oraz
coś, co wyglądało jak siedzący na sedesie niedźwiedź z pięcioma łapami, ale
Minho utrzymywał, że była to jego gitara. W jedynym pustym miejscu żabol
narysował jeszcze dwa trzymające się za ręce patyczaki, z których ten niższy
wyglądał, jakby został porażony piorunem, bo jego pomarańczowe włosy odstawały
na wszystkie strony niczym lwia grzywa, a prowizoryczne usta były wygięte w
podkuwkę wyrażającą nienawiść do całego świata, jak to uroczo ujął kreatywny
artysta malarz, Choi Minho. Odparłem mu na to zgryźliwie, że na pewno zostanie
drugim Picasso i postanowiłem nie pytać, kogo ten żałosny malunek miał
przedstawiać, żeby nie psuć sobie nerwów.
- Tak bardzo
spieszy ci się na dobranockę? – odparował na moje stwierdzenie, zapewne myśląc,
że kompletnie powali mnie swoją ciętą ripostą. Prychnąłem w odpowiedzi, jeszcze
raz sprawdzając godzinę w telefonie. Aż dziwne, że Sulli jeszcze do mnie nie
wydzwaniała, bo zazwyczaj niecierpliwiła się i irytowała, kiedy zostawiałem ją
na dłużej samą z ojcem. Cóż, miałem nadzieję, że w ogóle była teraz w domu i
nie wpadł jej znowu do głowy jakiś durny pomysł, chociaż właściwie, czego można
się było spodziewać po tej rozpuszczonej smarkuli? Wciąż zastanawiało mnie,
jaki miała cel w tym, że kazała Minho mnie porwać na cały dzień, bo nie ulegało
wątpliwości, że właśnie o tym szeptali, wisząc nad ladą w godzinach pracy.
Szczerze wątpiłem, że zapragnęła zrobić mi takie małe „wakacje” zupełnie
bezinteresownie. Nastawiałem się psychicznie na to, że jak tylko wrócimy do SM
Town, będzie żądała zapłaty w postaci nowej kiecki albo innych pierdół, które
nie wiadomo do czego jej były potrzebne...
- Halo?!
Ziemia do Taemina! – Ocknąłem się gwałtownie z zamyślenia, kiedy uświadomiłem
sobie, że Minho coś do mnie mówi. – Naprawdę musimy już iść, bo nie lubię
jeździć po nocy, poza tym reszta na pewno się o nas martwi.
- Akurat.
Pewnie odetchnęli z ulgą, że udało im się ciebie pozbyć. – Rozwiałem jego
złudzenia i ruszyłem w kierunku okienka. Szybko spojrzałem jeszcze raz w stronę
rozświetlonego miasta, obiecując sobie, że kiedyś będę miał ten widok na co
dzień - jak tylko naprawdę uda mi się wyrwać z mojej twierdzy więziennej zwanej
SM Town. O ile kiedykolwiek mi się to uda. Westchnąłem z rozżaleniem, mają
nadzieję, że Minho tego nie zauważył. – No już żabciu, rusz tyłek, bo jestem
głodny, a niekoniecznie gustuję w kolacji złożonej z much, jak to wy, ropuchy,
lubicie najbardziej.
Zachichotałem
triumfalnie, kiedy rzucił mi ciężkie spojrzenie.
- To było tak
suche, że aż się pokruszyło. Pustynia Sahara wydaje się przy tym lasem
równikowym. Poza tym, żarty o żabach zaczęły robić się już nudnawe, zmień
płytę.
- W porządku,
skoro wolisz żarty o objoniakowatych jeleniach z Dinseya… - Zamyśliłem się,
próbując wymyślić coś kreatywnego, ale nic nie przychodziło mi akurat do głowy.
– Neh, jednak żarty o żabach są wciąż najzabawniejsze. Hej, hyung, uważaj na
bociany, w końcu zaczęła się wiosna, a zdaje się, że Onew i Dara czekają na
jednego!
Ugryzłem się w
język, uświadamiając sobie, że przez nieuwagę nazwałem go hyungiem i rzuciłem mu zaniepokojone spojrzenie, ale chyba tego nie
zauważył. Przeciągnął się i ziewnął, obdarzając mnie tym samym co zawsze,
irytującym uśmieszkiem. Wracaliśmy spacerkiem do centrum, przekomarzając się
przy tym jak jakaś żałosna para niewyżytych nastolatków in love, czy coś w tym stylu i aż mi się niedobrze zrobiło od tej
cukierkowatej atmosfery, ale nawet nie miałem ochoty jej psuć. Ten fakt
powinien mnie przerazić i skłonić do gorączkowego zaprzeczania przed samym
sobą, że wcale nie podoba mi się taki obrót spraw, ale na to też nie miałem
siły. Co tam, niech chociaż raz będzie tak, jakbym był normalnym, cieszącym się
z życia chłopakiem bez żadnych problemów, zamiast zgorzkniałym i znudzonym
chamem bez uczuć. Mogłem się założyć, że Minho będzie mi później wytykał tą
chwilową odmianę do końca świata, poza tym za dużo cukru to też niezdrowo. Znając
figlarną naturę losu, za chwilę i tak ta marna iluzja pryśnie niczym bańka
mydlana, jakkolwiek banalnie nie brzmi ta metafora. Świat jest stworzony z
przeciwności, wszystko musi się równoważyć. Dopiero niedawno doszedłem do tej
konkluzji, ale rzeczywiście, coś w tym było, niczym w chińskiej filozofii,
gdzie smutek i ciemność miały swój odpowiednik w bieli. Biel oznaczała spokój i
radość, prawda? Tata miał rację, dzięki kolorom można było naprawdę wiele
wyrazić.
Ledwie dopadł
mnie nastrój na filozofowanie, los rzeczywiście postanowił się wtrącić i
zburzyć moją i Minho chwilową normalność. W bardzo brutalny i nieprzewidziany
sposób, trzeba dodać.
- No proszę,
proszę… A kogóż to moje piękne oczy widzą..?
Minho stanął
jak wryty i chwycił mnie mocno za nadgarstek, gdy już odwracałem się, żeby
spojrzeć na intruza. Doszliśmy do miejsca, gdzie żabol zaparkował swój motocykl
i który owszem, stał tak, jak go zostawiliśmy, ale był również ze wszystkich
stron obstawiony przez cztery postacie w skórzanych kurtkach, które w dodatku
wyglądały tak, jakby zaliczyły kilka kolejek w jakimś tutejszym barze.
Skrzywiłem się, kiedy uderzył mnie w nozdrza smród potu i papierosów. Minho
stał jak wrośnięty w ziemię, patrząc zmrużonymi oczami po twarzach tych
dziwnych gości, a po jego minie można było się łatwo domyślić, że to raczej nie
byli jego starzy kumple. Więc kto to był? Miejscowi podpici chuligani? Sądząc
po ich umięśnionych sylwetkach, we dwójkę z Minho za nic w świecie nie
dalibyśmy im rady. Rozejrzałem się dookoła w poszukiwaniu wsparcia, ale okolica
była całkowicie pusta.
- Heeej, czy
to nie nasz książę Choi?! – zawołał jeden z facetów, który opierał się niedbale
o nasz motocykl i fajczył jakiegoś śmierdzącego skręta. Mimo woli przypomniał
mi się Jonghyun i okoliczności, w jakich go poznałem, ale szybko skarciłem się
za to w duchu, przepraszając telepatycznie poczciwego Dinozaura, że w ogóle
śmiałem porównywać go do takiego obleśnego typa.
Grubas po jego
lewej zachichotał donośnie, jakby właśnie usłyszał jakiś świetny dowcip.
- Ja pierdole,
chłopaki… Choi wrócił do domciu!
- Kurde, a już
miałem nadzieję, że zdechł w jakimś rowie…
- Co, tatuś
przyjął z powrotem w ramiona swojego syna marnotrawnego? Stary musiał się
nieźle za tobą stęsknić, skoro sprawił ci w ramach zadośćuczynienia taką piękną
bryczkę…
Wysoki brunet
poklepał z uznaniem siodełko harleya, szczerząc przy tym zęby, które zalśniły w
ciemność i tak, jakby posiadał sztuczną szczękę ze złota. Dobra, przestało mi
się to podobać, tym bardziej, że dłoń Minho na moim nadgarstku zacisnęła się
tak mocno, że byłem pewien, iż odcięła mi krążenie.
- Czego chcecie?!
– warknął Bambi nad wyraz spokojnie, chociaż z bliska mogłem zauważyć, ze
nozdrza drgają mu niebezpiecznie, jak zawsze, kiedy coś go okazjonalnie
wytrącało z równowagi. A niewielu się to jak do tej pory udało. Właściwie
widziałem go takiego tylko raz, po rozmowie z ojcem i ten fakt leciutko mnie
przeraził. Kim do cholery byli ci ludzie? Mógłbym posłać im później kwiaty z
wyrazami uznania za wkurzenie Choiego Minho, albo pozwać do sądu za odbieranie
mi tlenu przez swoje cuchnące papierosy.
- Och, bez
nerwów, wasza wysokość. Przyszliśmy się tylko przywitać. - Głos, który przedtem
usłyszałem za sobą, teraz odezwał się po raz kolejny i dochodził z dużo
bliższej odległości. Podskoczyłem, czując czyjś oddech na swojej szyi i
odwróciłem się, stając oko w oko z szefem bandy. Co do tego, jaka była jego
pozycja w tym gangu, nie miałem wątpliwości. Już sama jego pogardliwa mina
mówiła sama za siebie, poza tym miałem wielką ochotę zwrócić mu uwagę, że
przecież jest noc, więc nie ma potrzeby nosić okularów przeciwsłonecznych, ale
zapewne jemu wydawało się, że z takim rekwizytem wyglądał bardziej cool, jak na miejscowego mafiosa.
Prawdziwy szok
przeżyłem, kiedy wyciągnął rękę i pogłaskał mnie po twarzy. Cofnąłem się z
obrzydzeniem, wpadając przy tym na Minho, który w jednej chwili zmienił naszą
pozycję i stanął przede mną. Po prostu zawodowy James Bond w akcji, zauważyłem
kwaśno, ale nie było czasu, żeby teraz mu docinać.
Gangster
uniósł brwi, podsuwając okulary na czoło. Uśmiechnął się ironicznie, nie
spuszczając ze mnie wzroku.
- Proszę,
proszę. Wasza wysokość znalazła sobie królewnę. W dodatku królewna jest
królewiczem. Zawsze lubiłeś różnorodność, co, Choi?
- Serio?!
Cholera, byłem pewien, że to panienka! – zawołał z niedowierzaniem jeden z
matołów, ten od papierosa. Rzucił niedopałek na ziemię i zmiażdżył go pod obcasem,
po czym podszedł bliżej, przyglądając mi się z zainteresowaniem. Minho
natychmiast odwrócił się w jego stronę, skutecznie uniemożliwiając mu
podziwianie widoków.
- Też mi
nowina, w życiu bym się nie domyślił, że Choi to pedał! – prychnął blondyn,
który wciąż opierał się leniwie o motocykl. Minho wzdrygnął się lekko na to
ostatnie słowo, zresztą podobnie jak ja.
- Zostawcie
nas w spokoju – powiedział cicho, ale stanowczo, cofając się powoli do tyłu i
przy okazji zmuszając mnie do tego samego. Nie widziałem jego twarzy, ale już
sam jego ton dał mi do zrozumienia, że to, co się tutaj działo, niewiele miało
wspólnego z przyjacielskimi przekomarzaniami. - Heechul, wydaje mi się, że już
wyrównaliśmy rachunki. Powiedziałem, że nie będę wchodzić ci w drogę i trzymam
się tego, więc nie ma powodu, żeby rozdrapywać stare rany.
Grubas
zachichotał po raz kolejny, aż miałem ochotę cisnąć w niego czymś ciężkim, bo
jego piskliwe rechotanie doprowadzało mnie już do szału. Na szczęście tym razem
szef bandy machnął w jego kierunku, żeby się przymknął, na co natychmiast
pokornie zamilkł. Heechul z kolei wciąż nie przestawał się uśmiechać niczym
psychopata z bajki dla dorosłych. Wyglądał dokładnie jak ktoś, przed kim
rodzice ostrzegali mnie i Sulli, kiedy jeszcze byliśmy mali.
- Och, może
robię to z sentymentu. Byłem ciekawy, jak ci się wiedzie… Jak widać, całkiem
nieźle. – Omiótł mnie wzrokiem, spoglądając Minho przez ramię. – Chłopak czy
nie, lubię takie bezbronne stworzonka ze słodkimi buźkami… Jak to szło? Żeby życie miało smaczek… Czy jakoś tak.
Jest chociaż dobry w łóżku?
Zachwiałem się
niebezpiecznie, czując, że zaczynam gotować się od środka z wzbierającej
wściekłości. Bezbronne stworzonko, tak?! To było bardzo złe posunięcie, panie
gangsterze. Zanim Minho zdążył coś odpowiedzieć, wyrwałem mu się i stanąłem tuż
przed tym gburem w pełnej gotowości do zasadzenia mu porządnego kopa tam, gdzie
boli najbardziej.
