ROZDZIAŁ JEDENASTY
Krytyczna
sytuacja w kawiarni jakimś cudem dość szybko się ustabilizowała, chociaż nie
można powiedzieć, że wrócił stan sprzed tygodnia. Jonghyun co prawda przestał
świecić inteligencją i na powrót zachowywał się, jak na nierozgarniętego głupka
przestało, a Kibum znowu był irytującą divą z przerośniętym ego, której
wydawało się, że robi nam łaskę samą swoją egzystencją. Minho też wrócił już
jego chory entuzjazm i podczas pracy musiałem wtykać sobie do uszu słuchawki od
mojej mp3 i podkręcać muzykę na fulla, żeby nie słyszeć jego dobijająco
wesołego nucenia pod nosem. Do nowości z pewnością można było zaliczyć rosnącą obsesję
Onew hyunga, który zamiast sypać beznadziejnymi żartami i uśmiechać się
niezręcznie do zachwyconych jego osobą klientek, teraz nigdzie nie ruszał się
bez stosu poradników o wiele mówiących tytułach typu „10 przykazać młodego ojca” oraz „Dziecko i jak go niechcący nie zabić”. To nieco ostudziło zapały
jego fanklubu, którego członkinie siedziały teraz w kącie kawiarni z głęboką
depresją i rzucały mu stamtąd tęskne spojrzenia, kiedy stał przy barku, jedną
ręką ubijając piankę do kawy, a drugą podtrzymując sobie tą niezwykle pasjonującą
lekturę.
- Co za
marnotrawstwo – westchnęła cierpiętniczo jedna z dziewczyn, kiedy przyszedłem
przyjąć od nich zamówienie. – Wpadka w tak młodym wieku… Na pewno jest
załamany.
- W
dodatku ta jego laska, widziałam ją, nic specjalnego – dodała druga krytycznie.
Rzuciłem
im takie spojrzenie, że natychmiast się zamknęły.
Pocieszał
mnie przynajmniej fakt, że ja nadal pozostawałem sobą i nieważne, jak bardzo
Minho chciał zrobić ze mnie miłego, słodkiego chłopaczka z sąsiedztwa, nad czym
zawzięcie pracował od pewnego czasu, ja nie miałem zamiaru dać mu się tak
łatwo. To, że zacząłem go tolerować i przyjąłem w końcu do wiadomości, że
prawdopodobnie prędko się od niego nie uwolnię, nie znaczyło jeszcze, iż miałem
zamiar zrobić sobie ołtarzyk czci żabola i modlić się do niego dwadzieścia
cztery godziny na dobę, jak on sam pewnie zakładał. Nasza relacja była
teraz jeszcze bardziej zawiła niż wcześniej, chociaż Bambi lubił przy każdej
okazji zaznaczać, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółmi, ufamy sobie i bla, bla,
bla, inne tego typu sentymentalne bzdury. Wątpię, żeby ktokolwiek to kupił, ale
nikt na szczęście nas o to nie pytał, nawet Kibum. Najwyraźniej tak jak ja
obrał w stosunku do Minho taktykę „lekarz kazał przytakiwać” i udawał, że
przestało go obchodzić cudze życie prywatne. Według mnie marnie mu to szło, ale
przynajmniej Jonghyun wziął sobie do serca moją radę, żeby „dał Kibumowi
szansę” bo sporo czasu teraz razem spędzali i póki co był z nimi spokój.
Amber i
Sulli podobnie, z tą różnicą, że moja siostra miała ograniczony czas na
przesiadywanie w kawiarni, dlatego zazwyczaj można było wpaść na samą Amber,
ale za to stukającą na komórce niekończące się ememesy, z głupim uśmieszkiem na
twarzy.
Doszedłem
do wniosku, że gdyby nie Onew i Dara, ten lokal zacząłby przypominać jakiś
pieprzony homo - dom, a nie zwykłą, porządną kawiarenkę. Biorąc pod uwagę
JongKey, Sulber i Minho, który był zapewne równie straight, jak gotowane spaghetti, wszelkie nadzieje podtrzymania
dobrej reputacji sklepu spadały na przyszłego ojca – właściciela oraz jego
dziewczynę. Co do mnie samego, wciąż wolałem uważać się raczej za postronnego
obserwatora, nie chcąc dopuścić do siebie myśli, że zaczynam traktować to
przeklęte miejsce jak swój drugi dom. Albo może raczej jedyny dom, bo ciężko mi
było nazywać ten bałagan, do którego wracałem na noc, prawdziwym domem. Tak czy
inaczej, druga wersja była jeszcze bardziej niepokojąca i niebezpieczna,
dlatego odrzuciłem ją na dno swojego mózgu i postanowiłem, że zastanowię
się nad nią, kiedy będę miał lepszy humor, czyli prawdopodobnie nigdy.
-
Zmęczony? – Bambi uśmiechnął się krzywo, kiedy nie zdążyłem stłumić ziewnięcia,
kładąc przed nim kartkę z kolejnym zamówieniem. Popatrzyłem na niego z
niechęcią.
- Niestety
nie posiadam motorka w tyłku, napędzanego hormonami szczęścia i marihuaną, jak
co poniektórzy tutaj obecni.
Uśmiech
Minho jeszcze się poszerzył.
- Mały
pesymista. Dla ciebie szklanka zawsze jest do połowy pusta, hm?
- Zależy,
czym jest wypełniona – wtrącił sugestywnie Jonghyun, który wycierał wyciągnięte ze
zmywarki naczynia i niezbyt krył się z tym, że nas w najlepsze podsłuchuje.
Oboje rzuciliśmy mu ponure spojrzenia, na co uniósł ręce w poddańczym geście. –
Dobra. Sorry. Już się zamykam. Nie można wam przerywać waszych niewinnych flircików,
bo od razu macie miny, jakby wam ktoś co najmniej kota zabił.
- To nie
są niewinne flirciki – syknąłem przez zęby, czując, że zaczynam się rumienić,
niczym jakaś cholerna, zawstydzona dziewica. Dino zamrugał,
zdezorientowany.
- To nie
są niewinne..? Przynajmniej tyle, że
są w granicach przyzwoitości, bo nie wiem, czy moje cnotliwe uszy byłyby w
stanie znieść te bardziej „winne” w waszym wykonaniu…
- Nikt ci
nie kazał słuchać, hyung – zauważył kulturalnie Minho, wracając do przygotowywania
wiedeńskiego espresso. Spojrzałem na niego z ukosa, dając mu do zrozumienia, że
spodziewałem się po nim raczej zanegowania zaczepek Jonghyuna, ale tylko
uśmiechał się pod nosem, nawet na mnie nie patrząc. Boże, jak ten typ mnie
irytował.
Zadźwięczał
dzwonek nad drzwiami wejściowymi i do środka wpadła wielka, nadpobudliwa chmura
gradowa w wymiętym, szkolnym mundurku, z rozczochranymi włosami i ze sporym
już, ale wciąż brzydkim i śliniącym się gdzie popadnie rotwailerem, plątającym
się pod jej nogami. Zanim zdążyłem zerwać się z miejsca i wyrzucić ich oboje na
bruk, pies skoczył na mnie i omal nie spowodował mojego bliskiego spotkania z
podłogą.
- Żadnych
zwierząt w lokalu! – zawołał Kibum, który właśnie zbiegał z góry, w pośpiechu
zawiązując fartuch. Zatrzymał się i zmierzył zaskoczonym spojrzeniem moje
bezskuteczne próby uwolnienia się od bydlaka, podczas gdy Minho dostał nagłego
ataku wesołości (nie, żeby było w tym coś nadzwyczajnego), a Jonghyun już
zaczął przemawiać do Satana cienkim głosikiem. Oboje kompletnie zignorowali
Keya oraz poruszenie, jakie zapanowało wśród gości.
- Sulli,
zamorduję cię – oświadczyłem grobowo, kiedy udało mi się chwycić psa za
nowiutką obrożę i odciągnąć go jak najdalej od siebie. – Nie przypominam sobie,
żebym pozwolił ci wyjść dzisiaj z domu i przywlec to ze sobą.
- Nie
potrzebuję twojego pozwolenia – odparowała, sadowiąc się na swoim ulubionym
miejscu przy ladzie i sięgnęła po menu, nie zaszczycając mnie spojrzeniem. –
Poza tym, nie do ciebie przyszłam, tylko do Minho oppy.
- O? –
zainteresował się żabol, podnosząc na nią wzrok. – Myślałem, że chciałaś
odwiedzić Amber..?
- To też,
ale później. Mógłbyś zrobić mi duże, truskawkowe frappe z parasoleczką? Mam
bardzo ważną sprawę, a przy frappe zawsze lepiej się myśli. – Zrobiła niewinną
minkę, podpierając brodę na dłoni i trzepocząc przymilająco rzęsami.
Zmarszczyłem brwi, przyglądając się jej podejrzliwie. Sulli i jej „ważna
sprawa” do Minho na pewno nie wróżyły niczego dobrego, więc na wszelki wypadek
postanowiłem nie spuszczać jej z oczu, bo nigdy nie wiadomo, co smarkuli
wpadnie do głowy. Niestety, moje plany spełzły na niczym.
-
Taeminnie, nie masz czasami czegoś do roboty? – zagadnął Key, mierząc mnie
groźnym spojrzeniem. – Klienci czekają. Jonghyun, ty zabierz stąd tego psa, bo
jeśli nasika mi na środku podłogi, to nie ręczę za siebie. Weźcie się wszyscy w
garść, bo zaczynam się denerwować i krem nawilżający mi się dobrze nie
wchłonie. Aish, czasami mam wrażenie, że pracuję z bandą nierozgarniętych
matołów.
Zagryzłem
zęby i chwyciłem notatnik, zagłębiając się z powrotem między pozajmowane
stoliki. Kątem oka wciąż obserwowałem pochylonych nad ladą Minho i Sulli,
którzy szeptali coś do siebie z błyszczącymi oczami i powstrzymałem zbierający
się we mnie powoli wybuch złości. Co to miało znowu być? Nie dość, że ta
nieodpowiedzialna gówniara znowu zostawiła tatę w domu, tym razem pozbawiając
go nawet towarzystwa psa – ochroniarza, to jeszcze przylazła tutaj jak gdyby
nigdy nic, żeby w najlepsze przywalać się do Minho? Po pierwsze, odciągała go
od pracy i opóźniała całą robotę, a po drugie, miała Amber, tak? Myślałem, że
kwestia jej orientacji została już rozstrzygnięta, ale najwyraźniej się
myliłem. No, istniała jeszcze opcja, że zwyczajnie próbowała mnie sprowokować i
ta była najbardziej prawdopodobna, jeśli liczyć jej ukradkowe spojrzenia
rzucane w moją stronę. Podstępna, mała wariatka. Co, teraz bawiła się w ciotkę
swatkę i chciała sprawdzić, czy jestem zazdrosny o żabola? Idiotyczne. Powinni
razem z Kibumem założyć jakąś konspirację, skoro tak bardzo lubili mnie
dręczyć.
Zresztą,
co mnie to obchodzi. Niemal agresywnie rzuciłem tackę na stolik grupki niczego
nieświadomych staruszek, z których jedna zatrzęsła się, przerażona i wyglądała,
jakby dostała przeze mnie zawału. Szybko starłem z blatu rozlaną kawę i posyłając
Sulli jeszcze jedno wściekłe spojrzenie, powlokłem się do kuchni.
Nie ze mną
takie numery. Zazdrość, też mi coś. Pfff,
kto tu jest zazdrosny?!
~*~
- Ktoś tu
jest chyba w nie najlepszym nastroju! – zaćwierkała mi do ucha Amber, ledwo
wyciągnąłem swoje książki na ławkę. Wyglądała, jakby niezmiernie się z czegoś
cieszyła, co dało mi pierwsze powody do podejrzeń.
