ROZDZIAŁ
TRZYNASTY
Zapowiadał się
kolejny pracowity dzień w SHINee Cafe.
Zresztą, tutaj każdy dzień był pracowity. Klientów wciąż przybywało, zaczęli
się o nas dowiadywać także ludzie spoza miasta, więc korzystając z ładnej
pogody i rześkiego, wiosennego powietrza, wystawiliśmy z Jonghyunem kilka
dodatkowych stolików na tarasie. Ogródek miał zostać otwarty dopiero w
kwietniu, ponieważ wciąż sporo roślin było owiniętych folią ochronną, na
wypadek przymrozka. Dara bardzo chciała mieć dookoła kawiarni klomby pachnących
tulipanów i fiołków, a ponieważ Jinki hyung spełniał teraz każdą jej
zachciankę, nie pozwalał jej się przemęczać oraz wyręczał ją dokładnie we
wszystkim, ona niecnie to wykorzystywała. Daję słowo, że niedawno lider
kawiarni mignął mi gdzieś przed oczami, świecąc różowym fartuszkiem i
profesjonalną czapką kucharską, więc najwidoczniej zabrał się także za
pichcenie. Nie ukrywam, że go rozumiałem. W końcu wiadomość o tym, że ma się
niedługo zostać ojcem, każdego dwudziestolatka by lekko poruszyła. Mimo
wszystko trochę się o niego martwiłem. O nich oboje. Może to zabrzmi kompletnie
sentymentalnie, ale Dara i Jinki byli dla mnie bardziej jak rodzice, niż
przyjaciele. Można powiedzieć, że mnie wychowali, chociaż wcale nie było tak
wielkiej różnicy wieku między nami. Moja matka zawsze była zbyt zapracowana i
zajęta, żeby znaleźć chwilę dla mnie, a z ojcem, hm, mówiąc delikatnie, nigdy
nie nadawaliśmy na tych samych falach. Mówiąc mniej delikatnie, naprawdę go nienawidziłem.
Wiem, co
myślicie. Jak można nienawidzić własnego ojca..? W dodatku za co? Za to, że zawsze chciał dla mnie jak najlepiej,
zaplanował całe moje życie i wytyczył idealnie równiutką ścieżkę, po której nic,
tylko spacerować? Rzeczywiście, to raczej ja tutaj wychodziłem na wyrodnego
syna, deklarując takie uczucia do niego. Ale kto wie, może byłem wyrodnym synem.
Nigdy nie będzie ze mnie dumny, nawet nie chciałem, żeby kiedykolwiek był.
Naszą relację
można chyba określić oklepanym, ale jakże prawdziwym „to skomplikowane”.
Nieważne, nie
miałem zamiaru psuć sobie tak pięknego dnia rozważaniem na temat ojca i naszych
stosunków. Nieśpiesznie zawiązałem fartuch, rozpiąłem kilka pierwszych guzików
koszuli, ponieważ w lokalu zrobiło się trochę duszno, podwinąłem rękawy i nucąc
wesoło pod nosem zszedłem na dół, żeby zająć się przygotowywaniem zamówień.
Sala pękała w szwach. W większości stoliki okupowane były przez noony ze
starszych klas naszej szkoły, które jak na komendę odwróciły się wszystkie w
moją stronę i zbiorowo westchnęły. Uśmiechnąłem się z zażenowaniem i
spróbowałem w miarę dyskretnie zapiąć koszulę aż pod szyję. Nieważne, że się tu
prawdopodobnie ugotuję, ale chyba nie mógłbym się skupić ze wzrokiem tych wszystkich
wygłodniałych hien wbitym w swoją klatkę piersiową. Wciąż czułem się z tym
niekomfortowo, chociaż udawałem, że kompletnie mnie to nie rusza.
No, dalej
Minho, musisz zachować twarz pokerzysty. Jesteś profesjonalistą, tak? Skupiony
wyraz twarzy, żadnego głupiego suszenia zębów i jedziemy z tym koksem. To
znaczy, z tą kawą.
- Wyglądasz,
jakbyś kij połknął – wytknął mi Kibum, nie odrywając oczu od srebrnej łyżeczki,
w której się przeglądał. – Zluzuj trochę, nie musisz być aż taki profesjonalny.
Uniosłem brwi,
po raz kolejny dogłębnie zaskoczony tym, jak on zawsze potrafił przejrzeć mnie
na wylot. Chyba powinienem się już do tego przyzwyczaić, co? To w końcu Kibum,
on mógł posiadać różne paranormalne zdolności.
- Gdzie
Jonghun? – zapytałem, zabierając mu to prymitywne lusterko i nie zważając na
jego okrzyk protestu, wsadziłem je z powrotem do cukierniczki.
Key zrobił
naburmuszoną minę i prychnął z pogardą.
- A co ja
jestem, jego niańka? Nie wiem, gdzie znowu polazł. Może wije sobie gdzieś
gniazdo i znosi wielkie, tyranozaurze jajka, z których potem zrobimy
gigantyczny omlet dla całej kawiarni.
- Mniejsza z
tym. – Jeszcze raz uważnie przeskanowałem wzrokiem salę, skrzętnie omijając
wpatrzone we mnie kilkanaście par oczu. Ich właścicielki zaczęły otwarcie
ślinić się na blaty, kiedy chcąc nie chcąc, poluzowałem kołnierz, bo zaczynał
mnie dusić. Skrzywiłem się z niesmakiem i zerknąłem na Amber, która z ekspresją
cierpiętnicy lawirowała między gośćmi i wycierała stoliki płynem
dezynfekującym.
- Dwie
wiedeńskie do dwójki – burknęła, przechodząc obok barku i niemal ciskając we
mnie notatnikiem. Popatrzyłem na nią z zainteresowaniem. Czyżbym tylko ja miał
dzisiaj dobry dzień? Hm, czasami naprawdę nie byłem pewien, czy mój nadmierny
optymizm nie przerodził się czasem w jakąś schizofrenię, bo naprawdę byłem
chyba jedynym, który czerpał tutaj jakąkolwiek radość z życia.
Zadźwięczał
dzwonek nad drzwiami i podskoczyłem lekko, odwracając się w tamtą stronę z nową
salwą euforii i ekscytacji, nie mogąc powstrzymać wypływającego mi na twarz,
czułego uśmiechu, który Kibum niesłusznie brał za „minę naćpanego psychopaty”.
Mój entuzjazm nieco opadł wraz z widokiem Jjonga, który dysząc i sapiąc jak po
biegu maratońskim, zwalił mi się na ladę. Nie, żebym miał coś do Jonghyuna, ale
niekoniecznie jego się spodziewałem, chociaż jeszcze chwilę temu zastanawiałem
się, dokąd poszedł.
- Wody… -
wyjęczał tymczasem wyżej wymieniony, gapiąc się na mnie błagalnie wzrokiem
zbitego psa. – Wody, ludzie, potrzebuję wody… Albo może być coś mocniejszego,
wszystko jedno… Mamy coś mocniejszego?!
- Zaraz
dostaniesz w łeb czymś mocniejszym – wycedził Kibum, porzucając podziwianie
swojego wyglądu w obudowie czajniczka. – Gdzie ty byłeś? Wysłałem cię tylko
rozmienić 500 won do papierniczego, który znajduje się naprzeciwko, a ty
zniknąłeś na pół godziny! Robiłeś to
500 won, czy jak?! Cóż, jeśli tak ci się nie spieszy, to mam nadzieję, że
napatrzyłeś się na ten banknot do woli, bo długo nie zobaczysz takiej kasy. Nie
tolerujemy tu leni i nierobów.
Ledwo
powstrzymałem się od wymownego przewrócenia oczami. Oni byli naprawdę
niemożliwi. Czasami aż uszy człowieka bolały od słuchania ich kłótni godnych
starego małżeństwa i złośliwych docinek. W pewnym sensie kogoś mi przypominali,
z tą różnicą, że obaj robili to raczej dla żartów i prędzej czy później się
godzili, padając sobie w objęcia, a następnie zaszywając się w jakimś ciemnym
kącie, gdzie cholera wie, co wyprawiali i daję słowo, cholera woli nie
wiedzieć. Z dziwnych powodów patrzenie na nich wywoływało we mnie uczucie
żałosnej zazdrości, bo mimo tych wszystkich dziecinnych przekomarzanek widać
było, jak bardzo im na sobie zależało.
- W życiu nie
uwierzycie, co się stało! – Jonghyun puścił zaczepkę Kibuma mimo uszu, co nie
było dobrym posunięciem, bo Key nienawidził, kiedy się go ignorowało. A jeśli
jeszcze ignorował go sam Jonghyun, robił się potem niemożliwy. Pocieszyłem się
myślą, że nie mnie przypadnie zaszczyt ugłaskiwania go. – W mieście ma powstać
nowa kawiarnia! Wszędzie wiszą plakaty i ci zabawni faceci z doczepionymi na
głowach kocimi uszami rozdają wszystkim ulotki!
Zakrztusiłem
się gorącym łykiem kawy, którą właśnie sobie zrobiłem i oczy zaczęły mi lekko
łzawić od nadmiaru chili. Kibum uderzył mnie parę razy w plecy, nie spuszczając
wzroku z Jonghyuna. Był tak samo zaskoczony, jak ja.
- Nowa
kawiarnia? To niedobrze, nie przewidzieliśmy konkurencji na rynku, sądziliśmy,
że skoro to takie małe miasteczko… Kto jest jej właścicielem?
- Nie mam
pojęcia, ale podobno to jakiś dziany koleś, który przyjechał tutaj z Kanady. –
Jonghyun zniżył głos do szeptu, niczym szpieg przekazujący tajne informacje z
misji wywiadowczej. Nie zdziwiłbym się, gdyby za chwilę zaczął używać pseudonimu
agent 00Dino i nosić okulary
przeciwsłoneczne nawet w pomieszczeniu.
- Dlaczego
kocie uszy? – zapytałem, bo trochę mnie to zaintrygowało. – Bawią się w jakiś
Host Club, czy co?
- Pewnie to
jakieś pomylone mangoświry – warknął Kibum, a w jego oczach pojawiły się
płonące iskry nienawiści. Jonghyun chyba odetchnął z ulgą, że tym razem gniew
Keya nie jest wycelowany w jego osobę, bo rozluźnił się nieco, przysunął sobie
moją kawę i wypił ją duszkiem, nie zważając na sporą ilość ostrej przyprawy. –
No jasne. Od razu wiadomo, dla kogo będzie ta ich żałosna stodoła. Myślą
przewodnią są słodkie kociaki, tak? A kto lubi słodkie kociaki..?
- Zwariowane
staruszki z Alzheimerem! – zawołał odkrywczo Jonghyun i wypiął dumnie pierś.