- Słuchaj,
albo zabierzesz stąd teraz tyłek i swoich przydupasów – machnąłem lekceważąco w
kierunku reszty bandy – albo pożegnamy się w trochę mniej kulturalny sposób.
Wierz mi albo nie, moja słodka buźka będzie ostatnim, co zobaczysz w tym życiu.
Wybieraj.
- Taemin! –
krzyknął Minho ostrzegawczo, a Heechul parsknął pogardliwym śmiechem, podobnie
jak pozostała czwórka. Nim zdążyłem wziąć zamach, poczułem, jak ktoś chwyta
mnie za włosy i ciągnie brutalnie do tyłu, aż krzyknąłem z bólu, a oczy zaszły
mi łzami. Upadłem na ziemię, czując się tak, jakby ktoś mi wyrwał połowę mózgu
razem z kucykiem i jak przez grubą ścianę usłyszałem przerażony okrzyk Minho.
Spróbowałem podnieść się do pozycji siedzącej, ignorując pulsujący ból głowy,
ale w tym momencie ktoś wymierzył mi siarczysty policzek. Upadłem z powrotem,
jęcząc żałośnie, pokonany i wściekły jak nigdy dotąd.
Zamrugałem
kilka razy, próbując odgonić palące łzy furii i wstydu, zebrać się w sobie, stanąć
na nogi, po czym wreszcie pokazać tym gnojkom, że nie zadziera się z Lee
Taeminem, ale nie było mi to dane. Nagły świst powietrza spowodował kolejny
szok, moje ciało zostało oderwane od zimnego bruku i przyciśnięte do czyjejś
spoconej koszuli, pod którą znajdowała się twarda, rozgrzana klatka piersiowa i
serce, które waliło prawie tak szybko jak moje.
- ZABIJĘ CIĘ,
HEECHUL! – ryknął Minho, niczym wściekły lew gotowy do skoku na ofiarę i miałem
nadzieję, że przynajmniej mnie puści, zanim rzuci się na Heechula, bo nie
miałem ochoty zostać jego tarczą obronną. – KURWA, PATRZ, CO ZROBIŁEŚ! O CO CI
W OGÓLE CHODZI?! POCZEKAJ, NIECH TYLKO…
- …twój ojciec
się o tym dowie? Leć do tatusia, no już! Boimy się jak cholera! Co mu niby powiesz?
Oboje wiemy, że on cię nienawidzi, zresztą z wzajemnością.
- ZAMKNIJ SIĘ!
- Co,
uderzyłem w czuły punkt..? – Rozległ się triumfalny śmiech. – Gdybyś cokolwiek
obchodził ojczulka, to nie pozbyłby się ciebie i twojej głupiej matki, na rzecz
jakieś dziwki, która i tak mu się później znudziła! Mam ci może przypomnieć
całą historię? Staremu Lee było was żal, dlatego wyświadczył wam przysługę, a
teraz za to odpokutowuje. I na co mu to było? Okazał ci trochę łaski, ale ty
wolałeś swojego uroczego tatuśka i jego pękające w szwach konto bankowe. Bardzo
oryginalnie, Choi. Wyobrażam sobie, jak bardzo Donghae musi cię teraz
nienawidzić.
Minho dyszał
ciężko, słuchając kpiącego tonu Heechula, a ja kurczowo zaciskałem palce na
jego koszuli, obawiając się, że w każdej chwili może mnie niechcący upuścić.
Był roztrzęsiony. Nigdy w życiu nie podejrzewałem, że coś może doprowadzić go
do takiego stanu, a fakt, że wyrwało mu się nawet przekleństwo, totalnie zbił
mnie z tropu. Przeklinający Choi Minho? To się nie łączyło ze sobą w naturze.
Nie wiedziałem, kim był ten cały Heechul, ani o czym bredził, ale im dłużej
mówił, tym Minho bardziej opadał z sił. Uścisk jego ramion zelżał, a on sam
zaczął dziwnie drżeć, chłonąc każde jego słowo.
Wzdrygnąłem
się na dźwięk imienia Donghae i wbiłem w Heechula uważne spojrzenie. Mogłem się
domyślić, że niedźwiedziowaty kumpel Minho miał z tym coś wspólnego, ale
jakkolwiek był on dziwakiem i wzbudzał we mnie irytację, stwierdzenie, że
nienawidził żabola wydawało mi się wręcz absurdalne. Kiedy ostatni raz go
widziałem, wyrażał w stosunku do Minho wszystko, ale na pewno nie nienawiść.
- Heechul,
zmywajmy się stąd. – Jęknął błagalnie brunet z bandy, który wyraźnie się już znudził.
Reszta uciszyła go szturchnięciami, w skupieniu śledząc całe przedstawienie,
jakby oglądali jakiś film akcji. Grubas wyciągnął nawet żelki, albo coś, co
wyglądało na żelki, ale równie dobrze mogły być to jakieś halucynogenne prochy.
- Nie masz
pojęcia o czym mówisz – wycedził
tymczasem Minho. Chyba z trudem przeszło mu to przez gardło. Objąłem go mocniej
za szyję, prawie wbijając mu paznokcie w skórę na karku. – Nigdy nie
wiedziałeś, jak było naprawdę. Po
prostu… po prostu zostaw mnie i mojego ojca w spokoju. Nie mieszaj się sprawy,
których nie rozumiesz.
Heechul już
otwierał usta, ale nie wydobył się z nich żaden dźwięk. W tym momencie
poczułem, jak powoli wyślizguję się Bambiemu z ramion i gdyby szybko nie
postawił mnie do pionu, zaliczyłbym kolejne bliskie spotkanie z ziemią.
- Biegniemy w
stronę centrum – syknął mi do ucha, po czym chwycił mnie za rękę i pociągnął za
sobą. Omal nie pogubiłem nóg, nie mogąc za nim nadążyć. Usłyszałem stek
przekleństw i podniesiony głos Heechula.
- Co jest z
wami?! Gońcie ich, debile! Shindong, przestań się obżerać, robota nam ucieka!
A więc byliśmy
w pewnym sensie ich „robotą”. No tak, widziałem to już w jakiejś dramie.
Pościgi, dobra i zła strona mocy, banda drani dobierających się do skóry
głównym bohaterom… Troszkę oklepane. Zaczynałem tracić czucie w nogach, kiedy
razem z Minho minęliśmy kolejny zakręt i wypadliśmy na ulicę pełną pędzących
samochodów. Jeden z nich o mało nas nie rozjechał. Rozległ się dziki dźwięk
klaksonu. Nie potrafiłem biegać tak szybko, jak Minho. Miałem wrażenie, że za
moment wypluję puca, w dodatku głowa pulsowała mi tępym bólem w miejscu, gdzie
Heechul chwycił mnie za włosy. Dotarliśmy do centrum i teraz biegliśmy główną
ulicą Seulu, potrącając przy tym przechodniów i ściągając na siebie ogólną
uwagę. Kiedy już myślałem, że za moment padnę w miejscu i dalej Minho będzie
musiał wlec mnie po ziemi, Choi gwałtownie przystanął, chwycił mnie za ramiona
i przygwoździł do ściany za rogiem jakiejś zamkniętej restauracji, gdzie nie
docierało światło latarni. Opałem na kolana, z trudem łapiąc powietrze.
- Cooo… Co… -
Nie stać mnie było nawet na porządne sklecenie zdania. Mogłem tylko rzucić mu
wściekłe spojrzenie i mieć nadzieję, że odpowiednio je zinterpretuje. Tak
bardzo kręciło mi się w głowie…
- Już w
porządku. Spokojnie. – Uklęknął obok mnie i delikatnie chwycił moją twarz w dłonie,
dotykając zaczerwienionego po uderzeniu miejsca. Potem zaczął badać tył mojej
głowy, mając przy tym minę, która wyrażała jednocześnie strach, złość, troskę i
niesamowite zmęczenie. W każdej innej sytuacji najprawdopodobniej zabiłbym go
gołymi rękami za cały ten cyrk, ale nadal nie mogłem otrząsnąć się z szoku po
tym, co właśnie miało miejsce. – Dobrze się czujesz? Wyglądasz… - Cokolwiek
chciał powiedzieć, chyba stwierdził, że woli tego nie mówić. Westchnął ciężko i
usiadł, opierając czoło o moje ramię. – Przepraszam. Tak strasznie cię
przepraszam… To było… Tego nie było w planach. Ja… Tak się cieszyłem na myśl o
tej rand… tej wycieczce, że
kompletnie zapomniałem o ostrożności. Przepraszam. To wszystko moja, cholerna
wina.
Zignorowałem
jego chaotyczne mamrotanie i dźwignąłem się na nogi, w jednej chwili
zapominając o bólu i zmęczeniu. W kieszeni moich spodni coś już od dawna
irytująco wibrowało, ale dopiero teraz dotarło do mnie, co to takiego.
Wyszarpałem telefon i nie patrząc na wyświetlacz, szybko odebrałem.
- Gdzie wy do
licha jesteście?! – pisk Sulli był zarówno niemożliwe głośny, jak i
uspokajająco znajomy. Przez chwilę nie mogłem się zdecydować, czy lepiej
odsunąć komórkę od ucha, czy przycisnąć ją jeszcze mocniej. – Sorry, jeśli
przerywam jakąś super gorącą akcję albo nie wiem co i szczerze nie obchodzi
mnie, co wy tam robicie, ale chyba wyraziłam się jasno, że macie wrócić przed dwunastą w nocy! Cały plan zaraz
szlag trafi przez wasze buzujące hormony. Daj mi porozmawiać z Minho oppą w tej chwili, słyszysz?!
- Przymknij
się! – uciszyłem ją ze złością. – Co za plan?! Wiedziałem, że to przez ciebie.
Masz szlaban na wszystko do końca świata! Tak się składa, że owszem, właśnie
przeżyliśmy bardzo gorącą akcję i
nawet nie masz pojęcia, jak cholernie…
- Oszczędź mi
szczegółów! – przerwała mi z rozdrażnieniem. – Nieważne, macie w tej chwili
wracać. Jest prawie jedenasta, jeśli przed dwunastą was nie będzie, to Kibum
powiedział, że potnie was swoim pilniczkiem!
- Co..? Sulli,
nie mów mi, że ty teraz jesteś w kawiarni…
- W tej
chwili! Rozłączam się!
- Sulli, co ty
robisz w kawiarni, masz zaraz wracać do domu, co z ta…
Odpowiedział
mi głuchy dźwięk przerwanego połączenia. Wydałem z siebie sfrustrowany jęk i
opadłem z powrotem na kolana, czując się jeszcze bardziej bezsilnie, niż pięć
minut temu.
- Musimy
wracać – mruknąłem do swoich glanów, nie zadając sobie nawet trudu, żeby
podnieść wzrok. – Musimy pójść tam po motor i natychmiast wrócić do domu.
- Chyba
żartujesz. Nie wracamy tam – powiedział kategorycznie Minho, który wciąż
siedział pod ścianą i starał się uspokoić oddech. – Zresztą i tak wątpię, czy
ten motor jeszcze tam jest. Kyuhyun wyglądał, jakby od dawna o takim marzył.
- Zadzwońmy na
policję.
- Mój ojciec
jest policją. Nie może się dowiedzieć, że tutaj jestem.
- No to co
zrobimy?! – Teraz, kiedy strach zaczynał ze mnie wyparowywać, zastąpiła go
czysta wściekłość. – Nie możemy czekać do rana. Kim w ogóle była ta banda i
czego od ciebie chciała?! I skąd wiedzieli, że tutaj dzisiaj będziesz?
- To mnie
właśnie najbardziej zastanawia. – Dźwignął się na nogi i zaczął nerwowo chodzić
w kółko, próbując coś wymyślić. Obserwowałem go w milczeniu, nie wiedząc, jak
to skomentować. Miałem ochotę krzyczeć, bić i kopać, ale wiedziałem, że i tak
nic by mi to nie dało. Najbardziej uderzył mnie fakt, że to nie na Heechula i
jego gang byłem najbardziej wściekły, nawet nie na Sulli i jej głupi plan,
tylko na samego Minho. Coś mi w tym wszystkim mocno nie pasowało i byłem
pewien, że on mi nie mówi czegoś bardzo ważnego.
- O co chodzi
z twoim ojcem i tą całą mafią? – wyrzuciłem z siebie, nie mogąc się
powstrzymać. Wstałem, żeby lepiej widzieć jego reakcję, ale nawet na mnie nie
spojrzał. Wbijał wzrok w ziemię i marszczył brwi. Zniecierpliwiony, założyłem
ręce na piersi. – Coś przede mną ukrywasz. Wcale nie jest tak, że nie masz o
niczym pojęcia. Te wszystkie rzeczy, które Heechul ci powiedział… Co to miało
znaczy, że Donghae cię nienawidzi? Wydawało mi się, że się przyjaźnicie.