- Taaak?
Co ci podsunęło takie przypuszczenia, Sherlocku? – mruknąłem sarkastycznie,
udając, że z wielkim zapałem szukam czegoś w torbie, byleby tylko nie patrzeć
na jej triumfalny uśmieszek.
- No nie
wiem, ty przecież zazwyczaj tryskasz takim optymizmem, wszystko widzisz w
tęczowych kolorach, uśmiech nie schodzi ci z twarzy, a kiedy pojawiasz się w
zasięgu mojego wzroku, mam ochotę śpiewać z radości…
- Daruj
sobie. Czego chcesz?
Wydęła
policzki, myśląc pewnie, że dzięki temu wygląda słodko.
- Niby
dlaczego sądzisz, że czegoś chcę? Miałam ochotę sobie z tobą pokontemplować o
sensie życia, które zapewne według ciebie nie ma sensu, ale to zawsze lepszy
temat niż gdybyśmy mieli gadać o pogodzie.
- Brałaś
jakieś prochy Jonghyuna? – parsknąłem złośliwie, kładąc torbę na sąsiednim
krześle, żeby czasami nie przyszło jej do głowy usiąść obok mnie. Nie miałem
ochoty rozmawiać ani z nią, ani z nikim innym. Byłem cholernie zmęczony. W nocy
znowu prawie nie zmrużyłem oka, dręczony koszmarami, w których po raz kolejny
byłem świadkiem śmierci mamy i za każdym razem budziłem się, zlany potem,
próbując uspokoić walące serce oraz przyspieszony oddech. Teoretycznie
przechodziłem przez to już tyle razy, że powinienem się do tego przyzwyczaić,
ale jakimś cudem zamiast przywyknąć, za każdym razem bolało coraz bardziej.
- Sulli mi
mówiła, że wstałeś lewą nogą – kontynuowała wesoło Amber, niezrażona moją
niemal błagalną miną. – Doszłam do wniosku, że ty w takim razie musisz
codziennie wstawać lewą nogą. Pewnie masz dwie lewe nogi. Jinki ma dwie lewe
ręce, a ty dwie lewe nogi. To zabawne, nie uważasz? To jest żart, powinieneś
się teraz zaśmiać.
Jęknąłem
cierpiętniczo. Co jest z dzwonkami w tej szkole, że nigdy nie dzwonią, kiedy
człowiek jest na granicy wytrzymałości nerwowej?
- Coś ci
nie idzie rozśmieszanie mnie, jeśli taki jest twój cel.
- Nie
schlebiaj sobie, chciałam cię tylko trochę podrażnić, dla rozruszania.
- Tak
myślałem.
Amber
westchnęła i popatrzyła na mnie dziwnym wzrokiem, w którym zamiast zwykłej
złośliwości pojawiła się bezradność i coś na kształt… współczucia? Natychmiast
spiąłem się cały, zaskoczony tą niespodziewaną reakcją. Nienawidziłem
współczucia, tym bardziej wtedy, kiedy nie wiedziałem, co wywołało u niej takie
emocje. Nagle przeszył mnie dreszcz. A co, jeśli Sulli jej powiedziała? O
naszej sytuacji, o chorobie taty i o tym, że ledwo wiążemy koniec z końcem, co
nas z dnia nadzień coraz bardziej przytłacza i nie pozwala normalnie
funkcjonować? Nie. Przecież nawet Sulli nie mogła być tak głupia, nie było
mowy, żeby powiedziała o tym komukolwiek, nawet Amber. Z drugiej strony, Sulli była głupia. Co teraz?
Już
otwierałem usta, chociaż tak naprawdę nie miałem pojęcia, jak zacząć. Jeśli
Amber rzeczywiście wiedziała, to za chwilę dowie się Sandara, potem Onew, a
następnie cała banda, aż w końcu dojdzie do Minho, a z jakiegoś powodu myśl, że
Bambi mógłby się dowiedzieć, mroziła mi krew w żyłach.
- Amber…
Zanim
zdążyłem powiedzieć cokolwiek więcej, do sali wszedł nauczyciel i rozległ się
ogłuszający dźwięk dzwonka. Amber chwilę jeszcze stała, opierając się o moją
ławkę, jakby czekała na kontynuację, ale kiedy stało się jasne, że wyczerpałem
swoje zapasy odwagi jak na chwilę obecną, oddaliła się na swoje miejsce.
Wyglądała na zawiedzioną. Zagryzłem dolną wargę i wbiłem wzrok w książkę,
pozwalając, by włosy zasłoniły mi twarz. Naprawdę nie chciałem zdradzać nikomu
swojego największego sekretu, tak mocno strzeżonego przez tyle lat. Lat, które
kosztowały mnie niemały wysiłek. Jeszcze nie. Może kiedyś, ale póki co nie.
Następną
część lekcji przesiedziałem jak w transie, gorączkowo kombinując, jak zmusić
Amber do trzymania buzi na kłódkę, jeśli faktycznie została wtajemniczona. Nie
chciałem jej współczucia - sam jej współczujący wzrok doprowadzał mnie do
szału. Może jeśli zabronię jej spotykać się z Sulli, to o tym zapomni? Niestety
ten plan był beznadziejny, bo Sulli i tak głęboko gdzieś miała moje zakazy i
rozkazy. Byłem tylko jej starszym bratem, w dodatku różnica wieku między nami
była prawie niewidoczna, chyba, że mówimy o tej intelektualnej. Zaraz, ile ja
właściwie miałem lat? Szesnaście, czy już siedemnaście? Super, nawet tego nie
mogłem sobie przypomnieć.
Puk puk puk.
Wzdrygnąłem
się i podobnie jak pozostała, przysypiająca część klasy, spojrzałem w stronę
drzwi. Nauczyciel odchrząknął, zdenerwowany, że właśnie przerwano mu
pasjonujący monolog na temat japońskich pilotów z czasów drugiej wojny
światowej, którzy mieli coś nie po kolei w głowie i sami siebie wysadzali w
powietrze. Podszedł do drzwi i uchylił je lekko.
- Tak?
- Przysyła
mnie dyrektor.
Omal nie
spadłem z krzesła na dźwięk niewinnego głosu Minho, który właśnie stanął w
progu, lustrując salę poważnym spojrzeniem. Kiedy jego wzrok spoczął na mnie,
jego wielkie oczy zaświeciły się niebezpiecznie, ale szybko przeniósł je z
powrotem na zirytowanego profesora.
- O co
chodzi?
- Pan
dyrektor prosi Lee Taemina do swojego gabinetu. Mówi, że to nie może czekać do
przerwy.
- No
dobrze – burknął nauczyciel, niespecjalnie poruszony urokiem osobistym Minho,
który natomiast zrobił spore wrażenie na siedzących w pierwszej ławce,
wymalowanych laluniach. Wszyscy odwrócili się, żeby spojrzeć na mnie, a ja zsunąłem się nieco z
krzesła, modląc się, żeby ziemia mnie pochłonęła. – Skoro musi, to niech idzie.
Lee Taemin, jest takie dziecko?
Niechętnie
zgarnąłem książki do torby i ociągając się, przeszedłem przez ucichłą salę,
czując na sobie ciekawskie spojrzenia ludzi, które sprawiały, że miałem wielką
ochotę wysadzić się w powietrze, jak ci japońscy żołnierze. Zamiast tego
posłałem Minho najbardziej mordercze spojrzenie, na jakie było mnie stać, w
odpowiedzi otrzymując tylko czuły uśmiech, przez który moje wnętrzności
wykonały obrót o sto osiemdziesiąt stopni. Mogłem się założyć, że usłyszałem
chichot Amber, zanim zamknąłem za sobą drzwi.
~*~
- CO?! Chyba
sobie żartujesz! Popierdoliło cię do reszty?! Co to do diabła znaczy, że mnie
właśnie PORWAŁEŚ?!
Od
początku wiedziałem, że ta akcja z dyrektorem to jedna wielka ściema, bo po
pierwsze, dyrektor nie miał mi absolutnie nic do zarzucenia – wzorowa
frekwencja, oceny w porządku i inne pierdoły, które nikogo nie obchodziły,
miałem zaliczone na najwyższym poziomie, a po drugie, już samo to, jak Choi
bajerował biednego historyka swoim słodkim do zemdlenia uśmiechem, wzbudził we
mnie złe przeczucia. Ale na pewno nie spodziewałem się tego, że zostanę
brutalnie zaciągnięty w stronę parkingu. Kiedy w połowie drogi zacząłem się
opierać, oświadczając Minho, że jeśli mnie nie puści, to zacznę krzyczeć, ten
idiota bez większej trudności przerzucił mnie sobie przez ramię, jakbym był
zwykłym workiem ziemniaków i nie zwracając uwagi na moje spanikowane piski,
doniósł mnie w ten sposób aż do swojego motocykla.
- Postaw
mnie, kretynie! Nienawidzę cię! To jest odbieranie mi przestrzeni osobistej i
do tej pory to znosiłem, ale tym razem przegiąłeś! PUSZCZAJ W TEJ CHWILI!
-
Wytrzymaj jeszcze pięć sekund i spróbuj nie pokopać mi nowej koszuli – rzucił,
rozbawiony, po czym poklepał mnie uspokajająco
po tyłku. Zamarłem z oburzenia, na chwilę zapominając, jak się przeklina.
- IDIOTA!
SPIERDALAJ, OŚLIZGŁA, WSTRĘTNA, POKRĘCONA ROPUCHO! Nigdzie z tobą nie jadę,
słyszysz?! NIGDZIE!
- Taaak?
No to zobaczymy, w najgorszym wypadku przypnę cię kajdankami. Na wszelki
wypadek wziąłem sporo tego typu sprzętu. Zgadnij, skąd go mam.
- JESTEŚ
ZBOCZONY!
- Niee, ty
jesteś! Mój ojciec pracuje w FBI, pożycza mi czasami różne takie gadżety. Nie
mam zielonego pojęcia, o czym ty myślisz, dzieciaku. AUUU!
Jaka
szkoda, że nie przyszło mu do głowy, że posiadam jeszcze zęby. Skoro taki był
mądry, mógł bardziej się postarać, jeśli już postanowił stać się kryminalistą. Cóż,
wolałem mu nie podsuwać żadnych dobrych pomysłów, bo to był w końcu Choi Minho,
mógł je jeszcze zechcieć wypróbować. Zeskoczyłem na ziemię, podczas gdy on
rozmasowywał sobie kark i patrzył na mnie z niedowierzaniem szeroko otwartymi
oczami.
- Nieźle,
teraz wszyscy będą mnie pytać, kto mi zrobił malinkę.
Spiorunowałem
go wzrokiem, przeklinając się za swoje genialne pomysły i spróbowałem
zignorować powoli wpełzający mi na twarz rumieniec.
- Powiesz
mi chociaż, gdzie jedziemy?! Do kawiarni?
- Nie.
Dzisiaj w ogóle się tam nie wybieramy. Onew hyung dał nam wolne, żebyśmy się
trochę odstresowali, odetchnęli świeżym powietrzem i wrócili pełni nowego
zapału do ciężkiej pracy.
Patrzyłem
na niego z powątpiewaniem, kiedy podawał mi swój zapasowy kask. Jakoś nie
chciało mi się wierzyć w nagły zryw miłosierdzia ze strony Jinkiego, tym
bardziej, że ostatnio nie raz narzekał na nawał roboty. Zresztą jeszcze nie
całe dwa tygodnie temu przystał na „odstresowujący” urlop Minho, dlatego miałem
nadzieję, że teraz w odwecie trochę go przyciśnie, ale niestety, jak widać
wciąż dawał się nabierać na jego piękne oczy.