Kibum zdzielił go szmatką do wycierania naczyń w głowę.
- Nie!
Gustujące w słodkich, mangowych ludzio – kotach nastolatki, które uwielbiają
wszystko, co jest słodkie, śliczne i kawaii!
Boże! Dlaczego Onew na to nigdy nie wpadł?!
- Dzięki Bogu,
że nie wpadł – mruknąłem pod nosem, wyobrażając sobie naszą ekipę skaczącą
między stolikami w przebraniach kotów i królików, co na pewno byłoby super kawaii, w przypadku Taemina albo
Sandary, ale na przykład moja reputacja chyba ciężko by na tym ucierpiała. Bądź
co bądź, SHINee Cafe już i tak
przypominała czasami zoo.
- Kto znowu
wpadł? – Dołączyła do nas znudzona na śmierć Amber, rzucając mi na ladę
notatnik z kolejną porcją zamówień. – Ludzie, opanujcie hormony, bo niedługo
będziemy musieli otworzyć SHINee Przedszkole. Już wystarczy, że Jinki i Dara
zwariowali na punkcie tego swojego jeszcze nienarodzonego dzieciaka…
- Jonghyun
dowiedział się, że w SM Town ma zostać otwarta nowa kawiarnia – wytłumaczyłem
jej, jednocześnie spoglądając w stronę drzwi, przez które właśnie weszła
kolejna grupka rozchichotanych dziewczyn. Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na
zegarek, czując lekki niepokój. Taemin spóźniał się już pół godziny, co nigdy
wcześniej mu się nie zdarzało.
- Powinniśmy
powiedzieć o tym Onew – zdecydował Key. – Jeśli te kociaki zabiorą nam połowę
klientów, to jesteśmy, za przeproszeniem, w dupie.
- Biorąc pod
uwagę obecne rozkojarzenie Onew hyunga, to za bardzo się tym nie przejmie –
zauważyłem z rezygnacją. – Amber ma rację, on teraz ma nieco inne sprawy na
głowie. Chce udowodnić, że nadaje się na ojca i cały czas siedzi w tych swoich
poradnikach, albo uczy się przewijać lalki. Podobno zapisał się nawet na jakiś
kurs dla młodych ojców, czy coś…
- Chciałbym to
zobaczyć – parsknął Jonghyun. – Ciekawe, czy wie chociaż, która strona pampersa
jest która i czy wziął pod uwagę efekty zapachowe, bo w praktyce przyda mu się
spinacz do nosa, żeby nie zemdlał przy tym przewijaniu.
- Skup się,
znawco zmieniania pieluch. Będziesz miał okazję wykazać się za parę miesięcy,
kiedy ten smarkacz się urodzi. Ale teraz musimy poradzić sobie sami. Dobrze by
było dowiedzieć się, co to za ludzie z tej nowej kawiarni i jakie jeszcze mają
kreatywne pomysły, których my nie mamy. – Kibum zakasał rękawy i zaczął kreślić
kolejny genialny plan w notatniku na zamówienia, przy okazji zamazując mi parę
linijek tekstu i teraz nie byłem pewien, czy Jung Jessica zamówiła odtłuszczoną
latte, czy rozpuszczoną śmietanę. Zamrugałem, wpatrując się w tekst i znowu
rzuciłem szybkie spojrzenie na zegarek, wyłączając się na chwilę z rozmowy.
Nie mogłem się
skoncentrować. Brakowało mi obecności małej, wrednej, rudowłosej osóbki i jakoś
dziwnie mieszało się piankę, kiedy nikt nie ciskał mi za uchem złośliwymi
komentarzami, ani nie posyłał groźnych spojrzeń spod długiej grzywki, które
chyba miały za zadanie mnie wystraszyć, ale zamiast tego niesamowicie mnie
bawiły i rozczulały. To chyba nie najlepszy syndrom, że odczuwałem potrzebę
bycia poniżanym i irytowanym. Właściwie, to podchodziło pod czysty masochizm,
ale… Ale miałem wrażenie, że wszystko jest na swoim miejscu, kiedy Taemin był
blisko.
- Minho?
Słuchasz mnie w ogóle? – Z zamyślenia wyrwał mnie zniecierpliwiony głos Keya i
jego urażona mina. – Próbuję tutaj coś wymyślić, a ty zamiast mnie wesprzeć, od
pięciu minut maltretujesz to biedne espresso, które zresztą już dawno wystygło.
To poważna sprawa! Jeśli szybko nie wprowadzimy jakichś innowacyjnych zmian, to
tamci uszaci dranie nas zrujnują!
- Niestety,
Minho teraz jest myślami daleko od twoich szatańskich planów – oznajmiła Amber
z błyskiem w oku, przyglądając mi się ironicznie. – Pewnie ma zupełnie inne
plany. Dotyczące zupełnie innego kociaka.
Jonghyun
zarechotał z aprobatą.
- Nie, ja… -
Chciałem się szybko wytłumaczyć, ale nie było mi to dane, bo ku mojemu i Kibuma
przerażeniu, pozostała dwójka już zaczęła się rozkręcać.
- Więc masz
jakieś plany dotyczące Taemina..?
- W końcu?!
- Nie! –
Poczułem, że wstępuje mi na twarz lekki rumieniec i nagle powietrze zrobiło się
jeszcze bardziej gorące, niż parę sekund temu. Czując strużkę potu spływającą
za kołnierz koszuli, zapragnąłem zedrzeć z siebie rzeczoną górną część
garderoby, ale wolałem nie ryzykować, zwłaszcza, że taki striptiz byłby
szczególnie mile widziany przez większość klientek. Cóż, jeśli podciągnąć to
pod potrzebę innowacji kawiarni, to chyba mógłbym się poświęcić. – Nie, nie,
nie. Przepraszam, na chwilę odleciałem. Mówcie, słucham was. Kibum, to jak mamy
zamiar ulepszyć SHINee i zdobyć
więcej klientów?!
Kibum w ramach
zemsty ostentacyjnie mnie zignorował, pozostawiając mnie na pastwę dwójki
złośliwców, którym wyraźnie się nudziło.
- Nie wierzę.
Amber, gdzie popełniliśmy błąd..? – Jęczał Jonghyun, nieudolnie parodiując stan
głębokiego żalu. – Nasza słodka żabcia perfidnie nas okłamuje!
- Można się
było tego spodziewać, tatuśku – prychnęła Amber. – Ale my wiemy swoje. Na pewno
ma dokładnie opracowane plany A, B, C i Z w swojej czarującej główce.
- Nie, ludzie,
poważnie, nie mam żadnych…
- Zboczone plany. Plany nieprzeznaczone
dla naszych dziewiczych uszu.
- Biedny Taeś…
Nie wie, co go czeka.
- Jego drogi
Bambi ma zamiar uwieść go podstępem.
Ukryłem palącą
twarz w dłoniach, próbując nie zwracać uwagi na przysłuchujących się ich
bezsensownej historii mojego rzekomego życia, zaintrygowanych klientów. Czasami
naprawdę rozumiałem, dlaczego Taemin wolał trzymać się od nich z daleka.
- Najpierw
pójdą na romantyczną kolację przy świecach – kontynuowała Amber ze stoickim
spokojem. Jonghyun machnął ręką lekceważąco.
- Po co komu
subtelne gry wstępne? Nie ma co się cackać, Minho na pewno ma lepszą wizję. Od
razu, jak tylko on tu przyjdzie, żabcia zaciągnie go na zaplecze i zamknie nic
nie podejrzewającego Taesia w schowku na składniki, po czym połknie klucz, żeby
nie było możliwości ucieczki. A potem to już jakoś pójdzie. Mogę się założyć,
że będą tak głośno, że będziemy zmuszeni ewakuować całą kawiarnię w ciągu
dwunastu sekund i, że…
- Dlaczego
będziemy ewakuować całą kawiarnię? – zapytał bez emocji Taemin, który nagle
pojawił się obok nas nie wiadomo skąd. Miał już na sobie uniform, a jego
zniechęcona mina sugerowała wszelką pogardę, którą aktualnie wcelowywał w
pokładającego się ze śmiechu Jonghyuna.
Podskoczyłem
na jego widok jak oparzony i przybrałem minę kiepskiego pokerzysty, w
przerażeniu analizując wszystko, co Jjong przed chwilą nawymyślał, po czym mało
subtelnie odnalazłem pod ladą jego stopę i zmiażdżyłem ją obcasem.
Rozległ się bolesny
wrzask.
- Cholera
jasna, Minho! Chyba właśnie złamałeś mi duży palec u nogi! – zawył Dino,
podskakują w miejscu. Kibum natychmiast porzucił swoje notatki i podbiegł, żeby
opatrzeć mu rany, a Amber odchrząknęła, spojrzała na mnie przepraszająco, po
czym zadowolona z siebie wróciła do obsługiwania gości. Taemin z kolei tylko
wzniósł oczy ku sufitowi, niezbyt poruszony całym zajściem. Chyba już się
przyzwyczaił. Odwrócił się w moją stronę, a ja zacząłem wściekle mieszać piankę
do cappuccino, próbując pozbyć się zakłopotania i przy okazji rozchlapując
trochę dookoła.
- Sorry za
spóźnienie, czy coś tam – rzucił od niechcenia. – Musiałem skoczyć na chwilę do
domu. Sprawy rodzinne. Nieważne. Widzę, że niewiele mnie ominęło.
- W sumie
całkiem sporo. – Udało mi się szybko wziąć w garść i przywołać na twarz „minę
naćpanego psychopaty”, co Taemin skomentował cierpiętniczym westchnięciem. –
Słyszałeś o nowej kawiarni w mieście? Kibum twierdzi, że to może mieć negatywny
wpływ na nasz biznes i musimy szybko coś wykombinować, żebyśmy nie zostali
spłukani. Jakieś pomysły?
- Ekstra
premia dla pracowników byłaby niezła.
- Haha, jak
dla kogo. Naprawdę musimy się tym zająć, bo na Onew hyunga póki co nie można
liczyć.
- Jak tam
sobie chcecie, ja się w to nie mieszam. Jeśli się dowiem, że tam u nich więcej
płacą, to możecie zacząć sobie szukać nowego kelnera.
Tak właśnie
wyglądała każda rozmowa z Taeminem. Choćby nie wiem, jak miło i przyjemnie się
zapowiadało, puenta zawsze musiała być gorzka i raniąca.
Westchnąłem
cicho, pochylając się niżej nad ladą.
Dzisiaj mijał
dokładnie tydzień od naszej randki w Seulu. No dobrze, niekoniecznie randki, chociaż jej pierwsza część
bardzo przypominała normalną randkę normalnych ludzi, do których niestety było
nam daleko. Przejażdżka motocyklem, którego prawdopodobnie i tak więcej nie
zobaczę na oczy, potem bubble tea, spacer po moim ukochanym mieście i wygłupy
na dachu, który kiedyś był moim własnym azylem, przystanią i schronieniem.