Mówiłeś, że to wasi ojcowie się nie znoszą i dlatego on jest oskarżony o
współpracę z tym swoim, który jest rzekomo szefem bandy… Ale Heechul mówił coś
innego. To brzmiało tak, jakby ten „stary Lee” i ty… No nie wiem,
spiskowaliście przeciwko twojemu ojcu?
Uważnie
śledziłem drgnięcie każdego mięśnia na jego twarzy, ale nic nie umiałem z tego
wyczytać. Nie cierpiałem nie wiedzieć, na czym stoję i on świetnie zdawał sobie
sprawę, jak bardzo mnie to denerwowało. Był mi winien wyjaśnienia. W końcu to
przez niego agresywny koleś wyrwał mi pukiel moich świętych włosów i tkwiliśmy
teraz jak idioci daleko od domu, bez kompletnie żadnego planu, jak dostać się z
powrotem do SM Town.
- Odpowiesz
mi?! – ponagliłem go, tracąc cierpliwość. – Ty nigdy nic mi nie mówisz. Myślisz, że sam się domyślę, czy jak..?
Ku mojemu
zdumieniu Minho zaśmiał się nagle gorzko, a potem popatrzył na mnie ze…
złością? No dobrze, na to nie byłem przygotowany. On nigdy się na mnie nie
złościł. Mimo woli cofnąłem się nieco do tyłu, opuszczając ręce.
- Ja ci nic nie mówię?! To TY nigdy nic mi
nie mówisz! Wydaje ci się, że kim jesteś, Taemin? Wiem, że ciężko ci się przed
kimkolwiek otworzyć i dlatego chciałem być twoim przyjacielem, pomóc ci się
jakoś wydostać z tej skorupy, którą sobie zbudowałeś… Ale to chyba nie na tym polega,
bo ty zwyczajnie wykorzystujesz fakt, że mam do ciebie słabość i myślisz, że
możesz się ze mną drażnić ile tylko ci się podoba! Ale tak nie jest i czas,
żebyś sobie to uświadomił. Nie będziesz mną manipulować i bawić się moimi
uczuciami, a ja nie będę się z tobą tak delikatnie obchodzić, bo w jednym się z
tobą zgodzę - nie jesteś słaby, tylko bardzo uparty! Krzywdzisz wszystkich
naokoło, a najbardziej siebie, udajesz, że nie widzisz, jak wszyscy się o
ciebie martwią i są w stanie żyły sobie dla ciebie powypruwać! Nie patrz tak na
mnie, wiem, że znowu to robisz. Nie bierzesz mnie na poważnie. Wcale nie jesteś
taki naiwny, Taemin. Wszyscy skaczą dookoła ciebie i cackają się z tobą jak z
lalką z porcelany – Sulli, Jonghyun, Amber, a najbardziej JA, bo jestem idiotą
i cię kocham, więc może niech to w końcu do ciebie dotrze, a jeśli chcesz,
żebym ci cokolwiek mówił, najpierw
naucz się mi ufać!
Odetchnął
głęboko, kończąc swój monolog i rzucił mi jeszcze jedno niechętne spojrzenie,
po czym przeszedł tuż obok mnie i zniknął za rogiem budynku, wyciągając z
kieszeni telefon. Zostawił mnie oniemiałego, z mętlikiem w głowie i kompletnie
pozbawionego zdolności racjonalnego myślenia.
Niewiarygodne.
~*~
Nie miałem bladego
pojęcia, co on wymyślił, ale cokolwiek to było, raczej nie poprawiło mu humoru,
a wręcz przeciwnie, teraz wydawał się jeszcze bardziej rozdrażniony, niż kiedy
bezceremonialnie wydzierał się na mnie na środku ulicy. Gdyby tego było mało,
atmosfera między nami zrobiła się tak gęsta, że można byłoby ją ciąć nożem.
Albo pilniczkiem Kibuma, obie wersje dozwolone.
Prawda była
taka, że zupełnie nie wiedziałem, jak zareagować na to wszystko, co mi powiedział.
To było do mnie takie niepodobne, że aż niepokojące. Zwykle na wszystko miałem
złośliwą, rozładowującą sytuację odpowiedź, podczas gdy w tym momencie nie
potrafiłem wykrztusić z siebie słowa. Wlokłem się za nim ze wzrokiem wbitym w
ziemię, włosami opadającymi mi na rozpaloną twarz i czułem się tak, jakbym
naprawdę dostał gorączki. Poza tym, coś po lewej stronie klatki piersiowej
nieznośnie mnie bolało. Nie wiedziałem, co to takiego, ale cokolwiek to było,
sprawiało, że nie potrafiłem spojrzeć Minho w twarz bez poczucia winy, wstydu i
niedowierzania.
Wcale nie jestem taki naiwny.
Krzywdzę wszystkich naokoło.
Cackają się ze mną jak z lalką z porcelany.
Nauczę się mu ufać.
Kocha mnie.
Opuściłem
głowę jeszcze niżej, zaciskając spocone dłonie na materiale swojej kurtki, bo
zaczęły mi się dziwnie trząść. Jakim cudem uroczy i nieszkodliwy dzień w Seulu
zamienił się w coś… takiego? I gdzie podział się Minho – niepoprawny optymista
z wiecznie zajaranym uśmiechem i błyszczącymi oczami sarenki Bambi..? Przeklęty
los i jego wybryki. Kiedy mówiłem, że wszystko musi się równoważyć, naprawdę
nie miałem na myśli takiego obrotu
spraw.
Kiedy nagle
stanął w miejscu, omal na niego nie wpadłem. Natychmiast odskoczyłem,
zachowując bezpieczną odległość i popatrzyłem na niego niepewnie, bezskutecznie
starając się odgonić ten niemożliwy rumieniec, który w jednej sekundzie
wypłynął mi na policzki. Ale Minho na mnie nie patrzył.
- Pożyczymy
samochód od mojego ojca i wrócimy nim do domu – powiedział bezbarwnym tonem,
ruszając w kierunku luksusowego apartamentowca, którego mieszkańcy najwidoczniej
jeszcze nie spali, bo prawie wszystkie okna były jasno rozświetlone.
-
Powiedziałeś, że twój ojciec nie może wiedzieć, że tu jesteś – przypomniałem mu
cicho. Wzruszył ramionami, naciskając guzik domofonu.
- Mojego ojca
i tak nie ma w mieszkaniu.
Chciałem
zapytać, jaki jest w takim razie sens dzwonienia domofonem, skoro i tak nikt
nam nie otworzy, ale ku mojemu zaskoczeniu już po chwili rozległ się piskliwy
głos po drugiej stronie.
- Kochanie, to
tyyy?!
- Nie, to jaaa
– warknął Minho, na co nieoczekiwanie zachciało mi się śmiać, mimo, że byłem w
tak beznadziejnym nastroju i daleko mi było do wesołości. Damski głos w
domofonie na chwilę zamilkł, a potem odezwał się po raz kolejny, tym razem
mniej entuzjastycznie.
- Jeśli jesteś
włamywaczem, to ostrzegam, że mam przy sobie rozgrzaną do czerwoności
prostownicę i nie zawaham się jej użyć.
Minho
westchnął z rezygnacją.
- Hyuna, to
tylko ja. Otwórz. Ojciec mnie przysłał po kluczki do samochodu, które niechcący
zostawiłem u niego ostatnim razem.
Cóż, dzisiaj
był chyba jakiś dzień niespodzianek, bo oto dowiedziałem się, że Choi Minho
potrafił kłamać jak z nut. Kobieta natychmiast zrobiła się słodka jak miód,
kiedy go rozpoznała i bez zbędnych ceregieli wpuściła nas do środka, trajkocząc
o tym, jak bardzo się za nim stęskniła. Byłem bardzo ciekawy kim z kolei ona
była dla Minho i jego ojca, ale nie zapytałem o to, bo jak tylko znaleźliśmy
się razem w windzie, zrobiło się na powrót cholernie niezręcznie. Ciężko jest
unikać czyjegoś wzroku w pomieszczeniu mającym metr szerokości, choćby nie
wiem, jak bardzo się chciało. Zerknąłem na niego kątem oka, zastanawiając się,
o czym myślał. Żałował tego, co mi powiedział? Oczekiwał, że jakoś na to
zareaguję? Nic nie przychodziło mi do głowy. Zacisnął usta w wąską linijkę i wbił
wzrok w szklane drzwi windy, jakby zupełnie mnie tam nie było. Czułem się
dziwnie. Chciałem, żeby stary Minho wrócił.
Kobieta, która
nam otworzyła, mogła być niewiele od nas starsza. Nie miałem pojęcia dlaczego,
ale z miejsca skojarzyła mi się z Sulli, chociaż moja siostra na szczęście nie
miała zwyczaju paradować po domu w kusej koszuli nocnej i z tipsami długości
dziesięciu centymetrów. W każdym razie Hyuna, kimkolwiek była, zaczęła piszczeć
na nasz widok i natychmiast porwała nas w ramiona. Zanim się zorientowałem,
całą twarz miałem umazaną jej szminką, podobnie zresztą jak Minho, który posłał
jej krzywy uśmiech na to powitanie i bez słowa wszedł do mieszkania. Hyunie
widocznie nie przeszkadzało, że kompletnie mnie nie znała, bo niemal siłą
zaciągnęła mnie do kuchni i uparła się, że zaparzy mi herbaty. Przekonany, że
nic gorszego nie może mnie już tego wieczora spotkać, nawet się z nią nie
kłóciłem.
Mój telefon
znowu się odezwał. Tym razem dzwonił Kibum, poza tym miałem kilka nieodebranych
połączeń od Jonghyuna, Amber, a nawet od Onew hyunga. Wyłączyłem komórkę i
powiedziałem Hyunie, że muszę skorzystać z łazienki. Kiedy już się tam
znalazłem, oparłem się o umywalkę i spojrzałem w lustro, bojąc się tego, co tam
zobaczę. Istotnie, wyglądałem strasznie. Rozczochrane włosy, blada skóra i
zaczerwieniony policzek, w który uderzył mnie Heechul upodobniały mnie trochę
do postaci żywcem wyciągniętej z horroru, aż sam się siebie przestraszyłem.
Przemyłem twarz zimną wodą i jeszcze raz na spokojnie postanowiłem wszystko
sobie przemyśleć.
No dobra, Minho mnie kochał. Właśnie tak powiedział. Poza tym wszystkim, co jeszcze mi
nagadał i co niestety chyba mi się należało, dosyć dobitnie powiedział mi, że
mnie kocha.
Hm.
No i co z tego..?
Zdusiłem w
sobie ochotę na przywalenie głową w lustro z tej bezradności, ponieważ moja
czaszka już i tak wystarczająco dzisiaj ucierpiała. Byłem w kropce. Jeszcze
nigdy nie czułem się tak nie na miejscu, jak teraz. W dodatku z daleka od SM
Town, w zupełnie obcym miejscu było mi jeszcze bardziej nieswojo. Marzyłem już
tylko o tym, żeby zakopać się w swoim własnym, ciepłym łóżku i nie wychodzić z
niego, dopóki nie wymyślę dobrej riposty na wszystkie głupoty, jakie Minho
sobie powymyślał. To prawda, nie brałem go na poważne. Ale jak mógł oczekiwać,
że będę brał jego słowa na poważnie, skoro cały czas tak się zachowywał..?
Aish,
naprawdę, ten człowiek doprowadzi mnie kiedyś do grobu.
Wyszedłem z
łazienki, przecierając gorączkowo piekące oczy i rozejrzałem się dookoła,
próbując zorientować się w terenie, bo apartament pana Choi był naprawdę
sporych rozmiarów. Nie wiedzieć czemu zamiast w kuchni znalazłem się w
obszernym pokoju, który musiał być sypialnią, biorąc pod uwagę olbrzymie łóżko
z baldachimem, w którym spokojnie mogłaby się zmieścić dziesięcioosobowa armia
z Korei Północnej plus czołg, jeśli by się ścieśnili. Prychnąłem pogardliwie i
już miałem wynieść się stamtąd, zanim faktycznie wyskoczy na mnie uzbrojony po
zęby antyterrorysta, kiedy coś przykuło moją uwagę.
Błyszcząca,
elegancka ramka na zdjęcia stała na nowoczesnej komodzie i odbijała światło
lampy, tworząc na ścianie coś w rodzaju mini tęczy. Podszedłem ostrożnie, żeby
przyjrzeć się temu z bliska i stanąłem w bezruchu, gapiąc się bezmyślnie na
zdjęcie, które zostało w niej umieszczone.