Dyskretnie
zacząłem się wycofywać, w myślach kalkulując, jakie mam szanse na ucieczkę, ale
zanim zdążyłem wziąć rozbieg, żabol odwrócił się w mgnieniu oka i jakby
przeczuwając moje zamiary, złapał mnie za ramiona, po czym wsadził na przednie siedzenie
swojego motocykla. Uśmiechnął się zwycięsko.
- Jedziesz
z przodu, bo muszę mieć cię na oku.
- Przecież
nie będę skakać z pędzącego motoru! – zdenerwowałem się. Minho wyjął mi kask z
rąk i założył na głowę, po czym klepnął w niego parę razy, jakby chciał wbić mi
go do mózgu.
- Wiem,
ale wolę być na wszelki wypadek zabezpieczony, w końcu mam do czynienia z Lee
Taeminem.
Zrobiłem
naburmuszoną minę i postanowiłem się do niego już więcej nie odzywać.
Jak się
okazało, moja fascynacja jazdą na motocyklu wcale nie osłabła, a wręcz
przeciwnie, kiedy tylko poczułem kłąb powietrza uderzający mnie w twarz z
niewyobrażalną siłą, przeszył mnie dreszcz ekscytacji i korzystając z tego, że
Minho nie może mnie zobaczyć, pozwoliłem sobie na lekki uśmiech. Tego było mi
trzeba. Zupełnie inaczej to wszystko wyglądało, kiedy siedziało się na przednim
miejscu, gdy przed tobą rozciąga się niezmierzona, niekończąca się droga, a nie
widok czyichś pleców. To było niesamowite wrażenie. Jakby czas nagle
przyspieszył. Wokół mnie migały rozmazane kształty oraz kolory i nie musiałem
zastanawiać się, jakie uczucia określają. Co prawda Minho nie pozwolił mi
prowadzić – pan egoista trzymał ręce nad moimi ramionami i sam naciskał pedał
gazu. Postanowiłem mu to wspaniałomyślnie wybaczyć, bo przyspieszał coraz
bardziej i po chwili mknęliśmy chyba ze sto pięćdziesiąt na godzinę.
Zacząłem
się niepokoić dopiero wtedy, kiedy minęliśmy tablicę z napisem „SM Town” i
wyjechaliśmy z miasta. Nie miałem pojęcia, dokąd Minho mnie uprowadza, a znając
tego szaleńca, to mogło być gdziekolwiek. Bałem się mu zaufać, a jednocześnie
chciałem, bo to wszystko w jakiś sposób mi się… podobało? Adrenalina buzowała
mi w żyłach, ciepło klatki piersiowej Minho grzało moje plecy, wiatr targał
włosy, pomimo, że były częściowo przykryte kaskiem. Było tak, jakbym
rzeczywiście uciekł z tego przeklęte SM Town, w końcu zostawiając przeszłość za
sobą. Na samą myśl drżałem z podniecenia. Wiedziałem, że to tylko niespełnione
marzenie, ale w tym momencie wydawało się takie realne.
Na
następną część drogi odrzuciłem wszystkie myśli jak najdalej od siebie,
skupiając się tylko na tym, co czułem. Kiedy motor gwałtownie zahamował, miałem
wrażenie, jakby ktoś chlusnął mi w twarz kubłem zimnej wody i tracąc panowanie
nad mięśniami, dosłownie zsunąłem się z siedzenia na ziemię. Minho zeskoczył za
mną i pomógł mi wstać, dla odmiany nie komentując mojego zachwiania równowagi.
- Jesteśmy
na miejscu – oznajmił wesoło. – No i jak podoba ci się Seul..?
~*~
Naprawdę
byłem przekonany, że znowu sobie ze mnie żartuje, dlatego idąc obok niego z
parkingu do centrum, w urażonym milczeniu znosiłem jego napady
niekontrolowanego śmiechu, kiedy w kółko zapewniał mnie, że naprawdę jesteśmy w
Seulu. Nie wiedziałem dokładnie, jak daleko od stolicy położone jest SM Town,
bo nigdy nie byłem jeszcze poza miasteczkiem, ale po prostu nie było mowy, że
właśnie znalazłem się w Seulu. Nie i koniec. Minho na pewno w najlepsze się ze
mnie nabijał, myśląc, jakie to fajne, kpić sobie ze zdezorientowanego,
bezbronnego gówniarza, który nigdy w życiu nie widział świata na oczy. Ale po
chwili żabol uspokoił się i wsadził ręce w kieszenie, kierując twarz w stronę
pierwszego, wiosennego słońca. Westchnął, rozanielony.
- Możesz
mi wierzyć albo nie, ja tam wszędzie rozpoznam seulskie powietrze.
- Bo jest
zasyfione spalinami? – prychnąłem z politowaniem. – To nie jest Seul. Nieważne,
jaką prędkość rozwinąłeś na tym swoim kombajnie, nie ma mowy, że dojechaliśmy
aż do stolicy.
- Ktoś tu
przespał lekcje geografii, huh? Wbrew pozorom nasza zabita deskami dziura wcale
nie jest tak daleko od tego raju. Zresztą nigdzie mi się nie śpieszy, poczekam,
aż sam przyznasz mi rację.
Kiedy
dotarliśmy do centrum, zacząłem pluć sobie w brodę za swoją bezmyślność.
Stanąłem jak wryty na przejściu dla pieszych i po prostu gapiłem się szeroko
otwartymi oczami na to wszystko, co mnie otaczało, co jakiś czas mrugając z
powodu oślepiającego mnie słońca i ogólnego błysku bijącego zewsząd. Minho
obserwował moją reakcję kątem oka i wyglądał, jakby za chwilę miał zamiar
odtańczyć tutaj dziki taniec zwycięstwa.
Wystarczyło
rozejrzeć się dookoła. Po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że naprawdę jestem w
samym sercu Seulu. Z wielkich budynków spoglądały na mnie twarze celebrytów i
modeli na plakatach, tysiące małych sklepików zapraszało do środka kolorowymi
wystawami. Tłumy ludzi przewijały się ulicami, pomiędzy nowoczesnymi
samochodami i autobusami co jakiś czas przemykały rowery oraz motocykle. Tutaj
było zupełnie inaczej, niż w SM Town. Tak nowocześnie, świeżo, a zarazem trochę
dziwnie i onieśmielająco obco.
- Jak wrażenia?
– zapytał wrednie Bambi i wykorzystując fakt, że byłem lekko skołowany, objął
mnie ramieniem. – Seul czy nadal obstawiasz, że to jakaś pierwsza lepsza
wiocha?
- Zamknij się
– mruknąłem nieważnie, starając się nacieszyć oczy tym nieziemskim widokiem.
- To co
chcesz najpierw robić? Idziemy na małe zwiedzanie, do parku, czy… oooo, tam
musimy koniecznie wejść!
Okręciłem
się dookoła, kiedy chwycił mnie za rękę i ignorując wciąż zapalone czerwone
światło oraz trąbiących i przeklinających kierowców, pociągnął mnie na drugą
stronę ulicy. Nie ma co, poczucie bezpieczeństwa to on miał zawsze na
najwyższym poziomie. Najpierw łażenie po dachach, potem zabójczy pęd na
motorze, teraz olewanie przepisów ruchu drogowego. Chyba wplątałem się w dziwną
relację z kryminalistą i masochistą w jednym.
Wpadliśmy
do jednego z kolorowych sklepów, powitani przez jakąś egzotyczną muzykę i
znudzoną dziewczynę przy ladzie. Na widok Minho natychmiast się ożywiła i odgarnęła
włosy za ucho, ale kiedy jej wzrok padł na mnie i nasze splecione dłonie, mina
lekko jej zrzedła. Szybko wyrwałem rękę z uścisku Bambiego, niezręcznie
omijając spojrzenie sprzedawczyni.
- Czym
mogę…
- Proszę
wymieszać wszystkie smaki – zapalił się Minho, zanim zdążyła dokończyć. – I
mocno wstrząsnąć. Może być też z podwójną tapioką, na zimno.
Zamrugała,
zbita z tropu, ale bez słowa odwróciła się w stronę maszyny. Najwidoczniej już
miała do czynienia z nadpobudliwymi klientami. Z powątpiewaniem obserwowałem,
jak wstrząsała mieniącą się wszystkimi możliwymi kolorami, podejrzaną
substancję.
- Zrzygasz
się po tym – szepnąłem mu na ucho, kiedy schylił się, żeby wyciągnąć portfel. –
Byle nie na mnie.
- Zaufaj
mi, już parę razy to testowałem – odszepnął beztrosko. – Jest tak, jakbyś miał
tęczę w ustach.
- Uh… -
jęknąłem z obrzydzeniem i zajrzałem do menu, które podsunął mi pod nos. – Ja
poproszę czekoladowo truskawkową. Jeśli się da, to bez tych glutów na dnie.
Minho
popatrzył na mnie, jakbym zaczął głosić niewybaczalne herezje.
-
Żartujesz, w bąbelkach tkwi cała frajda! Chcesz Bubble Tea bez bąbelek?!
- Tak, bo
co?
- Proszę
dać mu podwójne – zwrócił się do ciekawie przysłuchującej się sprzedawczyni.
Przewróciłem oczami, czując, jak moje zwykłe zirytowanie na niego powraca na swoje
miejsce, mimo tej zdecydowanie nie niemiłej niespodzianki, jaką mi zafundował.
- No dobra
– warknąłem bez przekonania. – Najwyżej zostawię te gluty dla ciebie, skoro tak
bardzo je lubisz.
- To takie
romantyczne – westchnęła z podziwem dziewczyna, podając nam zamówienia.
Spojrzałem na nią jak na idiotkę, na co tylko mrugnęła do mnie porozumiewawczo.
Victoria, bo takie imię widniało na jej przypiętej do fartucha plakietce,
zapatrzyła się z rozmarzeniem w plecy Minho, który podszedł po słomki do jednego
ze stolików. – Taka dupa… Umm, to znaczy, taki mężczyzna – zreflektowała się szybko – to niecodzienność. Lepiej
dobrze go pilnuj, życzę wam dużo szczęścia… A, jeszcze wasza reszta.
Kiedy
wyszliśmy z powrotem na zewnątrz, po moim dobrym humorze nie zostało ani śladu.
Wbiłem wzrok w swoje glany i cały czas trzymałem słomkę w buzi, odmawiając
odpowiadania na wszelkie zaczepki Minho i jego beznadziejne próby nawiązania
kontaktu. Nagle znowu wypełniła mnie wściekłość na jego głupotę. Nie dość, że
zaciągnął mnie tu bez mojej zgody, to jeszcze kretyn łudził się, że będę skakać
z radości i całować go po rękach..? Niech spada, miałem go gdzieś. Nic mu nie
byłem winien.
Przeszliśmy
parę ulic w napiętej atmosferze, którą głównie ja tworzyłem, bo żabol
oczywiście starał się jak mógł, żeby ją rozładować, ale byłem uparty. W końcu
nie wytrzymał i zaszedł mi drogę, zmuszając do zatrzymania się. Zerknąłem na
niego z irytacją.
- Powiesz
mi, co się znowu stało? Bo chyba nie złościsz się o te bąbelki w swojej Bubble
Tea…
Parsknąłem
bez cienia wesołości, wyciągając na chwilę słomkę z buzi.
- Ta
niedorozwinięta baba w sklepie pomyliła mnie z dziewczyną! – wyrzuciłem z
siebie i zaraz tego pożałowałem. Co ja sobie wyobrażam, nagle zachciało mi się
mu zwierzać? Z powrotem spuściłem głowę, zaciskając zęby na słomce, w
oczekiwaniu na wybuch śmiechu tego nieczułego drania. – Wyglądam jak
dziewczyna?! Pytam poważnie!