Nigdy wcześniej nie zaprowadziłem tam nikogo, nawet Donghae, czy Kibuma. Nikt
nie wiedział o tym miejscu, aż do momentu, kiedy zdecydowałem się pokazać je
właśnie Taeminowi. Oczywiście mogłem się domyślić, że wszystko natychmiast zbagatelizuje,
prychnie pogardliwie na kolejne moje dziwactwo, może nawet wyśmieje. Właśnie
taki był – podły i egoistyczny, traktujący wszystkich, otaczających go,
przychylnie nastawionych ludzi jak błoto, które niechcący przykleiło mu się do
glanów. A przynajmniej taki starał
się być. Taki chciał być i na siłę
chciał pokazać wszystkim, że taki właśnie jest.
Wiedziałem, że
to tylko przykrywka. Czasami już mi się wydawało, że ta przykrywka spadnie,
roztrzaska się na maleńkie kawałeczki i obróci w proch, pozwalając w końcu
poznać mi prawdziwego Lee Taemina, ale zawsze, kiedy już miałem nadzieję na
jakiś przełom, wszystko wracało na swoje miejsce, raniąc jeszcze boleśniej.
Dlatego tak wybuchnąłem tamtego wieczora w Seulu, sam siebie szokując swoim
zachowaniem. Byłem zły, zdenerwowany spotkaniem z bandą Heechula i kompletnie
wytrącony z równowagi. Nie byłem sobą. Zwykle, kiedy czułem się w ten sposób,
szedłem na dach, myślałem, grałem na gitarze. Ale wtedy musiałem na czymś
rozładować te niszczące mnie od środka emocje i tak się tragicznie złożyło, że Taemin
był pierwszą osobą, na którą padł mój wybór.
Brzydziłem się
sobą za to. Było mi tak strasznie głupio, kiedy zorientowałem się, co właśnie
mu powiedziałem, co mu właściwie wyznałem,
a czego nie miałem zamiaru mówić, aż do odpowiedniego momentu. Nie tak
wyobrażałem sobie to wyznanie. Nie tak, nie z Taeminem mającym na twarzy wypisany
szok, zdezorientowanie i taką niewinną bezradność, jakby nagle cała jego
postawa silnego realisty legła w gruzach. Przestraszyłem się tak bardzo, że
zupełnie straciłem zmysły.
Jak mogłem mu
to zrobić? Jak? Jak? Jak? Mimo, że od
tamtego incydentu minął tydzień, ja wciąż w kółko zadawałem sobie to pytanie, gryzło
mnie ono i odbierało chęci do czegokolwiek. Taemin nie był silny. Chciał być,
próbował być, ale w głębi duszy wiedziałem, jaki był kruchy i delikatny pod tą
wyimaginowaną powłoką. A ja zawsze dawałem się ponieść emocjom i w rezultacie
wszystko potrafiłem spieprzyć, jak wówczas, kiedy tak lekkomyślnie go
pocałowałem. Wtedy nasza przyjaźń, lub jakkolwiek inaczej można było nazwać
naszą relację, omal nie przepadła bezpowrotnie. A teraz..? Teraz mogło być
jeszcze gorzej.
Nie sposób sobie więc wyobrazić, jakie było
moje zdziwienie następnego dnia, przed lekcjami, kiedy przyszedłem do kawiarni,
żeby pomóc posprzątać Jinkiemu po imprezie urodzinowej, którą mi wyprawili. Na
ladzie leżała prostokątna paczka owinięta w kolorowy papier, przewiązana
wielką, czerwoną kokardą z wiele mówiącym napisem „Dla żabola”. Dłuższą chwilę wpatrywałem się w nią, niepewny, czy
czasami nie dostałem halucynacji na skutek intensywnych wydarzeń tamtej nocy.
- Taemin to
dla ciebie zostawił. – Rozwiał moje wątpliwości Jinki hyung, obdarzając mnie
szerokim uśmiechem zza lady. – Wpadł tu o wpół do piątej rano razem ze swoim
psem. Dobrze, że Dara była już na nogach, bo nie usłyszelibyśmy dzwonka. Nie
wiem, czy ten dzieciak w ogóle kiedykolwiek sypia, ale wypił trzy filiżanki
kawy i powiedział, żebym ci to przekazał.
Pamiętałem
świetnie swoją reakcję, kiedy ostrożnie odwinąłem papier, nie będąc pewnym,
czego oczekiwałem. Cóż, na pewno nie rysunku.
W dodatku prawdziwie mistrzowskiego rysunku, mojego własnego, ołówkowego
portretu, idealnie dopracowanego i wykończonego zarysu mojej własnej twarzy.
Jinki hyung
nie krył zdziwienia.
- On to narysował? Naprawdę on..? Nie
wiedziałem, że ma taki talent. Hm, wielu rzeczy jeszcze o nim nie wiemy, co?
Miał rację,
bardzo wielu. Obrazek został oprawiony w ramkę i powieszony w honorowym miejscu
na ścianie mojego pokoju. Mamie też się podobał. Od początku wiedziałem, że
pomysł z wysłaniem mnie do Seulu był jej pomysłem, a nie Jinkiego, Amber, ani
nawet Keya. Nie mogła wiedzieć, jak to się skończy i nie wiedziała. Owszem,
była dosyć zaskoczona, kiedy wróciłem z miasta samochodem ojca, ale nie
skomentowała tego, a ja nie spieszyłem się z wyjaśnieniami.
W każdym razie
od tamtego czasu relacje między mną a Taeminem wyraźnie się zmieniły. Ciężko mi
było powiedzieć, czy na lepsze, czy na gorsze, ale było… inaczej. Na początku okropnie się bałem, że moja bezmyślność i
głupota raz na zawsze wszystko zepsuły, więc kiedy później w szkole złapałem
Taemina, nastawiony na to, że będę musiał płaszczyć się na ziemi, błagając go o
wybaczenie, zupełnie zbiło mnie z tropu jego zdawkowe „Nie ma sprawy”.
Bo naprawdę,
sprawa była.
Później
wielokrotnie chciałem do tego wrócić, ale za każdym razem mnie zbywał. Co
naprawdę dziwne, nie usłyszałem od niego już ani razu przezwiska „Bambi”, czy
„żabol”. Teraz byłem po prostu „Minho”. Na „hyunga” chyba wciąż było za
wcześnie.
Trzymał mnie
na dystans, potrafiłem to wyczuć. Dla reszty wciąż był złośliwym, wyszczekanym potworkiem,
jego nienawiść do całego świata nie uległa zamianie, ale do mnie chyba tak,
przynajmniej chwilowo. O ile można było to wywnioskować po bladych rumieńcach,
które wypływały mu na policzki w mojej obecności, mimo, że przybierał zaciętą minę
i odpowiadał mi bez emocji, dokładnie omijając mnie wzrokiem.
Kochałem go, co do tego nie było
wątpliwości.
Kochałem tego egoistę,
uparciucha, sceptyka, pesymistę i ponuraka z całą jego niechęcią, i niezadowoleniem
z życia. Może to było z mojej strony wielce masochistyczne i bezmyślne, ale
naprawdę go kochałem.
- CHOI MINHO!
– Podskoczyłem, wyrwany z transu i wlepiłem przerażony wzrok z Kibuma, który
patrzył na mnie jak na idiotę, podczas gdy Jonghyun cieszył się z czegoś ponad
jego ramieniem. – Powiem Jinkiemu, że lenisz się w godzinach pracy! I nie
obchodzi mnie, jaki kurs młodego ojca właśnie studiuje! Tutaj mógłby zdobyć
całkiem niezłą praktykę, bo wszyscy jesteście leniwymi smarkaczami, pozbawionymi
moralności. Jonghyun, przestań dyszeć mi w kark, usiłuję myśleć!
- Przecież to
nigdy nie wychodzi ci na dobre, skarbie. Myślenie szkodzi na cerę… - Zamknął
się, kiedy Kibum spojrzał na niego krzywo.
Szybko
przywołałem się do porządku i odgoniłem z twarzy rozanielony uśmieszek, przez
który owszem, musiałem wyglądać jak idiota.
- Zbieraj się,
idziemy na przeszpiegi – rzucił Key, odwiązując fartuch, pod którym miał
niewiarygodnie obcisłe i prawdopodobnie tamujące krążenie krwi, różowe dżinsy
rurki. Nie skomentowałem tego, zwłaszcza, kiedy Jonghyun zajął się dokładnym
oględzinom jego tylnej części ciała w tych spodniach.
- Do tej nowej
kawiarni? Wybacz, wolę się w to nie mieszać. Poza tym jeszcze sekundę temu
narzekałeś, że nic nie robię, a teraz sam mnie odciągasz od pracy…
- Marudzisz
jak stara baba. Amber i Taemin zajmą się kawiarnią, kiedy my będziemy
negocjować z tamtymi.
- Po czym
wrócimy i okaże się, że po kawiarni zostały tylko popioły, bo Amber i Taemin
się pozabijali – podsumowałem cierpko. – Czy Jonghyun nie może sam tam iść?
- Nie jestem
waszą służącą! – obruszył się Dino, przerywając na chwilę pasjonujące zajęcie,
jakim było podziwianie sylwetki Kibuma. – Zresztą i tak boję się sam do nich
iść. Ten Kanadyjczyk mnie przeraża. Chodzą plotki, że tak naprawdę jest
Chińczykiem i ma dwa metry, a jak na ciebie spojrzy, to zamieniasz się w kamień
i mózg wypływa ci uszami, a potem…
- Możecie już
się stąd wynieść, skoro musicie?! – przerwał mu Taemin, patrząc na nas z
wściekłością. Długie włosy związał w kucyk i tak jak ja, rozpiął parę pierwszych
guzików koszuli, bo wraz z napływającymi klientami, w pomieszczeniu robiło się
coraz bardziej gorąco. Na dłuższą chwilę zatrzymałem wzrok na strużce potu
spływającej powoli po jego gładkiej, mlecznobiałej szyi i ze zgrozą doszedłem
do wniosku, że moja miłość do niego nie była chyba tak idealnie platoniczna,
jak utrzymywałem. Na szczęście zanim zdążyłem się nad tym głębiej zastanowić,
Kibum chwycił mnie za kołnierz i niemal siłą wywlókł z kawiarni, ku głośnym,
rozczarowanym jękom zapatrzonych w nas klientek. Po raz kolejny dziękowałem
Bogu, że zesłał mi Kibuma, bo nieważne, jak bardzo irytujący i nieznośny
czasami bywał, gdyby nie jego zamiłowanie do knucia mrocznych planów, musiałbym
sobie teraz radzić z ewidentnym dowodem mojej platonicznej miłości do Taemina… w spodniach.