Przedstawiało
pana Choi, chociaż chwilę mi zajęło dotarcie do tej konkluzji. Przede
wszystkim, gdzieś zgubił swój ponury wyraz twarzy przesiąkniętego złem i
chamstwem do szpiku kości typa, którego miałem nieprzyjemność poznać. Uśmiechał
się i wyglądał na szczęśliwego, co kompletnie do niego nie pasowało, a poza tym
zamiast nieodłącznego, sztywnego garniturka miał na sobie zwykły podkoszulek. Prawie
przypominał człowieka. Zdjęcie musiało zostać zrobione dosyć dawno temu, bo
wyglądał dużo młodziej i dużo mniej przerażająco. Jednak nie dlatego tak
intensywnie wpatrywałem się w jego portret, który i tak niewiele mnie
interesował – moją uwagę przyciągnęła druga osoba, która na zdjęciu była lekko
rozmazana, ukazana od tyłu i chyba właśnie rzucała mu się na szyję, kiedy ktoś
pstryknął fotkę. Kobieta, ale jak na matkę Minho zbyt szczupła i za wysoka.
Miała długie,
czarne, rozpuszczone włosy, z których dwa pasma zostały zebrane w kucyk z tyłu
jej głowy.
Moja ręka
mimowolnie powędrowała do mojej własnej fryzury, lekko już rozwalonej od intensywnych
wrażeń ostatnich godzin, ale wciąż tak bardzo podobnej. Nie byłem idiotą,
wiedziałem, że nie tylko jedna osoba na świecie mogła się czesać w ten sposób,
ale jednak to obudziło we mnie bolesne uczucie smutku i niemocy. Potem mój
wzrok padł na niebieski, drewniany przedmiot w kształcie kwiatka, który leżał
tuż obok ramki, w połowie owinięty jedwabną chusteczką i zdębiałem do reszty.
- Taemin?! Co
ty tu robisz? – Odskoczyłem do tyłu na dźwięk rozdrażnionego głosu Minho i omal
nie przewróciłem się na zajmujące pół pokoju łóżko.
- Ja… -
Zamilkłem, czując, że znowu to się ze
mną dzieje. Nie potrafię znaleźć odpowiedniego słowa. Rumienię się jak dziewica
w noc poślubną. Kurwa mać.
- Zbieraj się,
jedziemy – powiedział, zniecierpliwiony, podrzucając kluczyki do samochodu. –
Jinki właśnie do mnie dzwonił, już się o nas niepokoją.
- Masz prawo
jazdy klasy B..? – udało mi się wykrztusić.
- Nie, ja w
ogóle nie mam prawa jazdy.
- Co… Ale
przecież…
Widocznie
nadal był na mnie zły, bo nie czekając, aż wyjdę z szoku, po prostu odwrócił
się na pięcie i poszedł pożegnać się z Hyuną. Działając pod wpływem jakiegoś
niewyjaśnionego instynktu złapałem niebieską spinkę z komody i wrzuciłem ją do
plecaka, zanim zdążyłem się zorientować, co ja w ogóle wyprawiam. Przecież to
nie mogła być Jej spinka. Takich spinek na pewno były tysiące. Co Jej spinka
miałaby robić w domu ojca Minho? Pewnie tak naprawdę należała do Hyuny, albo
jakiejś innej kochanki pana Choi i ja bezkarnie ją sobie kradłem, bo
przypominała mi jakiś dawno zagubiony przedmiot należący do Niej.
Wtedy uderzyła
mnie dosyć boleśnie świadomość, że jeśli nadal będę przywiązywać wagę do takich
rzeczy, zeświruję zupełnie jak tata. Z tą depresyjną myślą wyszedłem z pokoju.
~*~
Drogę powrotną
do miasteczka przebyliśmy w bardzo niezręcznej ciszy. Parę razy chciałem coś
powiedzieć, ale język natychmiast stawał mi kołkiem i wystarczyło, że kątem oka
zerknąłem na mocno zaciśnięte na kierownicy dłonie Minho, żeby szybko
zrezygnować z próby nawiązania kontaktu. Dręczyły mnie setki pytań, ale nie
miałem pojęcia, jak zadać którekolwiek z nich. Śmieszne, jak nagle role się
odwróciły. Byłem przez to niezwykle skonfundowany, bo w normalnej
rzeczywistości to ja byłbym tym, który siedział z zaciętą miną, obrażony na
cały świat. Miałem nadzieję, że jak tylko wrócimy do domu, wszystko wróci do
normy, żabol znowu zacznie cieszyć się jak idiota, a ja będę mógł wreszcie
wygarnąć mu, co o tym wszystkim myślę.
Taką miałem nadzieję.
Pędziliśmy na
złamanie karku chyba dwusetką i modliłem się w duchu, żebyśmy czasem nie
skończyli w rowie, a informacja, że ten wariat nie posiada nawet prawa jazdy
niekoniecznie mnie pocieszała. Na szczęście udało nam się dojechać bez niepożądanych
przygód i kiedy zaparkowaliśmy pod kawiarnią, dochodziło wpół do dwunastej.
Światła były pogaszone, a na drzwiach wsiała powiewająca na wietrze wywieszka z
napisem „Zamknięte”. Spojrzałem na Minho i odchrząknąłem znacząco.
- Chyba już
wszyscy śpią. Pozwól, że, um… Pójdę teraz do domu. Sulli mnie zabije, jeśli…
- Jeśli
wrócisz w takim stanie, jeszcze bardziej ją przerazisz – padła cierpka
odpowiedź. Bambi podszedł do drzwi i zaczął szukać klucza po kieszeniach.
Stałem parę kroków od niego, obserwując te poczynania, niepewny, czy lepiej
skorzystać z jego nieuwagi i czmychnąć pod osłoną nocy, czy też dać mu wolną
rękę. Spojrzał na mnie przelotnie i westchnął. – Pozwól sobie chociaż zrobić
zimny okład na ten policzek. I może uczesz się, czy coś, bo bez urazy, ale
wyglądasz gorzej niż Kibum po zdjęciu papilotów.
- Och, dzięki
– warknąłem, przeczesując spocone włosy palcami. Minho tymczasem znalazł klucz
i przekręcił go w zamku, po czym wszedł do środka, zapalając światło, a ja za
nim, oślepiony przez ogólną jasność, jaka nagle zapanowała.
A potem
rozległ się mrożący krew w żyłach wrzask.
-
NIESPODZIANKA!
Potknąłem się
o zaskoczonego Minho i tym razem oboje wylądowaliśmy na tyłkach, rozglądając
się z dezorientacją. Sala była przystrojona balonami, kolorowymi lampionami,
które wciąż lekko dymiły i innymi dziwnymi dekoracjami, a na środku stali Onew,
Dara, Kibum, Jonghyun, Amber oraz Sulli, szczerzyli się jak wariaci i nie
przestawali się przekrzykiwać. Tak, zdecydowanie wszystko wróciło do normy.
- Czekaliśmy
chyba ze sto lat, już mieliśmy zgłosić wasze zaginięcie, albo jechać tam po
was! – Napadł na nas wściekły Key, podczas gdy Jonghyun zaczął trąbić mi w
twarz rozwijanym gwizdkiem i obsypywać nas garściami kiczowatego konfetti.
- Jeszcze
dwadzieścia minut i byłoby już jutro!
– Amber oskarżycielsko wycelowała we mnie palcem. – To TWOJA wina! Od początku
im mówiłam, że spieprzysz cały nasz genialny plan, ale nieee, wszyscy tutaj
bezgranicznie ci ufają!
- Wiesz, że
inaczej Minho oppa by nie pojechał – jęknęła przepraszająco Sulli, która
wyglądała idiotycznie w dziecinnej, urodzinowej czapeczce na głowie, ale
najwyraźniej świetnie się z tym czuła. Zaraz też poczułem, że ktoś wkłada mi
podobną, ale nawet nie zadałem sobie trudu, żeby sprawdzić, kto to. – W każdym
razie, wciąż jest dzisiaj i Minho
oppa wciąż może zdmuchnąć świeczki! Unnie, gdzie jest tort?!
- Jaki tort? –
jęknąłem słabo, ale zostałem po raz kolejny brutalnie zagłuszony.
- Wszystkiego
najlepszego, Minho. – Sandara objęła oniemiałego żabola i wycałowała go,
rozpromieniona, a Onew podsunął mu pod nos największy tort, jaki w życiu
widziałem. Key tańczył dookoła niego z zapalniczką i klął siarczyście za każdym
razem, kiedy jakaś świeczka gasła.
-
Pamiętaliście – powiedział Bambi z niedowierzaniem, wpatrując się w tort
szeroko otwartymi oczami. – Już myślałem, że… No dobra, domyślałem się, że to
jest powód, dla którego postanowiliście pozbyć się mnie z miasta na cały dzień,
ale… Potem zupełnie wyleciało mi to z głowy. Miałem tyle innych spraw…
- Proszę cię,
nie co dzień obchodzi się osiemnastkę! – prychnął Kibum, kiedy już uporał się
ze świeczkami. – Wybacz, że jest dosyć skromnie, ale ponieważ główną atrakcją
była twoja całodniowa randka z Taeminem…
- Hej, to nie…
- Chciałem zaprotestować, ale Amber wbiła mi łokieć w żebra i omal się nie
zapowietrzyłem.
- Ty się nie
odzywaj. Spierdoliłeś sprawę. Dobrze przynajmniej, że nie przyszło nam do głowy
wtajemniczyć cię w ten plan, bo byłoby jeszcze gorzej. Co wy w ogóle tam
robiliście, co..?
- Wyglądają,
jakby dobrze się bawili – podsumował Jonghyun triumfalnie. – Tae jest cały
poobijany i wymięty, nie wiem jak wy, ale ja nie chcę wiedzieć, jak…
- A ja chętnie
posłucham! – Wszedł mu w słowo Kibum. – Sam kupowałem ci tą koszulę, Minho, co
ty z nią zrobiłeś?! Kąpałeś się w błocie..?
- Co się
dziwisz, w końcu to żaba, hehe…
- Cisza! – Onew
hyung wszedł na jeden ze stolików i zachwiał się niebezpiecznie, więc Jonghyun
i Amber natychmiast przyskoczyli do niego, żeby w razie czego zapobiec
katastrofie. Jinki odchrząknął uroczyście. – W imieniu swoim i wszystkich tutaj
obecnych chciałbym złożyć Minho najserdeczniejsze życzenia. Za te wszystkie
lata, przez które to ty wychowywałeś mnie bardziej, niż ja ciebie kiedykolwiek
mógłbym wychować… Uh. Po prostu czasami mam wrażenie, że gdyby nie ty, nie
byłoby nas tutaj teraz. Nie byłoby SHINee
Cafe, ani tej niepowtarzalnej atmosfery… Chociaż dla postronnego
obserwatora możemy wydawać się bandą psychopatów, to jednak jesteśmy rodziną.
Wszystkiego najlepszego Minho. Cokolwiek zdecydujesz, zawsze będziemy cię
wspierać. Zaopiekujemy się tobą dobrze.
Brakowało
jeszcze, żeby się wszyscy rozryczeli z tego wzruszenia. Popatrzyłem się po ich minach
i stwierdziłem, że niewiele im właściwie brakowało. Twarz Minho rozświetlał
ogromny uśmiech, jeden z tych, które zawsze mnie irytowały, uspokajały i
których mu tak cholernie zazdrościłem. Co do mnie, nieoczekiwanie zrobiło mi
się niedobrze. Czułem się kompletnie nie na miejscu.
Zacisnąłem
ręce w pięści i powoli wycofałem się z tego radosnego grona, kiedy wszyscy
rzucili się na Minho, żeby złożyć mu osobiście życzenia, a Kibum zaczął kroić
tort pod czujnym spojrzeniem Onew i Jonghyuna, którzy wyraźnie mieli ochotę
pierwsi dokonać degustacji. Nie pasowałem do tego obrazka, a przy okazji
dręczyło mnie poczucie, że kompletnie spaprałem żabolowi urodziny. Gdybym
wiedział... To co bym zrobił? Postarałbym się być milszy? Ja? Sam nie wiedziałem, za co się obwiniałem.
Minho mnie
kochał. Tak powiedział.
No cóż, jeśli
rzeczywiście właśnie TO miał na myśli, to popełniał prawdopodobnie najgorszy
błąd swojego życia.
~*~
- Och, jeszcze
nie śpisz? Nad czym ty znowu ślęczysz po nocach, Taemin?! Rano znowu będziesz
wyglądać jak zombie i znowu ja będę musiała wyprowadzić psa na spacer… Zaraz,
moment. Czy ty właśnie… RYSUJESZ?!
Ocknąłem się z
letargu na jawie, podczas gdy moja ręka wciąż bezwiednie kreśliła po tysięcznej
już kartce papieru. Sulli stała nade mną w szlafroku i kapciach - króliczkach
taty, a woda z jej świeżo umytych włosów jak gdyby nigdy nic kapała mi na moje
niedokończone dzieło. Zerwałem się szybko, zasłaniając je własnym ciałem i
posłałem Sulli spojrzenie godne niewyspanego mordercy.
- Nie. Tak.
Może. Co ci do tego?