Gdzieś
nade mną rozległo się cierpiętnicze westchnięcie.
- Nie, nie
wyglądasz jak dziewczyna. Mówię poważnie. Jesteś bardzo męski, tak męski, że
robisz kompleksy każdemu facetowi w tym wielkim mieście. Zupełnie, jakbyś miał
tutaj – postukał palcem wskazującym w grzywkę opadającą mi na czoło – napisane
„Manly Tae”. Albo „Tae – Man”. Zadowolony?
Nie, nie
byłem zadowolony. Właśnie udało mu się mnie doprowadzić do szału. Wydałem z
siebie bliżej niezidentyfikowany dźwięk, coś pomiędzy wściekłym piskiem, a
żałosnym jękiem i wyminąłem go szybkim krokiem. Szedłem nie oglądając się za
siebie, kipiąc z furii i wstydu, zupełnie głuchy na jego nawoływania.
- Taemin?!
Taemin, przepraszam. – Dogonił mnie i próbował chwycić za ramiona, ale mu się
wyrwałem. W jego głosie słychać było rozpaczliwą prośbę, ale w tym momencie
byłem urażony do żywego i nie miałem zamiaru wplątać się znowu w jego durne
gierki. Przeklęty idiota. – Daj spokój, wiesz, że tylko żartowałem.
Przepraszam, to było głupie…. Taemin.
Wciąż nie
zwalniałem kroku, odmawiając wszelkiej konfrontacji, dopóki nie poczułem jego
silnych ramiona łapiących mnie mocno w pasie i wrzasnąłem, upuszczając
niedopitą Bubble Tea, kiedy okręcił mnie dookoła w powietrzu, nie przejmując
się dziwnymi spojrzeniami mijających nas ludzi.
- CO TY
WYPRAWIASZ?! – wydarłem się, stając na nogi. W głowie mi się zakręciło i z
trudem złapałem równowagę, ciskając z oczu pioruny, które wcale nie zrobiły na
nim wrażenia. – Pojebało cię! Nie chcę tu być, wracajmy do domu.
Szeroki
uśmiech Minho nieco przybladł.
- Taemin, naprawdę przepraszam. Zachowałem się
głupio i niedojrzale.
- Nie,
żebyś kiedykolwiek zachowywał się mądrze i dojrzale – fuknąłem ze złością. –
Chcę wracać.
- Nie
pokazałem ci jeszcze najważniejszego… Proszę, daj mi jeszcze jedną szansę,
obiecuję, że się poprawię. – Jego oczy były tak smutne i błagalne, jakby
patrzył na mnie wyrzucony na ulicę szczeniaczek. Skrzywiłem się z niesmakiem.
- Co to za
„najważniejsza” rzecz? Znowu jakiś magiczny napój, z którym zdradzasz swoją
nieśmiertelną kawusię?!
Uznał to
chyba za moją zgodę, bo odetchnął z ulgą i uniósł lekko kąciki ust.
- Nie, sam
zobaczysz. – Na chwilę się zamknął i znowu szliśmy w milczeniu, tym razem
bardziej znośnym, chociaż ja wciąż byłem obrażony. Zastanawiałem się, co teraz
robiła cała reszta. Lekcje w szkole już się skończyły, więc Jonghyun i Amber
poszli do kawiarni, zaczynając kolejny dzień pracy. Wiedziałem, jak to musiało
wyglądać, ale wciąż nie mogłem pozbyć się wrażenia, że Onew hyung pozwolił
Minho na ten „urlop” z jakiegoś głębszego powodu, niż zwykła wycieczka
turystyczna. Chyba, że znowu doszukiwałem się dziury w całym, zupełnie
niepotrzebnie.
Zamyślony,
dopiero po jakimś czasie zorientowałem się, że Minho coś do mnie mówił.
- Czemu
uważasz, że tamta kobieta pomyliła cię z dziewczyną? – Spojrzałem na niego z
niedowierzaniem, że nadal miał zamiar ciągnąć ten temat. Chyba rzeczywiście był
masochistą. – Bo myślała, że jesteśmy parą? Według ciebie zawsze musi być
dziewczyna i chłopak, nie może być dwóch chłopaków, którzy są razem?
Lekko zbił
mnie z tropu jego oskarżycielski ton, więc ograniczyłem się do wzruszenia
ramionami, ale wciąż świdrował mnie natarczywym wzrokiem, domagając się
odpowiedzi.
- Nie… Nie
jestem NIETOLERANCYJNY – wykrztusiłem w końcu. – Znaczy… Ani Kibum, ani
Jonghyun, Amber i Sulli mi nie przeszkadzają, chociaż co do mojej siostry, to
nadal mam wątpliwości, czy ona po prostu nie udaje. Ale Key… Key na pewno jest
gejem, prawda?
Minho wbił
wzrok w ziemię, a po jego zawiedzionej minie mogłem się domyślić, że nie takiej
odpowiedzi oczekiwał.
- Ty cały
czas swoje. Dlaczego wszystko musi być tak dosadnie określone? Nienawidzę
etykietek. „Gej”, „lesbijka”, zwyczajnie denerwują mnie te określenia. Przecież
to nie od ciebie zależy, czy zakochasz się w dziewczynie, czy w chłopaku. A
może na to też masz specjalną nazwę?
- Proste.
Biseksualizm – odparłem beztrosko, rozbawiony jego poważnym tonem.
- Jasne.
Dla ciebie wszystko musi być czarne, albo białe.
-
Nieprawda. Po prostu lubię nazywać rzeczy po imieniu.
- A ja
nie. Lubię myśleć, że jestem sobą, bez żadnych specjalnych podpisów.
- To może
jesteś aseksualny? – zauważyłem złośliwie.
Popatrzył
na mnie jakoś dziwnie.
- Wątpię,
szczerze w to wątpię…
~*~
Kiedy
dotarliśmy w owo „najważniejsze” według Minho miejsce, zaczynało się już
ściemniać. Mimo wczesnej wiosny, wieczorami wciąż było dosyć chłodno, ale
Bambiemu najwyraźniej to nie przeszkadzało, bo zdjął kurtkę i zapytał, czy nie
chcę jej pożyczyć. Bez przesady, aż tak zimno mi nie było, poza tym wiedziałem,
że chce się tylko pochwalić nowiutką koszulą oraz idealnie wyprasowanymi
spodniami, w których jego nogi wydawały się jeszcze dłuższe. Ciekawe, ile kasy
wyrzucił na te ciuszki.
- Nieźle
się odstrzeliłeś – stwierdziłem z kamienną twarzą. – Jakbyś na randkę miał iść.
Przeciągnął
się, demonstrując zarysy mięśni pod cienkim materiałem.
- Kto wie,
może idę.
- Ooo,
pewnie. Idź sobie – burknąłem pod nosem. – Jeszcze mnie tu zostaw najlepiej, w
miejscu, które pierwszy raz widzę na oczy.
- Jesteś
zazdrosny?
- No chyba
ty – odparowałem, nie mogąc wysilić się na bardziej kreatywną ripostę.
- Huhu,
cięty się zrobiłeś ostatnio. Teksty na poziomie przedszkola, coraz lepiej… O,
jesteśmy. To tutaj.
Z
zaciekawieniem podniosłem wzrok i moim oczom ukazała się sporych rozmiarów
willa, obrośnięta pnącym się po ścianach bluszczem. Wyglądała na opuszczoną, a
wbita w ziemię tabliczka z napisem „Na sprzedaż” mówiła sama za siebie. Bambi
miał nieobecny wzrok. Wyminął mnie i zbliżył się do bocznej ściany budynku,
chwytając za najniższy parapet. Chwilę majstrował coś przy okiennicy, aż
otworzył ją na oścież i pomachał do mnie.
- Nie
wiem, czy włamywanie się do czyjegoś domu figuruje na liście moich największych
marzeń – powiedziałem sarkastycznie, przyglądając się, jak podciągnął się na
ramionach i zniknął w ciemnym wnętrzu. Wyjrzał stamtąd, mierząc mnie
wyzywającym spojrzeniem.
- A podobno
taki z ciebie badboy… Poza tym, to
nie jest czyjś dom, to jest mój dom.
Witam w moich skromnych progach.
Wciąż
nieufnie, ale już bez większego opierania się, poszedłem za jego przykładem,
zeskakując po drugiej stronie i przy okazji wzbijając tuman kurzu z podłogi.
-
Rzeczywiście skromne te twoje progi. Trochę
zapuściłeś tą chatę, przydałoby jej się porządne odkurzanie i odchwaszczanie.
- Nie
byłem tutaj odkąd się przeprowadziliśmy. Myślałem, że ojciec już dawno ją
sprzedał, ale jak widać, nikt nie chce jej kupić.
- Pewnie
nikogo nie stać.
- Możliwe.
Tamtędy na górę. – Poszedłem za nim w stronę schodów i już w połowie drogi
zorientowałem się, co się szykuje.
- No
nieee, nie mów mi, że idziemy na DACH.
Odwrócił
się do mnie z diabelskim błyskiem w oku, który utwierdził mnie w przekonaniu,
że owszem, tam właśnie idziemy. Stłumiłem westchnięcie i bez dalszych pytań
wspiąłem się po schodach, a później jeszcze wyżej, przez okno na poddaszu. Już
dawno dotarło do mnie, że Choi Minho nic nie było w stanie zmienić, podobnie,
jak i mnie. Miał te swoje drobne, czasem lekko chore dziwactwa, ale głównie
dzięki temu było w nim coś niezwykłego. „To
niecodzienność” – przypomniał mi się podziw w głosie Victorii i od razu serce
zaczęło walić mi szybko i nierównomiernie. Spiąłem się na tą niechcianą reakcję
i zacząłem ją sobie tłumaczyć zwykłym zmęczeniem po przebyciu tysiąca schodów w
pałacu wyżej wspomnianego, żabiego księcia.
Widok z
góry rzeczywiście robił wrażenie. W oddali majaczyły światła Seulu, budzącego
się do nocnego życia, z którego docierał przytłumiony zgiełk i zagłuszona muzyka,
ale poza tym panowała cisza. Dach starego domu Minho był o wiele przytulniejszy
od tego w SM Town. Jego obsesja na punkcie tej części budynków zawsze wydawała
mi się cokolwiek dziwna, ale teraz w pewnym sensie ją zrozumiałem. W SM Town
stworzył sobie namiastkę tego, co miał tutaj. Moją uwagę przykuł przede
wszystkim murek oddzielający część dachu od niewielkiego balkonowego ogródka, w
którym wszystkie kwiaty i inne rośliny już dawno uschły. Murek był pokryty
tysiącami obrazków i rysunków, niektóre wykonane jeszcze ręką dziecka, czasami
przetykane jakimiś napisami i graffiti, cytatami oraz ciężkimi od odszyfrowania
bazgrołami. Podszedłem o kilka kroków, żeby przyjrzeć się temu z bliska.
- To coś w
rodzaju twojego pamiętnika?
- Można
tak powiedzieć. – Minho wysunął się zgrabnie z okienka, razem z jakimś
ubrudzonym farbami workiem, który położył ostrożnie u moich stóp. Spojrzałem
sceptycznie na ten ekwipunek.
- Jeżeli
oczekujesz, że zjem cokolwiek, co leżało w tym domu od roku, to się grubo
mylisz.
- To nie
jest prowiant – uspokoił mnie z rozbawieniem. – Dara zrobiła nam kanapki, mam
je w plecaku, jeśli jesteś głodny. To akurat jest coś zgoła… innego.
- Mam się
zacząć bać?
- Może.
Malowałeś kiedyś farbą w spreju?