~*~
- Um,
jesteście pewni, że to tutaj? Bo nie przypominam sobie, żeby w SM Town rosły… palmy?
- Nie wierzę,
no po prostu nie wierzę.
Kilka minut
później cała nasza trójka stała przed budynkiem, który jeszcze niedawno był
zwykłą ruderą wymagającą porządnego remontu, a teraz zaczynał już powoli nabierać
kształtów małego pałacyku. Kilku umięśnionych mężczyzn nosiło wielkie donice z
najprawdziwszymi palmami, paru innych wciągało na dach ogromny szyld z napisem
„Exotic Flowers”.
Na szczęście
nie ściągaliśmy na siebie zbyt dużej uwagi, bo wokół pracujących przy
ulepszaniu placówki robotników w kombinezonach zgromadził się już spory tłumek
gapiów. Kibum miał rację co do jednego – w większości były to piszczące
nastolatki, które wpatrywały się z uwielbieniem w krzątających się
gdzieniegdzie facetów w fartuchach, z ogonami i z kocimi uszami, którzy z
zapałem rozdawali ulotki reklamujące kawiarnię. Albo mi się wydawało, albo tych
słodkich dziewczyn wyjątkowo się ostatnio nagromadziło.
- Aigoo~
Widziałaś tamtego kotka? Jest taki
słodki, że chciałoby się go utulić i zacałować na śmierć!
- Wieeem! A
tamten, ten z wielkimi oczami… Omo, chyba cukier mi podskoczył!
Kibum odwrócił
się do nas z głębokim szokiem wypisanym na twarzy. Ja i Jonghyun chyba nie
wyglądaliśmy lepiej w tamtej chwili, z konsternacją przysłuchując się
szczebioczącym z zachwytu, cienkim głosikom.
- To jakaś
abstrakcja – powiedział cicho. – Jakim cudem udało im się w tak krótkim czasie
stworzyć to wszystko? I dlaczego my
nic o tym nie wiedzieliśmy?!
- Chyba
byliśmy trochę za bardzo zabiegani – westchnąłem w odpowiedzi. – Naprawdę nie
jest dobrze. Do tej pory byliśmy jedyną kawiarnią w mieście, co zrobimy, jeśli
oni odbiorą nam wszystkich klientów?
- Hej! –
Podskoczyliśmy, jakbyśmy właśnie zostali złapani na gorącym uczynku i
jednocześnie obróciliśmy głowy w stronę wysokiego, jasnowłosego chłopaka, który
trzymał plik ulotek i pocierał kark z bardzo niezręczną miną. Jego dopinane,
kocie uszy sterczały na czubku głowy, co w każdym innym wypadku mogłoby wydawać
się śmieszne i lekko kiczowate, ale jakimś dziwnym trafem dodawało mu uroku.
Jonghyun szturchnął mnie w bok, wyglądając, jakby z całych sił starał się nie
wybuchnąć śmiechem, bo sam najwyraźniej nie uważał tego chłopaka za całkiem
słodkiego. Kibum założył ręce na biodrach i spiorunował blondyna spojrzeniem,
na co tamten wzdrygnął się nieco, ale i tak posłał mu niepewny uśmiech. –
Dzisiaj wieczorem otwieramy. Jeśli chcecie, możecie wpaść na imprezę powitalną.
Darmowa degustacja kawy i wiele innych… um,
atrakcji. – Zmieszany, podsunął mi pod nos kolorową ulotkę. Chciałem zachować
się kulturalnie i wyciągnąć po nią rękę, ale Key chwycił mnie za nadgarstek.
- Nie, raczej
podziękujemy – wysyczał przez zęby. – Nie będziemy bratać się z wrogiem.
- Kibum! –
rzuciłem ostrzegawczo, ale mnie zignorował. Blondynek wytrzeszczył oczy.
- Wy…
Jesteście z SHINee Cafe?
- O, proszę
bardzo, świetnie zdają sobie sprawę z tego, kim jesteśmy! Więc tak trudno było
nas jakoś zawiadomić, o tym, co wy tutaj kombinujecie?!
Wymieniliśmy z
Jonghyunem zaniepokojone spojrzenia. Teraz dopiero zaczęliśmy ściągać uwagę
zgromadzonych, a im Kibum bardziej się rozkręcał, tym bardziej ten jasnowłosy
dzieciak z uszami spuszczał głowę i kulił się w sobie, wyglądając, jakby w
każdej chwili mógł wybuchnąć płaczem. Zaczynałem żałować, że nie wzięliśmy ze
sobą Jinkiego albo Dary, oni zawsze potrafili zapanować nad sytuacjami, w
których Key za bardzo się unosił. Poza tym im dłużej patrzyłem na blondynka,
tym bardziej przywodził mi na myśl Taemina i tym większą miałem ochotę go
przytulić. Okay, może byłem uzależniony od przytulania, ale miałem tak od
dzieciństwa. Prawdopodobnie dlatego, że zawsze mi tego brakowało. Już robiłem
krok do przodu, żeby odepchnąć wściekłego Kibuma i pocieszyć jakoś dzieciaka,
kiedy mój cel został dosyć brutalnie odsunięty na bok, przy czym omal się nie
przewrócił. Jego miejsce zajął wielki, przewyższający nawet mnie facet z
ostrzyżonymi na krótko, ciemnymi włosami i mnóstwem kolczyków w uszach. Zmierzył
nas uważnym spojrzeniem, marszcząc przy tym brwi. Kibum natychmiast się
zamknął, a ja nagle straciłem ochotę na przytulanie.
- Coście za
jedni i czego tu chcecie? – odezwał się głębokim głosem. Mimo woli cofnąłem się
o krok, przeżywając nieprzyjemne deja vu.
Mężczyzna nie był podobny do Heechula, ani do nikogo z jego bandy, ale na pewno
miał zadatki na gangstera. W swoim życiu miałem sporo do czynienia z takimi
ludźmi i niestety, większość z tych wspomnień była naprawdę okropna, dlatego
teraz byłem wyczulony na tym punkcie. Patrząc na tego chłopaka, mimo woli
pomyślałem o ciemnej uliczce Seulu, podniesionej ręce Heechula i bolesnym
policzku, jaki wymierzył Taeminowi. A potem moje myśli zawędrowały jeszcze
dalej – aż do uśmiechającego się smutno ojca Donghae, który troskliwie głaskał
mnie po głowie silną, wytatuowaną dłonią, kiedy jako trzynastolatek leżałem na
zimnej podłodze w nieznanym sobie miejscu i płakałem, powtarzając, że chcę do
mamy, do domu.
Nie zrobię ci krzywdy. Chcę ci pomóc. Możesz
mieć normalny dom, możesz być kimkolwiek, jeśli tylko zechcesz. Ty i twoja mama
żylibyście lepiej. Nikt by cię do niczego nie zmuszał, Minho, mógłbyś być
muzykiem, nie musiałbyś nikomu niczego udowadniać. Kocham cię jak własnego
syna, zawsze traktowałem cię jak Donghae. Naprawdę chcesz tam wracać..?
A potem ktoś
wpadł do pomieszczenia, ktoś krzyczał, ktoś się z kimś szamotał, a ja
siedziałem w kącie, łzy spływały mi po policzkach i nie wiedziałem, czego tak
naprawdę chcę.
Otrząsnąłem
się z szoku, jaki wywołała we mnie ta niespodziewana fala wspomnień, dopiero
kiedy gburowaty wielkolud z Exotic
Flowers Cafe zwrócił się
bezpośrednio do mnie, najwyraźniej dochodząc do wniosku, że z całej naszej
trójki ja byłem jedynym wartym jego uwagi.
- Nazywam się
Wufan – powiedział spokojnie. – Niedawno kupiłem tą miejscówkę, żeby założyć
tutaj kawiarnię. Macie z tym jakiś problem..?
- Nie, my
tylko…
- Tak! –
Kibumowi wróciła już mowa i postanowił nie zwracać uwagi na błagalne
spojrzenia, jakie rzucaliśmy mu wraz z Jjongiem. – Jesteśmy z SHINee,
przyszliśmy odwiedzić konkurencję. Zawsze miło jest poznać nowych sąsiadów, jeśli
oni nie zamierzają przedstawić się pierwsi.
Wufan uniósł
brwi, przyglądając się mu z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- W takim
razie przepraszamy, jeśli was uraziliśmy – powiedział powoli. – Chętnie
oprowadzimy sąsiadów po naszym
skromnym dobytku. Lu Han, idź pomóc Jonginowi zainstalować fontanny z czekoladą
na tarasie, ja tutaj sobie poradzę.
- Jonginowi? –
Jonghyun wytrzeszczył oczy ze zdziwienia. – Masz na myśli Kim Jongina z mojej
drużyny footballowej?!
Wufan nie
zadał sobie trudu, żeby odpowiedzieć. Mrugnąłem do osłupiałego Jonghyuna
porozumiewawczo, starając się jakoś rozładować sytuację.
- Pomyśl, jak
idiotycznie Jongin musi wyglądać z kocimi uszami i ogonem, od razu zrobi ci się
lepiej, kiedy następnym razem strzeli gola twojej drużynie.
Dino popatrzył
na mnie mieszaniną niedowierzania i jawnej pogardy, po czym obszedł mnie
szerokim łukiem, i przyłączył się do Kibuma, który już kroczył za Wufanem do
wnętrza budynku. Pomyślałem, że chyba rzeczywiście za dużo czasu spędzali w
swoim towarzystwie.
~*~
Wróciliśmy z
stanie duchowego załamania. Nawet ja nie mogłem znaleźć nic, co w jakiś sposób
poprawiłoby atmosferę i podniosło na duchu dziwnie milczącego Keya oraz
deptającego mu po piętach Jonghyuna. Oboje wyglądali jak weterani powracający z
wojny, chociaż triumfalny uśmieszek Wufana, jaki posłał nam na pożegnanie
utwierdził mnie w przekonaniu, że wojna tak naprawdę dopiero miała się zacząć.
Exotic Flowers było oryginalne.
Egotyczne. Inne. Niewiele miało wspólnego z tradycyjnym, niewielkim sklepem z
kawą, jakim była nasza kawiarenka, która chociaż nie powalała wielkością, to
posiadała swój niepowtarzalny klimat i była przytulna. U naszej nowej
konkurencji wszystko było nowoczesne, błyszczące i powiększone o parę skali.