- Och, to
wspaniale! – Zaklaskała w dłonie z podziwem, nieudolnie próbując zerknąć na
moje szkice. – Zawsze tak ślicznie rysowałeś, nigdy nie mogłam zrozumieć,
dlaczego nagle przestałeś…
Zignorowałem
ją i pochyliłem się z powrotem nad kartką, w milczeniu kontynuując ciągnięcie przypadkowych
linii, które na razie nie przypominały żadnego określonego kształtu. Bałem się,
że nie potrafię już rysować tak, jak potrafiłem kiedyś. Zbyt długa przerwa,
zbyt mało ćwiczeń… Tyle zmarnowanych kartek papieru… Miałem ochotę rzucić tym w
cholerę, ale za każdym razem, kiedy już się do tego zbierałem, stawała mi przed
oczami rozczarowana twarz Bambiego w Seulu i zaciskałem zęby, próbując od nowa.
Jeszcze zobaczysz, na co mnie stać, gnojku.
Jeszcze będziesz ze mnie dumny.
- Aaaa… Można
wiedzieć, co takiego rysujesz? – Sulli nadal wisiała nade mną i ani myślała
zostawić mnie w spokoju.
- Nie, nie
można. Jesteś zbyt ciekawska, idź spać, albo porozmawiaj z Amber, zamiast
mordować mnie o tej godzinie.
Wydała z
siebie krótkie westchnięcie, ale wyprostowała się, gotowa zaakceptować moją
potrzebę pobycia sam na sam ze swoimi wewnętrznymi dylematami.
- Dobra,
chciałam być tylko miła… O, hej, gdzie to znalazłeś?! Czy to jest… Myślałam, że
już dawno się zgubiło!
Niech to
szlag, zupełnie zapomniałem o niebieskiej spince w kształcie kwiatka, którą po
przyjściu do domu rzuciłem niedbale na swoją szafkę nocną. Moja siostra wzięła
ją ostrożnie do ręki i zaczęła obracać w dłoniach, z niedowierzaniem oglądając
jej delikatną fakturę. Przełknąłem ślinę. A więc ona też zauważyła, że ta
ozdoba wyglądała dokładnie tak, jak spinka mamy?
- To… -
Zająknąłem się, nie wiedząc, co odpowiedzieć. – Znalazłem to gdzieś… Gdzieś się
zawieruszyło w tym syfie, który tutaj notorycznie panuje. Możesz sobie to
zresztą wziąć, jak chcesz. Nie jest mi do niczego potrzebne.
- Neh, dam to
tacie – stwierdziła wesoło, na szczęście nie dostrzegając mojego nagłego
zdenerwowania. – Wiesz, jak on lubi takie rzeczy. Założę się, że to też będzie
pamiętał…
Zadowolona,
skierowała się do drzwi, gwizdając na Satana, który zeskoczył z mojego łóżka,
przeciągnął się i kichnął, obśliniając mi jak zwykle całą poduszkę. Pod wpływem
jakiegoś dziwnego impulsu chwyciłem ją za rękaw szlafroka, zanim zdążyła
zniknąć za drzwiami. Zesztywniała i popatrzyła na mnie niepewnie, a ja
spuściłem wzrok, przeklinając się za to, co Minho ze mną zrobił, zabierając mi
tego dnia kolejną część mojej twardej skorupy. Westchnąłem, zrezygnowany.
- Sulli, ty…
Nie powiedziałaś nikomu o tacie, prawda? Nawet Amber..?
- Za kogo ty
mnie masz? – żachnęła się, ale zauważyłem, że odetchnęła z ulgą. – Nie, nie
powiedziałam i nie powiem nikomu bez twojej wiedzy. Ale wiesz co… Czasami
zastanawiam się, jak długo my tak jeszcze pociągniemy, Taeminnie – dodała z
wahaniem.
Przemilczałem
to, pocierając siniaka na policzku. Chwilę zbierałem się w sobie.
- Sulli?
- Co znowu?
- Dziękuję. Za
dzisiaj. Za to, że zmusiłaś mnie do tego dnia urlopu, mimo, że czuję się po nim
jeszcze bardziej przemęczony, niż byłem wcześniej. Następnym razem wyślij mnie
na Hawaje, jeśli naprawdę chcesz dla mnie dobrze.
- Och to… Ja…
Zrobiłam to dla Minho oppy, nie dla ciebie. Nie myśl sobie, że jesteś nie
wiadomo kim! To, że ty się przypadkowo napatoczyłeś, to już nie było w mojej
intencji. Dobranoc!
Powiedziałem
jej dobranoc i życzyłem najstraszniejszych koszmarów, po czym o wiele
spokojniejszy i lekki powróciłem do pracy. Zadziwiające, jak bardzo zagmatwany
był ten dzień. Nie miałem siły go wspominać i nie wiedziałem, czy mogę zaliczyć
go do kategorii tych nielicznych dobrych
dni, czy tych okropnych, które
bezustannie mi się przytrafiały. Tak wielu rzeczy nie rozumiałem, a jeszcze więcej
mnie przerażało. Jedyne, czego w tej chwili byłem całkowicie pewien to to, że
jak na jeden dzień zdecydowanie wystarczyło mi wrażeń. Teraz niemal z
niecierpliwością czekałem na kolejny nudny, zapracowany tydzień w SHINee Cafe, a całą resztę niedokończonych
spraw odrzuciłem daleko w kąt swojej świadomości.
Po paru
godzinach zniecierpliwionego wzdychania wreszcie skończyłem. Przyjrzałem się
krytycznie ołówkowej podobiźnie Minho, która tym razem nie przedstawiała go w
wersji żabiej, co wcale nie ujmowało mu podobieństwa do wielkiej, nadętej
ropuchy.*
Postanowiłem,
że dam mu to następnego dnia razem z porządnymi życzeniami i postaram się
zacząć wszystko od początku.
Bo początki są dobre.
________________________
* powiedzmy, że coś w TYM stylu. To jest
takie urocze *.* Gdzie się rodzą ludzie z takim talentem? TT.TT Te oczy, te oczy *__*
WRESZCIE
dodaję ten rozdział. Napisanie go zajęło mi kupę czasu, co zresztą myślę, że
zauważyliście i za co znowu bardzo przepraszam -,- W każdym razie teraz idą
święta i postanowiłam sobie, że w ciągu następnego tygodnia dodam przynajmniej
dwa rozdziały (w tym obiecany Minho Pov.), więc mam nadzieję, że to zaniedbanie
zostanie mi wybaczone :<
Ten rozdział
jest dosyć ważny, można powiedzieć, że w pewnym sensie przełomowy z pewnych
względów, a z jakich, to już sami sobie możecie odpowiedzieć. Ale już
trzynastka będzie luźniejsza, tak myślę. Bądź co bądź to ma być komedia
obyczajowa z elementami dramy, nie mix tysiąca gatunków, co jak na razie z tego
wychodzi… Przepraszam, tutaj znowu pokazuje się moja miłość do kryminałów i zawikłanej
fabuły. Nic z tym nie zrobię ;__;
Kto właściwie
prosił o agresywnego Minho? :D Bo pamiętam taki komentarz i ten pomysł tak
bardzo wrył mi się w mózg, że postanowiłam to jakoś wpleść w akcję. Może nie
tyle agresywnego, co wreszcie tracącego cierpliwość do Taemina, ale
blisko. W każdym razie ktokolwiek rzucił ten pomysł, jestem niesamowicie
wdzięczna :* Taki Minho to dobra odmiana od niepoprawnego optymisty z
niekończącą się cierpliwością ^^
Plus, zrobię
tu sobie jeszcze małą reklamę, a co. ‘Deflowered Angel’, moje nowe dzieło,
dziecko, radosna twórczość, coś „innego”, w czym chciałam się sprawdzić.
Byłabym bardzo wdzięczna, jeśli zechcielibyście zerknąć i wypowiedzieć się, jak
mi idzie w tym nowym dla mnie gatunku, nawet jeśli nie do końca lubicie EXO (what
the hell is wrong wiht you? ;__;) to mimo wszystko nie pogardziłabym
kilkoma słowami komentarza xD
Ale się
rozpisałam. Dziękuję za wszystko jeszcze raz, jesteście kochani~
Dobra! Mój genialny plan zapisywania sobie na kartce najlepszych rzeczy by później nie zapominać o nich podczas pisania komentarza legł w gruzach! Napisałam tylko "gitara" bo ten niedźwiedź mnie zabił ale później...później wszystko było takie ważne, że chyba nie masz ochoty bym ci streszczała cały rozdział, ne? xD Z resztą mi się nie chce...ale wracając! Wiedziałam, że Heechul będzie szefem bandy on się cholera jasna nadaje do takiej pracy! xD Boże to, że Minho w końcu powiedział Tae, że go kocha....myślałam, że mu walne glukometrem w twarz! Taeminowi się NIE MÓWI takich rzeczy bo on jest głupi! -.- Nie no wkurzyłam się pierwszy raz w całym TM na Taemina a nie na Minho, Boże zapiszcie to sobie gdzieś toż to święto! Jezu nie wiem co mam napisać. Matka mnie gna z psem, zaraz do kościoła. Znowu ludzie będą na mnie dziwnie patrzeć bo oni wstają a ja klęczę! No ale co mam poradzić, że ja sobie zawsze wyobrażam" A co by było gdyby...?" Gdyby Tae rzucił się na Minho krzycząc " Też cię kocham głupi żabolu!" seks na ulicy...Jezu mózgu no! >.< dobra...dobra. Kocham cie wiesz? Wiesz, co się będę xD Pisz spokojnie, takie długie...niby wiem, że długi ale wydawało mi się ze wyszło krótko...Jezu muszę się leczyć. Dobra! Już kończe bo to bez sensu co ja tu pisze! Pisz dalej bez nerwów, hwaiting! ;*
OdpowiedzUsuńG.G
love-is-still-love.blogspot.com
i-love-you-monkey.blogspot.com
Aaguu~ Ty leniu, ja lubię jak mi ludzie streszczają moje rozdziały, bo dopiero wtedy do mnie dociera, co napisałam xD Ale wybaczam Ci, bo Cię rozumiem :D Leniwa niedziela to leniwa niedziela. Leżą przede mną książki i zeszyt do pp, i niezaczęte jeszcze wypracowanie o Stevie Jobsie, a ja modlę się, żeby napisało się samo. Ehh...
UsuńHeechula to Ty mi w pewnym sensie podsunęłaś. Poza tym Yesung, Khyuhyun, Shindong i Kangin, banda spod ciemnej gwiazdy, która straszy biedną ludność Seulu. Ja pewnie bym im się dała porwać z własnej woli, ale mniejsza xD Taemin JEST głupi, tu się zgodzę, ale poza tym zabiłaś mnie tym alternatywnym pomysłem po wyznaniu Minhosza, że też ja na to nie wpadłam... ^^
Idź, pomódl się za mnie, tak jak ja się za Ciebie modliłam wczoraj podczas paschy! Byłam co prawda trochę zbyt rozkojarzona przez cztery kielichy niedobrego wina z biedronki i niemiłego rabina, który wisiał nade mną i myślał, że rozumiem, co do mnie mówił, ale wciąż się zalicza, prawda? xD
Mnie też się z dziwnego powodu wydaje, że jest krótkie, chociaż jest długie... Dziwne. Ale cieszę się, że nie jestem w tym sama :D Dziękuję :*
Aliceee, po raz kolejny mnie zabiłaś. Powinnam już dawno nie żyć, zdałam sobie właśnie sprawę, co jest dość przykre, bo dalej stąpam po ziemi. Dobra, przechodzę do rzeczy, bo nad samym faktem mojej egzystencji, którą zaburzasz, mogłabym się rozwodzić na całe strony a4.
OdpowiedzUsuńCo Ty mi zrobiłaś z Heechula? T^T Płaczę, bo go kocham, a tutaj jest takim złym człowiekiem, że to aż przykre. Jednocześnie bardzo zaciekawiła mnie sprawa z rodziną Minho, jego nienawiścią do ojca i całą aferą z Donghae, bo (bądźmy szczerzy) tak bardzo namieszałaś mi w głowie, że już nic nie ogarniam xD Mam nadzieję, że niedługo co nieco wyjaśnisz, ponieważ naprawdę nie lubię nie wiedzieć xD Nie zdziwiłam się, że Tae się zdenerwował, ale kiedy dostał po twarzy i (o mój Krisusie) jak Hee pociągnął go za włosy, byłam tak strasznie zła, że chętnie bym sobie z nim pogadała =.=
I tutaj nadchodzi moment, gdzie cholernie mnie zdziwiłaś. MINHO WYGARNĄŁ TAEMINOWI. To było piękne, a zarazem tak przykre, że coś mnie ruszyło. Za dużo empatii, zdecydowanie za dużo. Wiedziałam, że Minhosz nie ma świętej cierpliwości, ale żeby aż tak... No dobra, przykro mi się zrobiło, że później przez cały czas traktował go tak chłodno, w sumie aż do końca rozdziału. Zadziwiające, że żaden z przyjaciół nie zagaił o ich zachowanie. Ogólnie rzecz biorąc Taemin był trochę zlewany w tym rozdziale, jednak chyba mu się należało. Bo mimo wszystko ma swój wredny charakterek, który swoją drogą kocham całym serduszkiem.