- Chodzi
ci o graffiti? – Wytrzeszczyłem oczy, sięgając po worek, ale zabrał go i schował
za siebie, unosząc brwi.
- Czyżbym
widział jakieś przejawy zainteresowania..? Nie mogę w to uwierzyć. Ty i
pozytywne emocje… Niesamowite.
Założyłem
ramiona na piersi, przyjmując obronną pozycję i cierpliwie poczekałem, aż
znudzi mu się droczenie się ze mną. Nie musiałem zresztą długo czekać, bo po
chwili nie wytrzymał i wyciągnął z worka kilka kolorowych puszek. Wziąłem
jedną, o intensywnym, zielonym kolorze i dla wypróbowania prysnąłem jej
zawartością prosto w Minho, ze złośliwą satysfakcją obserwując, jak odskakuje do
tyłu, wydając przy tym mało męski pisk.
- Popatrz,
co narobiłeś! – zawołał, zrozpaczony. Wskazywał na swoją zdewastowaną koszulę i
wyglądał, jakby miał się za moment rozpłakać. Tym razem już nie mogłem
powstrzymać ataku śmiechu, po naprawdę, to był widok godny każdego poświęcenia.
- Idź
sobie teraz na tą swoją randkę! – wykrztusiłem, opierając się o murek, żeby nie
paść z rozbawienia. Wstrząsnąłem puszką, przygotowując się na kolejny strzał.
Minho chyba nie miał w swoim przewodniku seulskich atrakcji paintballu, a
szkoda. – Masz jeszcze tutaj, zostaniesz kreatorem wielkomiejskiego stylu! –
Tym razem prysnąłem mu w plecy, praktycznie na oślep, bo oczy zaszły mi łzami
od zbyt gwałtownego śmiechu. Przetarłem je rękawem i spojrzałem na żabola,
oczekując jakiegoś odwetu, ale on chyba nadal nie mógł wyjść z depresji nad
stanem swojego nowego ubrania.
Minho stał
jak wrośnięty w ziemię i przyglądał mi się wielkimi oczami, lekko uchylając
usta. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się, o co mu znowu chodziło.
Odchrząknąłem, lekko zażenowany, kiedy tak się we mnie intensywnie wpatrywał.
- Okay, przepraszam?
To była taka zemsta za wszystkie twoje głupie zaczepki, idiotyczne pomysły i
samą twoją egzystencję. Ale przyznaję, trochę mnie poniosło. Wybacz. Um… mogę
ci wyprać tą koszulę, albo…
- Czy ty
się właśnie śmiałeś?
Takiego
pytania kompletnie się nie spodziewałem. Zamrugałem, zdezorientowany i oblałem
się zimnym potem, jednocześnie czując, jak krew zaczyna szybciej krążyć mi w
żyłach.
- Nie!
Nie, ja tylko…
- ŚMIAŁEŚ
SIĘ! Śmiałeś się z radości! Pierwszy
raz widziałem, żebyś naprawdę się
śmiał!
Złapał
mnie w ramiona, zanim zdążyłem otrząsnąć się z osłupienia i zmierzwił mi włosy,
szczerząc się przy tym jak wariat. W tamtej chwili naprawdę wyglądał, jakby
oszalał – z tymi wielki, błyszczącymi oczami, czułym uśmiechem i plamami od
farby na koszuli, sprawiał wrażenie człowieka, którego spełniły się nagle
wszystkie marzenia. Chciałem coś odpowiedzieć, zaprzeczyć, zapierać się rękami
i nogami, że wcale nie jestem szczęśliwy, że wszystko to sobie wymyślił w
swojej zbyt wybujałej wyobraźni, ale kiedy otworzyłem usta, nie wydostał się z
nich żaden dźwięk. Bo właściwie po co cokolwiek mówić, skoro on i tak potrafił
przejrzeć mnie na wylot? Przypomniałem sobie słowa Keya, które wypowiedział
podczas jednej z naszych częstych sprzeczek. „Boisz się pokazać, że tak naprawdę czujesz więcej, niż robot kuchenny”.
Może. Może się bałem. Może nie byłem jeszcze gotowy, żeby stanąć twarzą w twarz
z prawdą.
Dłonie
Minho na mojej talii paliły mnie żywym ogniem. Zagryzłem zęby i odepchnąłem go
jak najdalej od siebie, aż zachwiał się i wpadł na murek. Mina nieco mu
zrzedła, ale chyba spodziewał się takiej reakcji.
Nic w tym
dziwnego. Naprawdę potrafił przejrzeć
mnie na wylot.
Tym razem
jednak, zamiast poobrzucać go kolejną serią obelg, bez słowa zakasałem rękawy i
zbliżyłem się do murku, jakby sytuacja sprzed minuty w ogóle nie miała miejsca.
Chyba chciałem mu udowodnić, że wcale aż tak dobrze mnie nie zna.
Z należytą
powagą i zdając sobie sprawę, że wciąż jestem obserwowany, ostrożnie wykonałem
kilka ruchów dłonią, rozpryskując zieloną farbę na ścianie. Już kiedyś to
robiłem. Graffiti. Rysunek. Część mojego życia, która faktycznie sprawiała mi
radość, z którą mógłbym być może wiązać jakąś lepszą przyszłość. Ta część,
którą skazałem na śmierć.
Po chwili
odsunąłem się, podziwiając efekty.
Wielka,
tłusta ropucha patrzyła na mnie olbrzymimi, brązowymi oczami, jakby chciała
mnie zjeść, co zresztą jeszcze bardziej upodabniało ją do oryginału.
Wykrzywiłem usta w ironicznym uśmieszku, który niewiele miał wspólnego z radością.
- Jak
powinniśmy to zatytułować? Co powiesz na „Minhosz
jadowity”?
Wyrwany z
transu, niechętnie oderwał ode mnie wzrok i spojrzał z zaciekawieniem na moje
dzieło. Jego mina była bezcenna.
- Oj,
Taeminnie...
_______________________________
Alice.
Stahp. Napisałaś 15 stron, jesteś nienormalna o__o Pozwólcie, że nie będę
więcej komentować, może ograniczę się do stwierdzenia, iż Taemin to mały,
upierdliwy uparciuch, a 2min is back, bitches. Co do tego drugiego faktu,
niekoniecznie mam na myśli opowiadanie *.*
Jak tam,
dobrze się spało? ^^
Plus
niespodzianka - dobra, czy zła, nie jestem pewna, w każdym razie zapraszam
TUTAJ. W razie, gdybyście mieli ochotę poznać Alice od strony, od której nawet
ona sama siebie dotąd nie znała.
Kocham Was
i dziękuję za wszystkie przemiłe komentarze <3
P.S. Musiałam usunąć playlistę bo coś się popsuło ;___;
chyba sto lat czekałam na parta T______T dzięki T___T wczoraj nawet z tęsknoty przeczytałam poprzedniego trzeci raz xDDDDDDDDD i podpytywałam Kei, czy nie wie, kiedy nowy będzie xDDD
OdpowiedzUsuńboszboszbosz, śmiejący się Taemin, nie wierzę, jak świetnie TT_TT tak fajnie, że małymi kroczkami się "rozluźnia" i nie broni się przed samym sobą TT_TT jego reakcja na Seul... podejrzewam, że moja byłaby podobna xD chociaż sama mieszkam teraz w dosyć dużym mieście *wcale nie Warszawa, wcale...*, ale gdzie mu tam do Seulu xD
żabol fetyszysta dachów xDDDD jestem ciekawa tego... Minhosza jadowitego xD CO TO ZA NAZWA W OGÓLE, poskładałam się xD
ty, ty, ty...niedobra, zrobiłaś mi smaka na bubble tea T_T
jeszcze co do tej playlisty - patrzę na bloggerze, nowy part, aż wyłączyłam muzykę, a tutaj GŁUSZA O_O! szokszokszok XDD
*przepraszam za ogólną nieskładność, tyle radości we mnie xD*
Trzeci raz? o.o Masochistką jesteś chyba, ja bym nie dała rady czytać tego czegoś więcej niż raz xD A to o czymś świadczy, bo jestem autorką, ekhm. Właśnie się staram, żeby to "rozluźnianie się" Tae było raczej umiarkowane. Miałam ochotę na zrobienie im takiej małej randki, przy czym Tae oczywiście nie miałby pojęcia, że to w ogóle jest randka, no i padło na Seul. Poza tym cwana jestem, wymyśliłam im miasto, to nikt się nie będzie czepiał, czy mogli tam dojechać na motorze, czy nie ^^
UsuńZ tym Minhoszem to jakoś tak samo wyszło, nawet tego nie planowałam. Zawsze nazywałam go Minhoszem, także akurat się wpasowało :D
Bubble Tea, szczególnie czeko-truskawka *ślini się* Jutro się chyba przejadę po nią bo sama sobie smaka zrobiłam xD
Głupia playlista -.-
jaaa? masochistka? gdzież tam... Stubborn Boy'a od Kei czytałam całego chyba z 7-8 razy ^^" lubię czytać dobre rzeczy po kilka razy xD
Usuńty cwaniulo! xD widzisz... jestem ciekawa jak dalej się potoczy owa randka xD to ze Taemin nie otwiera się tak szybko to jest takie super, buduje napięcie, większa radocha jest z każdego, nawet najmniejszego przejawu jego bardziej pozytywnych uczuć :333
Stubborn Boy'a to się nie dziwię, bo to mistrzostwo nad mistrzostwami i sama chyba sobie po raz kolejny przeczytam *____*
UsuńWłaśnie, postanowiłam przeciągnąć tą "randkę" na dwunasty rozdział, a nie jak zwykle robić przeskok w czasie, bo mi się tak dobrze to pisało <3 I wczoraj idąc spać koło godziny trzeciej w nocy, która to jest dla mnie godziną inspiracji, dziwnym trafem dopadła mnie wena i napisałam już fragment, więc jeśli tak dalej pójdzie, to dwunastka będzie wcześniej niż jedenastka~ :D
jak będzie więcej rozdziałów to i Twoje opowiadanie przeczytam kolejny raz, bo tak to mi przykro będzie jak skończę w takim momencie xD chociaż... jak będę miała jakąś bezsenną noc to może i się wezmę za to prędzej, bez względu na wszystko xD
Usuńooooo jak super, że napisałaś już kawałek *___* aż poczułam motyle w brzuchu jak o tym pomyślałam xDD
nie wiem, czy mogę ci życzyć więcej owocnych w wenę nocy, bo spać też musisz xD
Minhosz jadowity...taką żabkę to bym chciała xD Już maiłam się fochać, że ja czytam rozdział o którym mnie NIE POINFORMOWAŁAŚ ale upiekło ci się zdążyłaś jeszcze mnie doinformować xD Ten rozdział jest taki jakiś spokojny ale taki słodki nie wiem czemu taki słodki. Boże to 'słodkie' to mi się wgryzło w mózgoczaszkę xD Teraz...teraz będę musiała iść na Bubble Tae a wiesz, że jest późno?! I mama mnie nie wypuści bo nie posprzątałam pokoju ;( xD Zaraz lecę na tego twego nowego bloga obczaić o co kaman i też mam focha bo mi muzyczka nie działa a niedawno aktualizowałam playliste ;( No nic...jak zwykle nieogr, mała załamka do tego ale ty...ty pisz niczym się nie przejmuj! Kocham Cię <3 Hwaiting!