Wufan nie omieszkał pokazać nam drogich ekspresów do kawy najnowszej
technologii, przestrzennej kuchni z całym potrzebnym sprzętem i paru innych
dodatków specjalnych, jakimi były na przykład czekoladowe fontanny. Kibum o
mało się nie rozpłakał, kiedy je zobaczył. Podczas tej bolesnej wycieczki mignęło
mi przed oczami kilka znajomych twarzy – Kim Jongin na nasz widok upuścił stos
kart menu i schował się za palmą, bezskutecznie próbując ściągnąć z głowy
królicze uszy, w których naprawdę wyglądał idiotycznie,
a z kolei Park Chanyeol, chłopak z mojej klasy, z którym zawsze całkiem nieźle
mi się dogadywało, zapewne dlatego, że on też był niepoprawnym optymistą – nie
krępował się z zaserwowaniem nam darmowej porcji waniliowego kakao, smakującego
przerażająco dobrze. Lu Hana już nie widzieliśmy, chociaż naprawdę miałem
zamiar przeprosić go za zachowanie Kibuma.
Widok
krzątającej się po kuchni IU w fartuszku i czepku kompletnie zbił mnie z tropu
i omal nie zakrztusiłem się kakao. Dziewczyna spojrzała na mnie wielkimi
oczami, zarumieniła się i wybiegła z pomieszczenia, zanim zdążyłem się odezwać.
Tak naprawdę, nie wiedziałem nawet, co powinienem do niej powiedzieć, bo nasze
stosunki od zawsze były dosyć chłodne, a po balu zimowym jeszcze się
pogorszyły. Świetnie pamiętałem moment, w którym Taemin powiedział mi, że IU
jest teraz jego dziewczyną i jak okropnie się wówczas poczułem, nawet, jeśli
okazało się to później tylko jednym z wielu chwytów poniżej pasa, do których
uciekał się ten mały egoista. Co do IU, denerwowała mnie. Była jedną z tych
dziewczyn, które sprawiają wrażenie słodkich niczym miód, a kiedy przychodziło
co do czego, pokazywały swoją prawdziwą osobowość. Może zbyt szybko ją
oceniłem, bo do tej pory w żaden sposób mi się nie naraziła, ale byłem tylko
człowiekiem i jak każdy znałem uczucie palącej zazdrości, nawet, jeśli to było
dziecinne i nieprofesjonalne.
W każdym razie
nasz powrót do kawiarni odbył się w ponurym milczeniu. W drzwiach powitał nas
rozgorączkowany Jinki, pytając, co my sobie wyobrażamy, urywając się z pracy w
godzinach szczytu. Może wyglądałby nawet surowo, gdyby jedną ręką nie trzymał
za nogę owiniętej w pampersa lalki, a w drugiej ociekającego wodą mopa. Chyba
brał na siebie zbyt wiele obowiązków. Przeprosiłem go w imieniu naszej trójki,
bo Key i Jonghyun od razu zniknęli w drzwiach prowadzących na zaplecze.
Odetchnąłem parę razy, mierzwiąc sobie włosy i szybko przywołałem na usta
najbardziej olśniewający uśmiech, na jaki było mnie stać. Przecież to nie tak,
że teraz SHINee Cafe nagle przestanie
istnieć. Nie, nigdy nie pozwoliłbym zaniedbać tego niepozornego sklepu, który
stał się moim prawdziwym domem.
~*~
Podczas
wieczornej zmiany zrobiło się niespotykanie cicho. Kilka staruszek siedziało w
kącie, plotkując i popijając wystygłą już dawno, bezkofeinową kawę zbożową, a
ja oparłem się o ladę i z dezorientacją spojrzałem do notatnika na zmówienia, w
którym nie figurowała już ani jedna pozycja do zrealizowania. Po chwili z góry
zbiegła Amber, przebrana w swój codzienny strój, chociaż do zamknięcia zostały
jeszcze dwie godziny.
- Jinki powiedział,
że mogę już spadać – zawołała, zanim dopadła drzwi wyjściowych. – Dzisiaj jest
to całe przyjęcie powitalne w nowej kawiarni i Kibum powiedział, że musimy pójść
wybadać grunt, czy coś w tym stylu. – Przewróciła wymownie oczami. – Jonghyun
też już chyba poszedł, Onew musiał się na chwilę położyć, był padnięty. Dara
powinna być na górze, ale chyba nie zejdzie, bo ma jeden z tych swoich napadów
w stylu „nienawidzę życia” i zachowuje się jak… No cóż, jak kobieta w ciąży. Uh,
poradzisz sobie tutaj sam?
Przeciągnąłem
się z krzywym uśmiechem.
- Raczej się
nie przepracuję.
Zerknęła na
jedyny zajęty stolik i pokiwała głową ze zrozumieniem.
- Dobra, to
lecę. Zadzwonię później, żeby powiedzieć ci, czy faktycznie było tak świetnie.
Sulli wspomniała coś, że też tam wpadnie…
- Sulli? –
powtórzyłem z roztargnieniem. – Więc Taemin też już sobie poszedł?
Wiedziałem, że
Taemin miał z siostrą pewnego rodzaju dziwny układ, polegający na tym, że kiedy
jedno z nich przebywało poza domem, drugie musiało być w domu. Sulli i tak nie
przestrzegała tego warunku, na co Taemin natychmiast zaczynał się złościć i
zazwyczaj kończyło się to zażartą kłótnią między nimi. Nie bardzo rozumiałem,
jaki jest w tym systemie sens, ale skoro Sulli wychodziła dzisiaj z Amber, to
Taemin musiał wcześniej zwolnić się do domu.
Ku mojemu
zaskoczeniu Amber tylko wzruszyła bezradnie ramionami.
- Właściwie
nie wiem, nie widziałam, żeby już wychodził, ale skoro tutaj go nie ma… -
Jednocześnie spojrzeliśmy podejrzliwie na stolik staruszek, jakby oczekując, że
Taemin za moment wyskoczy im spod obrusu. Parsknąłem śmiechem pod wpływem tej
wizji.
- Poszukam go,
baw się dobrze!
Amber
wyszczerzyła zęby i zgięła rękę w łokciu, mrucząc ciche „Hwaiting”, po czym zniknęła. Ziewnąłem szeroko, mając nadzieję, że
dzisiejsza pustka w kawiarni jest spowodowana tylko i wyłącznie imprezą
powitalną w Exotic Flowers, a jutro
znowu będzie urwanie głowy. Z jakichś masochistycznych powodów lubiłem, kiedy
było dużo do roboty. Lubiłem być zajęty, dzięki temu nie musiałem za dużo
myśleć. Fakt, trochę zaniedbałem ostatnio moją świętą gitarę, więc szybko
odnotowałem w myślach, że muszę jej to w najbliższym czasie wynagrodzić,
zabierając ją na romantyczną randkę pod gwiazdami, kiedy następnym razem
wybiorę się na dach.
Parę minut
później pomachałem wychodzącym babciom i sprzątnąłem puste filiżanki z ich
stolika, żeby zanieść je do kuchni. Otworzyłem drzwi na zaplecze i omal nie
krzyknąłem ze strachu.
- No tak,
wiedziałem, że to ciebie zostawili –
jęknął Taemin, który siedział po turecku na blacie stołu, między książkami
kucharskimi i workami z mąką, i w najlepsze robił zadanie z matematyki, gryząc
w ustach ołówek.
Zamrugałem
kilka razy, sprawdzając, czy na pewno nie mam halucynacji, po czym odetchnąłem
z ulgą i oparłem się o framugę drzwi, posyłając mu zmęczony uśmiech.
- Ciekawe
miejsce sobie wybrałeś do studiowania.
- Wybrałbym
inne, gdybym wiedział, że mnie tu znajdziesz. – Odrzucił zeszyt i zeskoczył ze
stołu, przeciągając się leniwie. Odwróciłem wzrok, kiedy jego koszula
podjechała lekko do góry. – Co, Coffee
Prince boi się o swoją koronę..? Słyszałem, że tamci z tej nowej kawiarni
to jakieś mocne typy. Kibum już zdążył się wypłakać w moje ramię. Ubrudził mi
koszulę tym swoim atramentem, czy czym on tam maluje oczy. Straszne.
- Tak, musimy
mieć się na baczności. – Zamilkłem na moment, zastanawiając się gorączkowo, jak
mu to powiedzieć. Od tamtej sprawy z Seulu praktycznie w ogóle nie zostawaliśmy
ze sobą sam na sam. Fakt, że jeszcze nie uciekał, zaczynał być lekko
podejrzany. – Hm, Tae?
- Tylko nie
Tae – fuknął z irytacją. – Jeśli ty też masz zamiar się poryczeć, to zmyj
najpierw makijaż.
- Nie noszę
makijażu.
- To wszystko
wyjaśnia.
- Co wyjaśnia?
- Twoją twarz?
Jezu! – Westchnął cierpiętniczo. – Czasami naprawdę mam wrażenie, że rozmawiam
z niedorozwiniętym kretynem, bez urazy.
Zacisnąłem
usta w linijkę, niemal gryząc się w język, kiedy pierwszym moim odruchem było
posłanie mu ciepłego uśmiechu. Zamiast tego postanowiłem wypróbować coś innego.
Bez słowa odwróciłem się na pięcie i wyszedłem z kuchni, umyślnie trzaskając drzwiami
tak mocno, że echo odbiło się po pustej kawiarni. Odczekałem chwilę i tak, jak
przeczuwałem, po chwili Taemin nacisnął klamkę, spoglądając na mnie uważnie
przez szparę w drzwiach.
- Sorry..?
Tym razem
musiałem naprawdę zebrać w sobie całą silną wolę, żeby nie parsknąć triumfalnym
śmiechem. Chyba właśnie znalazłem klucz do zimnej jak lód duszy Taemina. Jakież
to było proste. Należało zwyczajnie walczyć z nim jego własną bronią, nawet,
jeśli było to bardzo niedojrzałe.
- Ja też
chciałem cię przeprosić. – Spoważniałem, robiąc ostrożny krok w jego stronę.
Czasami Taemin przypominał mi dzikie zwierzątko, które można spłoszyć
najmniejszym szelestem. – Za tamto… W Seulu. Za Heechula i za ten mój… wybuch…
Na jego blade
policzki wystąpiły słabe rumieńce, ale zmarszczył brwi, psując tą uroczą
ekspresję.
- Ty znowu o
tym? Mówiłem ci, że to nieważne. Było śmiesznie, przeżyliśmy, teraz o tym
zapomnimy.
Przełknąłem
ślinę, czując nagłą suchość w gardle.
- Zapomnisz o
tym, co ci wtedy powiedziałem?
Drgnął,
wbijając zacięty wzrok w przestrzeń nad moim ramieniem.
- Tak. Tak
właśnie zrobię.
Zacisnąłem
ręce w pięści, wpatrując się w niego z niedowierzaniem. Naprawdę to powiedział,
czy tylko się przesłyszałem? Teraz, kiedy byłem już pewien, że zaraz jego mur
rozkruszy się na proch..? Teraz?