Mój wywód będzie się kończył, gdyż uważam, że mimo tego, iż uwielbiam czytać długie komentarze, sama pisać ich kompletnie nie umiem, za co Cię przepraszam, ale to norma, także tego ^^'
O, i szkic, który Taemin da Minho jest taki piękny Q.Q Sama chciałabym umieć rysować. To aż nienormalne, że niektórzy mają takie talenty. T__T
W każdym razie życzę Ci dużo weny! Dużo, dużo! I czasu na to, co lubisz robić.
Hwaiting, Alice ! <3
Kei.
Żyj, musisz żyć, bo wsadzą mnie do więzienia za zabijanie Cię tyle razy i co wtedy będzie?! ;__; Może przynajmniej ludzie odetchną z ulgą, kiedy wreszcie będę siedzieć za kratkami i przestanę stwarzać zagrożenie, ale bez Ciebie to już nie będzie to samo, także wiesz, lepiej jednak nie umieraj ^^
UsuńPrzepraszam za Heechula, ja też go kocham, ale ktoś musiał być tym złym :< Z początku myślałam o Krisie do tej roli, ale dla niego mam inną "robotę", więc końcowo padło na biednego Hee. Uh, serio aż tak namieszałam? Szczerze mówiąc myślałam, że po tym rozdziale sporo rzeczy się wyjaśni, a przynajmniej będą jakieś spekulacje co do powiązania sprawy śmierci mamy Taemina z tatą Minho, oraz ojcem Donghae w tym wszystkim. No ale skoro nie ma, to nawet lepiej, jeszcze trochę potrzymam Cię w niepewności :D
Wybuch Minho musiał w końcu nadejść i tak jak Ci już mówiłam, była to raczej łagodniejsza wersja tego wybuchu. Taemin jest egoistą i świadomie odrzuca od siebie ludzi, musiał wreszcie za to zapłacić, ale mogę ci obiecać, że teraz będzie między nim a żabolem nieco inaczej. Może nie, że od razu się na siebie rzucą z wyrazami wiecznej miłości, ale na pewno coś się zmieni. "Wredny charakterek" w każdym razie na pewno zostanie xD A co do końcówki, to nikt chyba nie zwrócił uwagi, że ich zachowanie w stosunku do siebie jest takie chłodne, bo byli za bardzo podekscytowani, spieszyli się, żeby zdążyć przed dwunastą i nawet, jeśli spostrzegli, że coś jest nie tak (na przykład Kibum albo Jjong, bo ten drugi przecież tylko udaje tępotę :D) to zachowali to dla siebie. Ale jeszcze im przemówią do rozsądku, zobaczysz! ^^
Dziękuję za wszystko. Długie komentarze czy nie długie, za każdym razem cieszę się jak wariatka, że podoba Ci się TM *__* Twoje zdanie bardzo dużo dla mnie znaczy, bo to Ty tu jesteś moim mistrzem w dziedzinie pisania~ <3
Jeeeej nie wiem co napisać może tak rozdział genialny nie sądziłam że kiedyś Minho wygarnie Taeminowi, bardzo się wzruszyłam jak mu powiedział że go kocha ,i w ogóle rozdział był pełny wrażeń i z niecierpliwością czekam na następny rozdział ^^ Au życzę bardzo dużo weny :)
OdpowiedzUsuńKiedyś musiał mu wygarnąć, nawet święty Minho nie ma świętej cierpliwości xD Jakkolwiek dziwnie to nie zabrzmiało, ale wiesz, o co mi chodzi. Przynajmniej ruszył mózgiem i teraz Tae już wie, czego się spodziewać, a jak to wykorzysta w przyszłości, to zobaczymy. Dziękuję, weny nigdy dość ^^
UsuńWitam w komentarzach. Tu jestem bezpieczna. Uff...Pewnie nie wiesz o co mi chodzi, co nie? xD Po prostu mam tak, że jeśli uznam jakiś moment za 'wstydliwy' czy coś w tym stylu, to na chwilę zaprzestaję czytanie i biorę kilka głębokich wdechów i wydechów przygotowując się na ciąg dalszy. :D O Geeez. Jaka ja jestem dziwna. o.O A teraz zabieram się za dalsze czytanie. Pewnie jeszcze nie raz 'tu' wróce. XD
OdpowiedzUsuń~~~~~~~~
Skończyłam! Huu...^^ Nie spodziewałam się, że tak szybko (niedługo po przeczytaniu pierwszego rozdziału DA) ujrze nowy rozdział. Jestem taka szczęśliwa!~ *O* Aż towarzyszący mi od rana ból brzucha, przeszedł jak łapą odjął. ;D Zaciekawiło mnie to spotkanie z byłymi 'znajomymi' Minhosza. Ojj Minnie, Minnie~ Moje wieloletnie doświadczenie uświadomiło mnie w tym, że cwanym warto być jedynie w internecie. :O Pozdrawiam wszystkich hejterów. xD Kiedy oberwał aż zakryłam dłońmi twarz. :D Nie ma to jak wczuwanie się. ^^ Oj,oj...robi się kryminalnie. :) I to mi się podoba! Choć wolę wątki fantasy, ale przecież gdyby pojawiło się w tym opowiadaniu coś 'nadzwyczajnego' np. podróże w czasie lub teleportacja rodem z Harego Pottera było by to okropne. Istna parodia po prostu. xD Czytam, czytam, czytam... "Wszyscy skaczą dookoła ciebie i cackają się z tobą jak z lalką z porcelany – Sulli, Jonghyun, Amber..." ostroo...xD Chciałabym widzieć wyraz twarzy Tae. :> , "a najbardziej JA, bo jestem idiotą i cię kocham..." Na mojej twarzy pojawił się mega uśmiech wyrażający ogromnę szczęście i zaskoczenie. "...Cię kocham..." Jej! Jestem taka podekscytowana!~ *.* Minho. Zwykle taki uroczy i misiowaty, [Ogólnie zachowujący się jakby najadł się pewnych grzybków lub wciągnął pewną ilość białej substancji przypominającej mąkę...xD] a teraz taki 'zUy' i 'chaotyczny'. To do niego nie pasuję. Nie, nie, nie! Ale jego reakcja jest również zrozumiała, bo Taeś jest taki głupiutki (Chyba nawet głupszy ode mnie...o.O) i troszkę zadufany w sobie! [Ee...serio tak powiedziałam o mojej miłości?! XD] Tak jest! I ktoś wreszcze musiał go w tym uświadomić...:D Brawo Minhoszu. ^^ No nie! Hyuna! Wszędzie ONA! Argg...Nie cierpie jej! Po prostu jej nie trawię...Jest taka...irytująca! -.-" Ale jakoś to przebrnęłam, wmawiając sobie, że nie jest to postać która pojawi się częściej niż zajdzię taka potrzeba...:// Ale nieważne. Taemin się zmienia. I to wyraźnie widać gołym okiem. Zresztą myślę, że czas najwyższy. Fajnie, że jest troszkę wyszczekany i w ogóle, ale tak jak uważa Minho - ta skorupa musi pęknąć. I po tym rozdziale, można powiedzieć, że to robi. Stopniowo, ale to zawsze coś. ^^ Widzę, że pani wzięła się do roboty. :D To świetnie!~ :3 A rozdział 'oczami Minho' to coś na co warto czekać. Chcę poznać 'świat' z jego punktu widzenia. Jego uczucia i myśli drzemiące w tej pięknej główce. xD Mam nadzieje, że sobie poradzisz. ^^ Powodzenia!~ A ten obrazek jest cudowny! Bosz...od 2-3 lat rysuję, ale pierwszy raz widzę coś tak wspaniałego! :O Ja też chcę tak bazgrać...:( Problem w tym , że nie umiem rysować portretów...:< Szlag by to! (_ _) XDD Czekam na następny rozdział - jak zwykle. (Jaka ja niewyżyta jestem....xDD) I mam nadzieję, że nie zapomnisz o DA! :O Bo to opowiadanie również jest mistrzostwem świata!! :O :P Ha! I muszę się czymś pochwalić...Rozkminiłam kim jest 'tajemniczy gość z peronu'! xD Jak mogłam się nie kapnąć! To przecież oczywiste...^^ Baka!~ Baaka!~ Baaaka!~ :3 :D
O M G! Jaka ja mądra jestem! Pierwszy raz w życiu ruszyłam głową. xD Zamiast dodać komcia-wylogowałam się. (Wiem...durna jestem. xD) Ale na szczęście wcześniej skopiowałam całą treść, bo zorientowałam się, że mogę nie chcący zrobić coś głupiego...^^ Uff...całe szczęście. Nie pisałabym tego drugi raz. xD
Pozdrawiam!~ :DDD :3 <333
ROZUMIEM DOKŁADNIE O CO CI CHODZI Z TYM CZYTANIEM o.o Naprawdę! Mam tak samo, po prostu identycznie, kiedy czytam jakieś opowiadanie, które silnie działa na moje emocje, to czasami po prostu muszę zrobić przerwę, bo boję się przesunąć tekst w dół :D Jeśli to jest to, co miałaś na myśli.
UsuńMiałam straszne wyrzuty sumienia, że pisząc DA tak zaniedbałam TM, więc szybko postanowiłam to nadrobić. Co do tego tutaj, to masz rację, robi się kryminalnie, bo ja uwielbiam kryminały i od początku w tym opowiadaniu też miał być wątek kryminalny ^^ Taki tam poboczny, ale bardzo ważny. Akurat fantasy by tu raczej nie przeszło (wyobraziłam sobie właśnie Minhosza śmigającego na miotle, źle ze mną >.<).
Taeminowi się należało, bo jest wrednym, małym uparciuchem, a Bambi i tak ma do niego świętą cierpliwość. Potrzebował jakiegoś mocnego uderzenia, żeby wreszcie coś dotarło do tej jego niedomyślnej główki ^^ Ja tam Hyunę lubię, nie wiem czemu, ale ostatnio jakoś mi przypasowała. Na pewno wolę ją od IU, której wiąż nie trawię >.<
Ten portret faktycznie jest piękny, zawsze podziwiałam ludzi, którzy potrafili coś takiego stworzyć. Mnie dać kartkę i ołówek, to katastrofa murowana. Łeh :<
Hahaha, domyśliłaś się? :D Wiedziałam, że jak jeszcze zmienię szablon, to już nic z tajemnicy nie zostanie, ale w sumie to dobrze, bo to akurat była najmniejsza tajemnica, jeśli chodzi o DA xD
Też pozdrawiam :*
Alice, co ty zrobiłaś. CO TY ZROBIŁAŚ. Czytałam tak powoli i uważnie, delektując się każdym wyrazem i ciesząc się, że w końcu jest rozdział, że momentami zapominałam o tym, że trzeba oddychać, serce mi waliło i OCH JESTEŚ CUDOWNA, ZARAZ SIĘ POPŁACZĘ. Gdzie się chowają tacy ludzie, którzy piszą takie cuda TT_TT Was tam nagromadzenie na dole Polski xDDD Ciebie i Kei powinno się ozłocić T_T a nie kurde siedzi taka Kasia Cichopek i napisze książkę i myśli, że jest fajna T_T przepraszam za ten wstęp, ale się wiję jak ryba bez wody z radości xDD
OdpowiedzUsuńPo końcówce poprzedniego rozdziału spodziewałam się jakiegoś totalnego fluffa w kolejnym, a tutaj czytam, czytam i takie UEEEE? ALE JAK TO. Minho i porachunki w Seulu? No dobra, było wspomniane, ale, ze aż tak...
Taemin i jego niewyparzona buźka... Przestraszyłam się w pewnym momencie, że mogą mu zrobić coś niż tylko spoliczkować i poszarpać za włosy, ale ufff, nic się nie stało.
Wściekły Bambi... Nie sądziłam, że można w jego wypadku spodziewać się aż takiego wybuchu w stosunku do Taemina, ale w sumie nie dziwie mu się, bo tak, jak powiedział - wszyscy wokół skaczą niego, a on jest jaki jest. To wyznanie, że go kocha... Pozostaje mi mieć nadzieję, że w kolejnych rozdziałach da to Taeminowi do myślenia i otrzeźwi jego zamotany umysł.
Sprawa ze zdjęciem i spinką... O matko, już mi się ułożył cały możliwy scenariusz w głowie, ale zachowam go dla siebie, a najwyżej później podzielę się, czy miałam rację :P wolę nie tworzyć tutaj swojego opowiadania ^^
Jeju, urodziny Minho... Poczułam się dziwnie czytając, że to o to chodzi, trochę nieświadomie nie trafiony nastrój po tym, co było w Seulu, ale jak widać Żabol mimo wszystko się ucieszył.
Taemin coraz więcej zaczyna myśleć (jakkolwiek to nie brzmi xDD) i to mnie cieszy, jego rysunek mnie cieszy, bo sama uwielbiam takie prezenty od serca, bo wtedy się czuje, że osoba, która go robiła włożyła dużo siebie w prezent, który wręcza. Ciekawi mnie reakcja odbiorcy, ciekawi mnie co powie Taemin w ramach życzeń... No i ostatecznie jak potoczą się ich relacje, bo jakby nie patrzeć - jakoś mało Taemin póki co odpycha od siebie tę wiadomość, że Minho go kocha.