OdpowiedzUsuńG.G
love-is-still-love.blogspot.com
i-love-you-monkey.blogspot.com
Słodkie, za słodkie, aż normalnie mi zaraz zęby wylecą od tego cukru TT.TT Ale spokojnie, następny postaram się jakoś uroczo "odsłodzić", hehe. *le szyderczy śmiech* Bubble Tea to napój bogów, ot co. Jeszcze czekoladowo truskawkowa *____*
UsuńAAAA! EXO *-*
OdpowiedzUsuńNajpierw nowy rozdział i mój dziki taniec radości oraz krzyki jak u pijanej łani! A teraz jeszcze blog, na który tak długo czekałam i kolejna salwa krzyku xD Aż się ojciec pyta co mi odbija^^
Ale mniejsza o to...nowy rozdział <3 Mam ochotę cię za niego wycałować!
Ja głupieję ._.
TaeMin narysował ropuchę^^ "Minchosz jadowity" po prostu boski!
Czekam na kolejny rozdział, a teraz idę się zabrać za EXO *-*
Hwaiting~!
Hahaha mnie się już przestali pytać, co mi odbija, przyzwyczaili się, że mnie zawsze coś odbija xD Mój Minhosz <3 Sama sobie taką żabcię narysowałam w zeszycie od matmy i się potem dziwię, że logarytmów nie ogarniam, jak co innego mi w głowie ^^
UsuńJej!!! Nowy rozdział! Ostatnio codziennie wchodziłam na bloga z rosnącym oczekiwaniem i w kóncu...stało się (teraz nadchodzi czas na odtańczenie połamańca dziękczynnego). Taemin nareszcie się łamie!! Chyba, że to tylko moje nieśmiałe marzenia 0.O. Kocham opisy nagłych eksplozji uczuć Minha <3 <3, to jest taaaaaakkkkiiiiiieeeeeee rrrrrrrrroooooooommmmmmmaaaannnnnnntttttyyyyyyyyccccccczzzzzzznnnnnnnnnee( właśnie rozpływam się w kolorkach tęczy XD).
OdpowiedzUsuńŁamie się, ale powolutku, małymi kroczkami xD Aw no przyznam, że zrobiłam tutaj z Minho jakieś "hug whore", bo on jest taki kochany, że nic, tylko by się go chciało przytulić. Ooo taaak miało być romantycznie, tylko, ze ja nie umiem opisywać romantycznych sen ;___; Ale poprawiam się ^^
UsuńA! ja chcę dalej! Po co ten "stop" na końcu?!
OdpowiedzUsuńŚlicznie, bosko, kocham cię i wgl ( to cały czas powtarzam czytając rozdziały, przez co matka ma mnie za psycholkę T^T)
Czemu znów tak długo?! :<
Więc... pośpiesz się, dodaj coś szybko! :*
Aaaw <3 Haha, pozdrów swoją mamą, chybaby się dogadała z moją, bo moja już w ogóle uważa, ze dla mnie nie ma ratunku ;___;
Usuń<3<3<3
OdpowiedzUsuńHah~ <3
UsuńWypełniła mnie taka radość, kiedy zobaczyłam, że jest nowy rozdział! Naprawdę. Jedenaście. Ładna liczba.
OdpowiedzUsuńWspominałam, że kocham Twój humor, prawda? Kocham go jeszcze bardziej! Ołtarzyk czci żabola… Ten tekst naprawdę mnie powalił xD I wpadający Satan, który rzuca się na Taemina. Któż by się spodziewał? Kibum i te jego zmartwienia, że krem nawilżający mu się nie wchłonie… Nasza diva jeszcze bardziej mnie zadziwia ^^” Kocham ich charaktery, ładnie ich wykreowałaś. Są strasznie indywidualni.
Taemin definitywnie jest zazdrosny, chociaż nigdy by chyba przed sobą tego nie przyznał, co? Lubię takie uparte typy. Są całkiem zabawni.
Rozczulił mnie moment, kiedy Minho przyszedł po Taemina do klasy i uśmiechnął się do niego. Czule się uśmiechnął, chciałabym podkreślić, a Taeminowe wnętrzności wykonały salto. Bardzo rozczulające, bardzo *Kei oczy się świecą*.
Porwany Taemin to jest to, co lubię xD . I to jeszcze porwany przez Minho. Rozbawiło mnie zachowanie chłopaka, chociaż jego wzorowa frekwencja na tym niechybnie ucierpi… Ale co tam frekwencja, skoro może się spędzić czas z Żabolem? I to jeszcze w Seulu na Bubble Tea? I na d a c h u ? Same przyjemności! ^^’
Minnie się zaśmiał! Też byłam w szoku, ale tak strasznie pozytywnym, że siedziałam przed laptopem i się tarzałam xD Normalność już dawno nie występuje w moim słowniku. Minhosz jadowity… Kocham Cię, Alice. Niezaprzeczalnie Cię kocham. Nie da się inaczej, jesteś geniuszem xD
W każdym razie to już koniec mojej nieogarniętej wypowiedzi. Idę ogarnąć opowiadanie o EXO, bo jestem niezmiernie ciekawa *.* I może wystarczy mi weny na następny komentarz? Kto wie?
Hwaiting, unni! <3
Sama nie wierzę, że to już jedenaście, nieczęsto zdarzało mi się dobić do takiej liczby. W pewnym sensie jestem z siebie dumna, chociaż może nie z samej treści, ale z tego, że wciąż mam wenę i pomysły też mi się nie wyczerpały. Co śmieszne, TM miało mieć góra 10 rozdziałów, jak zakładałam na samym początku, a tu takie zaskoczenie O.o
UsuńMnie już czasami szlag trafia z tym Taeminem, bo upartość upartością i ciężko mu się zmienić z dnia na dzień, ale spokojnie, Minhosz nad nim pracuje ^^
Właśnie moment z tym śmiechem, pierwszym jego "szczerym" śmiechem jest w pewnym sensie przełomem. I nie zapominajmy, że zaśmiał się przez Minho. Aw, duma z żabolka.
Nie jestem geniuszem, ale też Cię kocham i dziękuję :*
Omo~ Taemin się śmiał! Na mojej twarzy pojawił się jeden, wielki banan i nie zamierzam się go pozbywać, bo ten rozdział sprawił, że jestem teraz w duchu strasznie podobna do Minho XD Chciałabym zobaczyć tą żabę namalowaną przez Taemina, aż chyba zaraz zacznę szukać w grafice.
OdpowiedzUsuńPowiesz mi czemu mam ochotę iść na kawę za każdym razem jak czytam twoje opowiadanie... Na serio! Kiedy zaczynam czytać jakoś tak mnie bierze i w takich chwilach żałuję, że naprawdę nie ma SHINee Cafe ( w Polsce *3* ), bo chodziłabym tam codziennie patrząc jak się tam oni wszyscy przekomarzają XD
Ech, mogłaś pisać dalej... Znowu będę czekać i usychać z braku Troubles Makera ;_____;
Chyba pójdę sobie zrobić Latte...
Hahaha, kawa to mój narkotyk, moje życie, moje uzależnienie, także Cię doskonale rozumiem :D Takim SHINee Cafe bym nie pogardziła, pewnie byłabym stała klientką i by mnie musieli siłą stamtąd wyciągać xD Nie usychaj, postaram się szybko coś naskrobać :D Szybciej niż jedenastkę, bo trochę przegięłam :< Muszę się wciąż za siebie, bo jestem leniem i mimo, że mam pomysły, to zawsze się łudzę, że się może samo napisze. A tu nie ma tak dobrze ^^
UsuńLatte *.* Ja ostatnio pokochałam wiedeńskie cappuccino, dobrze, że pod szkołą mam kawiarnię bo bym chyba umarła bez niego...
Piętnaście stron w wordzie. Jestem pełna podziwu, ale dla mnie to i tak malutko. Haha, tak się zaczytałam, że nawet nie spostrzegłam się, kiedy dobiegłam końca i skończył się tekst. I na koniec rozdziału, poczułam pustkę. Co ty ze mną kobieto robisz *o* Ja z chęcią przeczytałabym jeszcze dwa, trzy albo cztery razy tyle xD Aż tak bardzo uzależniłam się od tego opowiadania, ale ty o tym już dobrze wiesz, bo wspominam ci to za każdym razem, w komentarzach, albo na gg, wybacz, ale to twoja wina xD Trochę poczekałam sobie na jedenasty rozdział, ale stwierdziłam, że było warto, bo 2min! Hhahahhaa, po prostu wiedziałam, że ta przebiegła Sulli coś knuje, razem z całą bandą, tylko biednego Taemina nie wtajemniczyły, więc rozumiem jego oburzenie xD
OdpowiedzUsuńTo takie słodkie, kiedy Minho porwał Taetae z lekcji. Przebiegły żabol, hahhahaha badboy xD Ale jakoś do niego ten wizerunek mi nie pasuje, zbyt dziki xD Chociaż... kto wie, w sumie miło byłoby gdyby pokazał się też z innej strony, ale uroczy i kochany Choi jest najlepszy. Coś czuję, że gadam bez sensu, więc nie zwracaj uwagi na mój słowotok xD
Powracając do treści opowiadania *o* Chciałabym się znaleźć na miejscu Victorii. Tyle, że jak mi do pomieszczenia weszłaby para gejów, zaczęłabym się cholernie rumienić, płakać ze szczęścia i krzyczeć. I to jest straszne, bo robiłabym to wszystko naraz, łącznie z robieniem zdjęć i dzwonieniem po przyjaciółki xD Jestem nienormalna, ale yaoi są kochani <3
Biedny Lee, wszyscy go za dziewczynę biorą. Najpierw Minho na dachu, teraz ta dziewczyna (prawdopodobnie, bo może odnalazła w nim mężczyznę xD) ale mistrzowska była odpowiedź Minho. Hahahaha, tak, brzmiał bardzo przekonywująco. Kurcze, jakbym widziała siebie, kiedy próbuję pocieszać ludzi - dołuję ich jeszcze bardziej, talent :3.
Zauważyłam, że Minho bardzo lubi dachy. Hahaha jego mała obsesja? Prawda, są różne dziwactwa, ale Minho ma bardzo interesujące. Ale w sumie, jak tak teraz o tym myślę, to stwierdziłam, że sama chciałabym posiedzieć na takim dachu z widokiem na Seul, w towarzystwie Taemina. Mam świra na punkcie takich widoków i Tae, więc spodobałoby mi się ^o^
Przy końcu myślałam, że będzie jakiś pocałunek, czy coś, obeszło się bez, ale i tak jest słodko! *o* Awww, Taemin narysował żabusię <3 normalnie jak portret Minho. Mogłam sobie tylko wyobrazić ich miny, ale musiały być bezcenne <3
Taemin to taki mały uparciuch i widzę, jak 'niby' próbuje oddalić od siebie Minho, ale widać, że potrzebuje jego bliskości, wręcz jej pragnie :3 Dobrze, że jest w jego towarzystwie szczęśliwy - potwierdził to sam jego śmiech. Aż sama się uśmiechnęłam, tak cholernie przyjemnie się to czytało.
Bardzo pogodny rozdział i niesamowicie ciekawy. Wciągnął mnie i szkoda, że tak szybciutko (dla mnie xd) się skończył.
Brakowało mi tylko trochę nienormalnego Kibuma, którego zdążyłam niesamowicie polubić, podobnie jak Jonghyuna, ale jestem pewna, że jeszcze mi to kiedyś wynagrodzisz.