Jedno krótkie zdanie zawisło nad nami w ciężkiej ciszy, po czym powoli oparłem
się o ladę, czując, że tępy ból za moment rozsadzi mi klatkę piersiową. Popatrzył
na mnie bez emocji, wcisnął ręce w kieszenie i skierował się do wyjścia, pochylając
się tak, żebym nie mógł zobaczyć wyrazu jego twarzy. Nie miałem pojęcia, ile
czasu minęło, zanim otworzył drzwi wyjściowe i powoli odwrócił się w moją
stronę, wciąż nie podnosząc wzroku.
- Rysunek. Ten
rysunek, który ci dałem. Podobał ci się?
Nagle zaczęło
mi się niesamowicie kręcić w głowie.
- Co? Jaki
rysunek?
- Portret.
Twój. Ten, który dla ciebie narysowałem. Był… dobry?
Dłuższą chwilę
zajęło mi zrozumienie sensu tego pytania, a kiedy w końcu do mnie dotarło, o co
pytał, stałem się jeszcze bardziej skonfundowany.
- Tak, był
wspaniały. Wisi w moim pokoju, jest… prześliczny.
Taemin uniósł
głowę i wyraz jego twarzy sprawił, że zamarłem, niezdolny wykrztusić już ani
jednego słowa.
- To dobrze –
powiedział zadziwiająco spokojnie, głos nie zadrżał mu ani razu. – I niech tak
zostanie. Jeszcze… trochę.
Miałem zamiar
zapytać, czy wciąż ma na myśli rysunek, ale zanim zdobyłem się odwagę, już go
nie było. Po paru kolejnych, długich sekundach osunąłem się na podłogę, nie do
końca rozumiejąc, dlaczego to, co właśnie się stało, miało tak wielkie
znaczenie, jak mi się wydawało, że miało.
Może dlatego,
że Taemin nigdy nie płakał.
~*~
Następnego
dnia była sobota. Wszedłem rano do kawiarni pogrążony w myślach, zapewne
wyglądając jak chodzący trup po nieprzespanej nocy. Zanim zdążyłem się ocknąć,
coś wściekle różowego przygwoździło mnie do ściany i wcisnęło mi w ręce jakiś
worek.
- Masz, twój
nowy uniform. Przebierzesz się w niego i nie będziesz wybrzydzał, że ci się
fason nie podoba, bo każę ci chodzić nago, tak jak Jonghyunowi!
Owo „coś”
okazało się wkurzonym Kibumem. Huh, niezbyt oryginalny początek dnia. Zajrzałem
ciekawie do worka, odkładając swoje zmartwienia na jakiś czas.
Po chwili
wyciągnąłem jakieś biało-różowe szmaty i przyjrzałem się im z głupią miną.
- Co to niby…
- Ulepszamy
kawiarnię, tak? – warknął Key, popychając mnie w stronę schodów. – Innowacyjne
pomysły. Kreatywne. Świeże. Od dzisiaj wszyscy chodzimy na różowo, bo jesteśmy
słodcy jak te farbowane pudle na pokazach mody. Nie, Minho, nie chcę słyszeć
żadnych protestów! Jeśli przyjdzie ci do głowy ogłosić strajk, tak jak Jinki
hyung i Amber, proszę bardzo! Ale ja nie pozwolę zrujnować tej kawiarni
jakiemuś przerośniętemu dupkowi z chińskiej fabryki ołówków! Na górę, w tej
chwili.
Kiedy jakiś
czas temu cały nasz personel stawił się na baczność w różowo-białych uniformach
i z bardzo zażenowanymi minami, parę pierwszych klientek prawie zemdlało z
zachwytu.
Może czasami
na niektóre zmiany warto było długo czekać.
_______________________________
tak, no właśnie .__.
Wiem, że znowu z opóźnieniem, ale tym razem z dużo mniejszym. No i wreszcie mamy trochę więcej Minho. Zadziwiająco spokojnie pisało mi się ten rozdział, przypuszczalnie właśnie przez zmianę bohatera, ale to chyba pierwszy i ostatni taki rozdział. Sama chciałam trochę bardziej zrozumieć jego charakter, ale bądź co bądź lepiej pisze mi się z perspektywy Taemina. Ten rozdział to nie "dodatek", tak, jak na początku zakładałam, to po prostu zwykły, kolejny part opowiadania, w którym akcja posuwa się do przodu. Tyle tylko, że planowałam jeszcze jeden fragment, ale zrezygnowałam z niego i chyba będzie dopiero w czternastce (która, notabene, nie wiem kiedy się napisze, bo ten i przyszły tydzień mam kompletnie zawalony ;__; ale dam radę~).
Dodałam nowych bohaterów. Choi senior mnie przeraża o.o A z kolei Lee senior tak mnie rozczula, że nic tylko go przytulić. Aw.
Teraz jeszcze jedna sprawa, niezwiązana z opowiadaniem. Chodzi o Magnificon, który odbędzie się w Krakowie w dniach 19-20 maja. A więc mam pytanie, czy ktoś się wybiera na ten konwent? Bo z tego co słyszałam parę genialnych autorek będzie (Kei wspomniała, że jedzie i Uszati chyba też? *.*), no a ja wciąż się zastanawiam, ale pomyślałam, że świetnie by było zebrać ekipę i się wybrać. Co wy na to? Fangirling forever - all day all night. No i wreszcie byśmy się poznali~! ^^ Pisać, kto ma zamiar się pojawić!
Ode mnie to tyle. Płaczę, że już po świętach ;__;
no i co ty narzekałaś tyle na ten rozdział, głupiaaaa~ XDDD ale jak wlazłam tutaj to aż kwiknęłam z radości, jak zawsze xDD tylko płacz, że następny rozdział nie wiadomo kiedy ;_; ale mam nadzieję, że znajdziesz czas!
OdpowiedzUsuńten rozdział w moim odczuciu był taki... spokojny do czytania, ogarnęło mnie takie hmmm, nie wiem jak to ująć, takie... coś przyjemnego, odprężającego wręcz TT_TT
bosz, Minho rozkminy, nie spodziewałam się, ze będzie przeżywał ten wybuch w sumie o_o a Taemin... o matko, ten to już zupełnie przytulasek sympatyczny (oczywiście na jego sposób xD)... To ma być ta jego odmiana? Jestem ciekawa, jak to dalej pociągnie.
umarłam na wieśc o tym, ze mały przyjaciel Minho tam u dołu chciał dać znać o swojej obecności XDDD *przypomina się "siwonteczna" biała kiełbasa......* NIE. NIE. NIE. :)))
to wszystko takie kochane T_T Key i Jjong też, to, że Minho im zazdrości :3
Onew w szkole dla młodych ojców? o nie, toć on tam wszystko rozwali, potknie sie, zabije to dziecko XDDDD
Exotic flowers... zobaczymy, czy zmiotą klientów SHINee, chociaż po tych nowych uniformach... :3333
jestem bardzo ciekawa perspektywy Taemina po tych wydarzeniach, po tym rysunku i w ogóle, co on sobie teraz uroił w tej głowie T^T
gdyby konwent był bezpośrednio tydzień po majówce to bym rozważała pojawienie się na nim, a tak to mi nie pasuje termin trochę T_T
Właśnie znalazłam czas na odpisanie na komentarze, jest dobrze! xD Rozdział pewnie niedługo. Przygotowuję go tak, jak EXO swój comeback (przepraszam, suchary o comebacku EXO nigdy mi się nie znudzą ^^).
UsuńMówiłam, że "odmiana" Taemina na pewno nie będzie polegała na skakaniu do nieba ze szczęścia w deszczu konfetti i całowania stóp Minho :D Nie ten czas i nie ten Taemin xD Proszę Cię, tylko nie biała kiełbasa Siwona x.x Idź mi z nią ;__; Mam zryty mózg już xD
Znając Kreeesa to nie da sobie w kaszę dmuchać. Ale z drugiej strony Key też raczej nie (bo Oniu jest stracony dla ludzkości, niech już on tam się uczy pieluchy zmieniać...). Także będzie rywalizacja.
Wyczuwam SEXO...znaczy! EXO ;_;
OdpowiedzUsuńI jaka rywalizacja *-* Dzikie biało-różowe zmiany, wyczuwam wojnę^^
Rozdział...czytam, czytam a oczy normalnie takie: *0*.
Japka też podobna xD
Jak ja cię ubóstwiam, kocham, wielbię za te opowiadanie! Sprawiłaś mi ogromną radość tym rozdziałem. Nie spodziewałam się go ;_; Wchodzę i patrzę "13" miałam zaciesz. I zamiast przygotowywać się do szkoły siedzę i czytam to arcydzieło *-*
Hwaiting i czekam na next ;*
SEXO <3 Wojny może jako tako nie będzie. Ogólnie to taki raczej wątek poboczny, potrzebowałam małego "rywala" dla SHINee, przyda się później. Szczególnie Kris. On na ma taki silny autorytet i w ogóle... Chociaż patrząc po jego nowym "stylu" to nagle wygląda mniej... groźnie xD
UsuńHej, nie zaniedbuj szkółki przeze mnie~ :D Uczyć się trza (powiedziała ta, co ma w tym tygodniu 2837281 sprawdzianów i żadnej książki nie otwarła jeszcze).
Wa, na początku nie zauważyłam zmiany narratora i nie rozumiałam co się dzieje X3
OdpowiedzUsuńJa już nie wiem co pisać.. eh > <
Super rozdział, chyba zaczynam choć troszku rozumieć Minho, chce Taemin'ka- kociaka ;(
Jak to jest że ty wciąż masz takie pomysły? T3T Weź się podziel ...