Mam nadzieję, że zasypiesz rozdziałami i będę mogła tak kwiczeć częściej xDD
ps. sama chciałabym rysować, ale niestety jestem beztalenciem, a ostatnio jeszcze jak zobaczyłam rysunek, który dostanie Jonghyun z akcji urodzinowej od jednej z dziewczyn to mało się nie popłakałam, bo wygląda jak żywy. Czuję się jak ostatnie NIC, gdy widzę tak utalentowanych ludzi.
ps2. MUZYKA WRÓCIŁA, JAK ŚWIETNIE.
ps3. czekam na zasypanie rozdziałami, jaram się tym jak pochodnia, bo i tak będę całą niedzielę przeżywała ten rozdział na zmianę z tym, który jest u Kei, bo to też nadal robię xD
ps4. sorry za ten miszmasz, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiesz T_T
Hahaha zabiłaś mnie Kasią Cichopek :DD Fakt faktem, że akurat w okolicach Krakowa sporo genialnych autorek zamieszkuje, w tym Kei i Uszati, ja się idę schować :< Albo przeprowadzę się gdzieś do miasta beztalenciów, badaumm~ Naprawdę sporo mi brakuje do tej cudowności, uwierz mi >.<
UsuńFluffa nie ma, bo od nadmiaru cukru bolą zęby, ot co! A poza tym chciałam tak jakoś to rozłożyć, fluff i trochę poważniejszy ton i pewnie znowu jakiś fluff będzie niedługo, dla równowagi xD Cieszę się, że rozumiesz Minho~ On naprawdę musiał w końcu wygadać, co mu leży na sercu i chyba mu teraz lżej.
Serio masz jakiś prawdopodobny scenariusz? O.o Aż mnie korci, żeby go posłuchać, bo pewnie udało Ci się mnie przejrzeć :D Ale może powiesz mi na privie bo tak coś faktycznie czuję, że strzelisz w dziesiątkę i co wtedy :o
Umyślni przeskoczyłam z tej napiętej atmosfery w Seulu do "przyziemnej" rzeczywistości w kawiarni. Ta banda derpów musi zburzyć każdy podniosły nastrój, bo by inaczej nie byli sobą ^^ Nie wiem, czy zasypię rozdziałami, ale na pewno wezmę się do roboty przez święta, o to się nie martw :D
Ja kiedyś próbowałam swoich sił w rysunku, ale coś mi nie wyszło. Muzyka owszem, wróciła i to urozmaicona o kilka pozycji, w tym "Man In Love", którego ostatnio słucham na okrągło *.*
Mnie tam żaden miszmasz nie zraża, lubię takie komentarze, sama piszę o wiele bardziej chaotyczne, wierz mi ^^
Ha, nie podzielę się swoimi 5 możliwymi scenariuszami póki ty nie przedstawisz swoich, hahaha! potem powiemm, czy mialam choć trochę racji ^^
Usuńweź sobie tak nie odejmuj xD ja uwielbiam i Ciebie i Kei i Uszati ;_; w Warszawie taka posucha, nie wbijaj tutaj nigdy XDD to miasto zabija ludzi, ale i tak je uwielbiam ;_;
dobrze, ze nie ma fluffa, życie to nie je bajka! XD wieksze emocje mną tylko targają jak czytam coś takiego~
ps pozdrawiam z wykładu o religii, kiedys zabronilas mi siebie czytać w szkole, ale nie moglam sie powstrzymac, by nie sprawdzic, czy mi odpisalas xDDDD
jak zobaczyłam że jest nowy rozdział to cieszyłam się jak głupia ;p rozdział jak zwykle wciągający ;D nie spodziewałam się takiego zachowania po Minho... trochę mnie zaskoczył w tej części. Ale przez to jestem jeszcze bardziej ciekawa co będzie dalej i jak będą wygladały relacje jego i Taemina. :D
OdpowiedzUsuńTo dobrze, że Cię zaskoczył, bo do tej pory jedyne, czego się można było po nim spodziewać, to zjarane uśmieszki, przekomarzanki z Taeminem i dziwne upodobania do dachów i kawy :D Ich relacja nie będzie chyba już taka, jak była, ale wciąż sporo im brakuje do końcowego etapu interakcji, jeśli wiesz o co mi chodzi ^^
UsuńOmo... Mam dziwne uczucia po tym i raczej na składny komentarz nie licz... Po raz pierwszy w fanfiction zaszkliły mi się 2 razy oczy... Może ci się to wydawać dziwne bo nie było tu wcale takich momentów, ale po prostu wczułam się okropnie w tą całą sytuację, że nawet nie mogę uwierzyć xD Piosenka ,,A Thousand Years'' tak bardzo pasowała mi do tego opowiadania i oddwała emocje ... Nie wiem ile razy przełączałam na nią z czego bardzo się cieszę ^^ Taemin nie wiem czy ty się uczyłeś biologii ale to co cię zabolało to serce xD To było urocze, ale i straszne. Kiedy zobaczyłam gif wiedziałam że czeka mnie coś z nutką tajemnicy i niebezpieczeństwa (uwielbiam takie odczucia ... mały dreszczyk emocji kiedy coś czytam, wczuć się w postać której coś grozi ... (tak tak jestem dziwna xD ale każdy musi mieć swoją schizę tak jak Minho z dachem xD)) Ogólnie bardzo się cieszę że dodałaś ten rozdział bo myślałam że się go nie doczekam xD Prawie podskoczyłam ze szczęścia, że jest ^ ^ (właściwie to podskoczyłam i zaczęłam klaskać O_o XD) Jejku nie wiem co tu napisać ... Przez niektóre momenty uśmiechałam się jak głupi do sera, ale jednak w niektórych szkliły mi się oczy (co jest bardzo dziwne bo ja nigdy nie płaczę kiedy czytam ... O_o) Tae właściwie był taki no ''spokojny'' jak Minho powiedział, że go kocha bo w końcu nie wybuchł czy coś ... może i był lekko zdziwiony, ale lekko (a przynajmniej tak to odczułam ja xD) Druga strona Minho jest straszna i wredna jak Taemina, podobała mi się xD Naprawdę dużo się dzisiaj w tym rozdziale działo z czego bardzo się cieszę :D Nie wiem co mam jeszcze napisać ... Wiedziałam jeszcze wcześniej, ale tak się wczułam, jeszcze przy pomocy tamtej piosenki, że wszystko mi wyparowało ... Aishh coś ty ze mną zrobiła ! xD Rozdział był naprawdę cudowny <3
OdpowiedzUsuńHwiating w pisaniu ! <333
Ps. mi też tak jak i Koczi serce waliło jak oszalałe xD Tak jak Tae czół ból to ja myślałam, że z emocji mi serce wyskoczy i pobiegnie do ciebie żebyś wiedziała co ze mną zrobiłaś potworze ! xD
Usuń*Hwaiting ! :D Pisz szybciutko na ile ci pozwala czas rozdzialik ^ ^
razem pójdziemy do grobu, hahahaha, moje stare serce tego nie przetrzyma
UsuńLee Chan Chan : Naprawdę się tak wzruszyłaś? o.o Omgg nie wiesz nawet, jaka jestem szczęśliwa, że ten rozdział wzbudził u Ciebie aż tak intensywne emocje <3 Chyba faktycznie był "przełomowym" partem w tym opowiadaniu. Uwielbiam "Thousand Years", zawsze kochałam tą piosenkę, szczególnie pierwsza zwrotka tak strasznie mi pasuje do mojego Taemina *.* Teraz niestety ta piosenka kojarzy mi się bardziej ze "Zmierzchem" co trochę psuje jej wyjątkowość, ale wciąż ja kocham.
UsuńTae był troszkę zszokowany tym nagłym wybuchem Minho, bo to ostatnia rzecz, jakiej by się spodziewał, ale jak tak teraz o tym myślę, to może żabcia na serio przesadziła? :< Będą musieli to jakoś odkręcić.
Heeej, wy obie, nie idźcie do grobu, proszę was, a jak już musicie to przynajmniej zabierzcie mnie ze sobą ;__; :D
*szepcze* mam zniżki na trumny i na cały pogrzeb, serio... :3
UsuńOh, ile ja na to czekałam! w końcu! cieszę się ,że tak długie <3
OdpowiedzUsuńMinosz go kocha! omo, wiesz, miałam już wątpliwości..
no, ja też jestem ciekawa ile tak pociągną, nie wyobrażam sobie takiego życia.
Sytuacja mnie przeraziła:< Ale... jak zawsze pięknie, brakuje mi słów, jak nazywać twoją twórczość! ;(
Tylko dodaj trzynastkę szybciej! T^T
Nigdy nie wątp w Minho, ot co! :D On ma tam bardzo poprzestawiane w główce, ale akurat jeśli chodzi o jego uczucia do Taemina, to wszystko jest na swoim miejscu xD Sytuacja rodzinna Taesia i Sulli jest bardzo ciężka, ale na razie dają jakoś radę :<
UsuńPostaram się dodać 13 jeszcze w tym tygodniu *modli się, żeby to znowu nie były tylko puste obietnice*
etto, tydzień właśnie minął! Dawaj 13 ;(
UsuńAYOO. ^^;;
OdpowiedzUsuńAle mnie męczy pewna kwestia, w zasadzie od momentu od kiedy przestałam komentować, normalnie tak mnie korci żeby tu to napisać, że chyba zemrę, po dzisiejszym rozdziale to już serio muszę, wybacz... Mianowicie:
Taemin, ty jebany egoisto!
...
Ok, przeszło. Nic mnie już nie męczy. Co do całkowitej reszty oprócz głupiego Taemina, to po prostu nadal nie mogę skleić tej rozlazłej papki która pływa mi po podłodze, nawet gotowa byłabym stwierdzić, że to chyba jestem ja, ale po tym rozdziale trochę się rozpłynęłam i teraz mi takie dziwne coś na podłodze zalega, nie fajnie. :/ Widzisz, co ze mną robisz? Nie do końca ogarniam, co w tym rozdziale było takiego, żebym teraz była w stanie ciekłym, ale te feelsy po tym jak powiedział, że go kocha zrobiły swoje. *O*;; On go kocha ksduhg sklhfglshfgs lfg!! ( thank you, Captain Obvious! xD'' ) I w końcu zrobił to, co powinien zrobić już dawno, uświadomił temu egoiście jak wszyscy się o niego martwią i troszczą ToT A do niego doszło chyba tylko to że go kocha, kekekekekeke XDD No, ale przynajmniej się może ogarnie z tymi uczuciami do żabci, mam nadzieję. On go kocha jzsdfgskhfgskhfgb!! D: Btw, bardzo spodobał mi się ten moment kiedy Minho mu wygarnął, ten śmiech OMG ten wzrok, hohohohoho, idę się leczyć. Rozumiem, że Hyuna to ta owa "dziwka" pana Choi seniora? Albo nie rozumiem, ups. A z tym zdjęciem i spinką, kirczę, tego też niezbyt rozumiem, ale taki chyba był zamiar, co? Pewnie to wyjaśnisz niedługo. Mam nadzieję. Chociaż tak zwątpiłam jak Tae ukradł tą pamiątkę. Nie ładnie ;_; A te urodziny takie kochane, ta randka, ogółem no wszystko. Tylko na 18 urodziny to chyba raczej inne... balony. No ale, nevermind, Minho raczej nie jest typowym nastolatkiem, chyba woli te dmuchane balony i płaskiego Taemina. LOL. Skoro już zaczęłam głupi temat, to po przeczytaniu pytania o tym, jak dobry w łóżku jest Taemin, to zaczęłam się zastanawiać jak Minho uda się go zdominować. xD No bo Taemin ze swoją ambicją męskiego mężczyzny ogierasa raczej nie będzie odpowiednio nastawiony, nie? No ale co ja mogę wiedzieć, kto wie jaki on jest pod tą swoją maską, może akurat nie będzie miał problemu. Anyway, Minho... Hwaiting, czy coś. Przyda się. Ok, serio idę się leczyć.
A co do nie komentowanie poprzednich rozdziałów to BAAAAAARDZO przepraszam. Po prostu stwierdziłam, że komentarz "fajny rozdział, czekam na kolejny" byłby nie na miejscu. Pominę, że chyba miałby więcej sensu, niż te moje wypociny teraz. D:
Na wieść o nowych rozdziałach w tym tygodniu jaram się jak Minho. Albo bardziej. :DD
Hwaiting i mnóstwo czasu Ci dzisiaj życzę. <33
Omg, nie byłabym sobą jakbym czegoś nie zapomniała. Dobrałam się parę dni temu do opowiadania o EXO, mimo iż LuKai to dla mnie zbrodnia, bo przecież rozdzielanie HunHanów... i KaiSoo... Ale stwierdziłam, że skoro TM i te parę rozdziałów SB mi się bardzo spodobały, to nie ma mocy, przez którą DA nie miałoby mi się podobać. No i ofkurs mi się spodobało, komentarza zostawię jak przeczytam jeszcze raz i pomyślę nad czymś sensownym, co mogłabym w tym komentarzu przekazać, ok?