W kolejnych rozdziałach chcę więcej 2mina, hahaha :3 Wiem, jestem bardzo wymagająca, ale nie moja wina, że tak zżyłam się z tą parką <3
Dobrze, że usunęłaś playlistę, nie wiem, nie lubię tej opcji, czasami mnie wkurzała xD Bo musiałam wyłączać muzykę, którą słuchałam na yt, albo tą na tej playliście i nigdy nie mogłam się zdecydować którą xD
Cóż, mam nadzieję, że na dwunastkę nie będę musiała czekać tak długo jak na tą część :3
weny, weny, weny i jeszcze raz weny, a teraz lecę czytać prolog o EXO ^^
Haha, cieszę się, że przez to przebrnęłaś :D Taak, Sulli i reszta mają plan, ale właściwie na razie zrealizowali tylko jego niewielką część, reszta w następnym. 2min, 2min i jeszcze raz 2min, 2miny everywhere. Stwierdziłam, że się muszę za nich porządnie wziąć, bo ich relacja przypomina jeden wielki bałagan, jak to ujął Key. Raz się radośnie miziają po kątach, innym razem skaczą sobie do gardeł, eh... Sama się zaczynam w tym gubić, ale tak to jest, kiedy postaci zaczynają żyć własnym życiem xD
UsuńDziki Minho? O.o Nie myślałam o tym, właściwie nie bardzo mi to określenie pasuje do mojego Minhosza. To raczej Taemin jest dziki w tym związku, żabol musi być tym bardziej ułożonym ^^ A co do Victorii, to zauważ, że ona tam dobrze słyszała, jak Minho mówił "on" o Tae :D Coś nas z nią chyba łączy, chociaż pewnie ja miałabym taką samą reakcję jak Ty, jakby mi 2min wleźli do sklepu.
Faktycznie trochę "przesłodziłam" ten rozdział, ale nawet ja muszę przyznać, że mnie raczej zadowala. Potrzebowałam jakiegoś fluffu, akurat miałam taki nastrój na niego xD Jjong i Kibum wrócą w dwunastym, podobnie jak i cała reszta, donikąd się nie wybierają~ Z 2minem się postaram, haha, myślałam, że po tym rozdziale już wszyscy będą ich mieli dosyć, ale dobra, zrobię co w mojej mocy :D
Ja tam lubię playlistę, zawsze mam swoje ulubione piosenki pod ręką :< Ale chyba po prostu zrobię osobną podstronę z muzyką i będzie okay.
Dzięki, wena się przyda, chociaż w tym tygodniu to akurat z czasem będzie kiepsko :< Ale dziękuję :*
Nie no świetny rozdział ;D
OdpowiedzUsuńI ta zabawna końcówka~
Zniecierpliwiona czekam na kolejną część :P
Oczywiście mój telefon nie wie co to jest opcja 'dodaj komentarz', czego już mu nie wybaczę, ale ... To już się zaczyna robić nudne, że zawsze mówię iż twoje ff jest wspaniałe... niestety nie mogę znaleźć innego określenia.
OdpowiedzUsuń„Dziecko i jak go niechcący nie zabić” taka książka faktycznie przyda się Onew i jego zdarności xD
Oj Taemin ja wiem, że twoje myśli cały czas krążą obok Minho, ale oczywiście wiem, że się do tego nie przyznasz :P
Ciekawe co Amber i Sulli do siebie piszą ... Zapewne Amber w ciekawy sposób opisuje co robią Tae i Minho a Sulli komentuje i kibicuje naszej dwójce xD
Tae zazdrosny, Tae zazdrosny ! *taniec radości* Mła ha ha ! A przecież ty taki badboy jesteś ... ^ ^
Mam również takie same myśli co Minnie o dzwonku na lekcje xD
Minho co za chuligan z ciebie ! Jak możesz okłamywać nauczyciela ?! xD Ale zrobił słodką niespodziankę Taeminowi ^ ^ Zastanawiałam się czy będzie o dachu i zgadłam xD no cóż jest Minho jest dach yo !
Taemin przepraszał Minho ! :D
Koniec przesłodki <3
Koniec końców ... no jak tu napisać jak nie fantastyczne i słodkie i w ogóle no ... !
Hwaiting w pisaniu ^_^
To nie jest nudne, to jest wspaniałe i choćbyś nie wiem, ile razy to powtórzyła, dla mnie zawsze będzie najlepszą rzeczą, jaką mogłabym usłyszeć :3
UsuńAmber i Sulli żyją w swoim świecie, ale fakt faktem, obie bardzo martwią się o Taemina i chcą dla niego jak najlepiej, mimo, że tego nie pokazują.
Minho i dach to niedługo będzie nowy paring już xD Ale cóż, każdy ma swoje zboczenia, a żabola są akurat takie oryginalne.
Przesłodziłam, wiem :< Ale czasem trochę fluffu się przydaje, bo ja mam i tak skłonności do robienia dramatów, także to taka miła odmiana ^^
to z tą żabą na końcu było genialne hehe :D
OdpowiedzUsuńgenialny rozdział :D wiesz chciałabym żeby taemin znowu był radosny i miły jak kiedyś :D życzę weny na następny rozdział :D
OdpowiedzUsuńKiedyś będzie. Jeszcze zostało trochę rozdziałów do końca, a on już stopniowo się zmienia, chociaż na razie niewielkimi krokami.
UsuńDziękuję :*
Wow ^^
OdpowiedzUsuń________________________________
Hejka, sory za spam, ale :
Lubisz K-Pop, J-Rock lub inną muzykę azjatycką ? Chcesz żeby w Bravo były plakaty ? Podpisz się, skopiuj tę wiadomość i poślij dalej !
http://www.petycjeonline.com/plakaty_zespoow_azjatyckich_w_bravo
Mur jaki Taemin sobie wyhodowal robi sie coraz cienszy i kruchszy. Bidni Minho wystroil sie tak dla niego(jego randki ;)) a on tak go potraktowall. No zmowa permamentna tylko ciekawe ile zdazyli dowiedziec sie o Tae,wiedza o sytuacji w domu czy to raczej konspiracja zeby sam Taemin sie otworzyl Minho. Kocham tą serie, fraza ,,upływajace zycie...,, juz zawsze bedzie kojarzyc z tym opowiadaniem. Jak dla mnie za duzo fluffu niebylo, raczej rownowaga bo przydaloby sie troche slonca w zyciu Taemina i jak widać to powoli sie spelnia. Minho jednoczesnie mnie wkurza z ta namolnoscia i przesadnym optymizmem a jednoczesnie rozczula, jaki to on nie est kochany i cierpliwy co do Taemina. Zdaje sie ze Minho chce dac jakos znac co czuje ale boi sie reakcji Taemina, ze sie przestraszy i jeszcze bardziej odsuwa wiec cierpliwie czeka.
OdpowiedzUsuńHmmm w sumie to żadne z tych rzeczy, akurat nie trafiłaś :D Konspiracja co prawda jest, ale niekoniecznie o to chodziło z tym "odciągnięciem" Minho i Taemina od SM Town xD Też uwielbiam tą frazę z upływającym życiem *.* Pamiętam, że kiedy szukałam jakiegoś dobrego zdania będącego tłem dla opowiadania, to od razu rzuciło mi się w oczy i natychmiast się w nim zakochałam.
UsuńMinho nie tylko Ciebie wkurza, mnie i Taeminowi też już gra na nerwach, ale musi być takim niepoprawnym optymistą, kompletnym przeciwieństwem Taesia. Bo jak wiadomo, przeciwieństwa się przyciągają ^^
Coś w tym jest, masz rację. Po akcji z pocałunkiem żabolek już działa bardzo ostrożnie i stara się nie robić nic, żeby go nie przestraszyć.
OMO ... *.* znów mnie zaskakujesz. Ty tak wyjątkowo piszesz. Wszystko i wszystkich można sobie wyobrazić. Masz to coś masz ten dryg do pisania. To jest twój żywioł. Napisz książkę, plis *,*. Jesteś geniuszem *.*. Nie to co ja._. Jakbyś miła czas to może zerknęłabyś na moje wypociny(oczywiście nie mówię o rozdziałach Satori)adres:http://life-is-full-of-dreams.blogspot.com/. Jeszcze raz mówię jesteś geniuszem *_____________*.
OdpowiedzUsuńCho Shia
PS: " Minchosz jadowity " kocham to :* Genialna jesteś ;*.
PPS: Z tego opowiadania wyszłaby genialna drama *.*.
PPPS: Czy używam za dużo słowa "genialne"._.
Dziękuję *_* Faktycznie, to jest mój żywioł, chybabym zwariowała, jeśli nie mogłabym pisać, mimo, ze mamy czasem długie przerwy i nie zawsze jest wena. Czy to takie genialne, to bym się kłóciła, ale prawdą jest, że sprawia mi to niesamowitą przyjemność :D
UsuńDrama! Dokładnie, wreszcie ktoś mnie rozumie :3 Czasami naprawdę mam wrażenie, że TM to taka moja mała dramka. Chciałabym być reżyserką. Układać plany i scenerie, wybierać muzykę do danej sceny... *.* To nie to samo, co pisanie, ale również mnie pociąga <3
Jasne, zerknę w wolnej chwili, o którą na razie u mnie krucho, niestety, ale obiecuję, że zerknę :*
Odkryłam Twojego bloga niedawno i w ciągu 3 godzin przeczytałam wszystkie rozdziały *co ja robię ze swoim życiem?*. Wciągnęłam się w tą historię i to bardzo. Podoba mi się sposób w jaki piszesz. Taki lekki i miły dla oka. Fajnie się czyta. Najlepsze akcja to oczywiście Onew jak dowiedział się,że Dara jest w ciąży xD Nie wiem czemu ale jakoś najbardziej podoba mi się tutaj jak wykreowałaś postać Key. Nasza kochana Diva ;) Uhh...nie umiem się rozpisywać ale jak już zacznę to nie mogę przestać. Na serio~! Mam nadzieję,że szybko pojawi się 12 rozdział. O, i może Taemin znowu się zaśmieje albo chociaż uśmiechnie.