PS: ja prawdopodobnie będę na Magnificon, ale pewna nie jestem. No i ja nie zaliczam się do genialnych autorek ;(( Ale jestem za to amatorką x3
Oddałabym Ci chętnie wszystkie moje pomysły, na pewno lepiej byś je wykorzystała! Mam ich mnóstwo, ale na tym właśnie polega mój problem. Pomysły są, weny, chęci, czasu brak :<
UsuńBędziesz na Magni? *.* To się jeszcze zgadamy, jak będziesz wiedzieć na pewno! :D Ja wciąż się zastanawiam, ale chyba się pojawię ^^ Eee tam, amatorką. A ja czym niby jestem? Niestety, do takiej Rowling to nam wszystkim daleko ;__; Ale kiedyś ię wybijemy, zobaczysz! :D
Na początku jak czytałam zastanawiałam się dlaczego Tae ma taki dobry humor, ale jednak jak się później okazało był nim Minho xD Taemin ma poczucie winy ... jejku jakie to urocze z jego strony *-* Minho będzie już wiedział jak rozwalić ten głupi mur dzielący ich i zmieni Taeminka !Omnommnom *q* już nie mogę się doczekać ^ ^
OdpowiedzUsuńOmo .... EXO ..... ha ha xD Trafiłaś w dziesiątkę xD Ostatnio zastanawiałam się jakby się nazywała kawiarnia EXO jeżeli miała tu by być czyjaś jeszcze kawiarnia i nie pasowała mi nazwa Exo caffe, a tu nie pomyślałam o takiej nazwie xD Ty wiesz jak odpowiedzieć na moje pytania xD
YAY ! SHINee w różowych fartuszkach *---* na dobry pomysł wpadłaś ^ ^
Minho Hwaiting w zmianie Minniego ^ ^ cieszę się, że jednak ostatnio tak wybuchnąłeś xD
Hwaiting w tym tygodniu ! Dasz radę w zawalonych dniach wierzę w ciebie ^ ^
Ps. do wcześniejszego komentarza pod ,,12'' :
Mi się podobała druga twarz Minho ^ ^ chyba źle to zrozumiałaś xD
HWAITING ! :D
Haha, moment zaskoczenia :D Ależ ja sprytna jestem... Potem mi przyszło do głowy, że faktycznie zamieszanie z tą zmianą narracji i to był tylko taki eksperyment, więcej nie zmieniam POVów, no chyba, że będe pisać jakiś bonus xD
UsuńNazwa kawiarni EXO trochę banalna (nie, żeby SHINee Cafe nie było banalne xD), ale oni są takimi egzotycznymi Flower Boysami, że mi pasowało.
Dziękuję strasznie, mam nadzieję, że już w tym tygodniu ruszę TM, bo mam wyrzuty sumienia, że znowu zaniedbałam. Niestety cały kwiecień mam tak zawalony, że szok. Czekam na maj. Będzie trochę luzu, to jakoś wynagrodzę całe to czekanie ^^
Na początku powinnaś oberwać za "parę genialnych autorek", skoro nie masz na myśli Cassandy Clare czy J.K. Rowling *mruczy po nosem, oburzona*. Lubię swoje amatorstwo, amatorstwo jest bezpieczne ^^'. Racja, fajnie by było spotkać się grupą i pofazować trochę. Nawet jak nie uda się na konwencie, to zrobić jakieś spotkanie w Krakowie... Ale najlepszy jednak zbiór jeszcze większej ilości k-popwoców w miejscu pelnym mangowców xD Nawet się zrymowało, litości, co się ze mną dzieje, Alisss...
OdpowiedzUsuńAle fakt faktem, że jadę, chociaż jak to wyjdzie, to nie wiadomo. Ale będę na pewno *uśmiecha się*.
Przejdę do rozdziału! Jakież szczęście zapanowało, narracja Minho! Powiem szczerze, że sytuacja z jego strony trochę mi się rozjaśniła. Widzimy przynajmniej, jakie ma podejście do Taemina, co go w nim rusza i tak dalej. Jeśli chodzi o ich relacje, to osobiście byłam w mocnym szoku, kiedy przeczytałam, że "Taemin nigdy nie płałał". To znaczy, że rozpłakał się w tamtym momencie, prawda? T^T Minnieeee. No dobra, kiedyś trzeba, prawda? Jakoś trzeba rozładować emocje.
Kiedy czytałam, że wepchniesz gdzieś Krisusa, nie wiedziałam, że będzie KONKURENCJĄ. Co jak co, ale z tymi swoimi nowymi włosami wygląda na niezłego zwyrola xD Wyobraziłam sobie, jak Minho reaguje na Luhana i miałam ochotę go kopnąć, że przecież Taemin. T_T Mam szczerą nadzieję, że nie zaplączesz zbytnio w to Jelonka, bo on niewinny toć. xD Znaczy wydaje się niewinny, jak jest w rzeczywistości to nie wiadomo...
Zastanawiałam się chwilę, czy IU jeszcze w jakiś sposób wkroczy w przemilutką relację Minho x Taemin i zaburzy spokój duszy. Mam nadzieję, że nie, jednak Wielka Autorka poprowadzi akcję wedle swojego uznania. I bardzo to lubię ^^. Tą nutkę niepewności, czającą się za rogiem...
Jejku, naprawdę fascynuje mnie to, co się stanie między Minho i Taeminem, co czuje ten drugi i jak to wszystko potoczysz, skręca mnie T^T. Co ty ze mną robisz, zły człowieku?
Jednakże nieodzownie uwielbiam to, co robisz (czyt. piszesz) i będę wychwalała pod niebiosa do końca świata i jeszcze trzy dni dłużej!
Hwaiting, Alice <3.
Kei.
... Coś przewiduje, że komentarz znowu nie wyszedł dość składnie, jednak ja po prostu nie umiem pisać normalnych komentarzy, przepraszam T__T Ale tego nie zmienię. Emocjonalne nawyki. xD Yaoi działa na ludzi.
Dla mnie "parę genialnych autorek" to nie tylko Clare i Rowling, wcale nie musicie nimi być, żeby pisać wspaniale. Nie mogę się doczekać tego spotkania. Jeśli nie na Magni, to gdziekolwiek indziej, byle to wypaliło. Jako tak zebrać większą ekipę... *.*
UsuńTaemin nie jest aż taki silny, jak mu się wydaje, w końcu też jest tylko człowiekiem, a jeśli wziąć pod uwagę wszystko, przez co przeszedł, to chyba nawet najtwardszy kamień by się w końcu złamał.
Haha, Krees musiał być. Nie byłabym sobą, gdybym nie wepchnęła gdzieś tutaj EXO, chociaż nie odegrają jakiejś wielkiej roli. Będę raczej takim tłem, wątkiem pobocznym, potrzebnym później, do jakiejś finałowej akcji. Wiesz, w sumie myślałam nad jakimś MinHanem, czy jakby nazwać ten paring, ale nie. Luhan przypominał Minho Taemina, to wszystko. Jelonek ma Sehuna. Albo Kaia. Albo obu. SeKaiLu *.*
IU jeszcze trochę zamiesza. Zawsze musi być "ta trzecia", nie do końca pozytywna, ale też irytująco nieszkodliwa. Polubiłam ją nawet ostatnio.
To prawda, yaoi działa na ludzi, ale komentarz bym powiedziała, że bardzo składny xD Ja tu jestem specjalistką od chaotycznej paplaniny, przecież!
Jak tylko przeczytałam,że właścicielem jest kanadyjczyk to pierwsze co mi przyszło do głowy to Kris i jak widać się nie pomyliłam ;) Czekam na c.d.n
OdpowiedzUsuńPS. Zapraszam do mnie i liczę na Twoją opinię na temat mojego opowiadania.
Kris, Kris wszędzie :D
UsuńNa pewno do Ciebie zajrzę, ponadrabiam zaległości i w ogóle, obiecuję, tylko ten brak czasu... ;__;
Wydaje mi się. że z perspektywy Taemina wszystko jest tak jakby bardziej urozmaicane :P
OdpowiedzUsuńOgólnie podobał mi się ten rozdział. Szczerze myślałam, że trochę więcej pojawi się sytuacji pomiędzy Minho i Taeminem, ale może tak jest lepiej. :)
A iiiii ja też będę na Magnificonie. Strasznie chciałabym poznać ciebie oraz inne bloggerki. :D Więc może jakoś uda się zgadać?
Coś w tym jest, Tae ma więcej życiowych refleksji i filozoficznych rozmyślań niż Minho, który jest raczej prostoduszny.
UsuńCo do 2mina, to więcej go będzie dopiero od rozdziału 15. W 14 jeszcze trochę pomęczę inne wątki, a później zaczniemy zbliżać się ku końcowi i 2min będą mogli się wreszcie wykazać ^^
Super by było spotkać się na Magni! *.* Jeszcze się musimy zgadać, racja. Czas nagli, trzeba się ogarnąć ^^
*_______________________* Boziu !!! *.* Co ja pacze, a ja pacze to *_*. Tz tak wyglądała moja mina kiedy to czytałam
OdpowiedzUsuń"*_*". Narracja Minhosza mi się zadziwiająco podobała :D. Relacje między nim a Taeminem *-* coraz lepsze. Tylko na to czekam aż będą razem :D. Co do konkurencji ... SEXOOOOOO!!!!!! ( Nazwa pochodzi z przejęzyczenia Satori ;D) Moja kochana wiesz co lubię ;). Jak Key mógł potraktować tak mojego Luhasia TT^TT. Pizdłabym go skarpetą Romana >.< Ale ogólnie mi się podoba pomysł z tą konkurencją :). Życzę weny i KURAM CIĘ KOBIETO !!! *-*
Cho Shia :*
Haha, naprawdę aż tak? xD Ja z kolei wyglądam jak D.O. za każdym razem, kiedy ktoś mi mówi takie wspaniałe rzeczy o moim opowiadaniu. Takie oczy "O___O" 2min stopniowo polepszają swoje relacje, chociaż Tae wciąż pyskuje. Ciężko będzie go Minhoszowi oswoić xD
UsuńSEXO to mój nowy ulubiony zespół, dziękuję za niego xDD Tak bardzo pasuje.
Na początku... WYBACZ ŻE TAK OKROPNIE ZANIEDBAŁAM TEN BLOG, NIE DOŚĆ, ŻE OSTATNIO ZOSTAWIŁAM PO SOBIE TAKI MARNY KOMENTARZ, TO Z TAK CHOLERNYM OPÓŹNIENIEM KOMENTUJĘ. ZŁA USZATI *O* Straciłam wenę na porządne komentarze, na cokolwiek, ale mam nadzieję, że jakoś przeżyję ten beznadziejny czas i w końcu wezmę się w garść i walnę ci porządny komentarz :D Ale coś czuję, że ten będzie całkowicie pozbawiony sensu i głupi. Może wgl, go nie czytaj? **
OdpowiedzUsuńStwierdziłam, że powinnaś pisać więcej rozdziałów z perspektywy Minhosza. No niby fajnie jest czytać te sarkastyczne wywody Taemina (nawet bardzo :D), ale miło czasem poczytać to, co myśli Minho, właściwie co ma w tej dziwnej, skomplikowanej główce. Już nawet Taemina jest łatwiej rozgryźć niż Choi.
Dowiedziałam się przynajmniej kilku rzeczy i awww. myślałam, że już nie umieścisz scenki z rysunkiem Taemina. A jednak! I wielki uśmiech gościł na mojej twarzy, dopóki nie zjechałam niżej i nie przeczytałam reszty. Nie dość, że Taemin w jakiś sposób siebie tym zranił (?) to i Minho cierpi, bo ja wiem, że wcale tak nie chciał, bo on kocha swojego uparciucha. Ja z całych sił wierzę, że oni się w końcu zejdą i będą szczęśliwi, a razem z nimi. Cóż, nie zapowiada się na to, bo sami sobie szkodzą podobnym zachowaniem. Oby się to zmieniło.