UsuńRysunek Minho. CUDOWNY. OMG. Ile ja bym dała żeby umieć coś takiego narysować. ;______;
Wiesz, jakoś mi się tak smutno zrobiło, kiedy przeczytałam, że TM to "komedia obyczajowa z elementami dramy". Komedia to oczywista oczywistość, ale drama także wydaje mi się czymś mega niepoważnym... No i po prostu smuteczeq. Ja wiem, że w tym opowiadaniu mało rzeczy jest poważnych, ale mam nadzieję, że podchodzisz tu do 2minów tak... poważnie? Nie wiem, po prostu określenie "mix tysiąca gatunków" brzmi bezpieczniej? Owszem, jest śmiesznie, ale nie nazwałabym tego komedią xDD''
Eh, tyle ode mnie. <33
Hahahaha Twoje komentarze zawsze tak bardzo poprawiają mi humor, że sobie nie wyobrażasz, stęskniłam się za nimi :DD Taeś to król egoistów, tu się zgodzę~ Totalny egoistyczny egoista. Aż naprawdę dziwię się żabolowi, że dopiero teraz mu wygarnął. Creepy Minho - cieszę się, że Ci się podoba ta jego dotychczas nieujawniona strona xD Hyuna to jedna z wielu dziwek Choi seniora, bo to w końcu taki zimny drań, a musiałam go już do końca zeszmacić, żeby nie było wątpliwości~ Notabene, jeśli mogę zdradzić mały spoiler, to pan Choi senior niedługo znowu wbije do kawiarenki *cough cough* Nic nie mówiłam, jakby coś.
UsuńI znowu padłam przez te "balony". Niee, Minhosz to jednak chyba woli te nadmuchiwane helem w kształcie kucyków Pony. Fakt, że trochę żałosną miał tą osiemnastkę, ale przynajmniej przemowa Oniu była podniosła i wzruszająca. Tak bardzo podniosła i wzruszająca, że aż musiałam wyciąć fragment, w którym Oniu epicko spada z tego stołu prosto na biednego Jonghyuna. Naprawdę chodziło mi po głowie takie zakończenie.
Hahaha, a wiesz, że ostatnio rozważałyśmy z koleżanką to "dominowanie" Tasie przez żabcię? :D Przeprowadziłyśmy długą rozmowę na ten temat, a ja nadal w ogóle tego nie widzę :o Wpadłam nawet na pomysł, żeby to Tae zdominował Minho dla odmiany, ale szczerze, to tego też nie widzę. Cholera, muszę jeszcze pogłówkować nad tym ^^
OCZYWIŚCIE, że podchodzę do 2minów poważnie, proszę Cię, nigdy w to nawet nie wątp! ;__; To jest komedia, bo życie to sama w sobie komedia według mnie, a dramat dlatego, że bądź co bądź choroba psychiczna ojca Tae i Sulli, przemoc w rodzinie Minho, plus właściwie cały sposób bycia głównego bohatera to jak najbardziej poważne sprawy i chociaż staram się je przedstawiać w otoczeniu normalności i codzienności, to na pewno ich nie bagatelizuję. Może rzeczywiście "mix tysiąca gatunków" najlepiej to opisuje, chyba jednak będę się tego trzymała, mimo, że tak nieprofesjonalnie brzmi~ :D
I heej, LuKai to nie zbrodnia, to tylko kolejny krok do raju *.* Ale HunHan i Kaisoo też będzie. I KrisHan. I LayHan. I w ogóle cały harem z "-Han" na końcu ^^
<3
Ajjjj, przepraszam, że dopiero teraz komentuję, a przecież przeczytałam wczoraj, jakąś godzinkę po dodaniu. Grr, znowu ostatnio opóźniona jakaś jestem, aż brak mi słów xD I obiecuję, że się poprawię, a zawsze to samo jest.
OdpowiedzUsuńMasz rację, ten rozdział jest przełomowym, to widać, bo cóż... Chyba Minho udało się złamać Taemina, tego diabełka, który siedział w środku i za żadne skarby świata nie chciał ustąpić. I hmm, to w jakiś sposób mnie zaskoczyło, bo myślałam, że do samego końca tego opowiadania Taemin będzie takim lekko aroganckim, sarkastycznym (wiem, ta cecha akurat się nie zmieni xd) dupkiem. Ale jednak, po raz kolejny się myliłam i w sumie to dobrze, bo chyba polubię tę nową odsłonę Taemina. Dobrze też, że Minho w końcu wyszedł z tej skorupy grzecznego, poukładanego i wiecznie uśmiechniętego chłopaka i nareszcie pokazał, że potrafi się zdenerwować, że potrafi zdominować Taeminka (tak, podstawowa cecha seme xDD, no chyba, że Tae się nie da ^^). Dlatego widać, jak wiele ten rozdział wnosi i chyba przez to aż się chyba boję tego, co może się dziać w kolejnych rozdziałach, bo jakby nie patrzeć, to akcja nabiera tępa. Kolejny raz namieszałaś mi w głowie i nie wiem co mam myśleć, bo ta akcja ze spinką i zdjęciem mamy Taemina, oraz ta Heechulem i jego bandziorami sprawiła, że ogłupiałam. Ale tym sposobem też cholernie mnie zaciekawiłaś (zresztą nie pierwszy raz).
Aww, nie zabrakło tych docinek Taemina. Suchary o żabie najlepsze, uśmiałam się ^^ Ale ja się ze wszystkiego śmieję, ale i tak zgodzę się z Tae, żarty o żabusiach są kochane, choć chciałabym poczytać też o sarenkach z Disney`a xD
Taetae rysuje! awww, jestem ciekawa rekcji Minho ^^ Oby ten dzień po urodzinach był dla niego szczęśliwy. Taeminkuu, postaraj się, kochanie! Proszę :3
To chyba najkrótszy mój komentarz w historii tego bloga, ale dzisiaj choruję na lenistwo x.x myślę, że następnym razem wyduszę z siebie coś więcej. Buziaki ♥
Y... Ja cię jebie kurczaki co to było O.O Ja się pytam. To było genialne!!! Z każdym następnym genialniutkim rozdziałem mnie zaskakujesz *-*. I wreszcie się stało *.*. Mam nadzieję, że Taemin odwzajemni miłość Minho ^.^. Ten rozdział można określić wieloma wspaniałymi słowami. Jednym z nich będzie "genialnie" .
OdpowiedzUsuńCho Shia :*
PS: Sory, że tak krótko, ale ten rozdział mnie kompletnie zbił z tropu :D
Nie ogarniam, tego co się ze mną dzieje po przeczytaniu tego rozdziału ;_; Wybuch Minho mnie normalnie zabił xD Mało z krzesła nie spadłam ._. Niby taki Bambi, ale jak się wydrze do jakby w niego szatan wstąpił, aż TaeMinowi języka w buzi zabrakło^^
OdpowiedzUsuńZ każdym nowym rozdziałem ja totalnie dziczeje! W domu chyba już się przyzwyczaili...no przynajmniej mam taką nadzieję xD
Wiec guru, czekam na zacnego next'a! ;*
Annyonghaseyo! ^^
OdpowiedzUsuńZnowu. Bardzo. Bardzo. PRZEPRASZAM!.. ZNOWU tyle czasu nie komentowałam i ZNOWU wypisze tu jakieś głupoty. Przepraszam. Tak w ogóle, to pamiętasz mnie? (to ta wariatka, która nie potrafi skleić zdania) Jestem tu zbędna, ale, kiedy tylko znajdę czas, to lubię Cię chwalić..
Ostatnimi czasy narzekasz, że piszesz bardzo dużo i to nas zanudza.. Alice nie ma przestać pisać długich rozdziałów! Alice ma uwierzyć w siebie i nie narzekać! No! .. Jeżeli Ty kogokolwiek zanudzasz swoimi opowiadaniami, to ja jestem córką dinozaurów.. Osobiście nie odczuwam długości odcinka. Po prostu rozpoczynam czytanie i cieszę się chwilą ukojenia, a pod koniec pytam siebie "Huh? Tak krótko?" Następnie kręcę myszką w górę i okazuje się, że wcale nie tak krótko.. To jest jedna, z cech za którą Cię ubóstwiam.
Co do rozwoju sytuacji, to tak:
Na tym świecie jest jeszcze jeden specjalista od ciąż .. Czyli ja! >.< .. Czułam, to w kościach, ale jak widać nie tylko ja błyskam taką inteligencją.. Nie no żart. Pewnie 99,9 % Twoich czytelników wyczuła w tym wszystkim odór pieluch..
"Czy Taemin zaakceptuje żabola? Czy może wyśmieje i jeszcze bardziej go zrani?" - To pytania, które pozostały w mojej głowie na dłużej. To mnie nęka! Mam nadzieję, że to nie będzie bardzo bolało Minho (na szczęście dowiem się tego, w następnym parcie). Może to dziwne, ale ja nie chcę, aby oni już byli razem (i czuje, że tak nie będzie), ale zżera mnie cholerna ciekawość jak dojdzie do tego, że Taemin dowie się, że coś czuje, a przede wszystkim, jak skapnie się co.
Bardziej od tego zaintrygowała mnie tylko jedna rzecz. A, mianowicie zachowanie Minho. Mam w głowie wiele wersji co do niego jaki i powodu jego (nagłej) zmiany, ale żadna nie wydaje się słuszna. To boli. Ja chcę wiedzieć. Cierpliwość Yui, cierpliwość.
Opróżniłam głowę o jedną myśl. Tata Minho nie zabił mamy Taemina (chyba xD), ale ją kochał (?). Nie wiem dlaczego, ale, kiedy Heechul wypowiedział te słowa:"Gdybyś cokolwiek obchodził ojczulka, to nie pozbyłby się ciebie i twojej głupiej matki, na rzecz jakieś dziwki, która i tak mu się później znudziła!" - to nie mówił o Hyunie (chodź na sto procent są to moje błędne domysły), a o mamie Lee. Dobra. Muszę przestać snuć domysły, bo one i taki się nie sprawdzą. To niedorzeczne, ale dlaczego ja nie potrafię przestać? Racja. Trzeba na odwyk xD.. Taemin nieświadomie cierpiał, bo Minho cierpiał. To coś znaczy. Lubię takie drobne gesty, które świadczą o bliskości do danego człowieka. Nawet, jeśli Tae nie odczuwał potrzeby bliskości Minho to właśnie w tym rozdziale, ją poczuł. Jego relacje z Choi na pewno będą teraz bardziej skomplikowane niż były (to da się tak? >.<). Wyśmieje go i będą żyć, tak jak wcześniej. Na pewno Taemin, by tak chciał. Ale nie! Jego też dopadnie to uczucie! .. Bo dopadnie, prawda? #.#
Co do błędów to tak:
"W porządku, skoro wolisz żarty o objoniakowatych jeleniach z Dinseya…" - obojniakowatych?
I tylee..
Hm? Czym Cię mogę jeszcze zanudzić? No chyba niczym. Tu okres nęki ku Tobie kończy się.
Jak zawszę z upragnieniem czekam na kontynuacje ;)
~ Twoja fangirling forever.
Ps. Masz może GG? A jak nie, to podałabyś mi adres swojego maila? Oczywiście, jeżeli będziesz zainteresowana następującą propozycją: (http://asia-poland.blogspot.com/) Wraz z moją koleżanką prowadzę bloga na temat Azji, aczkolwiek pojawią się tam też inne informacje. No, ale do czego zmierzam: mamy zamiar stworzyć podstronę na temat opowiadań (i mang) yaoi, na której będziemy zamieszczać recenzje, jak i wywiady z autorami pięknych historii :) .. Także moje pytanie jest już pewnie oczywiste: Jako osoba, która kocha Twoją twórczość chciałabym poprosić Cię o taki wywiad. Jeżeli się zgodzisz podam Ci więcej informacji ^^.
http://my-korean-story.blogspot.com/2013/03/ok-teraz-to-juz-wracam-bezpowrotnie.html
OdpowiedzUsuńCzytam tego bloga i z co nowszym rozdziałem jestem wniebowzięta! Uwielbiam Taemina kiedy ma ten charakterek. Dodatkowo zapraszam na mojego bloga http://shining-lovee.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńObosz, a juz wszystko miało się układać.
OdpowiedzUsuńZaskoczenie jeśli chodzi o Minho i jego wyznania ;) Pozytywne oczywiście ;>
Pomysł z graffiti i rysunkiem dla Minho na urodziny genialny.
Strasznie jestem ciekawa co się między nimi wydarzy podczas wręczania prezentu od Tae ;*
Czekam, czekam na więcej ;)
Jak zawsze zostawiam pozytyw ( niestety inaczej się nie da) i życzę weny i czego sobie tam chcesz ^.^
~~ Sumire ~~