OdpowiedzUsuńPs. Zapraszam do siebie ;) http://opowiadania-tsuki.blogspot.com/
PPs. Jonghyun i zioło looooooooool
Hahaha, ja nie wiem, co ty robisz, toż to czysty masochizm! :D Cieszę się, że Ci się spodobało <3 Podoba Ci się Key? Dla mnie to on właśnie jest tutaj najbardziej niedopracowany, ale być może to tylko moje uprzedzenie. Ciężko jest go opisywać i niestety popadłam w stereotyp z tą "divą" właśnie, ale chyba jeśli chodzi o Keya, to jednak nie da się inaczej xD
UsuńCzy ja wiem, czy szybko się pojawi... Chyba muszę Cię zmartwić, bo w tym tygodniu na pewno nie :< Czas, czas, czas, a raczej jego totalny brak, mnie przytłacza. Ale już obmyślam, jak to czekanie wynagrodzić ^^
Oj Boże. Koniec. Przeczytałam już wszystkie dotychczasowe rozdziały. I jest mi strasznie smutno. Czuję taką...pustkę. Taak. Pisząc ten komentarz, czuję się trochę głupio. Wiesz dlaczego? Ponieważ jest już 11 rozdziałów a ja nie skomentowałam ani jednego. Wstyd. Przepraszam, ale byłam tak zaczytana i po przeczytaniu każdego rozdziału z osobna, byłam tak pełna różnych emocji, że nie zdołałabym (choć nie wiem jak bardzo bym chciała) napisać nic konkretnego a zważając na to iż ten rozdział jest ostatnim, jaki zdążyłaś dodać spróbuję jakoś ustabilizować swoje odczucia i napisać kilka słów, które w tym momencie cisną mi się na usta. Zacznę od tego, że jestem w szoku. Szoku który z każdą chwilą się pogłębia. Nigdy w życiu nie spodziewałam się, że spotkam jeszcze jakieś wspaniałe i wciągające opowiadanie. Ja po prostu nie potrfię się dokładnie określić...Większość opowiadań po kilku rozdziałach, czytam z obojętnością. Czyli przelatuję oczami po tekście, uchwycając tylko fragmenty poszczególnych historii. Brak chęci skomentowania i przeczytania tego w całości. U ciebie jest inaczej. Wszystko jest takie cudowne, że brak mi słów. Bohaterzy są szczególni. Różnią się charakterem i poglądami. I muszę pochawilić postać Taemin'a. Jest wspaniała! Poraz drugi spotykam się z tym, że nasz maknae nie jest wstydliwym i ułożonym chłopcem. Uwielbiam to. Długość rozdziałów jest idealna. Są bardzo długie i pewnie by mi to nie odpowiadało, ale wszystko opisujesz tak emocjonalnie i tak...składnie, że aż chcę aby to było jeszcze dłuższe. Jesteś mega kreatywna. Zazdroszczę i pochwalam. Jest jeszcze jedna istotna rzecz. Muzyka. OMG. Jest cudowna. Idealnie pasuję do całokształtu. Dzięki niej łatwiej się wczuwam. Poza tym jest wiele utworów które bardzo przypadły mi do gustu. Na przygład: Hedley-"Invincible". Cudo. I słowo o wyglądzie bloga. Wspaniały.~ Uwielbiam takie odcienie a nagłówek jest piękny. Wracając do opowiadania. Całość czytałam przez dwa dni. Wczoraj nie mogłam usnąć z zaciekawienia co będzie w dalszych rozdziałach. Mam pytanie. Ile rozdziałów przewidujesz? Bo mam nadzieje, że będzie ich wiele, gdyż wiem, że będzie mi bardzo trudno się z tym opowiadaniem rozstać. Jest takie magiczne...Mam jeszcze tyle do powiedzenia, ale niestety muszę spadać z laptopa. Co za ironia losu...:// Czekam na ciąg dalszy. W między czasie pewnie przeczytam wszystkie rozdziały od nowa. Postaram się również od teraz częście komentować. :D Masz ogromny talent i z pewnością mogę zaliczyć ten blog do jednego z niewielu moich ulubionych. A ciebie do jednej z najbardziej utalentowanych polskich autorek z których twórczością zdążyłam się już zapoznać. Jesteś wspaniała. ^^
OdpowiedzUsuńPozdrawiam~
Hahaha, nic się nie dzieje, ale strasznie się cieszę, że napisałaś *.* Uwielbiam takie długie komentarze, a kiedy jeszcze są tak podbudowujące, to już po prostu szaleję z radości i teraz ja nie wiem co napisać :< Jesteś taka kochana, czytam to już któryś raz i nie mogę przestać się głupio szczerzyć, niczym Minho przy Taeminie :D W dodatku podoba Ci się muzyka :3 Tak, Hedley to moja miłość, w szczególności ubóstwiam "Perfect", mogłabym słuchać tego na okrągło i nigdy mi się nie znudzi. Muzyka to ważna rzecz przy czytaniu, prawda? Wprowadza w odpowiedni nastrój i bez niej po prostu by się nie dało~
UsuńRozdziałów przewiduję do 20 plus epilog. To znaczy, że zostało jeszcze 10 partów do końca. Nie chcę robić z tego jakiegoś tasiemca, myślę, że zmieszczę się idealnie w tym zakresie, który sobie ustaliłam, tym bardziej, że party są długie. Potem może napiszę krótką kontynuację, bo akurat epilog mam już obmyślony i jest chyba trochę zaskakujący, więc nie wiem, czy w takim razie kontynuacja to dobry pomysł. Zastanowię się ^^
Jej, dziękuję jeszcze raz za wszystkie miłe słowa, aż nie mogę uwierzyć, że naprawdę są kierowane do mnie <3
Nawet nie wiesz jak się się cieszę, że ty się cieszysz.^^ Tak, taak.~ Muzyka jest bardzo ważna. "Wspomaga" wyobraźnie i wszystko dzięki niej robi się bardziej emocjonalne. Cudne. 20 rozdziałów mówisz? Hmm...Mi pasuję idealnie. :) Zainteresowało mnie wspomnienie o epilogu. Skoro mówiesz, że będzie zaskakujący, to już mam ochotę przeczytać go już teraz. Masz rację. Kiedy już będziesz miała wszystko skończone, wtedy zastanowisz się co zrobić dalej. Mam jeszcze jedną tyci-tyci prośbę. Czy w najbliższym rozdziale (lub w jakimś kolejnym, bo nie chcę rujnować twoich planów) mogłoby pojawić się więcej IU? :O Nie wiem czemu, ale uwielbiam kiedy Minho jest taki zazdrosny o Taemin'a. :D O! I jeszcze jedno. Kiedy pojawi się nowy rozdział? No wiesz...wiem, że inni czekają już dłużej a ja dopiero obgryzam paznokcie z niepewności od wczoraj, ale nie mogę się już wprost doczekać! Jestem pewna, że najbliższe rozdziały będą bardzo zaskakujące, nieoczekiwane, słodkie i uroczę. I znowu muszę jeszcze coś dodać. xD Mam nadzieje, że nie skończysz tego opowiadania złym zakończeniem (!):O Albo śmiercią któregoś z bohaterów...nie wybaczyłabym ci tego ponieważ przywiązałam się do nich i nie zcierpiałabym utraty któregoś z nich...są dla mnie...bardzo cenni.:D Poza tym mam takie głupie przeczucie (choć z pewnością się mylę..) że ojciec Minho ma coś wspólnego z śmiercią matki Taemin'a...Argg...jak ja nie lubię tego starego wapniaka...XDD
UsuńP.S Te kody które pojawiają się przy dodawaniu komentarza są bardzo irytujące. Czy dałoby się coś z tym zrobić? :O
Tak, tak, przynajmniej mnie się wydaje, że epilog będzie raczej zaskakujący, chociaż sama nie wiem. Jestem z natury przewidywalna, czytelnikom też zwykle udawało się mnie rozgryźć :D Więcej IU? Szczerze mówiąc, jest to pierwsza taka prośba, bo jak wiadomo, nikt nie lubi obecności "tej trzeciej" lub "tego trzeciego" w zależności od opowiadania, ale... Zaintrygowało mnie to, bo przy okazji przypomniałaś mi, że zostawiłam wątek z IU zupełnie niewyjaśniony. Rzeczywiście, po tym pocałunku na balu słuch o niej zaginął, nie wierzę, że mogłam do tego dopuścić O.o Mogę Ci jednak obiecać, że IU powróci na pewno, w najbliższym czasie. Jeszcze tylko nie mogę się zdecydować, czy będzie walczyć, czy się podda, jeśli chodzi o jej cichą rywalizację z Minho, o Taemina. Zastanowię się nad tym ^^
UsuńNowy rozdział. NOWY ROZDZIAŁ. Wiem, że znowu zawiodłam z tak długą przerwą, dlatego błagam o wybaczenie, sama zdaję sobie sprawę, jakie to frustrujące -.- Chyba jednak nie pojawi się tak szybko, bo zbyt dużo spraw zwaliło mi się na głowę w ostatnim czasie. Za dużo obowiązków na siebie wzięłam. Ogarniasz, że teraz czasami wchodzę na internet przez komórkę, na marne 20 minut dziennie, żeby sprawdzić facebooka, pocztę i ewentualnie bloga, a potem fruu z powrotem do realnego świata. Kompletnie nie mogę znaleźć czasu na pisanie :< A do tego dochodzi jeszcze moje nowe opowiadanie, ledwo zaczęte zresztą... Eh. Przepraszam jeszcze raz, zdecydowanie muszę wciąć się w garść :D Ale cieszy mnie, że naprawdę tak czekasz *.* :3
Co do zakończenia, to mogę Ci już teraz powiedzieć, że nienawidzę angstów. Po prostu zostawiają we mnie taką pustkę, nie lubię tego uczucia, więc z czystym sumieniem mówię, że Troubles Maker NIE SKOŃCZY SIĘ ŹLE. Być może nie tak, jak wszyscy sobie wyobrażają, że się skończy, ale na pewno każda postać będzie miała swój happy end. W różnych znaczeniach tego wyrażenia, ale nie planuję śmierci żadnego z głównych bohaterów. Nie mogłabym, chyba.
Na koniec dodam, że owszem, pan Choi ma coś wspólnego ze śmiercią pani Lee, ale to dosyć skomplikowane i póki co, odsuwam ten wątek na później.
Spróbuję coś zrobić z tymi kodami. Mnie też denerwują -.-
Rozpisałam się O.o Przepraszam, jeśli zanudziłam. Chyba za bardzo lubię odpowiadać na komentarze TT.TT Ale to takie moje małe zboczenie xD
Jeej. Faktycznie się rozpisałaś. :D Ale nie mam nic przeciwko. Fajnie, że masz coś do powiedzenia i nie zawierasz tego w trzech zdaniach. Ja też lubię sobie poczytać. ^^ Jeśli chodzi o mnie, to nie napiszę zbyt wiele. Po prostu zwykłą odpowiedź, którą już od wczoraj mam przygotowaną w głowie. XD Powracając do tematu IU. Masz rację. Nawet ja kiedyś nie lubiałam pojawianie się 'piątego koła u wozu' w opowiadaniach. Wiesz o co mi chodzi. Zwłaszcza jeśli było to opowiadanie yaoi i tą trzecią osobą była dziewczyna. No możne jeśli byłby to chłopak, to jakoś bym to przyjęła...:D Ale IU można to wybaczyć gdyż ją polubiłam. Jest taka urocza. Poza tym dzięki 'doświadczeniu' z nią, Taemin mógłby lepiej uświadomić się w sprawie swojej orientacji, no nie? :D Brak czasu? Każdy ma obowiązki i musi się czasami 'mocniej' zaangażować w życie. Oczywiście rozumiem twoją sytuację i na nowy rozdział poczekam tyle czasu ile będzie trzeba. :3 Ha! Wiedziałam, że Pan Choi ma coś z tym wszystkim wspólnego! ^^ Heh, jaka ja inteligentna jestem...XD Uświadomując mnie w tym wszystkim, moja ciekawość tylko jeszcze bardziej wzrosła. Zaczęłam snuć domysły co będzie, gdy Tae się dowie. Czy znienawidzi Minho choćby dlatego, że nosi nazwisko Choi? I jak na tę wiadomość zareaguje sam Minho? *O* Jeej...lecz dalsze rozwinięcie tego wątku zostawie tobie. Ha! Jaka ja łaskawa jestem. xD ^^ I całe szczęście, że opowiadanie nie skończy się źle. :O Mogę odetchnąć z ulgą. *.* :P Ehh. Zapomniałabym o tym, że ty posiadasz jeszcze inne opowiadania. Z pewnością zabiore się z ich czytanie w najbliższej przyszłości. Być może nawet teraz iż jestem uziemniona w domu z powodu choroby i rozbitego żebra...:// Tak kończą się wygłupy ze starszym braciszkiem...:( xD Dziękuje za wszystkie informacje i odpowiedzi. :3
UsuńHwaiting~!
Etto.. znów ja...
OdpowiedzUsuńDostałaś nominacje do "The Versatile Blogger" na moim blogu :3
( http://opowiadania-yaoi-by-hoshi.blogspot.com/ )
Nominowałam Cię do "Versatile Blogger" :3
OdpowiedzUsuń~~ http://pamietnik-yaoi-opo.blogspot.com/
Omomomo.!!
OdpowiedzUsuńKocham. Twojego. Bloga. I. To. Bardzo. !!!
Szczęśliwy Taemin to coś nowego ;) i bardzo mnie to cieszy:)
Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału. Czasami przerażam moje koleżanki z klasy jak czytam twoje opowiadania ( na lekcjach lub przerwach. To juz jest nałóg ;p) i nagle śmieje się sama do siebie lub robię różne miny xD
Ale to juz norma ;)
Jeszcze raz cudownie ;*
Pozdrawiam i życzę wszystkiego naj ;)
~~Sumire Hinori~~