Ha! Jak wspomniałaś o Kanadyjczyku to już byłam przekonana, że chodzi o Kryśkę :3 a jeszcze jak mój mały jelonek przypałętał się z tymi ulotkami to wiedziałam, że miałam wcześniej rację xD
Całkiem fajny pomysł. Zwłaszcza z kocimi uszkami. Kocham słodkie rzeczy, a Jongin z uszami królika? Wyobraziłam to sobie i szczerze powiedziawszy, gdybym takiego miała, to nie wypuszczałabym go nigdzie. Biedny się zawstydził XD Niema czego, prawdziwy twardziel nie boi się słodkich rzeczy ^^ I co IU na początku opowiadania polubiłam, to teraz zaczyna nieźle mnie denerwować i trzymam stronę Bambiego. Nie dość, że przelizała się z Tae to teraz pracuje u konkurencji. Nie ładnie x.x
Ostatnimi czasy brakuje mi trochę Jongkeya w tym opowiadaniu. No niby są urywki króciutkie z nimi gdzieś w tle, ale wiesz, że wcale nie obraziłabym się, gdybyś dodała jeszcze za niedługo taki dodatek specjalny? Wielbiłabym cię bardziej niż teraz ^^. A na porządnego Jongkeya nie ma co liczyć. Mało jest blogów z fajnymi opowiadaniami z tym paringiem, właściwie z 2minem też, dlatego tak kocham troubles maker. A no i właśnie, ja nadal czekam na więcej scen z 2minem, takich, kiedy Tae się przełamie i sam się rzuci w ramiona Minho, bo przyznajmy sobie szczerze, żabcia już nie może wytrzymać i trzymać swych rączek przy sobie.
Tak czy owak rozdział genialny! I uprzedzałam, miałaś nie czytać tego komentarza. xD
Co do konwentu, podobno jest 18 i 19. Bo 20 tak głupio, bo poniedziałek. Jeżeli to prawda i 18, w sobotę się zacznie, to ja będę :3 Nie przepuściłabym ^^ Ale jeżeli jest 19 i 20, to raczej marne szanse, bo w niedziele mam komunie siostry i wątpię, żebym mogła się z restauracji zerwać niezauważona xD Zwłaszcza, że w tamtych okolicach się nie znam i na przystanek, żeby dotrzeć do Krakowa bym nie trafiła xD Ale masz racje, fajnie byłoby się spotkać (nie zdziw się, gdybym poprosiła cię o autograf i w tej chwili ja poważnie mówię *o*), bo fajnie poznać osoby, których blogi faktycznie się lubi, a jest okazja, więc trzeba korzystać :3
Nic się nie stało, hahaha, każdy komentarz od Ciebie jest wspaniały, genialny, kochany i wgl awww <3 Już sam fakt, że czytasz TM mnie dziwi niezmiernie, bo w porównaniu z twoimi opowiadaniami, mój styl pisania przypomina styl dziecka z podstawówki :<
UsuńHa, co do rozdziałów z perspektywy Minho, to na TM na pewno już żadnego takiego nie będzie xD Ale mam pewien pomysł, dopisuję do do listy "pomysłów do zrealizowania kiedyśtam". Oj, coś długa lista się robi.
Kryśka :DD
IU jest specyficzna, ale to nie tak, że jest zła. Denerwująca, owszem. Jeszcze trochę się z nią pomęczysz :D
Co do JongKeya to nie wiem, jak to wyjdzie, bo oni od początku mieli być niby wątkiem drugoplanowym, ale myślę o nich i chyba napisze jakiegoś oneshota z nimi. 2mina też dosyć zaniedbałam, ale akurat nad tym już zaczynam pracować, od 15 rozdziału będzie już więcej 2minów.
Racja, 18, 19. Nie popatrzyłam w kalendarz i myślałam, że 20 to niedziela >.< Moje ogarnięcie. To czekam na Ciebie, przybywaj do Krk xD
Przerośnięty dupek z chińskiej fabryki ołówków - lepszego opisu dla Wufana nie mogłaś chyba wymyślić! Rozdział genialny, w ogóle zapuściłam się w komentowaniu tego opowiadania, przez co źle się czuję, ale czytać czytam, tylko przeważnie na fonie, a potem wypada mi z głowy komentowanie. Jeju, uwielbiam to, jak wykreowałaś chłopaków. Key to taki totalny geeeeeej, różowe spodnie, no, na pewno seksownie w nich wyglądał ^^ Tekst o tym, że Jonghyun składa gdzieś tam tyranozaurze jajo, z którego zrobią jajecznicę mnie rozwalił. Aaach, ale tego, że wprowadzisz chłopaków z EXO się nie spodziewałam. A tu proszę. Już widzę Luhana przebranego za kotka, tak, tak, bardzo słodko, rozpływam się normalnie *.* No to teraz zacznie się wojna, tak? Będzie płacz i zgrzytanie zębów, tak? Bo ja bym bardzo takie coś chciała. Aż mi się przypomniał jeden odcinek "On, ona i dzieciaki' kiedy rodzinka Michaela założyła restaurację i musieli potem walczyć o klientów z chińską knajpką. Dobra, mało na temat, ale pojawianie się Luhana mnie ogłupiło. Jak zwykle z resztą... W ogóle, muszę Ci podziękować, bo dzięki Twojemu opowiadaniu o EXO sama w końcu zebrałam się za pisanie o nich. DZIĘĘKUUUJĘ! (;
OdpowiedzUsuń/aegytastic
To najdłuższy epitet, jaki wymyśliłam, ale pasuje, nie? xD Tak jak już wspomniałam, EXO nie będzie miało na TM wielkiej roli, bo od tego mam DA, ale musiałam ich gdzieś wcisnąć, po prostu taką miałam życiową potrzebę :D Nie, aż takiej zaciętej rywalizacji nie będzie, ale trochę nasze Flower Boysy namieszają im w interesie. Jak ma się walić, to wszystko na raz. Już i tak mają sporo kłopotów, a ja ich nie oszczędzam, mam nadzieję, że mi wybaczą x.x
UsuńPiszesz o EXO? *.* Kocham Cię. Już lecę czytać. EXO nigdy dość <3
Nominowałam Cię do The Versatile Blogger ;)
OdpowiedzUsuńhttp://shining-lovee.blogspot.com/2013/04/the-versatile-blogger.html
jesteś absolutnie wspaniała - trafiłam tu dziś rano i czytałam wszystkie opowiadania jedno po drugim, bez chwilki przerwy. naprawdę-naprawdę-naprawdę nieziemskie. nie jestem w stanie opisać uczuć, które targały mną od pierwszego aż do trzynastego odcinka. jest niesamowicie! a, i czy magnificon nie jest w dniach 18-19?
OdpowiedzUsuńDziękuję, dziękuję, dziękuję! <3 *.* Bardzo się cieszę, że Ci się podoba. Tak, racja, Magnificon jest 18-19, mój błąd >.<
UsuńGenialne jak zawsze. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ^-^
OdpowiedzUsuńJak będziesz miała czas to zajrzyj :)) http://slowaukrytepodnutami.blogspot.co.uk/2013/04/witam-serdecznie-na-moim-blogu-znajda.html
Tak dawno nie zaglądałam na Twojego bloga, że to aż smutne. T___T Teraz przypadkiem się na niego natknęłam, przeglądając zakładki i szczerze, to nie żałuję. Spędziłam sporo czasu, czytając wszystko od nowa. Strasznie intryguje mnie powiązanie ojca Minho z mamą Tae, te wszystkie gangi... Oczywiście 2min i ich relacje również. Omo, tak się cieszę, że dała tutaj narrację Minho! *o* Uwielbiam takie elementy. A raz na trzynaście rozdziałów, to wcale niedużo. Pomimo kilku błędów (np. pisze się "z resztą", a nie "zresztą", jak często robisz :D), czyta się bardzo przyjemnie. Może to przez to, że wszystko jest napisane lekko? Albo mnie się tak zdaje, bo lubię filozofowanie, czarny humor i takie tam.
OdpowiedzUsuńNo, teraz będę codziennie wchodziła na tego bloga z nadzieją, że dodałaś kolejny, dłuuuugi i - jak to masz w zwyczaju - wciągający rozdział.
Życzę dużo weny. Hwaiting!
Swietna zmiana narracji ;)
OdpowiedzUsuńGenialne ;*
Uniformy cudne ( też chce )
Jak wspaniale, że natrafiłam na twojego bloga.
Nie wiem jak to możliwe, ale coraz bardziej kocham szajninsów <3<3
Czekam z niecierpliwością na ciąg dalszy.!!!
Pozdrawiam i duuuuuużo weny ;*
~~ Sumire ~~
Aha... I co do magni to raczej też się wybieram ( nie wiem jeszcze)
UsuńByłoby świetnie jakby złożyła się taka liczniejsza grupa blogerek i wybyła razem do Krakowa :p
HHUEHUEHEUEH XD DZIEŃ DOBRY ! Ja tu nowa , ale to nie ważne. Formalnie oświadczam ,że się z tobą ślubię xD Wręcz KOCHAM całe to opowiadanie i szczególnie ciebie ,bo to piszesz.
OdpowiedzUsuń(http://pl.memgenerator.pl/mem-image/logika-pl-ffffff-4/d )
W ogóle to już jestem twoją zagorzałą fanką i ... HE-HE XD I uwielbiam sposób w jaki tworzysz nowe postacie ! Taemin jest tutaj na swój sposób Epicki xD A jego charakter nieodłącznie kojarzy mi się z Severus'em Snape'm . O.O Nie no ,ale poważnie .No koleś jest identyczny !XD A ta postawa "każdy chce mnie pogrążyć i zrobić mi na złość " jeszcze pogłębia moje odczucia ..No i to ,że Taemin zawsze wszystko musi komplikować xD Mimo wszystko go uwielbiam ,tak jak i resztę postaci. A tak z innej beczki to twoje porównania są po prostu hilarious i rzucając frazesami :kończyłam się ze śmiechu jak to czytałam xD W ogóle całe to opowiadanie to szał macicy na ulicy ...I właściwie to też wybieram się na Magni ...HO-HO-HO BURŻUJ XD Pozdrawiam ,redakcja. Życzę szczęścia i weny i czasu ^^ <3DUUUŻO CZASU (I jeszcze dłużych rozdziałów xD )
wow *-* świetnie piszesz ^^ jestem oczarowany ... mam nadzieję, że kiedyś dorosnę ci do pięt ♥ http://charm-of-japan.blogspot.com/
OdpowiedzUsuń